[Warszawa] Klub na Smolnej
Moja siostra była raz i pomimo, że jej się podobało, to ma problem z przychodzeniem. Ma tak wyczerpującą pracę, że kończy się to najczęściej bólem głowy i wtedy po prostu już nie jest w stanie funkcjonować. Jak na mój gust trochę przesadza, ale cóż - ja nie siedzę w jej głowie...
"Szlabany w głowach podnoszą się najwolniej."
Ja będę ok 18. Wezmę ze sobą Hannibala (może zachęci kogoś do grania artykuł: http://zgielk.pl/index.php?option=com_c ... &Itemid=78). Potrzebujemy 2-3 osoby.
Wezmę również w rezerwie Command &Colors Ancients.
Wezmę również w rezerwie Command &Colors Ancients.
- raj
- Administrator
- Posty: 5225
- Rejestracja: 01 lis 2006, 11:22
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 287 times
- Been thanked: 901 times
- Kontakt:
Ja sie pisze na Hannibala.
W takim razie musze zrezygnowac z GOTa ale to nie problem bo mam zastepce na moje miejsce!
W takim razie musze zrezygnowac z GOTa ale to nie problem bo mam zastepce na moje miejsce!
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Po wczorajszej Smolnej
Tygrys i Eufrat
Czytałem już o tym, że pierwsze starcie bywa trudne. Już w czasie gdy Geko tłumaczył nam (Jackowi, Ostremu i mi) zasady padały co chwila określenia w rodzaju "Czacha dymi". Zacząłem się już zastanawiać, że jest sporo gier z prostymi zasadami, które dają jednak wiele możliwości. Cóż w końcu się udało, zasady mieliśmy za sobą. Pozwoliliśmy zacząć Geko, bysmy w pierwszej rundzie mogli małpować jego ruchy Kompletnie nie wiedzieliśmy jak tu grać. Co chwila padały pytania, czy tak można, a jakie będą konsekwencję, a po co tak się ruszać, co to da itp.
Po kilku rundach złapałem jednak rytm. Koncentrowałem się na zbieraniu jokerowych punktów, jakoś nikt nawet ze mną o nie nie walczył. Kiedy w końcówce gry ustawiłem trzech wodzó przy monumentach, wszyscy już mi gratulowali zwycięstwa. Po chwili jednak straciłem w konfliktach tych trzech wodzów. Geko w ostatniej fazie gry zbierał punkty jak szalony. Ja złapałem większość zasad, ale do końca gry zapominałem, że po pojedynku zewnętrzym, królestwa moga zostać znowu rozdzielone. Zamiast zebrać kolejny dziki punkt, pomogłem Jarkowi, który to z kolei zebrał ów punkt. Na koniec gry Jacek z Ostrym mieli po 3 punkty, ja 6, Geko 7.
Gra jest absolutnie rewelacyjna. W dowolnej skali daję maksimum punktów. Wreszcie ga, która nie jest tylko dobra, ale powalająca. Podoba mi się, to, że mimo tylko czterech wodzów i sześciu kafelków w rundzie, mamy multum możliwości. No i niezwykle ciekawa zasada, że punktuje najsłabsza dziedzina. Przez to nie da się skoncentrować na jednym kolorze i tylko bronić wyniku. Na 100% kupuję w przedsprzedaży z Lacerty, także jak ktoś jeszcze nie kupił Wysokiego Napięcia, to dajcie zarobić Lacercie na Tygrysa
Razzia
Po wymagającym Tygrysie trzeba było pograć w coś lżejszego. No i przyszłą pora na kolejną partię w Razzi. Grałem tak jak ostatnio. Starałęm się mieć przewagę w ochroniarzach (udało się 3 razy, raz razem z Jackiem), trochę samochodów z szoferami (samochodów zrobiło się nawet sporo), troszkę biznesów na później. Niespecjalnie biłem się o klejnoty (-5, ale wyrównywało się z ochroniarzami, tylko tym razem przesadziłem, bo nie zebrałem, ani jednego klejnotu). No i zwracałem mocno uwage na pieniądzę, zbierałem raczej duże czeki.
