[Śląsk] Pionek - II Gliwickie Spotkania z Grami

... czyli zloty miłośników planszówek! Tu możesz także umawiać się na granie w Twoim mieście.
Awatar użytkownika
folko
Posty: 2442
Rejestracja: 23 wrz 2004, 13:26
Lokalizacja: Wodzisław Śl.
Kontakt:

Post autor: folko »

Awatar użytkownika
GOOR
Posty: 75
Rejestracja: 04 lis 2006, 16:52
Lokalizacja: Knurów

Post autor: GOOR »

III edycja zakończona - uważam, że było doskonale. Ogromna ilość gier, doskonałe tytuły i doskonali współgracze :D .

Za organizację i cierpliwość przy tłumaczeniu zasad Trzewikowi należy się medal (mini bar, mini sklepik i maxi konkurs...).

Zabawa była przednia i wszyscy nieobecni powinni żałować.

Pozdrawiam!

P.S. Avantar - zawsze do usług :D
Awatar użytkownika
Al
Posty: 560
Rejestracja: 01 mar 2006, 14:22
Lokalizacja: Wodzisław Śl. ( Gorzyce )

Post autor: Al »

Nie może zabraknąć i moich zachwytów nad trzecim Pionkiem :-).

Było przepysznie (patrz obiadek ;-) ) ; przezabawnie (patrz produkcje WC - Pit, Time is Money czy też "trzewikowe" Ligretto Footboll); mózgożernie (patrz produkcja WC Age of Empires III ) i nie dajcie się zwieść, że tę grę da się łyknąć w 2 godziny :-) my graliśmy z przerwą obiadową przeszło 3. Ale słowo "warto" podkreśliłbym ze 2 razy i zakończył wykrzyknikiem (że nie wspomnę o zawodowo-profesjonalnym wykonaniu gry Wojtka (dwa wykrzykniki) :-) ) Było też bardzo przyjemnie w doborowym towarzystwie Wojtka Chuchli i jego przesympatycznej żony Joli, Krzyśka "Klemy" Klemińskiego, dłuuugiego Wojtka (który zapomniał w Gliwicach plecaka z kluczami od samochodu i dokumentami a przypomniało mu się o tym w Wodzisławiu, więc mogłem o 22.00 wybrać się ponownie w 50 kilometrową wycieczkę do Gliwic. Na szczęście dzięki uprzejmości gospodarza MDK otwarto nam drzwi i o 23.50 byłem już w domu ;-) ( czyli później niż WC w oddalonej o 220 km Nowej Rudzie ) Dzięki wielkie Uikowi za wspólną grę w Arkadię, Drachendeltę i rozstrzygnięcie niejasności w instrukcji Himalayi. Kwiatoszowi za wytłumaczenie zasad Um Krone und Kragen (i nadzorowanie rozgrywki przez polowę jej trwania) I wszystkim innym z którymi zgrałem w przezabawne wielosobowe tytuły.

W sumie byłem tam 11 godzin i czuję ... niedosyt . Może faktycznie spotkania 2 dniowe ... Choć z punktu widzenia naszego Trzewika może to wyglądać inaczej - był wszędzie,pomagał, tłumaczył zasady, skręcał wentylator :-), donosił stoliki, prowadził konkurs i ... nie miał w sumie czasu aby sobie spokojnie zagrać. Szczerze ja nie podjąłbym się takiego 2 dniowego wyzwania.
Ale tak to już z nami jest - nigdy nie jest człowiek zadowolony. Najpierw było - a może by tak częściej ( mówisz, masz - Trzewik zrobił spotkania kwartalne ) No to teraz spotkania 2 dniowe - sam chciałbym bardzo ale jeśli będą nadal tylko 1 dniowe to też będę hepi - bo ... będą :-)
Awatar użytkownika
klema
Posty: 461
Rejestracja: 20 sie 2006, 17:08
Lokalizacja: Opole
Has thanked: 1 time

Post autor: klema »

Pod wszystkimi zachwytami poprzedników podpisuję się oboma ręcoma :) Było rewelacyjnie!!! Trzewikowi dzięki za imprezę... i za pierwszy sponsoring kółka planszówkowego (biblioteczka ŚGP zaczęła powstawać) :)
Dzięki też wielkie dla Ala, Joli i Wojtka oraz Wojtka, a także wszystkich innych, z którymi grałem - jesteście przewspaniali i już tęsknię za graniem z Wami :)
Trzewiku! A może częściej? Trzewiku! A może dwa dni? Trzewiku! Jeszcze raz dzięki za to jest!

PS.
Wiadomość od Tymka dla Trzewika: Dzięki za cierpliwość i tłumaczenie instrukcji do gier. Kraina Cienia jest fajowa :) Mojej mamie spodobał się Labirynt.

