W co dziś grałaś / grałeś ???

Relacje z pojedynczych gier, raporty z sesji oraz rozgrywki rpg na forum.
Awatar użytkownika
Piaskoryb
Posty: 423
Rejestracja: 14 lis 2016, 18:56
Has thanked: 112 times
Been thanked: 153 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Piaskoryb »

Witam serdecznie!
Wczoraj wieczorkiem ciąg dalszy przygód w Fortune And Glory!!!
Tym razem poszliśmy o krok dalej w rozgrywce i zagraliśmy wraz ze sterowcem oraz już uwzględniając powoli tekst na artefaktach, przedzieranie się przez dżunglę oraz oznaczenia wraz ze świątnyniami (które jeszcze się nie trafiły ale trafią w końcu!) Wspominałem że podobała mi się wersja gry podstawowa z współzawodnictwem? No cóż, zabawa rośnie wprost proporcjonalnie do rozbudowanej rozgrywki do kwadratu!
Otóż to już nie był zwykły wyścig kto zdobędzie najwięcej fortuny! Teraz jeszcze po całym świecie lata sterowiec zrzucający jednostki Niemców to tu to tam!!! Mało tego gdy okazało się że ów sterowiec to nie jest byle jakaś tam przeszkadzajka! Tylko podczas gry kumuluje on fortune i jeśli tylko się chce lub czuje na siłach to można go odszukać i dostać się na pokład by skraść z niego Fortune!!! Gdzie tylko od nas zależy czy zrobimy to przekradając się w stylu splinter cell czy po prostu wpadniemy na pokład tłucząc niemców gołymi rękoma! :shock: :shock: :shock:

Obrazek

Choć żadne z nas nie poważyło się na tak brawurowy czyn (choć już właściwie zmierzałem w jego kierunku w pewnym momencie gry xD) to i tak mieliśmy pełne ręce roboty! Gdybym miał opisać wszystkie zagrożenia i cliffhagery jakie się przytrafiły podczas tej jednej niepełnej gry (niepełnej bo jeszcze nie wszystkie zasady/przeciwników itp załączyliśmy w grze, ale dużymi krokami zmierzamy by to zrobić!) to nie starczyło by mi dnia! To jest doświadczenie jak najlepsze filmy przygodowe tylko więcej! Wspinaliśmy się w górach uciekaliśmy przed lawinami, przedzieraliśmy się przez dżunglę walczylismy z indianami i niemcami. Oczywiście podczas wyprawy po pierwszy skarb w desperackiej próbie rzutu na taśmę zostałem wyeliminowany i obudziłem się w startowym mieście xD Mój bohater pamięta że trzymał skarb w ręku, ale nie było go przy nim.. Może mu się wydawało? (zgodnie z zasadami zdobyłem skarb jednak zostałem KO i rzut kością pozbawił mnie go :lol: ) Tymczasem Marta mierzyła się pułapkami w himalajach i dotarła pierwsza do artefaktu! Rozrpawiła się z niemcami i skutecznie spieniężyła swoją zdobycz zyskujac pierwsza fortune i używając całej mas chwaly wzmocniła się o sprzęt i pomocnika! Gdy ja utknąłem pośrodku oceanu kierujac się niepewnymi wskazówkami dotyczącymi położenia kolejnego skarbu! Marta w tym czasie już była w połowie drogi do zdobycia drugiego! Jednak los mi sprzyjał i dostałem się do azji i tam w głębokiej dżungli rozpocząłem ekspedycje. I gdy ja docierałem do ukrytego miejsca a sterowiec latał to tu to tam( graliśmy na zasadzie że sterowca nie dotyczą ograniczenia ruchu, w końcu on lata ale nie wiemy nawet co mówią zasady, po prostu wydało się to logiczne) rozstawiając niemców po planszy, Marcie nie poszło tak jakby chciała i została odesłana do miasta! Haha pojawiła się szansa by zdobyć trochę Fortuny dla siebie i tak też uczyniłem :lol:

Obrazek

Dodatkowo wszystko zaczęło się układać i realizując zlecenie na dostarcznie specjalnej paczki do Paryża mocno nadgoniłem straty w punktach :D Marta tymczasm zdobyła kolejny Skarb i zdązyła go spieniężyć (pomogłem jej kartą wspomagającą jej rzuty w krytycznym momencie i tak wiem to był tryb współzawodnictwa ale to niczego nie zmienia przeciez chodzi o zabawe nie?), ale rzuciła się nierozważnie na niemiecki oddział z miotaczami płomieni - i gdy przyjżałem się ich statystyką i zdolnością powiedziałem "Uciekaj!" ale ona chciała po swojemu i wysłali ją do miasta :lol:

Tymczasem ja już dopakowany zmierzałem do sterowca by zgarnąc z niego trochę Fortuny(zapewne złota :D) ale natknąłem się na mały konwój złota nazistów, strzeżony tylko przez psy strażnice !!! zapewne reszta oddziału udała się gdzie indziej na chwile (na bank to byli ci z miotaczami co poszli za Martą xD) i po krótkiej walce obłowiłem się złotem! I gdy Marta już sięgała po artefakt zrealizowałem kolejną przesyłke w San Francisco wygrywając grę!
Sterowiec będzie musiał poczekać na następną grę :D

Obrazek

To była dobra jazda! Przez całą grę coś się dzieje, kości sprzyjają by nagle w najmniej oczekiwanym momencie cos poszło nie tak ;D Fantastyczna sprawa z tą losowością. Dzięki temu jeśli my opanujemy zasady to każdy z kim zagramy będzie miał równe szanse na zwycięstwo/przegraną jak i starzy wyjadacze w ten tytuł!!! Zajefajna* giereczka!!!

*(w miejsce słowa należy wstawić słowo z końcówką -sta)

Pozdrawiam i do następnego! Nie mogę się doczekać gdy zagramy w pełną Fortune and Glory!
Awatar użytkownika
kastration
Posty: 1218
Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
Lokalizacja: Kalisz
Has thanked: 108 times
Been thanked: 430 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: kastration »

Nie chcę cytować selektywnie powyższej relacji, ale mam dwie uwagi.

1. Czy czasem nie jest tak, że musisz dociągnąć Infrantry Card do eskortowanego złota? Same psy brzmią... absurdalnie ha ha. Nie są na tyle mądre, by eskortować złoto, to rozwiązanie po prostu nie przejdzie. Biedne psiny, na pewno zostały zmasakrowane bez handicapu :D

2. Z tym złotem na Zeppelinie nie jestem pewien (niekiedy mnie dobija, jak muszę sprawdzać jakieś tam wyjątki w tylu stronach instrukcji i na forum bgg), ale czy oni mogą to sobie kumulować w nieskończoność na sterowcu czy kiedyś wysyłają do bazy? Punkt krytyczny wtedy szybko rośnie, kiedy NALEŻY zaatakować sterowiec, co nie jest takie znów trudne przy odpowiednim farcie.

W Polsce raczej mało osób gra w F&G, nieźle to odkopałeś, korzystając z dostępności w sklepach.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Awatar użytkownika
Piaskoryb
Posty: 423
Rejestracja: 14 lis 2016, 18:56
Has thanked: 112 times
Been thanked: 153 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Piaskoryb »

kastration pisze: 16 maja 2020, 19:54 Nie chcę cytować selektywnie powyższej relacji, ale mam dwie uwagi.

1. Czy czasem nie jest tak, że musisz dociągnąć Infrantry Card do eskortowanego złota? Same psy brzmią... absurdalnie ha ha. Nie są na tyle mądre, by eskortować złoto, to rozwiązanie po prostu nie przejdzie. Biedne psiny, na pewno zostały zmasakrowane bez handicapu :D

2. Z tym złotem na Zeppelinie nie jestem pewien (niekiedy mnie dobija, jak muszę sprawdzać jakieś tam wyjątki w tylu stronach instrukcji i na forum bgg), ale czy oni mogą to sobie kumulować w nieskończoność na sterowcu czy kiedyś wysyłają do bazy? Punkt krytyczny wtedy szybko rośnie, kiedy NALEŻY zaatakować sterowiec, co nie jest takie znów trudne przy odpowiednim farcie.

W Polsce raczej mało osób gra w F&G, nieźle to odkopałeś, korzystając z dostępności w sklepach.
Sterowiec kumuluje Fortune w grze we współzawodnictwo, udany włam pozwala Ci zabrać bodajże k6 albo k3 fortuny. Ze złotem to jest tak że: masz dociągnąć Nazi Enemies i trafiasz złoto, ona każe dociągnąć Nazi enemies (chyba że odwołuje się do karty referencji piechoty - jednak jest zasada która mówi że można dociągać losowych przeciwników z frakcji jeśli się chce no i co innego gdy to czarny charakter pilnuje złota :D) my dociągnęliśmy akurat psy z tym że samo złoto daje +2 kości do ataku dla "obrońcy", mógł być czołg itp. Z drugiej strony, nie zgodzę się :D Historie potrafią być różne :D Psy same nie były, po prostu główni strażnicy w tym czasie walczyli z kim innym ;D Nieważne zreszta.
Co do sterowca, w trybie współpracy kiedy walczymy z Organizacją to tak, Fortuna się kumuluje i co 3 fortuny dostają 1 pkt na torze zwycięstwa- z tym że też można to skraść :D Nie tylko przez sterowiec ale też przez baze albo outpost :D No i jeśli się uda wkraść na sterowiec, to nie trzeba z nikimi walczyc ;p ale można też go wysadzić :D

Dziś zagraliśmy za to pierwszy raz wspólnie przeciw Nazistom! Duuuży krok w zaawansowaniu do przodu i trochę nam zeszło. Popełniliśmy dużo błędów, ale nie aż tak dużo :D Wrzucę relacje z takiej gry gdy rozegramy ją porządnie tak jak być powinno :D
Ostatecznie trudna sprawa, bo Czarne Charaktery agresywnie zodbywają artefakty, nazistowskie niemcy skutecznie potrafią okupować miasta blokując do nich dostęp, potrafią się pojawić dodatkowe sekretne bazy niemców (kolejny ból :D) i henchmeni potrafią ograniczać dostęp do lokacji (kolejne stopery) do tego my gramy tak że z henchmenami walczymy przez dociągnięcie karty Nazi enemies a nie standart infantry! Dziś gdy Marta zdobywała artefakty, ja biłem niemców i niszczyłem ich bazy xD nawet przyszło się bić z czołgiem! Do tego byłem nokautowany kilka razy i pomagałem bronić okupowanego londynu!