Mimo podobnego stylu gry, partia była mocno zaskakująca. Początkowo gliny pozwoliły nam się spokojnie dzielić łupem. Najlepiej wyszedłem na tym ja, po dwóch liczeniach miałem 13 punktów, pozostali gracze łącznie 8! W ostatniej rundzie Jacek pokazał nam co to znaczy dobry biznes. Zdobył chyba z 30 punktów i wygrał bezproblemowo, mimo, że ja zdobyłem premie za największy majątek i ostatecznie miałem 25 punktów. Cóż biznes is biznes
Osadnicy
Ostry musiał iść, Jarek, Jacek i ja mielismy jeszcze ochotę w coś zagrać. Pożyczyliśmy od Gigiego Osadników. Gra mimo ogromnych wad, ma w sobie jakąś magię. Lubie w nią grać, mimo, że najczęściej przegrywam dosyć wyraźnie.
Początek był dosyć wyrównany. Mieliśmy ogromny problem z drewnem, szczególnie, że jedno z pól blokował złodziej. Z kolei ziarna było aż nadto. Każdy zbudował z jedną-dwie osady. Potem Jacek zbudował najdłuższą drogę handlową, z 6 PZ wysunał się na prowadzenie. Wydawało sie, że będzie tylko powiększał przewagę, non stop wypadała "3", którą miał obstawioną podwójnie. Jednak w końcówce Geko zasarżował. Budując za jednym zamachem 3 drogi, przejął Najwyższą Władzę Handlową, zhwilę potem zamienił jedną osadę, na miasto, kupił karty rozwoju i wystawiając trzeciego rycerza uzyskał ostatecznie 11 punktów (Jacek miał chyba z 7-8, ja 6). Kolejna wyraźna przegrana, a jednak kolejana miła gra. Ciesze się też, że się dowiedziałem iż źle pamiętałem zasadę z bokowaniem najdłuższej drogi. Tyle razy czytałem ten almanach i jakoś tego nigdy nie zauważyłem, że blokować można osadą, a nie drogą
Tygrys i Eufrat
Czytałem już o tym, że pierwsze starcie bywa trudne. Już w czasie gdy Geko tłumaczył nam (Jackowi, Ostremu i mi) zasady padały co chwila określenia w rodzaju "Czacha dymi". Zacząłem się już zastanawiać, że jest sporo gier z prostymi zasadami, które dają jednak wiele możliwości. Cóż w końcu się udało, zasady mieliśmy za sobą. Pozwoliliśmy zacząć Geko, bysmy w pierwszej rundzie mogli małpować jego ruchy Kompletnie nie wiedzieliśmy jak tu grać. Co chwila padały pytania, czy tak można, a jakie będą konsekwencję, a po co tak się ruszać, co to da itp.
Po kilku rundach złapałem jednak rytm. Koncentrowałem się na zbieraniu jokerowych punktów, jakoś nikt nawet ze mną o nie nie walczył. Kiedy w końcówce gry ustawiłem trzech wodzó przy monumentach, wszyscy już mi gratulowali zwycięstwa. Po chwili jednak straciłem w konfliktach tych trzech wodzów. Geko w ostatniej fazie gry zbierał punkty jak szalony. Ja złapałem większość zasad, ale do końca gry zapominałem, że po pojedynku zewnętrzym, królestwa moga zostać znowu rozdzielone. Zamiast zebrać kolejny dziki punkt, pomogłem Jarkowi, który to z kolei zebrał ów punkt. Na koniec gry Jacek z Ostrym mieli po 3 punkty, ja 6, Geko 7.