PSS.
Wiadomość od Klemy dla Ala: Tylko dzięki duuuużej porcji botwinki dałeś radę tak długo grać i potem jeszcze wracać :)
Do zobaczenia.
Awatar użytkownika
AvantaR
Posty: 1071
Rejestracja: 11 sty 2006, 14:27
Lokalizacja: Łaziska Górne
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: AvantaR »

Al pisze:Choć z punktu widzenia naszego Trzewika może to wyglądać inaczej - był wszędzie,pomagał, tłumaczył zasady, skręcał wentylator :-), donosił stoliki, prowadził konkurs i ... nie miał w sumie czasu aby sobie spokojnie zagrać. Szczerze ja nie podjąłbym się takiego 2 dniowego wyzwania.
Moze znajda sie jacys desperaci, ktorzy pomogli by ciagnac to brzemie ;)
Gór mi mało i trzeba mi więcej
Awatar użytkownika
buras
Posty: 178
Rejestracja: 07 cze 2007, 19:13
Lokalizacja: Knurów
Kontakt:

Post autor: buras »

Ja z moim synem też jesteśmy zachwyceni, byliśmy pierwszy raz na konwenice i było super Maksym (mój syn) się nie może doczekać kiedy znów się odbedzie następne spotkanie (będziemy napewno).Podziekowania tym którzy mieli cierpliwość z nami grać, Max miał niezły ubaw przy grze w jajka
ps. jest ktos z knurowa zeby wytłumaczyl nam jak grać ewentualnie chciałby pograć w dungeonera??
Awatar użytkownika
ja_n
Recenzent
Posty: 2303
Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 1 time

Post autor: ja_n »

Kurczę, normalnie trzeba będzie przyjechać na czwartego Pionka chyba...
ronczi
Posty: 333
Rejestracja: 16 mar 2007, 11:51
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Has thanked: 1 time

Post autor: ronczi »

Było za dużo gier w które chciałem zagrać, za dużo osób z którymi chciałbym zagrać i byłem za krótko (z powodu urodzin brata do 15). Więc czuję ogromny niedosyt. Jestem za dwumiesięcznikiem!!!
Dzięki Trzewikowi i wszystkim Uczestnikom za wspaniałą imprezę.
Awatar użytkownika
aswiech
Posty: 1014
Rejestracja: 16 sty 2007, 11:33
Lokalizacja: Myślenice/Kraków
Kontakt:

Post autor: aswiech »

AvantaR pisze:
Al pisze:Szczerze ja nie podjąłbym się takiego 2 dniowego wyzwania.
Moze znajda sie jacys desperaci, ktorzy pomogli by ciagnac to brzemie ;)
Ja mysle ze bez problemu. Wydaje mi sie, ze tu duzo pomoglaby rozpiska, jakie zasady kto zna. Innymi slowy - podchodze do gier, patrze, co mi sie podoba i biore w reke kartke, gdzie znajduje, kto umie w to grac. Potem ide miedzy ludzi a po identyfikatorach wylapie z tej listy czlowieka bez rozpoczetej partii:)
Oczywiscie przy pewnych miejscach pojawilby sie TYLKO wpis: trzewik:), ale sadze ze i tak to nieco ulatwi zycie wszystkim.
Plus - na przyszlosc warto zrobic "kierunkowskazy" dla tych co pierwszy raz. Kuchnia i toaleta nie bylyby juz odkryciem:) Szczegolnie kuchnia:)
PlanShow - Srodziemie
Z PlanShow --> http://planshow.blox.pl (PlanshowB)
Czas na PlanshowC
Awatar użytkownika
bogas
Posty: 2801
Rejestracja: 29 paź 2006, 00:17
Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Has thanked: 357 times
Been thanked: 639 times

Post autor: bogas »

Było tak rewelacyjnie, że jeszcze się do końca nie pozbierałem. Wciąż w pamięci na okrągło przerabiam wszystko to co się wczoraj wydarzyło, a wydarzyło się baaaardzo dużo.
Jak dotąd byłem na wszystkich pionkach, ale ten był wyjątkowy. Po pierwsze dlatego, że znałem już nieco lepiej uczestników i organizatorów tego wydarzenia :wink: W tym miejscu wielkie DZIĘKUJĘ ode mnie i mojej żony dla TRZEWIKA oraz wszystkich, z którymi tak świetnie się bawiliśmy. Przede wszystkim dla Kwiatosza, który nie tylko dał się namówić na La Citte (grał jeszcze z nami Maciek i Szymon, a później dołączyła do mnie moja żona i mam nadzieję, że nikt nie żałuje tych blisko 2 godzin gry), ale jeszcze nauczył mnie, Folka i Olę grać w Tichu. Nawet mu się to udało (przynajmniej na poziomie podstawowym), bo za bardzo z Folkiem nam nie szło, ale im dłużej myślę o Tichu tym więcej widzę możliwości w tej grze i tym bardziej chciałbym w nią ponownie zagrać, zwłaszcza w tak doborowym towarzystwie.
Jakby tego było mało wspólnie, jako jeden zespół zajęliśmy zaszczytne drugie miejsce w konkursie autorstwa Trzewika na wiedzę o planszówkach (zabawa była pierwszorzędna, a przegraliśmy dopiero w ścisłym finale).
Oczywiście wielkie dzięki dla Folka i jego całej rodziny. Izy oraz córek Klaudii i Weroniki, które umilały wieczór mojej żonie, grając z nią w Colosseum i Yspahana. A ja Izie z osobna dziękuję za to, że tak dzielnie zniosła rozgrywkę w EiT chociaż jak się prawie na początku okazało to nie jest gra w jej typie (szczerze mówiąc do moich ulubionych też nie należy, ale chciałem dać tej grze kolejną szansę, no i muszę powiedzieć, że grało się bardzo fajnie głównie z uwagi na ekipę). Dzięki.
Dzięki dla Ala, Wojtka C. (wc), jego żony, Klemy i dla wszystkich współgraczy, których nie wymieniłem, a z którymi zagrałem w kilka całkiem zwariowanych gier.
No i jeszcze jedno podziękowanie dla Trzewika, który na samym początku spotkania nauczył nas grać w Elasunda (bardzo dobra gra), i który pomimo tak wyczerpującego dnia nie odmówił na zakończenie partyjki w "łosie". No i pomimo zmęczenia zdołał wypstrykać sobie zwycięstwo, chociaż końcówka była emocjonująca (zarówno dla nas jak i dla licznie zgromadzonej publiczności :wink: )
Tak więc do następnego Pionka! I oby jak najszybciej.
mskola73
Posty: 50
Rejestracja: 19 mar 2007, 12:23
Lokalizacja: Kraków