Cóż sprawa z organizacjami jest naprawdę super, jednak narazie najbardziej nam podszedł tryb współzawodnictwa + sterowiec. Następnym krokiem powinno być dodatnie czarnych charatkerów a potem dopiero wejście w tryb współpracy + Vile organization i wtedy poszłoby jak z masła (z zachowaniem zasad) dziś rzuciliśmy się na głęboką wodę troszkę :D Ale następnym razem pójdzie lepiej :D

Jak na 3cią grę, to nie zgodzę się. Zasady i instrukcja jest tak jasna że jaśniejsza być nie może. Wszystko jest logiczne i sensowne, jedna z najlepiej napisanych instrukcji ever wraz z stopniowym wprowadzaniem kolejnych mechanik aż do tych opcjonalnych najbardziej zaawansowanych :D

Zaraz zaczynam tryb solo 8) Tym razem przeciw mafii :D Będzie się działo :D
Awatar użytkownika
Michito
Posty: 636
Rejestracja: 05 cze 2019, 15:54
Has thanked: 195 times
Been thanked: 175 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Michito »

Wprowadzenie do Rosenberga. Ciekawe czy Pola Arle też jej się tak spodobają :mrgreen:

Obrazek
Awatar użytkownika
Piaskoryb
Posty: 423
Rejestracja: 14 lis 2016, 18:56
Has thanked: 112 times
Been thanked: 153 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Piaskoryb »

Witam znów po dłuższej przerwie :)

Wczoraj wpadli znajomi (kompletnie zieloni w planszówki :D) Więc nadarzyła się okazja by rozłożyć stół i zagrać w 4kę w Fortune And Glory The Cliffhanger Game. Okazało się że po rozłożeniu wszystkiego + 4 graczy omało nie zabrakło stołu i musiałem posiłkować się małym stoliczkiem na podręczne drobiazgi typu tokeny, figurki itp. Ale gdy już się uporaliśmy ze wszystkim i wyjaśniliśmy po krótce zasady, zaczęliśmy grę w wariant drużynowego współzawodnictwa + Sterowiec + okazajonalni główni źli bohaterowie :D Tak więc, zaczęło się!
Dodam odrazu że giereczka rozmachem i wizualnie - naszym nowym towarzyszom przygód bardzo się spodobała. Zasady choć dużo, nie przytłoczyły ich tym bardziej że robiłem za Mistrza Gry więc wszystkiego pilnowałem i pomagała mi też Marta. Jednak okazało się że z ich angielskim jest raczej słabo/ kiepsko - coś czego wogóle nie wziąłem pod uwagę! I co wydłużyło naszą grę jak i na pewno wpłynęło na wrażenia z niej płynące dla naszych nowych graczy ;p

Obrazek

Ale wracając do głównego dania. Zaczęliśmy grę i od razu wszyscy ruszyli po artefakty :D Marta na Rusi znalazła się w dogodnej pozycji a ja z Ameryki złapałem statek płynący na wybrzeże kości słoniowej ale utknąłem na wyspach między ameryką a afryką . Magda spakowała swój samochód i ruszyła w to samo miejsce co ja z tym że odrazu tam dotarła :D A Grzesiek utknął w mieście startowym. Co to się nie działo podczas całej tej gry! Już w pierwszej fazie przygód gdy nasz statek utknął w podrózy (zapewne silny sztorm czy coś) zostałem napadnięty przez tubylcze plemię kanibali zapewne i wywiązała się zacięta walka, z której wyszedłem zwycięsko ale nie bez szkód. Gdy ja uwijałem się tubylcami na zapomnianej przez boga wyspie, Marta i Magda już stawiały czoła pierwszym liczącym się niebezpieczeństwom na drodze do odkrycia skarbów! Magda jednak natrafiła na kamiennych strażników strzegących artefaktu i wybudziła ich ze snu! Kamienne postaci rzuciły się na nią! Marta tymczasem zdołała odnaleść kontakt w kanjpie gdzieś w rosji i wydobyć informacje od człowieka który znał wskazówki dotyczące skarbu, zdołała uciec nim nakryli ją naziści i dotarła do pierwszej zagadki która umiejętnie rozwiązała! Tymczasem Grzesiek utknął w Dźungli :D Już w nastepnych turach Magda nie rozsądnie podjęła walkę z kamiennymi strażnikami (niedoświadczona poszukiwaczka przygód heh) którą przegrała, ja tymczasem dotarłem wkońcu na wybrzeże kości słoniowej i podjąłem trop za skarbem, w tym samym czasie Grzesiek odnalazł starożytną świątynię i zaczął ją łupić zdobywając powoli fortune! I gdy Marta zdobyła pierwszy Skarb (pierwsze punkty dla naszego teamu!) ja zostałem wyeliminowany przez zagrożenie! A Magda ruszyła ku nowej przygodzie! Tymczasem Grzesiek postanowił ruszyć do Kairu by wydać zdobytą chwałe i się doposażyć i wrócić do świątyni by tym razem porządnie ją przetrząsnąć! W kairze jednak natknął się na jednego z głównych wrogów Herr Teufel który zapewne dzięki szpiegom wiedział że Grzesiek zna położenie świątyni i chciał go dopaść. Jednak to Grzesiek wypatrzył Teufela pierwszy i sprytnie wtopił się w tłum i z turbanem na głowie wymknął się Teufelowi! W tym czasie Marta sprzedała swoj skarb za 6 fortuny! A ja musiałem się mierzyć z mafią, której jednak zdołałem uciec :D Magda natomiast już prawie dotarła do kolejnego celu swej wyprawy! W kolejnej turze. Marta już po odwiedzinach w mieście i już ze sprzymierzeńcem i odrobiną sprzetu udała się w himalaje za kolejnym tropem skarbu. A ja dotarłem w końcu do Australi w pogoni za swoim upatrzonym skarbem! Grzesiek wrócił do świątyni jednak pojawił się kolejny Villian i rozpoczeła się przepychanka i wyścig między nimi po skarby! Magda w tym czasie wdała się w bitwę powietrzną dwa razy pod rząd, a ja pokonywałem pierwsze niebezpieczeństwa ku zdobyciu skarbu! Pojawił się jednak Icebox i próbował mnie ustrzelić ale udało mi się mu umknąć :D Tymczasem Marta utknęła w potrzasku gdy próbowała rozwiązać jedną z zagadek stojących za dotarciem do skarbu w himalajach! Niedługo później, bawiąc się kotka i myszkę z Iceboxem zdobyłem swój pierwszy Skarb! A Grzesiek z Nazistowską Panią która próbowała go dopaść w świątyni i zrabować skarby dla siebie narobili takiej zadymy że ta się zawaliła! jednak jemu udało się uciec :D Magda już prawie miała swój artefakt. A ja dostałem się do miasta i udało mi się skarb zamienić na fortune! Grzesiek natomiast po ucieczce z walącej się świątyni natknął się na sterowiec i wkradł na jego pokład podejmujac walkę z nazistami i ukradł im z pokładu złoto! Magda z artefaktem już wchodziła do miasta by go sprzedać ale jej przeszkodziłem blokując dostęp specjalną kartą, w odwecie Grzesiek gdy sam byłem na otwartych wodach oceanu zagrał swoją kartę i nie dość że mi się oberwało to jeszcze w wyniku buntu na pokładzie zostałem oddalony od lądu do którego chciałem się dostać! Chwilę później Marta zdobyła kolejna Fortunę i gdy Grzesiek chciał sprzedać swój artefkat okazało się że to Atrapa! (Marta zagrała specjalną kartę!). I gdy ja dostałem się już do Ameryki, a Magda wkońcu dobrała się do miasta by zarobić, Marta ruszyła do Europy dostarczyć specjalną przesyłkę i zdobyć brakującą nam fortune! Grzegorz utknął znów na pustyni, mnie zatrzymały niebepieczeństwa a Magda musiała walczyc z nasłanym zabójcą. Marta dotarła do Paryża i zdobyła 4 fortuny zapewniając nam zwycięstwo!!!

I tak po krótce wyglądała ta rozgrywka :D i muszę przyznać że następnym razem będę robił notatki! oczywiście zagrywaliśmy też karty pozwalające przerzucać nietrafione testy itp Podrzuciliśmy sobie kilka świń, pomagaliśmy swoim towarzyszom (oczywiście każdy pomagał komuś ze swojej drużyny), zdażyły się też wymiany sprzętu itd.
Cała gra zajęła nam około 3godzin, jednak myślę że to dlatego że 1. nasi współgracze są nowi w planszówkach, 2. musieliśmy im tłumaczyć opisy kart, wydarzeń i wszystkiego ogółem, 3 dopiero co poznawali zasady. Jestem pewny że w 4 graczy którzy znają angielski minimalnie (według mnie minialnie to dość żeby spokojnie pograć samemu bez pomocy w tłumaczeniu) na luzie zeszlibyśmy do 2h, oczywiście pod warunkiem że dana ekipa już grała w tą grę z 1 raz chociaż :D

Co do wrażeń: Dla mnie bomba! bo wkońcu mogliśmy zagrać w 4 osoby a nie w 2 i naprawdę fajnie się mi grało (pomimo robienia za mistrza gry i tłumacza dla naszych gości!) Dobrze się bawiłem, a przygody i historie jakie powstają podczas jednej rozgrywki wystarczyłyby na zaspokojenie potrzeb na scenariusz jednego sezonu pulpowego serialu przygodowego :D Marcie też się podobało, zdobywanie skarbów, dozbrajanie się, emocje przy ryzykownych rzutach i absurdalne sytuacje któe czasem się pojawiają to po prostu smaczek tej giereczki.
Co do naszych Gości: Grześek świetnie się bawił pomimo że wszystkie karty mu tłumaczyłem itd, było dużo śmiechu, trochę negatywnej iterakcji i ogółem niezła przygoda. Magdzie natomiast gra średnio podeszła (jeśli wogóle), zauważyłem że kompletnie jej to nie wciągnęło/ nie weszło, nie rozumiała tekstu na kartach do tego nie czuła tego jako gry. Myślę że dla niej to było coś w stylu: "O, masz pościg samlotów w powietrzu, rzuć tyloma i tyloma kostkami" udało się/nie udało - bez emocji bez funu.
Dodam że to ludzie którzy w gry planszowe nie grają!

Jednak jak dla mnie ta giereczka to bomba :) Nie zawiodłem się ani trochę i mam zamiar przy najbliższej okazji wciągnąć w przygody trochę bardziej zaawansowanych graczy :) Bądźmy jednak szczerzy.
W tej grze dużo zależy od ludzi, od tego czy się potrafią wczuć w tą rozgrywkę, przygody i ten wyścig na punkty. My grając we dwójkę zawsze opowiadamy jakieś historię do wydarzeń, cliffhangerów itp i to naprawdę świetnie działa - dla nas choć czasem są to historie absurdalne, ale o to też chodzi :)

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
tomp
Posty: 2098
Rejestracja: 26 kwie 2020, 21:49
Has thanked: 275 times
Been thanked: 434 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: tomp »

Szukałem gry "Fortune And Glory The Cliffhanger Game" na polskich sklepach brak, na stronie producenta brak, amazon pokazuje brak.

Ktoś wie jak dorwać tą grę ? Wie ktoś czy będzie kiedyś dodruk ?
Zachęcam do poznania skali ocen BGG
Awatar użytkownika
Yuri
Posty: 2760
Rejestracja: 21 gru 2018, 09:58
Has thanked: 328 times
Been thanked: 1257 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Yuri »

Na dodruk szybko nie licz niestety. Żaby są w tej kwestii strasznie oporne.... Na ich "The Coast" dodruk przyszło czekać skromne >5lat? Jakoś tak. Napisz do Piaskoryba, on ostatnio szukał jednej sztuki i chyba "przewalił"wszystkie dostepne oferty.
Moja kolekcja: https://boardgamegeek.com/collection/user/Yuri1984
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
Awatar użytkownika
Piaskoryb
Posty: 423
Rejestracja: 14 lis 2016, 18:56
Has thanked: 112 times
Been thanked: 153 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Piaskoryb »

Dziś znaleźliśmy chwilę żeby zasiąść do FanG ;)
Zagraliśmy we współpracy przeciw Nazistom!

Pierwsza partia poszła bardzo źle, Naziści rozplemili się po świecie, wszędzie były ich sekretne bazy, ich główni liderzy przejmowali artefakty jeden po drugim a my mieliśmy pecha w rzutach kośćmi i co rusz coś nam stawało na drodze do celu! I gdy motaliśmy się po mapie nasz nemezis zaczął zodbywać punkty w takim tempie że właściwie nie mieliśmy szans! Pomimo że to dice fest to trochę wina leżała też po naszej stronie ;p mogliśmy bardziej współpracować, ktoś mógł się zająć oddziałami niemców, albo można było spróbować sabotować bazy! 1:0 dla Niemców!