Gra jest absolutnie rewelacyjna. W dowolnej skali daję maksimum punktów. Wreszcie ga, która nie jest tylko dobra, ale powalająca. Podoba mi się, to, że mimo tylko czterech wodzów i sześciu kafelków w rundzie, mamy multum możliwości. No i niezwykle ciekawa zasada, że punktuje najsłabsza dziedzina. Przez to nie da się skoncentrować na jednym kolorze i tylko bronić wyniku. Na 100% kupuję w przedsprzedaży z Lacerty, także jak ktoś jeszcze nie kupił Wysokiego Napięcia, to dajcie zarobić Lacercie na Tygrysa
Razzia
Po wymagającym Tygrysie trzeba było pograć w coś lżejszego. No i przyszłą pora na kolejną partię w Razzi. Grałem tak jak ostatnio. Starałęm się mieć przewagę w ochroniarzach (udało się 3 razy, raz razem z Jackiem), trochę samochodów z szoferami (samochodów zrobiło się nawet sporo), troszkę biznesów na później. Niespecjalnie biłem się o klejnoty (-5, ale wyrównywało się z ochroniarzami, tylko tym razem przesadziłem, bo nie zebrałem, ani jednego klejnotu). No i zwracałem mocno uwage na pieniądzę, zbierałem raczej duże czeki.
Mimo podobnego stylu gry, partia była mocno zaskakująca. Początkowo gliny pozwoliły nam się spokojnie dzielić łupem. Najlepiej wyszedłem na tym ja, po dwóch liczeniach miałem 13 punktów, pozostali gracze łącznie 8! W ostatniej rundzie Jacek pokazał nam co to znaczy dobry biznes. Zdobył chyba z 30 punktów i wygrał bezproblemowo, mimo, że ja zdobyłem premie za największy majątek i ostatecznie miałem 25 punktów. Cóż biznes is biznes
Osadnicy
Ostry musiał iść, Jarek, Jacek i ja mielismy jeszcze ochotę w coś zagrać. Pożyczyliśmy od Gigiego Osadników. Gra mimo ogromnych wad, ma w sobie jakąś magię. Lubie w nią grać, mimo, że najczęściej przegrywam dosyć wyraźnie.
Początek był dosyć wyrównany. Mieliśmy ogromny problem z drewnem, szczególnie, że jedno z pól blokował złodziej. Z kolei ziarna było aż nadto. Każdy zbudował z jedną-dwie osady. Potem Jacek zbudował najdłuższą drogę handlową, z 6 PZ wysunał się na prowadzenie. Wydawało sie, że będzie tylko powiększał przewagę, non stop wypadała "3", którą miał obstawioną podwójnie. Jednak w końcówce Geko zasarżował. Budując za jednym zamachem 3 drogi, przejął Najwyższą Władzę Handlową, zhwilę potem zamienił jedną osadę, na miasto, kupił karty rozwoju i wystawiając trzeciego rycerza uzyskał ostatecznie 11 punktów (Jacek miał chyba z 7-8, ja 6). Kolejna wyraźna przegrana, a jednak kolejana miła gra. Ciesze się też, że się dowiedziałem iż źle pamiętałem zasadę z bokowaniem najdłuższej drogi. Tyle razy czytałem ten almanach i jakoś tego nigdy nie zauważyłem, że blokować można osadą, a nie drogą
- Geko
- Posty: 6491
- Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 4 times
To teraz moje trzy grosze. Grałem w to samo co Sztefan, jak można się domyślić. To lecimy.
Tigris & Euphrates
Przypadła mi rola tłumaczenia zasad, bo tylko ja je mniej wiecęj znałem. Lekko nie było, chłopaki wyglądali chwilami na załamanych. Nie wiem czy tak źle mi szło tłumaczenie, czy te zasady są tak trudne w odbiorze przy tłumaczeniu?