Post autor: mskola73 »

Cieżko bedzie coś napisać orginalnego bo wsystko zostało już powiedziane.
W trakim razie się powtórze - wielkie dzieki Trzewik.
Było wspaniale, nie udało mi sie być na 2 edycji ale na 3 przyjechalem dodatkowo z żoną. Na 4 wezme jeszcze synka.
Zacytuje zas jeszcze raz Trzewika:
trzewik pisze:Pionek to nie wspaniały czas, to nie święto zabawy, to nie cudownie spędzona sobota. Pionek to tortura, to wyścig, to ból i rozterka. Pionek to ochota zagrania w sto gier, Pionek to pragnienie poznania nowych tytułów i walczące z nim pragnienie pogrania w fajne, ulkochane, znane gry.
Też cierpiałem, tyle tytułow do zagrania a czas nie pozwala na to wszystko.
Szkoda ze mimo szczerych checi i umówienia sie z Al'em nie udało sie jednak zagrac w "pirate's cove". może nastepnym razem Al?? :)

Dzieki należ się także współtowarzyszom gier - Tomkowi, Krzyskowi, Łukaszowi i jak zawsze Andrzejowi (on o tym wie :) - i największe dla mojej kochanej Marzenki.
Awatar użytkownika
shin
Posty: 13
Rejestracja: 10 cze 2007, 21:52
Lokalizacja: Siemianowice

Post autor: shin »

Witam. Na Pionku byłem pierwszy raz i impreza przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Ahh dlaczego mnie nie było na "Dwójce", a była szansa, brat jechał. Aj trudno... ale od teraz Pionek na stałe wpisze się w mój kalendarz :twisted: Jednym słowem wielkie WOW!!!

Pozdrawiam i niech żyje Trzewik! :D
mskola73
Posty: 50
Rejestracja: 19 mar 2007, 12:23
Lokalizacja: Kraków

Post autor: mskola73 »

jesli ktos ma ochote ogladnać kilka zdjęć z Pionka III to zapraszam

http://picasaweb.google.pl/mskola73/Pio ... McT_z5RAIg
Awatar użytkownika
Al
Posty: 560
Rejestracja: 01 mar 2006, 14:22
Lokalizacja: Wodzisław Śl. ( Gorzyce )

Post autor: Al »

mskola73 pisze:Szkoda ze mimo szczerych checi i umówienia sie z Al'em nie udało sie jednak zagrac w "pirate's cove". może nastepnym razem Al?? :)
No szkoda wielka - gra ta ma jakiegoś strasznego pecha - jak już znajdę chętnych do partyjki to ktoś nakusi mnie na "krótką" (jest taka ?!) partyjkę Age of Empires III ;-)

Następnego Pionka rozpoczynamy od Piratów ! No chyba, że wcześniej wybiorę się do Krakowa.

Jeszcze raz przepraszam Was za niedotrzymanie obietnicy i do zobaczenia we wrześniu ( zgadza się Ignacy ... ? :) ).
trzewik

Post autor: trzewik »

Pionki kochane, strasznie się cieszę, że byliście w sobotę w Gliwicach i że się super wszyscy bawiliśmy i dziękuję za wszelkie dziękuję i sam też dziękuję i ogólnie uśmiech na twarzy i niezmiennie pozytywna pionkowa enegia.

Raport podsumowujący Pionka napiszę na stronkę dziś w nocy lub jutro, więc pojawią tam się jakieś mniej lub ciekawe informacje, tymczasem w skrócie tylko potwierdzam iż:

- kolejna edycja Pionka odbędzie się we wrześniu, być w drugi weekend września, będą to this week konsultował z dyrektorem MDK
- kolejna edycja Pionka będzie na 80% dwudniowa, o szczegółach powiem wkrótce
- kolejna edycja Pionka odbędzie się w nowym budynku do którego przenosi się gliwicki MDK, który to budynek będzie większy (będzie więc więcej krzeseł i stołów :) )

pozdrawiam Was ciepło i niebawem szczegóły!

P.S. Kwiatosz, za pół godziny ruszam do Firmy, niebawem dowiem się w jakim stanie pozostawiliście po sobie redakcję :twisted:
Awatar użytkownika
Don Simon
Moderator
Posty: 5623
Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
Been thanked: 1 time

Post autor: Don Simon »

Czy byly testowane nowe armie i plansze do Neuroshimy Hex? Jakie wrazenia?

Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 417 times
Kontakt:

Post autor: kwiatosz »

trzewik pisze: P.S. Kwiatosz, za pół godziny ruszam do Firmy, niebawem dowiem się w jakim stanie pozostawiliście po sobie redakcję :twisted:
Ee, oprócz tajemniczego "kręgu zbożowego" wszystko powinno być ok :wink:
Dzięki wielkie za Pionka Pionka i redakcję, mam nadzieję że na następnym uda mi się być (a dużo zrobię żeby tak się stało :) ) - świetny klimat, najlepsi ludzie na świecie, multum gier, no po prostu świetna impreza - ode mnie wyrazy uwielbienia za zorganizowanie jej :)

Poznałem sporo osób, że wspomnę chociażby Bogasa i jego absolutnie zauroczającą lepszą połowę (lepszą także w La Cittę :wink: ) Dagmarę :) . Dzięki wielkie za La cittę, tłumaczenie Filarów Ziemi oraz oczywiście konkurs (ta dogrywka oszukana była, ot co :twisted: )

Z Aswiechem zagrałem w Pola Naftowe, do czego "zmusił" nas obowiązek recenzencki, ale gra okazuje się zaskakująco dobra, więc zapewne obaj nie żałujemy tej rozgrywki :)

Poznałem w końcu Folko (ale nie zagrałem w Paintball :cry: ), poza tym mam nadzieję, że nie zagmatwałem zbytnio Tichu i żałuję że nie zagraliśmy w coś więcej. Ale nadrobimy we wrześniu :)

Poznałem także WC z jego genialnymi samoróbkami (faktycznie zachwyty na forum to nie przesada) - dzięki za partię Time is Money oraz przepraszam za bycie "piątym graczem" w Um Krone und Kragen :wink:

Do absolutnego do kupienia po konwencie okazały się Ligretto Fussball, Once upon a time, jak będzie okazyjnie to La Citta, a do zrobienia Pit.

Następny Pionek musi być dwudniowy oczywiście z graniem w nocy :!: :) Ja będę na bardzo dużo procent, było najrewelacyjniej na świecie :D
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
Nataniel
Administrator
Posty: 5293
Rejestracja: 03 cze 2004, 20:46
Lokalizacja: Gdańsk Osowa
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Post autor: Nataniel »

ja_n pisze:Kurczę, normalnie trzeba będzie przyjechać na czwartego Pionka chyba...
To fakt :)
= Artur Nataniel Jedlinski | GG #27211, skype: natanielx =
= Festiwal gier planszowych w Gdyni - GRAMY! =
Awatar użytkownika
Siman
Posty: 18
Rejestracja: 18 kwie 2007, 15:02
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Post autor: Siman »

Nie ma wyjścia, muszę też coś napisać. Impreza była naprawdę świetna, dzięki nocowaniu w wydawnictwie przedłużyła się mi i ekipie lubelskiej jeszcze o dwa dni, dzięki czemu Gliwice będą kojarzyć mi się od tej pory bardzo miło.

Dzięki wszystkim, z którymi grałem i nie grałem, a także tym, z którymi piłem przed i po. :) Dzięki wielkie także dla ekipy Portalu, za to, że chcieli nas przechować w redakcji, bez tego na pewno bym się nie pojawił (z przyczyn technicznych).

Na IV Pionek również zamierzam dotrzeć i tym razem być może przywiozę gry, które kuję od jakiegoś czasu w domowym zaciszu, a którym tym razem nie udało mi się sprowadzić.

Pozdrawiam.
The latest poll taken by the Irish government asked people if they think Polish immigration is a serious problem.
- 23% of respondents answered: Yes, it is a serious problem.
- 77% of respondents answered: Absolutnie żaden. To nie jest poważna kwestia.
Awatar użytkownika
AvantaR
Posty: 1071
Rejestracja: 11 sty 2006, 14:27
Lokalizacja: Łaziska Górne
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: AvantaR »

http://www.konwenty.gildia.pl/pionek/pionek3/pionek3/ - zapraszam do obejrzenia mojej galerii z konwentu :)
Gór mi mało i trzeba mi więcej
wc
Posty: 625
Rejestracja: 07 mar 2005, 12:42
Lokalizacja: dolny śląsk
Been thanked: 1 time

Post autor: wc »

Laurka za laurką, za laurką laurka...
Naprawdę wszystkim tak się podobało??

No dobra, to ja napiszę swoją relację, tzw. Raport mniejszości:

Zebraliśmy się z jolą (moją od kilkunastu lat żoną) z domu po 7 żeby przejechać ponad 200km (oczywiście nie ma się czym chwalić przy kwiatoszu i jego ekipie) i wylądować w miarę wcześnie na pionku. Trafiliśmy na miejsce przed 10 (wszystko dlatego, że jedynym słowem jakie padało z ust joli podczas jazdy było: „zwolnij”, „zwolnij”, „zwolnij”) a wszystkie stoły były już zajęte i gra toczyła się w najlepsze na wielu frontach. Na szczęście trzewik jak z rękawa wyciągał nowe krzesła, stoły, pomieszczenia itp :-)