Obrazek

Po 50 minutach przegraliśmy pierwszą partię xD więc od razu zaczęliśmy drugą! tym razem już od początku czułem że fortuna nam będzie sprzyjała. Zmarnowaliśmy pierwszą turę na zostanie w mieście licząc na jakieś łatwe zdobycze, ale obeszliśmy się smakiem i jakby tego było mało nasi wrogowie już zabrali się za artefakty! jednak szybko się zreflektowaliśmy i ruszyliśmy po fortune! Tym razem kości nam sprzyjały, jednak wróg czuwał i gdy tylko stawiłem czoło pierwszym niebezpieczeństwom - pojawił się Herr Teufel ze swą świtą i rozpoczął się wyścig z zabawą w chowanego xD Jednak Teufel nie miał szans i właściwie zgranąłem mu skarb z przed nosa! W tym samym czasie Marta dotarła do innego skarbu i zaczęła go rozpracowywać! Nazistom tym razem rzuty sie nie poszczęściły co dało nam moment wytchnienia i czas na ogarnięcie - pomimo że niektóre kluczowe miasta na świecie dostały się pod okupacje niemiecką. Zadowolony wróciłem do miasta z hukiem bo rozbijajac się fordem po ulicach i uciekając przed pościgiem xD Jednak i tu nam się udało i nie dość że sprzedałem artefakt za niezłą sumę to jeszcze porządnie się dozbroiłem! W tym czasie Marta już prawie zdobyła swój pierwszy skarb prawie bo po przejściu wszystkich niebezpieczeństw została zaatakowana przez nieumarłych strzegących skarbu! Chwyiła jednak klejnot w garści i uciekła nim ją dopadły ;) Inny nasz główny wróg Tressa natomiast bardzo skutecznie złupiła świątynie na antarktydzie - to i kilka niefortunnych eventów sprawiło że poczuliśmy się zagrożeni! I gdy Herr Teufel zdobył kolejny skarb dla Niemców to dzięki bardzo miłej karcie okazało się że to atrapa :D Siły wermachtu zaczęły się rozprzestrzeniać więc wraz z mym wiernym pomocnikiem karabinem Thompsonem postanowiłem wytropić baze wroga i dokonać małego sabotażu :D Marta za to już dostała się do miasta by sprzedać swoją zdobycz i prawie została okradziona! jednak sprawnie się wybroniła i dzięki temu wpadły nam kolejne punkty! A ja w ameryce środkowej rozpocząłem akcje sabotażu wrogiego terytorium, wywiązały się zacięte walki a na koniec prawie pochłonęły mnie pułapki ale ostatecznie udało mi się odzyskać skarby ze skarbca wroga! Mimo wszystko, niemcy zdobywali też kolejne punkty! Ale zdałem sobie sprawe że moja karta celu daje mi punkty za walke z nazistami! Więc ruszyłem z odsieczą do najbliższego terenu okupowanego przez Nazistów i rozpocząłem ich eksterminację hehe rzut za atak wszystkimi 8 koścmi przeciw tylko 2-3 wroga to prawdziwe koszenie :lol: Marta natomiast już dostała się na obszar z kolejnym artefaktem :D Czarne charatkery ruszyły ku kolejnym skarbom, a sterowiec znów zatoczył parabole po mapie. Znów ruszyłem kosić niemców :D Marta tymczasem rozwiązywała zagadki w zapomnianym grobowcu gdzies w chinach, jednak dopadła ją tam Tressa z obstawą i wywiązała się walka! Jednak Marcie udało się ich odpędzić na moment i choć poraniona zdołała zbiec z grobowca z kolejnym skarbem! Gdy ja eliminowałem siły nazistów na świecie, po drodze realizujac zlecenie na dostawę. Marta gnała już do większego miasta po zwycięstwo!

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Obrazek
Tyle nam zwędzili skarbów i złupili świątyń!

Wygraliśmy choć Niemcom brakło dosłownie 2 punktów. Relacja jest na "mniej więcej tak wyglądała rozgrywka" bo żeby zapamiętać wszystkie niebezpieczenstwa i to co sie działo podczas gry naprawdę musiałbym robić notatki ;D Dwie gry zabrały nam jakies 2,5h (już ze złożeniem gry ;p) I o ile pierwsza partia okazała się serią niepowodzeń, to druga zrekompensowała nam to bardzo. Do tego stopnia że przez moment chcieliśmy podnieść poprzeczkę na wygraną o 10 pkt dla nas i niemców żeby po prostu pograć chwilę dłużej ;p Moment gdy udaje się coś ostatnim rzutem daje sporo radości - tak jak chwila gdy ma się garść niebieskich monet i przychodzi pora na zakupy :D
Awatar użytkownika
Piaskoryb
Posty: 423
Rejestracja: 14 lis 2016, 18:56
Has thanked: 112 times
Been thanked: 153 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Piaskoryb »

Dziś choć dzień zalatany to dość owocny. Także pod względem planszówkowym :)
Zagraliśmy w trójkę w FanG'a w trybie współzawodnictwa. I tak kolejna osoba została wtajemniczona w arkana fortune and glory!
NIe chce mi się pisać, ale rywalizacja była zażarta! i na końcówce każdemu brakowało dosłownie po parę fortuny do wygranej! Jednak to ja zebrałem laur najskuteczniejszego łowcy skarbów!

Obrazek

Na deser zaś pierwsza rozgrywka w La Cosa Nostra
Bardzo mi się spodobała! Zagraliśmy w trójkę. Trzy rodziny walczące o wpływy i bogactwo! Świetne były te układania się przy stole, dogadywanie się i przekupowanie. Pierwszy tekst w stylu "mała, daj mi 5 tysięcy " + uśmiech na twarzy, "potrzebuje" a ona " nie, spadaj" i chwile potem pierwsze zabójstwo gangstera i wielki szok! Potem układ i wspólne połączenie sił by zrobić imprezkę dla senatora i zgarnąć hajs, jednak układ został zawarty by zmylić mą czujność i wykonać podstępny atak na mojego gangstera xD jednak byłem gotów i przygotowałem wcześniej pułapkę w efekcie której, to gangster który mnie zaatakował zginął podziurawiony kulami :lol: Gdyby ktoś widział minę dziewczyny gdy jeszcze się dowiedziała że przejmuję jej zyski z interesu na domiar złego i za jednym zamachem pozbawiłem nie dość że gangstera to jeszcze jej zarobionych 16 000 baksów wpadło do mej kiesy :lol: na koniec gry dobiłem do 120 000 dolarów!!! Piękna giereczka :D

Obrazek

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Propi
Posty: 1160
Rejestracja: 04 sty 2019, 19:06
Has thanked: 507 times
Been thanked: 346 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Propi »

To może i ja się pochwalę, co ma Piaskoryb monopolizować temat ;)

Dziś ograłem po raz pierwszy Lux Aeterna:

Obrazek

Gra to z pozoru prosta talia kart, która przy pomocy kilku pomysłów i interesujących zabaw czasem zabiera Cię w podróż - kosmiczną, rzecz jasna.

Od pierwszego ruchu czuć tu wiszącą w powietrzu grozę - gra się wszak przeciwko zegarowi (15 minut lub 10 na wyższym poziomie trudności - poniżej tego można już schodzić dla własnej radości). Gra zaczyna się w momencie, gdy wszystkich sześć systemów w Twoim statku dostało już nieźle po tyłku. Twoja brocha w tym, żeby je naprawić zanim dolecisz do Czarnej Dziury!

Rozgrywka jest prosta - decyzje już nie. Dociągasz co kolejkę cztery (pięć, jeśli jeden z Twoich systemów to wymusi) wielofunkcyjne karty, używając ich jako Eventu, Akcji lub Prędkości, a jedną alokując w Cache, na użytek w kolejnych rundach. Musisz zużyć wszystkie karty i najwyżej jedna może znajdować się w Cache (choć można ją podmieniać). Eventy uszkadzają poszczególne systemy, Akcje pozwalają te systemy naprawić lub spowolnić ruch w stronę Czarnej Dziury, a Prędkość dyktuje jak szybko poruszasz się w stronę nieuchronnej śmierci i w pewnym sensie odmierza czas pozostały do końca gry.

Zwycięstwo osiągasz naprawiając trzy spośród swoich systemów (pozostałe trzy muszą być wtedy wyłączone z użytku na skutek uszkodzeń) lub gdy zużyjesz całą talię. Przegrywasz jeśli przynajmniej cztery systemy kompletnie padły (co nie jest trudne do osiągnięcia) lub jeśli skończy się czas. Warunki zwycięstwa lub przegranej sprawdzasz na koniec każdej tury. I to w zasadzie tyle - tylko i aż! :)

Gra to małe cudo w niepozornym pudełku, pięknie ilustrowane i cudownie oszczędne w formie. Naprawdę pozwala poczuć napięcie i presję, by szybko podejmować słuszne decyzje i przeprowadzać akcje w sposób sprawny i zorganizowany - tak jak to powinno mieć miejsce na statku kosmicznym, jak mniemam. Próżnia jest dosłownie na wyciągnięcie ręki, uszkodzenia statku wydają się początkowo niemożliwe do ogarnięcia, upływający czas nie zna żadnej litości, a z kart wychodzą coraz to nowe usterki i problemy do rozwiązania. Żadna z decyzji nie jest prosta, a zwycięstwo nie jest gwarantowane. Bądź szybki i nie popełniaj błędów, albo zobaczysz Wieczne Światło gdzieś za Horyzontem Zdarzeń...
Cyel
Posty: 2581
Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
Has thanked: 1227 times
Been thanked: 1437 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Cyel »

W sobotę zagrałem w WH40K z kumplem. Trochę zdjęć udało się porobić, fajne wyszły!:
https://onedrive.live.com/?authkey=%21A ... C8E9D87DB7

Bardzo bym chciał, żeby 40stka była fajna, bo wciąż mam dwie duże armie (7 sprzedałem już ;P), figurki i fluff są super a przede wszystkim moi ostatni grający jeszcze w bitewniaki przyjaciele są chętni do gry tylko w 40stkę (moja ulubiona Warmachine ich zainteresowała tylko na krótko, odbili się od kombinatoryki).

Czasem mnie namówią jeszcze na bitwę i niestety zawsze mam potem wrażenie zmarnowanego czasu :( 40stka stała się dla mnie tym dla bitewniaków czym Monopoly jest dla planszówek - przestarzała, żmudna, nudna, długa ale z tym czasem wypełnionym nie podejmowaniem ciekawych decyzji jak w WMce tylko administracyjną obsługą mechanizmów gry. Na 5 minut decyzyjności przypada 20 minut rzucania kostkami i rozstrzygania tych rzutów. Zasady niby uproszczone a wcale nie, bo jest masa mikrozarządzania i pamięciówki, które ma niewielki wpływ na cokolwiek - w rodzaju pamiętania, że ludki w tym oddziale niby mają taką broń ale jeden z nich to jednak ma trochę inną a ten ma skilla który coś tam zmienia ale w sumie to nic, bo różnice są kosmetyczne ale pamiętać trzeba. No i po bitwie wychodzi, że w sumie to te parę decyzji też nie miało znaczenia, bo liczyło się kto jakie figurki przyniósł i jakby wrzucić stan początkowy do kalkulatora to by bez "grania" wyszło, że np jedna strona nie ma szans się przegryźć przez drugą, nieważne co gracz zrobi ;)

No i tak jak z Monopoly - większość osób spoza hobby myśli, że wszystkie bitewniaki są takie losowe i głupawe bo innych nie kojarzy :P

Coś czuję, że z moją kolekcją WH40K będzie tak jak z WH Fantasy - co edycję liczyłem na to, że GW pójdzie z zasadami w stronę większego wpływu gracza, mniejszej losowości, przesunięcia wykorzystania czasu gry z administracyjnej obsługi zasad na podejmowanie interesujących decyzji...i tak czekałem a GW najpierw w 8 edycji wymyśliło szarże na losowe odległości a w kolejnej już zrobili przerzuty kostek za posiadanie wąsów no i ukochane Elfy, Orki i Chaos poszły na Allegro :P Mimo, że w sumie mam wąsy więc miałbym i te re-rolle.

Żeby nie było, w lockdownie pomalowałem nawet więcej Eldarów niż czegokolwiek do WMki ;) Figurki są świetne i WMka może pozazdrościć WH40K wizualnego rozmachu. Ale sama sztandarowa gra Games Workshop w mojej opinii jest niesamowicie słaba.