W końcu jednak walka o rozwój cywilizacji ruszyła. Bardziej niż na swojej dynastii skupiłem się początkowo na pokazywaniu co można zrobić i jakie skutki niosą ze sobą decyzje. Przy okazji, z pomocą instrukcji i Jaxa wyjaśniły mi się pewne niuanse dotyczące reguł. W połowie gry miałem dobrze rozwinięte osadnictwo i rolnictwo, kiepsko było z religią i handlem. Dlatego odpuściłem sobie walkę w tych dziedzinach, po tym jak Sztefan wygonił mi kapłana od niebiesko-czarnego monumentu i skoncentrowałem na pozostałych dziedzinach. Przeniosłem swoje wysiłki na drugą stronę planszy (bardzo kuszący monument z czerwoną częścią). Co ciekawe chyba ze trzy tury zbierałem się do wywołania konfliktu wewnętrznego na kapłanów. Trochę zmnienili mi tu plany oba Pawły. Po kolei wywołali konfikty wewnętrzne na rolnika. I po kolei dokładałem po dwie świątynie wygrywając remisem. Wpadły mi za to dwa czerwone punkty ale zmniejszyła się ilość świątyń za parawanem do trzech po dobraniu (wcześniej miałem cztery). Po nieudanych próbach zamiany żetonów zdecydowałem się zaryzykować z trzema świątyniami. Udało się. Wygoniłem czerwonego uzurpatora od monumentu i dodałem swoich - czerwonego i zielonego. W ostatniej rundzie pomógł mi Sztefan, wywołując konfilkt zewnętrzny w sąsiednich królestwach na handlarzy. W rezultacie przegrany handlarz odpadł wraz z zielonymi kafelkami i mogłem bez przeszkód zabrać skarb ze świątyni (wcześniej byłem za słaby na konflikt zewnętrzny na handlarzy). Przyznam, że miałem poważne wątpliwości, czy nie wygra Sztefan. W pewnym momencie poczuł grę i zaczął kosić skarby i inne punkty. Ostatecznie zdecydował jeden punkt.
Podsumowując, T&E to świetna gra. Soczysta, konkretna z mnóstwem wyborów i emocji. Trzeba tylko przejść inicjację, żeby ją choć z grubsza poczuć. Czekam na wydanie Lacerty
Razzia
Jak wiadomo, bardzo fajna gra licytacyjna. Przede wszystkim nie jest ciężka i daje dużo radości. Nawet jak się polegnie, co znowu uczyniłem
Osadnicy z Catanu
Jak Gigi napisał, że weźmie Osadników, to jakoś tak nabrałem ochoty na odświeżenie sobie tego tytułu. Gra mimo swojej losowości i innych, często mogących irytować elementów ma swój urok. I tego nie da się zaprzeczyć. Z początku rozgrywka szła równo, potem Jacek zbudował najdłuższą drogę i przejął 2 pkt. Skupił także swoje osady na trzech heksach. Ja w początkowym rozstawieniu postawiłem osady na dwóch przeciwległych końcach wyspy (nawet przy pustyni) i skoncentrowałem się na budowie osad (w tym jednej w porcie). Heksy tak się ułożyły, że kamień był bardzo rzadki (do kamieniołomu dotarły dość szybko moje drogi i osada), za to nie brakowało zboża. Potem dostałem kartę rozwoju postęp i dużo drewna, co zaowocowało przecięciem wyspy długą drogą (10 elementów). Dalej udało mi się zbudować kolejną osadę i miasto. Brakowało mi jednego punktu do końca i ze względu na rzadkość kamienia postanowiłem kupować karty rozwoju zamiast ciułać na miasto. Jednego rycerza już miałem zagranego, po drodze przyszło dwóch następnych. Po ich zagraniu dostałem 2 pkt. za władzę rycerską i wszystko było jasne. Jacek i Sztefan skończyli z 7-8 i 6 punktami. Co ciekawe w naszej grze było bardzo mało handlu i w sumie mało rycerzy.. Za to było dużo "trójek". Przy rozstawianiu, osady często lądowały na przeciwległych punktach heksu, co potem znacznie utrudniało rozwój osadnictwa w środkowej częsci wyspy.
Koniec relacji.
Tigris & Euphrates
Przypadła mi rola tłumaczenia zasad, bo tylko ja je mniej wiecęj znałem. Lekko nie było, chłopaki wyglądali chwilami na załamanych. Nie wiem czy tak źle mi szło tłumaczenie, czy te zasady są tak trudne w odbiorze przy tłumaczeniu?