A potem 11 godzin minęło w tempie porażającym!
Właściwie sam nie wiem kiedy
Na rozgrzewkę verflixxt i cytadela z m. (przepraszam, oczywiście były identyfikatory, ale to nie jest lekarstwo na sklerozę) i łukaszem.
Potem udało się zsynchronizować z alkiem i właściwie już do wieczora siedzieliśmy przy jednym stoliku w stałym składzie z małymi zmianami grając w kilka tytułów
Na wstępie time is money w mojej wersji z banknotami z tytusem (na rysunkach zerżniętych z sieci znaczący tekst - kto podrabia bilety banku humoru, ten podlega karze chichotu do lat pięciu :twisted: ), zaraz potem kilka partyjek pita - tradycyjna wariacja, wrzaski, jazgot itp. Przed rozgrywką zapowiedziałem współgraczom, że zaraz wszyscy będą się na nas gapić - oczywiście sprawdziło się w 100%. Niestety jedna z kart mojego coloretto używana w tej grze odniosła straszne obrażenia. Kubica jest dużo mniej poturbowany niż jeden z brązowych kameleonów. Cóż, jest wojna - są ofiary.
Jednak w moim przekonaniu pit został przebity przez piłkarskie ligretto. No to to była po prostu amba kompletna. 2 drużyny po 4 graczy, znowu wrzaski, przekrzykiwania, każda bramka przyjmowana huraganowym „JEEEEEEST”. Udało mi się przyjąć rolę egzekutora i wbiłem przeciwnikom 3 szybkie brameczki (wc - franek łowca bramek), przez co po kilku chwilach prowadziliśmy 4:0 a nasi rywale już zaczęli coś napomykać o „układzie”, „korporacji”, „fryzjerze” a co najmniej o tym że gra jest niezbalansowana, bo coś tam coś tam. Cóż było robić, daliśmy rywalom strzelić 4 gole, żeby nie było im smutno, ale ostateczny cios zadał nasz skrzydłowy alek kończąc mecz pięknym kopniakiem na 5:4
Do końca pionka jeszcze z wielu miejsc sali słychać było wykrzykiwane imiona piłkarzy i owacyjne wrzaski po strzelonych bramkach. Jak dla mnie - party game dnia. No właśnie - takie spostrzeżenie: z całej południowej polski zjeżdżają się dorośli ludzie miłujący się w eurograch, strategiach, większościówkach, a i tak zawsze przebojem staje się jakaś durna gra w której chodzi o to żeby szybciej, głośniej, bardziej nienormalnie ;-)
Ale żeby nie było że tylko w to grało się na pionku - następnie na naszym stole pojawiło się danie główne - age of empires III. Tytuł gorący jak dzień w którym był organizowany pionek III. Udało nam się namówić na rozgrywkę alka, wojtka i klemę mimo ich drobnych obiekcji co do długości rozgrywki („szkoda 3 godzin na jeden tytuł, lepiej zagrajmy w 3 krótsze gry!”). Na szczęście osoba, która namawiała najmocniej, miała dar przekonywania i wmówiła im, że te 3 godziny to legenda i tak naprawdę po 90 minutach będziemy mogli już zabierać się za następną pozycję mając za sobą rozgrywkę w jedną z najlepszych gier ostatnich lat! Po krótkim 30-minutowym tłumaczeniu zabraliśmy się za granie. aoe jest naprawdę znakomitą pozycją, w której mamy do podjęcia masę decyzji, ich podejmowanie nawet przy szybkim myśleniu zajmuje troszkę czasu. Dlatego po godzince okazało się że to 90 minut to jakiś żart i przed nami jeszcze długie kwadranse ostrej, krwawej i bezlitosnej rozgrywki. Bo aoe to nie jest gra, przy której znad stołu da się słyszeć radosne krzyki i zabawne komentarze, to gra o panowaniu nad nowym światem, to gra o walce, śmierci, podbojach, wyżynaniu w pień całych plemion, rabowaniu skarbów inków i majów. Statki kolonistów, na których jedyną królową jest choroba morska, a smród niepodzielnym władcą, co chwilę dobijały do brzegów dowożąc na nowo odkryty ląd tabuny żądnych krwi i złota konkwistadorów, obłudnych misjonarzy, którzy w nawracaniu tubylców mają własne niecne interesy (zresztą kto ich tam wie, czy ci dodatkowi koloniści to faktycznie nawrócone owieczki czy po prostu płodzone z autochtonkami dzieci), kupców próbujących odkrywać nowe rynki i zdobywać nowe towary aby z jak największym zyskiem sprzedawać je w starym świecie, przy okazji sprowadzając do europy syfilis i inne atrakcje. Kapitanowie dowodzili niebezpiecznymi wyprawami, podbijali nowe tereny, które łupione przez żołnierzy stawały się dostępne dla kolonistów przybywających kolejnymi transportami. Ale nie zawsze tak się działo. Kilka razy całe potężne ekspedycje ginęły bez śladu wycięte w pień przez dzielnych, broniących swych rodzin i dobytku indian.
No po prostu prawdziwa męska przygoda. Tym bardziej zastanawiające, że najbardziej agresywna była jola, która nikomu nie darowała i jak tylko ktoś stawał jej na drodze do kontrolowania jakiejś kolonii zaraz wzniecała bitwy posyłając do piachu swoich licznych wrogów.
Tak więc ponad 3 godziny gry (przerwane wypadem do pobliskiego baru) minęły błyskawicznie a gra została oceniona przez wszystkich graczy jako rewelacyjna i warta poświęcenia ćwierci pionkowego czasu.