Szkoda, że z bitewniakami w Polsce jest taki bolesny wybór - albo grać w słabe i dość prymitywne gry GW, które mają sporo graczy, albo w o niebo lepiej zaprojektowane produkcje innych firm w których środowisko da się policzyć na palcach.
Lubię grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w grę. (a nie "tą grę")
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: suibeom »

Stała oparta o maskę samochodu i patrzyła na panoramę miasta, które milionami kolorowych świateł rozświetlało noc. Jak to możliwe, że tyle tam światła, a jednak panuje mrok? Gęsty jak śluz, oblepiający każdy milimetr miasta, jego ulice, parkingi, sklepy, domy, mieszkańców mrok. Morgana oparła się o maskę obok niej. – Zapalisz? – spytała wyciągając w jej stronę paczkę z papierosami. – Tak wiem wiem, pety zabijają, a wampirom, które je proponują na wieki przebarwiają palce, usta i zęby. – Leah zerknęła za siebie przez ramię na resztę drużyny. Stali kilka metrów dalej przy vanie i rozmawiając palili papierosy i siorbali gorącą kawę z plastikowych kubków. – A daj. – Leah wzięła papierosa i lekko pochyliła się w stronę Morgany, która odpaliła zapalniczkę. Zaciągnęła się głęboko po czym wypuściła dym z płuc. – Tyle tam mroku i zła. – powiedziała do siebie patrząc na miasto. Morgana wzruszyła ramionami. – Gdzie ludzie tam mrok. Zawsze tak było, jest i będzie. – W głosie Morgany wyczuła pogardę. – Więc po co to robimy? Po co ich ratujemy? – spytała patrząc w oczy wampirzycy. – Ty mi powiedz dowódco. – rzuciła drwiąco Morgana. Jako dowódca tej drużyny F.A.I.T.H. Leah miała wgląd w akta wszystkich jej członków. Wiedziała kim byli wcześniej, co robili, jak ich zmobilizowano… Historia wampirzycy była dla niej potworna, a jako kobietę dotykała ją jeszcze bardziej. Morgana przeszła najgorsze piekło niewolnicy seksualnej, jakie spotkało, i spotyka nadal, tysiące tysięcy kobiet. Na początku XX wieku sprzedano ją z matką do sieci burdeli w Argentynie. Miała raptem 5 lat, gdy zmuszono ją do prostytucji. Potem trwała w tym piekle przez wiele lat tysiące razy gwałcona, bita i torturowana, zaspokajając chucie wszelkiej maści potworów, którzy uznawani byli za nobliwych mężów, dobrych i prawych obywateli, mających w trosce nie tylko prawo ale i moralność, wierzących w siły wyższe, bogów i życie pozagrobowe i wierzących również w to, że to co jej robili, i tysiącom tysięcy innych kobiet, nie było złe, bo w ich oczach nie była człowiekiem tylko rzeczą, czymś, co nie posiada uczuć, duszy… Byli też tacy, którzy wierzyli, że ona to lubi, że wyssała to z mlekiem matki i że bez tego, co jej robili, jej życie nie miało sensu… A potem zjawił się On, nie wiadomo, czy kierował się kaprysem, chęcią zabawy, czy miał jakiś inny cel, zapłacił za godzinę i poszedł z nią do pokoju, gdzie uczynił ją podobną sobie. On nie powiedział jej co zrobił, ale Morgana szybko odkryła w sobie moc, która pozwoliła jej wejść na nową, okrutną drogę zemsty. Stało się to nieoczekiwanie, ot dzień jak każdy w jej życiu, przyszedł klient, jak tysiące innych wcześniej, zapłacił za sesję specjalną, droższa, bo przez otwarte rany i siniaki nie mogła potem przez jakiś czas pracować i trzeba było to powetować jej właścicielowi, i zaprowadził do specjalnego pokoju, w którym było pełno narzędzi, które miały dać mu rozkosz a jej nieopisany ból. Co się potem wydarzyło w tym pokoju na zawsze zostanie tajemnicą. Gdy na miejsce przyjechała policja pracująca dla mafijnych alfonsów, zastali w burdelu zszokowane i przerażone kobiety oraz siedem rozerwanych ciał bandytów pilnujących niewolnic i jednego klienta – szanowanego nie tylko w mieście, ale i w całej prowincji kupca, porządnego kochającego męża, ojca trójki dzieci, wspierającego datkami kościół i wiele organizacji walczących z nędzą. Policjanci i mafiosi byli bezradni, było dla nich nieprawdopodobne, by takiego mordu mogła dokonać jedna niewolnica, dlatego zaczęli wzajemnie się podejrzewać, że ktoś próbuje naruszyć równowagę na rynku handlu niewolnicami seksualnymi i posłużył się nią jako wabikiem. Morgana to wykorzystała i wróciła tam by nakarmić puste ciało i duszę zemstą. Zabiła mafiosa, który był właścicielem całej sieci burdeli, łącznie z ostatnim w którym dokonała się jej przemiana, oraz jego cyngli i policjantów, którzy go chronili. Potem ruszyła drogą powrotną przez te wszystkie burdele, do których ją odsprzedawano, gdy znudziła się poprzednim właścicielom i zabiła tych właścicieli, ich ochroniarzy, współpracowników i klientów w bonusie, gdy mieli pecha i byli w nich, gdy się tam znalazła. Gdy ich wszystkich zabiła, wróciła do Europy, do Polski, skąd ją sprzedano i tam zabiła wszystkich, którzy omamili jej matkę fałszywą wizją szczęścia i dobrobytu w Argentynie. Gdy nakarmiła pierwszy głód zemsty odkryła, że nadal jej dusza jest pusta, martwa, że te śmierci nie załagodziły jej bólu, nie wypleniły z głowy koszmarów pamięci, nie zmieniły świata na lepsze. Odkryła, że ludzkość to pasożyt nie zasługujący na trwanie, dlatego zaczęła mordować wszystkich, którzy znaleźli się na jej drodze. Mordowała złych i dobrych, małych i dużych, uzbrojonych i nie uzbrojonych, katów i ofiary, mordowała inne wampiry, które ruszyły za nią w pościg, obawiając się, że jej działania sprawią, że ich istnienie przestanie być domeną fantazji, wiary i lokalnego folkloru, a stanie się faktem niosącym niebezpieczne konsekwencje eksterminacji wampirów. Morgana była jednak nieuchwytna i potwornie skuteczna. Po 200 latach jej morderczej drogi nie spotka się nikogo, kto zabiłby więcej wampirów i pracujących dla nich demonów niż ona. Dlatego dowództwo F.A.I.T.H. świętowało, gdy całkiem przypadkiem udało się ją pojmać. Potem uruchomili co się da by zmusić ją do współpracy i… teraz stała obok Leah paląc papierosa i zimno patrząc na miasto pełne zła, tego samego, które ją stworzyło, bo choć minęło 200 lat, ludzie się nie zmienili. Więc stała i patrzyła na miasto, które musi bronić przed innym złem, które tu przybyło by zapanować nad ludźmi, których miała w głębokiej pogardzie i którym głęboko życzyła jak najgorszego losu, albo chociaż tego samego piekła, które dawno temu przeszła. Leah bardzo ale to bardzo jej współczuła, ale też wiedziała, że jeśli jej zaufa Morgana zabije ją bez mrugnięcia okiem… – Nigdy o tym nie zapominaj! – ostrzegał ją Forrest, dowódca sekcji F.A.I.T.H. w skład której wchodził jej oddział. – Jest tylko narzędziem, potworem, którego udało nam się złapać na krótką smycz. Poluzujesz ją, bez mrugnięcia okiem zabije ciebie i całą resztę.– Dokładnie potwór, którego sami stworzyliście. Zaczynając od pierwszego klienta-potwora, który ją zgwałcił, każdy kolejny, setki tysiące klientów-potworów, zabijali jej duszę, zabijali w niej człowieka, aż nic w niej nie zostało prócz mroku i wtedy zjawił się On i dał jej szansę i tylko jej, by zobaczyli, by poczuli, by zapłacili za to co stworzyli. Francuzi mają powiedzenie, że każde państwo ma takie zbrodnie na jakie sobie pracuje, Morgana jest dowodem na to, że każde społeczeństwo ma takie potwory, jakie same sobie stworzy i wyhoduje.

Kilka godzin później Leah siedziała okrakiem na umierającej Morganie i patrzyła na jej uśmiechniętą twarz. Chciała ją dobić po ciężkiej walce, jaką stoczyły ze sobą, ale brakło jej nagle sił... Widziała jak w walce z grzechami Morgana umarła, widziała jak potem wróciła z zaświatów i walczyła z grzechem przeciwko nim. Zdradziła, to było pierwsze, co przyszło jej do głowy, ale teraz siedząc na niej okrakiem, patrząc w umierające oczy zrozumiała, jak okrutnie ją doświadczano każąc walczyć za tych, którzy uczynili ją tym kim jest. I wtedy też zrozumiała, że nie ma nadziei dla ludzi, że tak czy siak grzech zawsze zwycięży, i nie dlatego, że obca siła ludzi pokona. Nie, bo tak naprawdę nie walczą z obcą siłą…



Chciałem okrasić ten tekst zdjęciami z gry, gdzie Morgana była „zdrajcą”, ale w ferworze pasjonującej walki zapomnieliśmy niestety o aparacie, więc zdjęcia są z innego scenariusza, za to pozwoliłem sobie na dłuższy „wstęp”.
Nie ukrywam, że baliśmy się wcześniej The Others, bo nie wiedzieliśmy, czy będzie nam się dobrze grało we dwójkę. Na szczęście dla nas gra się rewelacyjnie! W tej grze wszystko nam się podoba! rewelacyjny mroczny klimat, to że każda ze stron ma inną mechanikę gry, planowanie, walka, reakcje (świadome poświęcenie członka drużyny, dla korzyści tych, którzy zostaną i walczą dalej okazało się trudniejsze niż założyliśmy), regrywalność i rywalizacja :-D Na tę chwilę stan rywalizacji między mną a moją dziewczyną wynosi 2-7. Jest to o tyle frustrujące, że przegrałem jako F.A.I.T.H. 5 razy, a jako grzech 2 razy. Wygrałem tylko jako F.A.I.T.H. W grze są trzy typy scenariuszy + jeden finałowy, które są tylko lekkim pretekstem do rozegrania konfliktu. Ale to i tak wystarczy do emocjonujących rozgrywek, tym bardziej, że wybór grzechów sprawia, że np. grając 3 razy scenariusz „Ostatni bastion w Heaven”, każda z partii miała inny przebieg.
Pierwsze partie, gdy grałem F.A.I.T.H., wzbudziły we mnie przekonanie, że grzech ma łatwiej, potem udało mi się dwa razy wygrać i łał, ekstaza - odkryłem jak wygrywać! - i zmieniłem zdanie, tyle, że potem poniosłem sromotną klęskę i szybko wróciłem do przekonania, że grzech ma łatwiej. Niestety moja dziewczyna szybciej załapała jak wykańczać grzech, przez to, choć za każdym razem był to wyświechtany i wyeksploatowany do bólu melodramatyczny ostatni rzut na taśmę, to jednak ostateczny dla pokonania grzechu. Tak czy siak, wojna dopiero wybuchła i już wkrótce zaraportuję jak wygląda jej przebieg na konkretnych mapach.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Piaskoryb
Posty: 423
Rejestracja: 14 lis 2016, 18:56
Has thanked: 112 times
Been thanked: 153 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Piaskoryb »

Dziś powrót do naszego nieśmiertelnego klasyka! 3 małe partie do kawki (zdjęcie z 2) :)
Nie ważne ile razy zagramy to ta gra zawsze potrafi nauczyć czegoś nowego, zaskoczyć, zdziwić. Najlepsze są te momenty w których myślimy że przegrywamy z kretesem by po kilku ruchach okazało się że udało się odwrócić role na swoją korzyść! Umysłowe zapasy, w najlepszym wydaniu. Sposób w jaki ta gra pobudza nasze zwoje do myślenia jest po prostu NIESAMOWITY. Kto gra ten wie o co chodzi :) Czarne moje, białe Marty. Dziś 3 szybkie partie na 9x9 planszy (stąd tylko środek zajęty gdyby ktoś pytał. Cała plansza to 19x19 ;p)