W końcu jednak walka o rozwój cywilizacji ruszyła. Bardziej niż na swojej dynastii skupiłem się początkowo na pokazywaniu co można zrobić i jakie skutki niosą ze sobą decyzje. Przy okazji, z pomocą instrukcji i Jaxa wyjaśniły mi się pewne niuanse dotyczące reguł. W połowie gry miałem dobrze rozwinięte osadnictwo i rolnictwo, kiepsko było z religią i handlem. Dlatego odpuściłem sobie walkę w tych dziedzinach, po tym jak Sztefan wygonił mi kapłana od niebiesko-czarnego monumentu i skoncentrowałem na pozostałych dziedzinach. Przeniosłem swoje wysiłki na drugą stronę planszy (bardzo kuszący monument z czerwoną częścią). Co ciekawe chyba ze trzy tury zbierałem się do wywołania konfliktu wewnętrznego na kapłanów. Trochę zmnienili mi tu plany oba Pawły. Po kolei wywołali konfikty wewnętrzne na rolnika. I po kolei dokładałem po dwie świątynie wygrywając remisem. Wpadły mi za to dwa czerwone punkty ale zmniejszyła się ilość świątyń za parawanem do trzech po dobraniu (wcześniej miałem cztery). Po nieudanych próbach zamiany żetonów zdecydowałem się zaryzykować z trzema świątyniami. Udało się. Wygoniłem czerwonego uzurpatora od monumentu i dodałem swoich - czerwonego i zielonego. W ostatniej rundzie pomógł mi Sztefan, wywołując konfilkt zewnętrzny w sąsiednich królestwach na handlarzy. W rezultacie przegrany handlarz odpadł wraz z zielonymi kafelkami i mogłem bez przeszkód zabrać skarb ze świątyni (wcześniej byłem za słaby na konflikt zewnętrzny na handlarzy). Przyznam, że miałem poważne wątpliwości, czy nie wygra Sztefan. W pewnym momencie poczuł grę i zaczął kosić skarby i inne punkty. Ostatecznie zdecydował jeden punkt.
Podsumowując, T&E to świetna gra. Soczysta, konkretna z mnóstwem wyborów i emocji. Trzeba tylko przejść inicjację, żeby ją choć z grubsza poczuć. Czekam na wydanie Lacerty
Razzia
Jak wiadomo, bardzo fajna gra licytacyjna. Przede wszystkim nie jest ciężka i daje dużo radości. Nawet jak się polegnie, co znowu uczyniłem
Osadnicy z Catanu
Jak Gigi napisał, że weźmie Osadników, to jakoś tak nabrałem ochoty na odświeżenie sobie tego tytułu. Gra mimo swojej losowości i innych, często mogących irytować elementów ma swój urok. I tego nie da się zaprzeczyć. Z początku rozgrywka szła równo, potem Jacek zbudował najdłuższą drogę i przejął 2 pkt. Skupił także swoje osady na trzech heksach. Ja w początkowym rozstawieniu postawiłem osady na dwóch przeciwległych końcach wyspy (nawet przy pustyni) i skoncentrowałem się na budowie osad (w tym jednej w porcie). Heksy tak się ułożyły, że kamień był bardzo rzadki (do kamieniołomu dotarły dość szybko moje drogi i osada), za to nie brakowało zboża. Potem dostałem kartę rozwoju postęp i dużo drewna, co zaowocowało przecięciem wyspy długą drogą (10 elementów). Dalej udało mi się zbudować kolejną osadę i miasto. Brakowało mi jednego punktu do końca i ze względu na rzadkość kamienia postanowiłem kupować karty rozwoju zamiast ciułać na miasto. Jednego rycerza już miałem zagranego, po drodze przyszło dwóch następnych. Po ich zagraniu dostałem 2 pkt. za władzę rycerską i wszystko było jasne. Jacek i Sztefan skończyli z 7-8 i 6 punktami. Co ciekawe w naszej grze było bardzo mało handlu i w sumie mało rycerzy.. Za to było dużo "trójek". Przy rozstawianiu, osady często lądowały na przeciwległych punktach heksu, co potem znacznie utrudniało rozwój osadnictwa w środkowej częsci wyspy.