Warte nadmieniena jest, że nie wszyscy mieli równe szanse na zwycięstwo. Tłumaczący zasady „zapomniał” powiedzieć nowym graczom o wszystkich elementach, za które przyznawane są na końcu punkty zwycięstwa (chodziło o towary zbierane przez całą grę), dzięki czemu np. Alek w ogóle nie zajmował się tym aspektem (kasy jak lodu miał z innych źródeł) i przez całą grę zdobył... 3 żetony towarów, podczas gdy zapominalski tłumaczący - bez przesady ze 20 :-) grę wygrała jola - jedyna, która (oprócz pożal się boże tłumacza) znała pełne zasady :-)
Jedno jest pewne - gry nie da się wygrać koncentrując się tylko na jednym aspekcie (wyprawy, kolonie, towary, kasa, budynki itp.) - trzeba umiejętnie pogodzić co najmniej 2-3 sposoby zdobywania punktów. Alek który miał przytłaczającą przewagę w kolonistach (zabrakło mu kosteczek!) Poległ z powodu braku towarów (za co może podziękować sami-wiecie-komu) i punktowanych budynków, tłumacz - kosił towary, ale znowu do nowego świata wysłał jedynie marną delegację swoich kolonistów (których zresztą w pień wycięła mu jola), klema kupował zdecydowanie za mało potężnych budynków, wojtek zaś radził sobie w miarę dobrze, dzięki czemu zajął zaszczytne 2 miejsce, z powodu dystansu nie widząc jednakowoż nawet zarysu ponętnych pleców zwyciężczyni.
Age of empires wbrew zapewnieniom oszustów zajęła nam masę czasu (iza, żona folka co kilka kwadransów pytała nas delikatnie czy to cały czas ta sama partia), tym bardziej że w trakcie rozgrywki musieliśmy pędzić do baru aby nabrać sił i przed zamknięciem zjeść co nie co. Oczywiście najlepsze dania dawno zostały pożarte pozostając jedynie przykurzonymi wpisami w menu (trzewik zjadł wszystkie pierogi), załapaliśmy się za to na pachnący smaczny żurek (niestety była chyba ostatnia porcja - bogas który ze swoją śliczną żoną i maleństwem w drodze kupili sobie jedną porcję grochówki mieli jej więcej niż my żurku na 3 talerzach, nie mówiąc o alku który sam pochłonął więcej botwinkowej niż my we trójkę) i mięcho z naprawdę przepysznymi podsmażanymi ziemniakami. Wszystko za śmieszną kwotę, za którą nie dałoby się kupić nawet 1/3 wystawianego w minisklepiku glika lub atomówek.
Ani się obejrzeliśmy, a było już koło 16.30 i wielkimi krokami zbliżał się konkurs wiedzy o planszówkach
Wcześniej zdążyliśmy jeszcze rozłożyć himalayę alka i rozegrać kilka kolejek. To była moja pierwsza rozgrywka (jak to jest, człowiek jedzie grać w nowe gry, a przez cały dzień udaje mu się zagrać tylko w jeden-dwa takie tytuły), sama gra mnie oczarowała. Już te maleńkie plastikowe yaki robią fantastyczne wrażenie. Gra była bardzo udana, przyspieszyliśmy ją trochę rozgrywając tylko 2 skrócone tercje, ale bardziej zależało nam na poznaniu gry niż na samej pełnej rozgrywce. Tym bardziej że bez żenady i wstydu wyłudziłem ją od alka prosząc o pożyczenie (widać że nie chodził na kursy asertywności, bo zgodził się bez wahania). W zamian zażądał jedynie wykonania dwóch samoróbek dla siebie - powergrida ze składaną na cztery planszą i oczywiście przeboju dnia - age of empires. Ponieważ ja na szczęście nie boję się odmawiać, stanęło na uścisku ręki i obietnicy że nie zniszczymy gry bardziej niż to będzie konieczne podczas zabawy plastikowymi figurkami w pożar.
W międzyczasie wzięliśmy udział z alkiem w konkursie wiedzy o grach planszowych. Byliśmy bezkonkurencyjni w kategoriach „najcięższa para”, „najstarsza para”, „para, która ma najmniej pojęcia o grach wydawanych przez portal” (nie wiedzieć czemu porażająco dużo pytań dotyczyło tego tematu - z ręką na sercu przyznaję że nie znałem odpowiedzi na żadne z nich), „para, która spędziła najwięcej czasu na pionku nad jedną rozgrywką” (no, nad jaką?) I zapewne w kilku innych. W kategorii głównej - wiedzowej nie szło nam tak świetnie. Bo kto to widział kazać nam weteranom wymienić gry na każdą literę alfabetu w 30 sekund ;-) i to nawet jeśli jedną grę wymienialiśmy kilka razy (funkenschlag, power grid, wysokie napięcie). Sam konkurs jednak był doskonały a ilość uczestników zapewniała nam na starcie nagrody (nagród było więcej niż startujących). Zresztą był to jedyny powód, dla którego stanęliśmy w zawody z takim na przykład uikiem, który wiedział wszystko o wszystkim a w dodatku zna wszystkich twórców i wydawców gier po tej stronie drogi mlecznej. Ale jak może być inaczej, jeśli na co dzień jeździ się na rowerze z jednym kółkiem.