Obrazek

Obrazek

Pozdrawiam

PS: Dziś szykuje się małe posiedzenie planszówkowe więc dojdzie pewnie nowa relacja :)
Edit: i tak też się stało. Popołudnie w planszówki w towarzystwie 4 kobiet zawsze oznacza dobrą zabawę :)

Pierwszy na stole wylądował Samuraj + japan traditional music ,gdzie 1 partię wprowadzajacą zagrała tylko Marta i Ania a następnie dosiadłem się i ja i tak łącznie 3 gry w Samuraja wpadły a Ani bardzo się spodobał (wynik koncowy 1:1:1) :) Następnie dotarło do nas pozostałe towarzystwo czyli Magda i Justyna (całkiem początkujące) więc korzystając z okazji wyciągnąłem Avalon i zagraliśmy wprowadzającą grę a następnie z motywem Merlina i Skrytobójcy i dziewczyny poradziły sobie bardzo dobrze! Na początku byłem pewny że Marta jest Merlinem a ona że to ja jestem xD Tymczasem Merlinem była Ania a Marta była Skrytobójczynią! W kolejnej grze to źli wygrali! Magda i Justyna zagrały pasywnie stawiajac wszystko na jedną kartę 3 misje dla dobrych! A na koniec Magda wskazuje Marte jako Merlina! I bum trafienie ;p Potem na stół wpadła Zakazana pustynia + muza szumiacego wiatru na pustyni. Pierwsza partia kompletnie nie współpracowaliśmy i dość szybko połowa teamu została upieczona na słońcu ale nie Justyna która jako tragarz wody ukryła sie w tunelu i niechciała wyjsc xD W drugiej grze poszło trochę lepiej jednak i tak ostatecznie zostalismy pokonani przez pustynie (tryb legendarny). To dobra gra, bo za każdym razem mamy do rozwiązania inne puzzle i za każdym razem wymaga współpracy graczy, dzielenia się wodą, sprzętem itp.
Nie najdłuższe posiedzenie ale dość urozmaicone. Było trochę śmiechów. Dziewczyny (Magda z Justyną) wychodząc zabrały ze sobą kilka gier Avalon, Witajcie w.. oraz Hanabi :) Niechaj im służą :)
(zdjęc nie daje, bo nie robiłem ;D)
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: suibeom »

Wprawdzie relacja ani nie z dziś, ani nawet z wczoraj tylko grubo sprzed dwóch tygodni, ale mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza.

Brad przetarł zmoczoną rzęsistym deszczem twarz a potem ostrożnie wychylił się za róg budynku przy którym się zatrzymał. Ulica przed nim była cicha i pusta. Na całej jej długości wszystkie światła sygnalizacji miejskiej mrugały rytmicznie żółtym kolorem, który odbijał się w mokrej nawierzchni chodników, ulicy czy na zaparkowanych przy budynkach samochodach konkurując w tym ze światłami reklam witryn sklepowych, bilbordów oraz kilku raptem latarni. – Widzisz coś? – w słuchawkach zatrzeszczał piskliwy głosik Rose. Przystawił lunetę karabinu do oka i wolno omiótł widok przed sobą. Zielonkawy obraz trybu noktowizji wyciągnął z czarnych plam cienii dodatkowe kształty. – Brad, czy widzisz coś? – ponownie zapiszczał głosik Rose. – Pusto. – odpowiedział do sprzężonego ze słuchawkami mikrofonu. – A cywile? Widzisz ich? – widok w lunecie powoli przesuwa się z ulicy na drzwi sklepów, domów, okna i z powrotem. – Nie, nikogo. Co z Karlem? – oko lunety zatrzymał nagle na sporej plamie cienia jakieś 40 metrów od niego. Coś się poruszyło, niezbyt duże, ale jednak. Palec dotknął spust. – Karl zajął pozycję. Możesz ruszać. – Znowu coś się poruszyło i z cienia wyszedł pokaźnych rozmiarów szczur. Wieki, dorodny, wypasiony na odpadkach Heaven cholerny szczur! – Szlag! Ok, ruszam! Czy wiemy jaki to typ grzechu? – Szybkim truchtem podszedł do otwartych na oścież drzwi małego sklepiku spożywczego, który był na tej samej ścianie budynku za rogiem którego się chował. – Nie, nie wiemy. – zapiszczała Rose. Ze środka sklepiku wylewało się intensywne światło mocnych jarzeniówek. Z bronią gotową do strzału wszedł do środka i rozejrzał ostrożnie. Cicho i pusto, wolno zbliżył się do kasy i zerknął za ladę, pusto. Przez całą długość sklepiku ciągnął się regał dzielący go na dwie części. Ruszył jedną z krótkich alejek w stronę ściany z lodówkami wypełnionymi piwem i napojami. – Brad, pamiętaj, że może tam być sporo cywili. Bądź ostrożny, nie chcemy żadnych przypadkowych ofiar. – zapiszczała ponownie Rose. – Pamiętam, spokojna głowa szefowa. – Ja pierdolę! Ten jej głosik mnie kiedyś wykończy, pomyślał idąc ostrożnie wzdłuż regału z syfiastym żarciem. Jak można zrobić dowódcą kogoś z tak wkurwiającym głosikiem? Doszedł do lodówek. Z boku zauważył otwarte drzwi prowadzące na zaplecze sklepiku. Właściwie to dlaczego zrobili ją dowódcą? W czym ona jest lepsza od niego? No chyba tylko tym wkurwiającym głosikiem! Tego nikt nie podrobi. Rose dowódca! Ja pierdolę, co ona może wiedzieć o dowodzeniu? Co kobieta może wiedzieć o taktyce? Ma większe od niej doświadczenie w tym, a mimo to ona dowodzi! Gdzie tu sens, gdzie tu logika? Dlaczego nikt nie widzi, że jest od niej… zatrzymał się. Kurwa, te myśli! Spojrzał pod nogi, nic. Odwrócił się. Niecałe dwa metry od niego majaczyła delikatna poświata zielonej spirali. Dalej, tuż przy drzwiach wejściowych, gdzie leżała rozwalona papierowa torba i rozrzucone puszki i batony, zauważył drugą. Niech to szlag! Pułapki! – Rose, wszedłem w zepsucie. – podszedł do pierwszej spirali, która stała się jeszcze wyraźniejsza. Nienawidzi tego syfu, bo nie widać tych pułapek dopóki w nie nie wejdziesz. – Co czujesz? – zapiszczał głosik Rose. – Zazdrość. – odpowiedział. – No to już wiemy z czym walczymy.

W ciągu dwóch dni rozegraliśmy dwa pojedynki, pierwszy niebieski Starcie dusz z kategorii wybawienie i drugi zielony, Wewnętrzny mrok z kategorii zepsucie. W obu pojedynkach dziewczyna grała F.A.I.T.H. (mieszanina postaci z podstawki i drużyny Beta) a ja grzechem Zazdrość (coraz bardziej lubię jego możliwości), jako pomocników w pierwszym scenariuszu miałem spaczonych policjantów, a w drugim spaczonych strażaków. Pierwsze zadanie niebieskiego scenariusza polegało na odkryciu dwóch niewinnych. Choć zadanie proste, zajęło dziewczynie na tyle dużo czasu, że postęp apokalipsy wzrósł o dwa pola. Dzięki temu Zazdrość szybko uzyskała przewagę w walce długo utrudniając F.A.I.T.H. poszukiwania niewinnych (F.A.I.T.H. poniósł też pierwsze straty), a gdy w końcu im się udało, równie długo utrudniała oczyszczanie pól miasta z żetonów zepsucia, gdzie można to było zrobić tylko gdy nie było na nich potworów. Tak więc postęp apokalipsy rozpędzał się a szala zwycięstwa coraz wyraźniej przechylała się na stronę Zazdrości. Sytuacja F.A.I.T.H. stawała się coraz trudniejsza, w trakcie realizacji trzeciego zadania stracili jednego z dwóch odnalezionych niewinnych, którego zabił maksymalny poziom zepsucia bohatera z którym miał pecha przebywać, a do tego walczyła ostatnia czwórka bohaterów (tzn. w mieście walczyło trzech a czwarty, ostatni, był w rezerwie). W końcu F.A.I.T.H. znaleźli dwójkę brakujących niewinnych, ale postęp apokalipsy wszedł na 7 pole, a wszyscy mieli liczne obrażenia i wysokie zepsucie. Jest takie powiedzenie, nie chwal dnia przed zachodem słońca. Oj, nie chwal. Upojony widmem pierwszego pewnego zwycięstwa grzechu nad plastusiami z F.A.I.T.H. bagatelizując ich działania dopuściłem do uratowania dwóch niewinnych. Ale nic to, udało mi się ubić przedostatniego bohatera, który zmierzał z niewinnym na pole startowe. Wprawdzie F.A.I.T.H. wystawiło ostatniego z bohaterów będącego w rezerwie, ale jako, że nikt z nich nie miał już żetonów akcji – koniec rundy!!!! - zacząłem świętować wiktorię, bo efekt 7 poziomu apokalipsy z automatu zabijał dwóch z nich. I wtedy z przerażeniem odkryłem, że nowo wystawiona rezerwa miała jeszcze w zanadrzu żeton dodatkowej akcji. Rozumiecie?! Ostatni żeton, ostatnia akcja! Znowu!!!!!! Osiedle na którym mieszkamy rozdarł potężny ryk wściekłości z samego dna piekła, a potem wylała się rzeka niecenzuralnych słów. Stan rywalizacji 8-2 dla dziewczyny. Na szczęście kolejna bitwa zakończyła się sromotną porażką F.A.I.T.H. Tylko pierwsze zadanie z zielonego scenariusza udało się dziewczynie w miarę szybko i bezboleśnie zrealizować, następne okazały się istną drogą przez mękę :-). Nic jej nie szło, no może niektóre rzuty na zepsucie i ogień były dla niej łaskawe, natomiast pojedynki nawet z samotnym akolitą okazały się sporym wyzwaniem, do tego bardzo kosztownym (szybko rósł poziom zepsucia i ran). F.A.I.T.H. działało agresywnie, i w pewnej chwili pojawiła się szansa na odwrócenie szali, na szczęście dla mnie trwała krótko i na szczęście dla mnie :-) nie została wykorzystana. Tak więc stan rywalizacji 8-3. Przeczucie mi mówi, że kończą się rządy plastusi z F.A.I.T.H.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W trakcie gry pojawił się u nas mały problem odnośnie zadania 3.A ze scenariusza Wewnętrzny mrok. Zadanie mówi, że F.A.I.T.H. mają „zakończyć 3 tury (bo 3 bohaterów na planszy) na płytkach Miasta bez potworów, które nie posiadają fizycznych żetonów zepsucia.” Czy wymagana ilość płytek Miasta ma wtedy wynosić minimum 2, czy 3, czyli jedna na bohatera? Będę zobowiązany za wskazówkę.
A o samej grze powiem tylko tyle, wzbudza w nas mnóstwo skrajnych emocji, oj bardzo skrajnych, i jest rewelacyjna! Nie możemy się już doczekać zapowiedzianych przez Portal grzechów i drużyn.

Obrazek
Awatar użytkownika
Gromb
Posty: 2825
Rejestracja: 08 paź 2015, 19:09
Lokalizacja: Katowice
Has thanked: 846 times
Been thanked: 363 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Gromb »

suibeom pisze: 01 lip 2020, 17:01 Wprawdzie relacja ani nie z dziś, ani nawet z wczoraj tylko grubo sprzed dwóch tygodni, ale mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza.

