Dzisiaj nie pograliśmy w wiele gier ale było - jak zwykle - ciekawie
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Na początek - nie najmłodsza Attika. Co ciekawe - Mst nie marudził na losowość! Byłem poruszony - wcześniej wydawało mi się, że zruga ją jak Elfenlanda (a kto nie słyszał Mst podczas gry w Elfenlada ten myśli, ze to Angole są cyniczni, zgryźliwi i marudni....), a tu - nie było najgorzej
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
.
Jak dla mnie gra jest całkiem sympatyczna - lekka eurogra ale ma w sobie to najważniejsze - chce mi się w nią jeszcze zagrać.
A tak na marginesie myślę, że dzisiejszy wynik UDOWODNIŁ, że wygrywają w nią tylko NAJLEPSI STRATEDZY I YNTELYGENCI! (dziękuję... dziękuję... nie było trzeba.. zamiast gratulacji wystarczą czeki)
Potem - TADAMMMM!!! TADAMM! TADAMMM! Po sześciuset podejściach - udało się nam zaatakować Dynastię Ming! Sam w to nie wierzę!
Na gorąco - kilka przemyśleń:
Jedną z najważniejszych cech gry jest względna prostota reguł mechaniki - stworzenie gry, gdzie reguły mają 200 stron może nie jest łatwiejsze niż takiej, gdzie instrukcja ma stron kilka - ale niesamowicie utrudnia to rozgrywkę. Tu - Mister Robert F. Watson stworzył grę, której reguły zmieściły się na kilku stronach i jest ciekawa! Początkowo element losowości wydawał się porażający po czym... okazało się, że przejście z danego pola do innego da się osiągać różnymi trasami - a implikuje to (fajny wyraz, nie?) możliwość obejścia pozycji innego gracza i - za przeproszeniem - wydymanie go...
Jak to często bywa - mój sposób gry oparty na nieustającej agresji okazał się błędny - ale za to wprowadził trochę zamieszania na planszy
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Myślę, że wrócę do Dynastii Ming jeszcze nie raz - ale większa rozwagą.
Zastanawiając się nad nią teraz jeszcze raz - chyba chciałbym, żeby wprowadzono do niej maksymalny downtime... Boję się, że chcąc wygrać trzeba naprawdę móżdżyć wiele minut - a jak wiecie, może to współgraczom zepsuć przyjemność z każdej gry.
Podsumowując - interesująca gra, łatwa do wytłumaczenia, ciekawa do rozgrywania. Wynik był nieuczciwy (jak już pisałem wcześniej - nie lubię Tiamata), ale z dużą chęcią zagram jeszcze raz.
P.S. Chciałem wyrazić serdeczne wyrazy współczucia wszystkim, którzy nie bywają u nas. Wyraz koszmarnej paniki, jaka pojawia się na twarzy Trzewika po okrzyku "Essen!" - bezcenna!!!! (dla wyjaśnienia - Trzewik właśnie jedzie do Essen na targi "Spiele 2009"pokazać Strongholda)