Koniec relacji.
Ostatnio zmieniony 11 gru 2006, 19:47 przez Geko, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
- kapustka
- Posty: 85
- Rejestracja: 28 wrz 2006, 22:36
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w kraju Oompa-Loompow
- o rany, właśnie sam się wyeliminował - pomyślałem gdy orzech kupił university a chwilę potem już odbierał srebny medal w puerto rico od ministra gier planszowych, którzy akurat przechodzili obok. Była przy tym wielka impreza z występami różnych zespołów. Tłum skandował "dziś srebro, jutro złoto" i "już za cztery lata, już za cztery lata ...".
Byłem pierwszy raz na smolnej. Jest to na pewno okazja aby poznać VIPów np. wspomniany minister gier planszowych. Ale 23:00 to za wcześnie aby kończyć, przez to nie można rozpocząć nic dłuższego od 19:00. Mam pomysł jak to rozwiązać.
Jeśli znajdą się chętni to w gronie 3-5 osób możemy ze smolnej przenieść się potem do mnie (obok silver screen na puławskiej) i grać na przykład do 3,4 w nocy (jest też możliwość rozłożyć sofę i przenocować). Są tu fajne warunki (olbrzymi stół z myślą o planszówkach) a ja poznałem już wasze gęby więc się nie boję, że ktoś poderżnie mi gardło i ukradnie kolekcję gier
Na miejscu mam trochę gier:
wysokie napięcie
santiago
axis and allies europe (niedocenione strasznie)
axis and allies 2ed
elasund
shadows over camelot
ticket to ride
osadnicy
timbuktu
puerto rico
dyplomacja
carcassone
carcassone zamek
citadels
for sale
neuroshima hex
industria
a chciałbym pograć w:
industria
shogun
Proszę o posta, jeśli ktoś jest chętny. Ja na smolnej najwcześniej mogę być na 18:00 - 19:00 co praktycznie wyklucza mnie z udziału w dłuższych grach i pozostawia uczucie niedosytu o 23:00.
pozdrawiam
kapustka
maciek@kapustka.net
Byłem pierwszy raz na smolnej. Jest to na pewno okazja aby poznać VIPów np. wspomniany minister gier planszowych. Ale 23:00 to za wcześnie aby kończyć, przez to nie można rozpocząć nic dłuższego od 19:00. Mam pomysł jak to rozwiązać.
Jeśli znajdą się chętni to w gronie 3-5 osób możemy ze smolnej przenieść się potem do mnie (obok silver screen na puławskiej) i grać na przykład do 3,4 w nocy (jest też możliwość rozłożyć sofę i przenocować). Są tu fajne warunki (olbrzymi stół z myślą o planszówkach) a ja poznałem już wasze gęby więc się nie boję, że ktoś poderżnie mi gardło i ukradnie kolekcję gier
Na miejscu mam trochę gier:
wysokie napięcie
santiago
axis and allies europe (niedocenione strasznie)
axis and allies 2ed
elasund
shadows over camelot
ticket to ride
osadnicy
timbuktu
puerto rico
dyplomacja
carcassone
carcassone zamek
citadels
for sale
neuroshima hex
industria
a chciałbym pograć w:
industria
shogun
Proszę o posta, jeśli ktoś jest chętny. Ja na smolnej najwcześniej mogę być na 18:00 - 19:00 co praktycznie wyklucza mnie z udziału w dłuższych grach i pozostawia uczucie niedosytu o 23:00.
pozdrawiam
kapustka
maciek@kapustka.net
Ostatnio zmieniony 12 gru 2006, 11:13 przez kapustka, łącznie zmieniany 1 raz.