W trakcie gry pojawił się u nas mały problem odnośnie zadania 3.A ze scenariusza Wewnętrzny mrok. Zadanie mówi, że F.A.I.T.H. mają „zakończyć 3 tury (bo 3 bohaterów na planszy) na płytkach Miasta bez potworów, które nie posiadają fizycznych żetonów zepsucia.” Czy wymagana ilość płytek Miasta ma wtedy wynosić minimum 2, czy 3, czyli jedna na bohatera? Będę zobowiązany za wskazówkę.
Mam pytanie, bo teraz nie mam przy sobie treści scenariusza, ale czy gracie na poprawionych scenariuszach, które portal ostatnio rozsyłał? Zobacz w sklepiku Portalu, są za 1 gr.
The Corps Is Mother, the Corps Is Father
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: suibeom »

Gromb pisze: 01 lip 2020, 17:53 Mam pytanie, bo teraz nie mam przy sobie treści scenariusza, ale czy gracie na poprawionych scenariuszach, które portal ostatnio rozsyłał? Zobacz w sklepiku Portalu, są za 1 gr.
kupiliśmy je, ale otrzymaliśmy jedynie scenariusz finałowy z podstawki, jest większy i bardziej nasycony kolorem. Myślałem, że tylko tam były jakieś bagi
Awatar użytkownika
Gromb
Posty: 2825
Rejestracja: 08 paź 2015, 19:09
Lokalizacja: Katowice
Has thanked: 846 times
Been thanked: 363 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Gromb »

suibeom pisze: 01 lip 2020, 18:07
Gromb pisze: 01 lip 2020, 17:53 Mam pytanie, bo teraz nie mam przy sobie treści scenariusza, ale czy gracie na poprawionych scenariuszach, które portal ostatnio rozsyłał? Zobacz w sklepiku Portalu, są za 1 gr.
kupiliśmy je, ale otrzymaliśmy jedynie scenariusz finałowy z podstawki, jest większy i bardziej nasycony kolorem. Myślałem, że tylko tam były jakieś bagi
Mam gdzieś zdjęcie, to cały pakiet scenariuszy


Obrazek
The Corps Is Mother, the Corps Is Father
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: suibeom »

Wielkie dzięki za informację. Kuriozalna sytuacja.
Awatar użytkownika
Yuri
Posty: 2760
Rejestracja: 21 gru 2018, 09:58
Has thanked: 328 times
Been thanked: 1257 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Yuri »

Touch Of Evil The Supernatural Game + Something Wicked + The Coast + Hero Pack 1 i 2, oraz Madness + Allies + Dark Revelations Supplement

Wczorajszą partyjkę przeciwko Strachowi na Wróble, postanowiliśmy wzbogacić o dwa fanowskie moduły, profesjonalnie wydrukowane i zalaminowane, by nie odstawały od reszty elementów. I o nich chciałem dziś słów kilka skreślić, bo nie myślałem, że mogę jeszcze jakkolwiek tę grę ulepszyć, a tutaj proszę:)

Mianowicie:

Alternative to Co-op Mystery Phase Chart by Fruit Eating Bear

W podstawowej wersji gry mamy 11 możliwych wyników rzutu kostką opisujących losowe wydarzenia i Tajemnice z którymi możemy się mierzyć co turę. Ten dodatek rozszerza możliwą "pulę" do 72 wydarzeń, które dodam trzymają klimat gry i są zrobione zdecydowanie na poziomie. Wprowadzają również małą, dodatkową talię MYSTERIES, która jest bardzo fajnym pomysłem. Otóż niektóre z nowododanych wydarzeń generują nie tylko jednotrazowe, ale bardziej trwałe skutki.

...oraz

Investigation Deck by ninjadorg

Dodatek niewielki, bo niemal 40-kartowy, ale od pierwszej rozgrywki wiem, że to już "must have". Otóż jak wiemy, gra opowiada o prowadzeniu śledztwa w kolonialnej Ameryce, wytropieniu Złego w jego kryjówce i walce z nim. Dokonujemy tego w grze zdobywając żetony Śledźtwa głównie. Dodatek wspaniale "podbija" ten aspekt i zachowuje przy tym oczywiście klimat gry. Otóż na każdym z 5 etapów postępującego Toru Cienia - który obrazuje progres Złego w opanowywaniu miasteczka Shadowbrook - losujemy jedną kartę która opisuje nasze dodatkowe zadanie, które nierozwiązane generuje kłopoty, a rozwiązane uderza w Złego. Może to być szukanie stron Księgi Umarłych, porwanie jednego ze Starszych Wioski, skorumpowanie dowódcy lokalnych oddziałów ochotniczej milicji, czy też standardowe knowania złych kultów, itd itd. Polecam sprawdzić link powyżej, Proste i genialne. Po rozegraniu partii z tym dodatkiem, aż dziw bierze, że nie umieszczono tego aspektu w oryginalnej mechanice. Dodatek wprowadza nowy deck INVESTIGATION, który właśnie odpowiada za dodawanie opisanych elementów śledztwa.

Testowałem również nową wersję zbiorczej planszy łączącej wszystkie 3 z podstawki i dwóch dodatków, a która łączy je w jedno miasteczko. Miałem ją już wcześniej, ale tym razem udało mi się ją wykonać na płótnie ala "stara mapa". Rewelacyjnie wpisuje się w klimat gry i jest bardzo praktyczna, pasuje jak "ulał" do drewnianej skrzyni w której trzymam cały zestaw.

Obrazek

Obrazek
Moja kolekcja: https://boardgamegeek.com/collection/user/Yuri1984
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
Cyel
Posty: 2581
Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
Has thanked: 1227 times
Been thanked: 1437 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Cyel »

W czwartek zagrałem testowo na War Table z kumplem (który wyprowadził się z miasta i obecnie mieszka gdzieś na Pomorzu). Warmachine na 25pkt.

Byłem dość sceptyczny, kojarząc toporne sterowanie i manualną obsługę wszystkiego w Vassalu czy innych Tabletop Simulatorach. Niepotrzebnie. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego programu! Nie tylko działa w przeglądarce i nie wymaga instalacji, ale jeszcze JAK działa! Ma mnóstwo fajnych funkcjonalności i naprawdę przemyślany sposób działania. Ktoś kto programował wiedział co robi i co jest potrzebne podczas gry.

Świetne ułatwienia to np.
-wrzucasz rozpiskę i WT sam Ci przygotowuje odpowiednie figurki do wystawienia
-gdy zaznaczysz model to na wszystkich pozostałych na stole (w tym np objectivach) wyświetli się jaki mają do niego zasięg
-automatycznie wyświetlają się zasięgi broni (melee arc) innych modeli w pobliżu aktualnie klikniętego
-podczas ruszania modelu cały czas widzisz ile cali ruchu wykorzystałeś, ile jest zasięgu do wszystkiego, rysowana też jest dokładna trasa modelu więc można precyzyjnie omijać melee range (by nie dostać free strików) lub tereny
-model ma przypisane Woundy widoczne na jego obrazku, ale też po kliknięciu w warjacka/bestię widać ich Damage Grid, można go zaznaczać, w miarę jak otrzymuje obrażenia automatycznie na modelu pojawia się info o zniszczonych systemach
-można przypisywać figurkom statusy jak knock down czy fire, ale też wszelkie czary występujące w grze, są widoczne na modelach w postaci symboli. Obaj gracze mogą klikać wszystkie modele by sprawdzić szczegóły
-używanie wzorników jest optymalne, wybranie Spray Template od razu ustawia ją w kontakcie z wybranym modelem i prostopadle do jego linii symetrii
-modelowi można przypisać aurę, która się z nim porusza (by mieć ciągłą wizualizację np zasięgu kontroli Warcastera)
-rzuty kostką są wylistowane po kolei w historii, więc można sobie przypomnieć co się rzuciło np chwilę temu

pewnie jeszcze by się znalazło trochę fajnych rzeczy, które mi teraz wyleciały z głowy, ale tak ogólnie to jestem zachwycony! Polecam wypróbowanie, sam na pewno będę grywał częściej. No i koniecznie muszę wypróbować zachwalany Judgement, który też jest grywalny na War Table.

Co do samej bitwy - graliśmy Protektorat Menotha vs Farrow Minions. Na początku najemnicy Helgi wymanewrowali armię Kreossa2 i zdobyli prowadzenie w punktach scenariusza, ale dość dewastująca tura feata Kreossa zmasakrowała świnki. Helga w desperacji próbowała jeszcze zabić Kreossa osobiście i wygrać grę ale rycerz okazał się dla niej zdecydowanie zbyt twardy (z czego zdając sobie sprawę walczył odważnie w pierwszej linii). Po nieudanej assassynacji Miniony poddały grę.

Obrazek
Lubię grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w grę. (a nie "tą grę")
aleczek
Posty: 34
Rejestracja: 01 kwie 2020, 22:43
Has thanked: 8 times
Been thanked: 1 time

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: aleczek »

Carcassonne i zdobyłem 140 punktów
Awatar użytkownika
Yuri
Posty: 2760
Rejestracja: 21 gru 2018, 09:58
Has thanked: 328 times
Been thanked: 1257 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Yuri »

Jako że ostatnio obkupiłem się w dwa nowe tytuły których chwilkę szukałem - tj. "Machina Arcana" KS Premium + "Folklore The Affliction" KS All-Inn - to czas zacząć je "ogrywać". "Folklore..." wymaga troszkę więc uwagi z mojej strony (zorganizowanie proxy za potwory reprezentowane przez żetoniki i pomalowanie wszystkiego co oferuje gra), więc na pierwszy "ogień" poszła "Machina...".

Tak więc dziś:

"Machina Arcana" 2nd ed + "Recurrence" i "Geometry of the Void" expansions

Spooooro się oczytałem o poziomie trudności tej gry, ale klimat Lovecrafta podlanego steampunkiem i podsmażonego na strategii turowej był czymś czemu nie mogłem się oprzeć. Tak, dobrze przeczytaliście dla mnie ta gra to MNIEJ dungeon-crawler, a bardziej TURÓWECZKA w stylu "Laser Squad", "UFO:Enemy Unknown", czy "X-COM Terror from the Deep". Po prostu tutaj musimy liczyć KAŻDY punkt i optymalizować KAŻDY ruch. Więc dla ogranych w powyższe tytuły na PC żadna nowość :roll: :twisted: Uzbrojony w wieloletnie doświadczenie w eksterminacji wszelkiego kosmicznego i podmorskiego plugastwa zagłębiłem się w świat "Machiny...".
Tutaj jeszcze malutka dygresja nim przejdę do opisu samej rozgrywki. Grę kupiłem stricte "pod siebie" do gry na "dwie ręce". Obejrzałem sporo gameplayów, instrukcji itd i była to pozycja mająca mi zastąpić własnie turówki i służyć do gry solo. Czy się udało? Podsumuję wszystko na końcu :) , teraz czas na kilka obrazków z gry :