Uiek z aświechem okazali się bezkonkurencyjni, w finale pokonali kwiatosza z ... No właśnie z kim? (przepraszam po raz kolejny - identyfikatory nie pomagają gdy ktoś ma pamięć krótszą niż wzrok), wzbudzając aplauz licznie zebranej widowni. Wśród wiwatów i euforii zginęły nasze głośno wypowiadane jakże słuszne hasła „pytania były tendencyjne”, „poproszę o inny zestaw pytań” i tradycyjne już (z okazji ligretto) „sędzia kalosz!”.
Mieliśmy jeszcze szansę na zajęcie trzeciego miejsca i możliwość pojawienia się w fotorelacji folka na osobnym zdjęciu, a nie jako rozszalała tłuszcza rzucająca się na resztki po mistrzach, ale zadanie rozpoznania gry, o której opowiadał trzewik okazało się nie do przyjęcia dla naszych wrażliwych i delikatnych zmysłów. Po kilku nieudanych próbach zgadnięcia tytułu (jungle speed, carcassonne, shogun, pit) poddaliśmy się i godnie wróciliśmy do hilalayi. W końcu w życiu nie chodzi o kasę, nagrody i sławę, tylko o punkty zwycięstwa.
Porażeni możliwością zagrania w grę z samym mistrzem uikiem porzuciliśmy naszą rozgrywkę w yaki (dlatego wygrana alka nie może być uznana za pełną, właśnie zaczynałem zbierać swoje stado po zapewnieniu sobie masy stup i delegatów) i z radością zabraliśmy się za kolejny tytuł. Od wczesnego przedpołudnia przy naszym stole siedzieliśmy we trójkę - jola, al i ja, tak więc na uiku skończyło się kompletowanie składu do arkadii - jednej z nominowanych do tegorocznej spiel des jahres. Kupiłem ją niedawno będąc na litwie. Zainteresowałem się nią ze względu na nazwisko autora - dorn, jakieś takie znane, żelanzy ludwik, czy coś koło tego? Ale ponieważ niewiele więcej o niej wiedziałem wypisywałem dziesiątki smsów do alka z prośbą o konkrety. Po zapewnieniu że koniecznie trzeba kupić, wydałem na nią odpowiednią ilość kasy, co i tak stanowiło niewielką część kwoty jaką straciłem na ww. smsy słane w usłudze roamingu do alka z pięknego kieszonkowego wilna.
Sama rozgrywka była ciekawa, jednak poległem w niej w sposób bezdyskusyjny. Tak jakoś gra się skończyła zanim ja się rozkręciłem. Wygrał alek pokonując jolę
Niestety był to już ten moment, kiedy większość zaczęła się rozjeżdżać - pojechał kraków zabierając swoje nagrody za I miejsca, pojechał folko z całą rodziną (zamieniliśmy ledwie parę słów nie rozgrywając niestety żadnej gry), porozjeżdżali się inni ludzie, z którymi bardzo chciałem pogadać, bo kojarzyłem ich nicki z forum... No cóż, albo pogaduszki, albo age of empires...
Na szczęście został kwiatosz, który jak się okazało nie miał innego wyjścia bo najbliższy pociąg do swojego lublina miał za jakieś 20 godzin. Skorzystaliśmy więc z okazji i zmusiliśmy go do wytłumaczenia kolejnej dla nas nowej gry - um krone und kragen. W pierwszej chwili gra bardzo nam się spodobała - rzucanie kostkami, wykorzystywanie specjalnych funkcji zdobytych kart niekoniecznie zgodnie z ich przeznaczeniem (kwiatosz musiał nas na chwilę opuścić zanim wytłumaczył wszystko do końca), to wszystko wprowadzało ciekawy element losowo-blefowy. Po powrocie tłumaczącego gra się ustatkowała, a kolejne ruchy wykonywał za nas sam kwiatosz grając za wszystkie 4 zainteresowane osoby, wybierając optymalne ruchy itp. Trzeba mu jednak oddać, że po pewnym czasie znudził się tym i zostawił nas samych pozwalając znowu na samodzielne karkołomne akcje nie mające nic wspólnego z regułami wymyślonymi przez twórcę gry. Nie mam nawet w przybliżeniu pojęcia kto wygrał. Mam wrażenie, że gra jest dobra jako pasjans, a maksymalnie może w niej brać udział druga osoba - ruchy innych graczy nie interesują nas w ogóle, interakcja jest zerowa, a czas kiedy przeciwnicy wymyślają kolejne szalone uzasadnienia dla swoich przedziwnych ruchów jest wielokrotnie za długi dla czekających na swoją kolejkę.
To była ostatnia gra przy naszym stoliku. Ze smutkiem i łkaniem rozstaliśmy się z alkiem i wojtkiem którzy odjechali w siną dal (ale nie na długo, nie na długo) i zaczęliśmy się zbierać. Na szczęście na sam koniec zamiast pomagać trzewikowi w sprzątaniu udało mi się namówić kwiatosza na time is money - zagraliśmy we czwórkę - z nim, mattim i jeszcze jednym lublinianinem, który - a jakże miał identyfikator z wypisanym czteroliterowym nickiem, z którego zapamiętałem tylko jedną (nawet nie wiem czy pierwszą) literkę - s. Tak teraz widzę, że gra jest nawet trochę „podobna” do um krone und kragen - każdy sobie rzuca kostkami, a wpływ innych na nasz wynik jest zerowy (nie wliczając złośliwych docinków przeszkadzających graczowi starającemu się w duchu policzyć do 35). Ale ta gra trwa maksymalnie 10 minut! No i to wykonanie... Piękne banknoty z tytusem - bohaterem komiksów z dzieciństwa, za którymi stało się całymi godzinami w domu książki na piastów... Eh, łezka w oku