- raj
- Administrator
- Posty: 5225
- Rejestracja: 01 lis 2006, 11:22
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 287 times
- Been thanked: 901 times
- Kontakt:
A&A to brzmi dumnie! Strasznie dawno w to nie gralem.
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
A czy ja coś pisałem o Shogunie???Samurai jest na 45min a Shogun nie sądze, raczej zalicze go do tych dłuższych.ragozd pisze:Descent nie trwa dluzej od Shoguna - a czesto sporo krocej
I kto powiedzial ze w dana gre mozna grac tylko raz?
Oczywiście że można grać wiele razy ale na nocne granie raczej piszę się wtedy gdy mam zamiar grać w coś na co w dzień nie starcza czasu.
- MataDor
- Posty: 696
- Rejestracja: 23 sty 2006, 16:02
- Lokalizacja: Warszawa/Gocław
- Has thanked: 313 times
- Been thanked: 98 times
hehe, widze że Kapusta jak ja najbardziej lubi grać u siebie
Tak, gwoli ścisłości to ze mną (Mateusz) grałeś w piątek w PR - pozdro dobrze się grało
Tak, gwoli ścisłości to ze mną (Mateusz) grałeś w piątek w PR - pozdro dobrze się grało
Take it easy (jak któś z Pragi Południe ma ochotę na w miarę regularne granie, proszę o PM)
kolekcja gier
kolekcja gier
- kapustka
- Posty: 85
- Rejestracja: 28 wrz 2006, 22:36
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w kraju Oompa-Loompow
Pomylił mi się Shogun z Samurai. Wersja poprawiona:
chętnie zagram w
- industria
- shogun
Plan jest następujący:
- na smolnej będę 18:00 - 22:00 i spróbuję się złapać na industrię (nie znam zasad).
- jeśli zadeklaruje się jakaś grupka, to od 22:00 gramy u mnie w kilka mniejszych gier lub coś dłuższego typu axis and allies (partia trwa 4-8h ale z początkującymi jest szybciej). Osobiście wolałbym poznać jakąś nową grę, bo w axisa grałem już o wiele za dużo, niemniej dostosuję się.
Ja ma po prostu niedosyt o tej 23:00 a ponieważ pracuję+studiuję to na gry mam tylko weekendy, nie mogę w czwartki itp. Jeśli to nie wypali to może ktoś mnie przygarnie na sobotę ? Gośka ma tyle roboty, że w sobotę i niedzielę mam nikogo nie zapraszać ! Dzień bez planszówki ! Czy ona chce mnie wykończyć ? (i zabrać moje planszówki ?).
czekam na potwierdzenia
pozdrawiam
ps. Safari - nasza genialna współpraca na tytoniu nie została odpowiednio nagrodzona. Może to wynik mody na nie-palenie ?
chętnie zagram w
- industria
- shogun
Plan jest następujący:
- na smolnej będę 18:00 - 22:00 i spróbuję się złapać na industrię (nie znam zasad).
- jeśli zadeklaruje się jakaś grupka, to od 22:00 gramy u mnie w kilka mniejszych gier lub coś dłuższego typu axis and allies (partia trwa 4-8h ale z początkującymi jest szybciej). Osobiście wolałbym poznać jakąś nową grę, bo w axisa grałem już o wiele za dużo, niemniej dostosuję się.
Ja ma po prostu niedosyt o tej 23:00 a ponieważ pracuję+studiuję to na gry mam tylko weekendy, nie mogę w czwartki itp. Jeśli to nie wypali to może ktoś mnie przygarnie na sobotę ? Gośka ma tyle roboty, że w sobotę i niedzielę mam nikogo nie zapraszać ! Dzień bez planszówki ! Czy ona chce mnie wykończyć ? (i zabrać moje planszówki ?).
czekam na potwierdzenia
pozdrawiam
ps. Safari - nasza genialna współpraca na tytoniu nie została odpowiednio nagrodzona. Może to wynik mody na nie-palenie ?
Ostatnio zmieniony 12 gru 2006, 11:43 przez kapustka, łącznie zmieniany 1 raz.