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Podsumowanie
KLIMAT: aż się wylewa z pudełka. Każde słowo wydaje się dokładnie wycyzelowane, (bo po prostu konstrukcja i kompaktowość gry tego wymagają) ale bynajmniej gra na tym nie traci. Z wielką przyjemnością i oczekiwaniem czekałem na kolejne rozdziały i co dalej podzieje się z moją arktyczną ekspedycją? Walki fajnie wpisywały się w elementy narracyjne odczytywane z kart, a PIĘKNIE odrysowane steampunkowe wyposażenie doskonale korelowało ze swoimi cechami. Pod wzgl. klimatu kompletnie nie mam się do czego przyczepić, piątka z plusem ociekająca krwią i otoczona obłokami pary.
POZIOM TRUDNOŚCI: Jeżeli interesujecie się grą z pewnością czytaliście w necie apokaliptyczne opisy skomplikowania zasad i trudności rozgrywki. Szczerze to tyczą sie "starej" edycji w tej nie natrafiłem na ŻADNĄ niejasność po pojedynczej lekturze zasad i obejrzeniu kilku gameplayów. Wszelkie "pozostałości" niejasności rozwiązuje dołączane Official Player Aid, czyli podręczna kartka A4 z najważniejszymi akcjami, kosztem i opisem przebiegu Tur. Serio, czytać-siadać-grać.
WYKONANIE:Dostałem to czego oczekiwałem od tej gry. Pięknie wykonane, pięknie odmalowane, klimatyczne i trwałe elementy gry. Widać, że "para w gwizdek" poszła tutaj w oszlifowanie zasad i oprawę gry, pudło jest wyładowane dosłowni po sufit i spooooro waży. A nie uświadczymy tu figurek o czym warto wspomnieć! Gramy starymi, dobrymi standami i - jak dla mnie - idealnie wpisuje się to w wiktoriański klimat gry, pozycja NIC na tym nie traci. A i cena i waga robi się niższa. Wszelkie tekturki Postaci, czy inne "stałe" elementy gry są wykonane z grubej i to podwójnej tektury. Dodatkowo naciete w odpowiednich miejscach, by można było śledzić przy pomocy drewnianych elementów tor życia, staminy, esencji itd.
ROZGRYWKA:No sporo tym w necie straszą, ale przyznam się szczerze, że pierwszy Rozdział poszedł mi gładziutko jak po masełku. Świadom natomiast jestem, że złożyło się na to kilka wypadkowych. Doświadczenie w tego typu grach - po prostu przeczytałem cel Rozdziału, zidentyfikowałem miejsca kluczowe na mapie, rozdzieliłem zadania i precyzyjnie zrealizowałem plan. Stare, dobre szczęście - dodatkowo bardzo sprzyjały mi kości i przez dwie tury nie miałem "towarzystwa", a i karta Horroru trafiła się jedna i to wzmacniająca Potwory które się nie pojawiły. Optymalizacja wydaje mi się, że szczególnie w dalszych etapach będzie to kluczowe, tutaj każda akcja musi być zaplanowana nie tylko pod kątem tego co chce uzyskać teraz-już (np. otwarcie skrzyni), ale by dzięki temu ruchowi skrócić drogę do późniejszych zadań naszych Poszukiwaczy.
Ekwipunek udało mi się w trakcie pierwszego Rozdziału troszkę wyekwipować moich milusińskich i widzę jak spooooro im to dało. Bankowo trzeba na to zwrócić uwagę w dalszych etapach, by ich uzbrojenie, wyekwipowanie itd się "zazębiały".

Reasumując czy gra zostaje ? Zdecydowanie tak. Nie jest to dla mnie zaskoczenie, gust mam "wyrobiony" i wiem czego szukam. Krótki gameplay czy dwa i potwierdzam, bądź nie swoje podejrzenia. Gra zajmuje b.mało jak dla mnie miejsca, poszczególne (przynajmniej te pierwsze ) rozdziały można rozegrać w godzinkę i gra wręcz wydaje mi stworzona do SOLO i planowania akcji swoich Postaci przez jedną osobę. Szczerze polecam, tym bardziej, że na wrzesień planowana jest 3 edycja na KS z opcją upgradeu 2ed>3ed. Ja skorzystam, polecam i Wam 8)
Moja kolekcja: https://boardgamegeek.com/collection/user/Yuri1984
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
Awatar użytkownika
kastration
Posty: 1218
Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
Lokalizacja: Kalisz
Has thanked: 108 times
Been thanked: 430 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: kastration »

Tytuł niszowy, ale co tam. Podzielę się. Polska gra Hannibal Barkas. Rozgrywka z żoną (Kartagina). Czas gry 2 h i 40 minut (7 etapów gry, czyli 1 rok i 2 miesiące). Scenariusz III: pełna wojna i kumulacja maksymalnej liczby wojsk. Wersja rebalansowana: po jednym sprzymierzeńcu dla każdej ze stron.

Przełomem czerwca i lipca 218 roku (w sierpniu 2020) Kartagińczycy postanowili złamać potęgę rzymską i wyruszyli historycznie w stronę Alp. Po drodze podbili pierwsze niekartagińskie miasto w Hiszpanii, czyli Emporiae tuż przed Pirenejami. Rzym w tym samym czasie po prostu wyczekiwał, próbując wyposażyć się w inicjatywę z kart, bo w tym aspekcie zawsze wypada gorzej na tle aktywnego Hannibala i idących z nim wodzów. Z aktywnie granych kart Rzymianie wyposażyli się w dodatkowe talenty i zainteresowali prowadzeniem polityki zagranicznej w stronę Numidii. Etap I szybko zakończył się przesunięciem głównego trzonu kartagińskiej armii w stronę ówczesnej Galii. Po fazie ekonomii skarbiec kartagiński był niemalże pusty, co uniemożliwiło sformowanie nowych wojsk do i tak już silnej armii spadkobiercy Dydony. Rzymianie tymczasem istotnie się obłowili, decydując na uzupełnienia w środkowej Italii.

Kartagińczyk opanowany chęcią łatwego wzbogacenia się postanowił zmienić nieco tempo gry i oblężyć dobrze umocnioną dzisiejszą Marsylię. W dalszych etapach miasto to skutecznie traciło obrońców reprezentowanych murami na samej karcie, ale sprytny fortel z karty pozwolił na opóźnienie jego zdobycia aż do VI etapu gry. Rzym uznał, że miasto i tak jest stracone w obliczu otaczającej przewagi Kartagińczyków, więc musiał się pogodzić ze zdobyciem 11 PZ przez przeciwnika. Kartagińczyk wykorzystał swoje cenne okręty i przewiózł część armii ze stolicy do Hiszpanii celem zabezpieczenia tyłów Hannibala i wiedziony perspektywą zdobycia miasta Agathe za Pirenejami.

W tym samym czasie, korzystając z licznych uzupełnień i dużej przewagi na morzu oraz mając na uwadze osłabienie kartagińskiej stolicy, Rzymianie wyładowali flotę (częściowo doładowaną wojskami ze sprzymierzonej Sycylii) w Hadruktum w bezpośrednim sąsiedztwie z prowincją z kartagińską stolicą, utrzymując bezpieczną przewagę w oblężeniu miasta na wypadek uderzenia. Rzym kontynuował również swoją politykę przeciągnięcia Numidii na swoją stronę, która za łączną cenę 30 talentów i 6 inicjatywy przyniosła 2 PZ i w dalszych etapach cenne karty afrykańskiego sprzymierzeńca. Druga część floty zaryzykowała przepłynięcie do Saldae, słabo obsadzonego, drugiego największego miasta państwa massylijskiego (sprzymierzeńca Kartagińczyków) i zaczęła oblężenie. Działania ofensywne w Afryce, niespodziewane w naszych dotychczasowych grach, były możliwe dzięki niestandardowym poczynaniom Kartagińczyków w Galii i zyskaniu nieco czasu na rzecz ustaleń podjętych przez rzymski Senat.

Wreszcie jednak Kartagina postanowiła przejść Alpy i tu czekała na nią przykra niespodzianka w postaci chorób oraz przymusowego rzutu na przejście przez ośnieżone szczyty alpejskiego przyczółka Italii. Jakaż była frustracja Kartagińczyka, gdy 35% jego armii bezpowrotnie zestaliło się z podłożem w wyniku wyjątkowo brutalnej pogody i kłopotów z zaopatrzeniem. Złożeni dyfterytem kartagińscy wojacy musieli przełknąć gorzką porażkę, a na dokładkę rzucili na nastawienie galijskiego plemienia Taurini, które przywitało ich 8 tys. wrogiej piechoty i 1 tys. konnicy. Jakby było mało niepowodzeń, Rzym wykorzystał pusty skarbiec kartagiński i z pomocą zagranych piratów pozbawił Kartaginę zamiast paru zalegających talentów 3 punktów zwycięstwa.

W dalszych etapach i celem przygotowania się pod drugą fazę ekonomii w grze Rzym ukończył zarówno oblężenie massylijskiego Saldae, jak i kartagińskiego Hadruktum. Tracąc jednak tak Emporiae, jak i Marsylię. Zużywając wiele kart na ekonomię i uzupełnienie pustego skarbca Kartagina doprowadziła do sojuszu z Macedonią, zyskując cenne dwa punkty zwycięstwa, jak i posiłki możliwe do wykorzystania przy okrążeniu Rzymu ze wschodu. Posiłki te okazały się jednak niewystarczające i Kartagińczyk postanowił zużyć kolejne cenne karty w celu uzupełnienia armii o ochotników galijskich na granicy Italii za Alpami. Bierność Rzymu była podyktowana w tym czasie koniecznością zebrania odpowiednich efektów bitewnych z kart, mając na uwadze słabość rzymskich dowódców na tle przywódców głównej armii kartagińskiej.

W kwietniu 217 roku Kartagina - korzystając z przewagi po stronie żetonów inicjatywy i nadziei o wyczerpanej złej passie - powitała spowitą słońcem Italię swoim wypucowanym orężem i poprowadziła uderzenie wyprzedzające na prowincję Pisae, zlokalizowaną dwie prowincje od rzymskiej stolicy, nie dając Rzymianom szansy na uzupełnienie wojsk. Naprzeciwko siebie stanęło 40 tys. kartagińskiej ciężkiej piechoty (w przeważającej mierze złożonej z jednostek galijskich), 4 tys. jazdy i 15 słoni. Rzym mógł liczyć na 6 tys. lekkiej piechoty, 34 tys. ciężkiej (złożonej w większości z rzymskich obywateli) i 2 tys. jazdy. W wyniku lepszych manewrów i decyzji przywódczych Kartagińczycy rozbili rzymską armię, a z początkowych 42 tys. ostało się jedynie 12 tys., którzy pod dowództwem Scypiona uciekli do sąsiadującej prowincji przed Rzymem. Kartagina ocaliła 32 tys. jednostek z początkowych 44 tys., w tym wszystkie słonie. W wyniku sprytnego manewru Scypiona udało się jednak zabić kartagińskiego wodza, Hannona, co dało Rzymianom cenne punkty zwycięstwa. Senat zmartwiony porażką armii złożonej w większości z obywateli imperium przeciwko w dużej mierze najemnikom w armii kartagińskiej zrozumiał dotychczasowe błędy. Konserwatywne skrzydło Senatu z trudem przebolało porażkę, ale zyskało na czasie, gdyż zwycięska armia kartagińska nie miała już inicjatywy, by walczyć, a zagrożenie na przedmurzu kartagińskiej stolicy po przejętym przez Rzymian Hadruktum skłoniło jednego z przywódców dydońskich do zabezpieczenia stolicy. Mniejsza część armii kartagińskiej stacjonująca w Hiszpanii po odbiciu dwóch rzymskich miast skierowała się w stronę Alp, uznając, że tak szybciej przejdzie w stronę Italii, by wesprzeć Hannibala, zamiast czekać na transport morski.

W tym samym czasie Senat rzymski postanowił przystać na propozycję przedłużenia konsulatu dla P.C. Scypiona w dowodzie za jego zasługi. Mimo porażki pod Pisae, kworum senackie nie zgłosiło żadnego sprzeciwu i przez aklamację obwołało Scypiona prokonsulem w czasach kryzysowych dla Rzymian. Nowy prokonsul zdecydował się poprowadzić wierną mu armię przez kolejny rok. Jednocześnie zarządzono powrót 160 statków rzymskich z Afryki, mając przejętą jedną prowincję Massyili i sprzymierzoną Numidię oraz kartagińskie Hadruktum. Rzym po raz pierwszy w historii pozyskał kontrolę nad prowincjami dającymi rekrutację słoni. Armia wyposażona w 45 numidyjskich słoni i ciężką piechotę, rekrutowanych w poprzedniej fazie ekonomii, przepłynęła przez pełne morze i już miała witać się z wrotami do Wiecznego Miasta, gdy została zaatakowana przez największego z przywódców, czyli Kapitana Pogodę. Okrutny sztorm sprawił, że 140 ze 160 statków rzymskich poszło na dno (7 na 8 rzutów nieubłaganie pokazało Scypionowi, że bogów nie ma), zabierając ze sobą dopiero co pozyskane słonie i większość z transportowanych żołnierzy.