Tak oto wyglądał pionek moimi oczami.

Konkluzja? Jak było?
Otóż moim zdaniem i zdaniem mojej żony było.... Fantastycznie :D
Całą powrotną drogę rozpamiętywaliśmy pionka, poznanych ludzi, rozegrane i zobaczone gry (oczywiście rozmowy przerywane były co chwilę słowami „zwolnij”, „zwolnij”, „zwolnij”). Od razu umówiliśmy się że jak tylko czas pozwoli meldujemy się razem na kolejnej edycji (oby tym razem parzystej, a nie dopiero piątej)

Trzewiku przyjmij gorące podziękowania od nas, dwójki wdzięcznych dolnoślązaków którzy są Twoimi wyznawcami (tylko nie pytaj już kto z Was ilustruje karty dla FFG i jakie specjalne funkcje mają jakieś tam bazy w hexoshimie neux). Wybacz że
Aleksandrze – przyjacielu, pożegnaj się na zawsze ze swoją himalayą służącą od wczoraj za podkładkę pod wytrawne martini (wszystkie figurki zaraz po powrocie zostały spalone przez nasze córki w zabawie w inkwizycję). Przyjmij również przeprosiny za tendencyjne i nieszczere tłumaczenie zasad do aoe, dzięki któremu byłeś ostatni.
Klemo – dzięki za cierpliwość i cały dzień grania. Jeszcze raz przepraszam za jolę która upodobała sobie Ciebie i ładowała jak w kaczy kuper.
Folko – wybacz że nie mogliśmy pograć razem, mam ogromną nadzieję, że nadrobimy to następnym razem, a najlepiej przyjmijcie nasze zaproszenie i po prostu do nas przyjedźcie.
Bogasie i Rodzinko Bogasa – przepraszam że zabierałem Wam łyżki i noże w barze. Mam nadzieję, że spotkamy się na następnym pionku i pogramy razem.
Aświechu i reszto krakowa – przepraszam że nie wytłumaczyłem Wam zasad notre damme, ale spytajcie alka – tylko na tym skorzystaliście
Kwiatoszu dzięki za tłumaczenie gry w kostki i za możliwość spotkania jeszcze większego szaleńca ode mnie (jeśli chodzi o pokonywanie odległości w celu spotkania się z innymi szaleńcami)
M., S. i bezimienny (dla mnie) partnerze kwiatosza w konkursie – przepraszam że nie pamiętam Waszych imion lub nicków.
Uiku, cyborgu jeden – oddawaj nagrody i publicznie przeproś za wzięcie udziału w konkursie!
Wszyscy pozostali czytający te słowa (chociaż pewno niewielu dotrwało do tego miejsca) – nie gniewajcie się że tak się rozpisałem. Pocieszcie się za to, że przez cały dzień zrobiłem tylko 10 zdjęć a wszystkie są tak słabe, że żadnego nie mogę tu zamieścić.


Dwudniowy pionek jest oczywiście lepszy od pionka jednodniowego i to nawet dwukrotnie. Ale też jest dwukrotnie gorszy od pionka czterodniowego.
są ludzie którzy nie chcą połknąć bakcyla planszówek
takim trzeba wpychać go do gardła
Awatar użytkownika
AvantaR
Posty: 1071
Rejestracja: 11 sty 2006, 14:27
Lokalizacja: Łaziska Górne
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: AvantaR »

(trzewik zjadł wszystkie pierogi)
No to juz wiem przez kogo nie zjadlem obiadu ...

:P :P :P
Gór mi mało i trzeba mi więcej
Awatar użytkownika
bogas
Posty: 2801
Rejestracja: 29 paź 2006, 00:17
Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Has thanked: 357 times
Been thanked: 639 times

Post autor: bogas »

No tak, kto jadł grochówę pamięta, komu zwędził sztućce w barze pamięta, ale kto zajął drugie miejsce z Kwiatoszem to już nie! :twisted:
Wiem, że jestem niefotogeniczny ale że aż tak? No chyba, że nie oglądałeś zdjęć Folka i AvantaRa, a mój prawy profil nie zapadł Ci w pamięci :wink:
Do zobaczenia na następnym pionku!
wc
Posty: 625
Rejestracja: 07 mar 2005, 12:42
Lokalizacja: dolny śląsk
Been thanked: 1 time

Post autor: wc »

taaaaa
zaraz po wysłaniu swojego wypracowania popatrzyłem na zdjęcia :lol:

bogasku, masz wyjątkowe miejsce w mojej pamięci - pamiętam Twoje 2 oblicza - przesympatycznego bogasa z baru i ze spotkania - męża swojej żony oraz gościa który zabrał nam miejsce na pudle w ustawianym konkursie. teraz sobie przypominam jak bez wstydu i skrupułów zaglądałeś na stos gier, żeby wyszukać brakujących Wam 14 tytułów gier knizii :P (dla nieobecnych - mieli wymienić 15, ale nie tak jak my, kurteczka w 30 sekund!)

ale widzisz, rozpoznałeś się w obu wcieleniach, będziesz długo żył :!:
są ludzie którzy nie chcą połknąć bakcyla planszówek
takim trzeba wpychać go do gardła
Matti
Posty: 5
Rejestracja: 11 cze 2007, 20:00

Post autor: Matti »

No fakt, było czadowo. Na pionku jest jakaś masakrycznie fajna atmosfera. Taka rodzinna, kawka, czekoladka. Ja pionek wliczam teraz do moich regularnych imprez.

Dzięki wszystkim za wspaniałe i intensywne i przemiłe 12 godzin. Dzięki wielkie należą się Ignacemu, którego struny głosowe podziwiam, chociaż tym razem miał świetnych współorganizatorów.
Dzięki chłopakom, z którymi przechodziliśmy i pozwiedzaliśmy Gliwice baj najt, zrobiliśmy chyba z 50 kilometrów.
Pionek nakręcił mnie do planszówek jeszcze bardziej, wróciliśmy do Lublina o 23, ja do domu o 4 rano, bo jeszcze musiałem zagrać w kilka gier. Szaleństwo
Dzięki dla AL'a, że przywiózł Ligretto Fussbal :D Graliśmy chyba z 20 razy. Do redakcji wzięliśmy chyba 2 torby gier, a graliśmy tylko w Ligretto. AL jak można od Ciebie załatwić kolejne egzemplarze?

No Trzewik, na sprzątnięcie redakcji mieliśmy 10 minut, bo do ostatniej chwili przed pociągiem, próbowaliśmy odegrac się na MOraczu i Kwiatoszu, którzy wygrali 5 meczy pod rząd. Także i tak nieźle wyszło :D
ODPOWIEDZ