Do Rzymu uśmiechnęło się jednak szczęście i 2 z 3 nowo pozyskanych kart to choroby, które i tym razem wyrządziły sporo szkód kartagińskiej armii pod dowództwem Hannibala i spółki. Nie mając już możliwości poważniejszych uzupełnień z Afryki, Rzym odsłonił stolicę i wykorzystując wszystkie swoje punkty inicjatywy połączył rozbitą wcześniej armię i zadeklarował marsz na Pisae. "Nie tolerujemy półśrodków. Zwyciężymy teraz albo nie mamy co czekać na kolejne zbiory zboża i rekrutów!” - sprzeciwił się doradcom Scypion. Z trzema pretorami i drugim konsulem jedyna scentralizowana rzymska armia rzuciła wyzwanie przetrzebionym chorobami Kartagińczykom. Pod Pisą naprzeciwko siebie stanęło 22 tys. rzymskiej ciężkiej piechoty, 2 tys. doborowej jazdy rzymskiej i 10 ocalonych z rzezi morskiej słoni. Kartagińczyk wystawił tyle samo ciężkiej piechoty i 1 tys. jazdy. Mimo wyrównanych sił starcie okazało się zupełnie jednostronne. Wiedziony inicjatywą Scypion nie popełnił błędów z poprzedniej bitwy, a szczęście odwróciło się od Hannibala. Rzymianie rozbili podobnie liczną armię, korzystając nie tylko z kunsztu wojennego swojego wodza, ale i z dobrego zaplecza w postaci efektów bitewnych. Z 24 tys. Rzymian na polu walki pozostało przy życiu 18 tys., podczas gdy Kartagińczyk stracił dokładnie połowę swoich wojsk i postanowił wycofać się na teren sprzymierzonego z Kartaginą plemienia Boii. Konny pościg Rzymian za przegranymi nie przyniósł jednak sukcesu. Wygrana wyposażyła Rzym w cenne dwa punkty inicjatywy oraz odjęła 2 punkty zwycięstwa od kartagińskiego stanu. Lud zyskał jednak coś znacznie więcej, wiarę, w to, że Kartagińczyka można odeprzeć.

Wykorzystując topniejące siły rzymskie po zdobyciu miasta w sąsiedztwie z kartagińską stolicą i nie wiedząc jeszcze o porażce Hannibala pod Pizą w efekcie, iż poczta kartagińska bardziej przypominała tą Polską niż kuriera DPD, Hannon Magnus wydał – dysponując znaczną przewagą – w ostatnim ruchu starcie 10 tys. rzymskiej piechoty. Rzymskie osamotnione wojska i bez wsparcia jazdy nie miały szansy skutecznie stawić się wrogowi na nieprzyjaznym terenie. Kartagińczycy wygrali, zdobywając 1 punkt zwycięstwa za wyeliminowanie 5 jednostek przeciwnika. Punkt ten okazał się, jak się po chwili okazało, dawać remis walczącym stronom! Wynik 23:23 pokazał, że wojna nadal będzie trwała (co oszczędzi właścicielowi 1,5 h składania i rozkładania tego wszystkiego po raz kolejny z racji pozostawienia na stole, a użytkowników jadalni skłoni do jedzenia na podłodze przez najbliższe dni). Wynik tej wojny w dalszym ciągu pozostaje niepewny! Po fazie ekonomii Kartagińczyk stanie przed dylematem, ile zbudować statków i jak zaopatrzyć armię Hannibala oraz czy odbić stracone Hadruktum w Afryce. Czy wiedziony zdobytą inicjatywą Scypion, z czterema wodzami-poplecznikami, pełnym wsparciem Senatu i zdroworozsądkowym podejściem (tylko niekiedy zaburzonym doskonałym italijskim winem), zdecyduje się uderzyć na wypartą armię Hannibala? Dowiemy się już niebawem...


Obrazek

Obrazek

Obrazek
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Awatar użytkownika
kastration
Posty: 1218
Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
Lokalizacja: Kalisz
Has thanked: 108 times
Been thanked: 430 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: kastration »

Kontynuacja II wojny punickiej.


W sierpniu 217 roku obie strony uzupełniły swoje siły korzystając z fazy ekonomii. Rzym wykorzystał swoją przewagę ekonomiczną, by wzmocnić flotę, sformować nowy oddział słoni numidyjskich oraz oddział doborowej konnicy w Capui w odwodzie na wypadek konieczności wsparcia głównej armii w Pisae albo szybkiego przerzucenia do stolicy. Trzon armii również został uzupełniony, a dodatkowa armia w stolicy tylko czekała, by połączyć się ze Scypionem, pamiętając o przewadze w inicjatywie, którą udało się zachować rzymskiemu wodzowi po wyparciu armii Hannibala. Kartagina wykorzystała pełen potencjał wspierających ją jednostek sprzymierzonych plemion galijskich licząc na szybkie dołączenie ich do wypartej wcześniej armii. Kartagińczyk sformował dodatkowe wojska w swojej stolicy, zapewne planując szybki przerzut do Italii flotą. Jednocześnie powołał nieliczne jednostki w dwóch podbitych wcześniej miastach rzymskich w Marsylii i Emporiae.

Etap 8 rozpoczął się niepomyślne dla obu stron, a mianowicie od wzajemnie rzuconych chorób. Rzymianie wykorzystali dwie takie karty, nie mając czasu czekać na połączenie armii Hannibala i planując osłabienie jej trzonu przed wyprzedzającym uderzeniem Scypiona. „To ma być krótka wojna” – dało się słyszeć w Senacie. Przykrą niespodzianką okazało się jednak oblężenie podbitego wcześniej przez Rzym kartagińskiego miasta Hadruktum, które wsparte aż dwoma kartami osłabiającymi morale obrońców padło bardzo szybko jeszcze przed końcem lata, skracając rzymskie posiadanie aż o 9 punktów zwycięstwa. Wówczas Kartagińczyk popełnił niepodobny do niego błąd i wystawił osamotnionego króla massylijskiego, Masynissę z dwiema jednostkami konnicy zanim Rzym zdążył przewieźć flotą jednostki z sąsiadującej z Massylią, sprzymierzonej Numidii. Mimo braku dowódców, a więc i przerzutów, Rzymianie nakazali afrykańskim sprzymierzeńcom zaatakowanie dwukrotnie mniej licznej obstawy króla. Pomimo przetrwania pierwszej rundy walki i wobec braku możliwości ucieczki ze względu na ryzyko pościgu konnicy numidyjskiej wkrótce sprzymierzeńcy dostarczyli Senatowi głowę niedoszłego sprzymierzeńca Hannibala na tacy zdobionej 4 punktami zwycięstwa. Wykonana inicjatywa uniemożliwiła jednak transport jednostek z Afryki. Etap zakończył się mimo wszystko pomyślnie dla Rzymu.

Etap 9 to wstrzymanie przez Scypiona decyzji senatorów odnośnie potrzeby transportu wojsk i poselstwo w sprawie oblężenia Cirty, stolicy Massyli. „10 punktów piechotą nie chodzi. A ja nie chcę znowu oglądać słoni na dnie obok Neptuna” – sprzeciwił się woli Senatu Scypion, wskazując, że utrzyma pozycję dotychczasowymi siłami. Wykorzystując aż dwa punkty inicjatywy Rzym przesunął wszystkie jednostki afrykańskie, by podbić stolicę kartagińskiego sprzymierzeńca. Hannibal widząc, że straci dociąg kart massylijskich (bo nie zamierzał zostawiać pustej stolicy, ani tym bardziej odbitego dopiero co Hadruktum) pogodził się ze stratą i postanowił przeprawić sformowane wcześniej luźne oddziały iberyjsko-galijskie za Alpy. Przeprawa jesienna poszła zdecydowanie lepiej niż wiosenna swego czasu. Zginęło mniej niż 15% przeprawianych wojsk. W kolejnym etapie Kartagińczyk niechybnie połączy całą konnicę z główną armią, do której jeszcze w tym etapie dołączyły plemiona galijskie. Scypion czekał. Przyglądał się, jak zamierza się rozstawić rywal. „Bez Posejdona, ale z Marsem – niech czekają na zimę” – ocenił położenie.

Etap 10 rozpoczął się od połączenia konnicy z wojskami kartagińsko-galijskimi jedną prowincję od wojsk Scypiona, który zdecydował o wykorzystaniu floty celem transportu przynajmniej części bliżej zlokalizowanych jednostek. Wiedział, że rywal oczekuje jeszcze wsparcia piechoty zaalpejskiej, więc uznał, że oddziały są bezpieczne i mogą wyczekiwać. Jakieś było jego zdziwienie, gdy Hannibal wraz z innymi wodzami wydali w kolejnym ruchu bitwę Rzymianom - po raz trzeci w ciągu całej kampanii pod Pisae. Naprzeciwko siebie stanęło 16 tys. piechoty galijskiej, 4 tys. najlepszych zbrojnych kartagińskich, 30 słoni i aż 7 tysięcy jazdy massylijsko-kartagińskiej. Rzym, oczekując największych uzupełnień, musiał walczyć 14 tys. ciężkozbrojnych, 3 tys. doborowej konnicy i aż 50 słoniami dowiezionymi wcześniej statkami. Efekty bitewne z kart pozbawiły niemal w całości dowodzenia Kartagińczyków, co okazało się bolesne dla rzymskiego wroga, podczas gdy Rzymianie mieli aż 7 możliwości przerzutu. Pierwsza runda miała wyrównać siły i pozwolić Rzymianom na wyprowadzenie wyprzedzających ataków aż 50 słoniami. Tyle, że dowodzenie hordą wściekłych zwierząt nie szło za dobrze Rzymianom. Hannibal wyciągnął również swojego asa z rękawa i wszystkie jednostki galijskie trafiały w tej rundzie na 6+ zamiast na 8+. Grząski grunt i dobre rzuty bitewne sprawiły, że Kartagina przegrała pierwszą rundę jedynie nieznacznie, utrzymując aż 12 z 14 tys. galijskich sprzymierzeńców oraz przeciągając na swoją stronę kilka tysięcy galijskich sprzymierzeńców Rzymu w wyniku podstępnie zagranej karty! Rzymianom udało się zabić jednak Cartalona, jednego z wodzów Hannibala, co podtrzymało ich morale na drugą rundę. Wtedy jednak w zupełnie niespodziewany dla wszystkich sposób Scypion... uznał, że nie dysponuje kartami, a dowodzenie Rzymu jest zbyt duże przy niewielkiej przewadze liczebnej wroga i bitwa jest przegrana. Nakazał pod osłoną nocy – gdy wojska miały przegrupować swe siły – wycofać się w stronę liguryjskiej Genui! Sprzeciwiający się generałowie zostali na miejscu zgładzeni, a wściekły Senat postanowił odwołać prokonsula. Kartagiński pościg jazdą odniósł sukces, dopadając wolniejsze oddziały rzymskie. „Rzym ucieka!” – można było przeczytać po 7 dniach w nagłówkach prześmiewczych tygodników na ulicach miasta Junony. List do Senatu był krótki: „Albo doprowadzę tę wojnę do końca albo wasi nowi konsulowie będą niewolnikami afrykańskich potomków Hannibala!”

Etap 11 to przejęcie inicjatywy przez Hannibala. W obliczu wcześniejszej straty sprzymierzeńca z Afryki i szczęśliwego dociągu karty, Hannibal zawarł sojusz z królem Macedonii, Filipem V i wyposażona w 16 tys. ciężkiej piechoty i 5 tys. jazdy podążyła w stronę Rzymu przez otoczone ze wschodu jedyne plemiona galijskie sprzymierzone jeszcze z Rzymem. Przystąpienie Macedonii do wojny po stronie Hannibala wywołało poruszenie wśród senatorów. Jednak i do Scypiona uśmiechnęło się szczęście. Odcięte wcześniej przez wiele etapów wojska sycylijskie sprzymierzone z Rzymem wreszcie dostały szczęśliwie kilkadziesiąt okrętów i mogły zostać przetransportowane do Genui. Pogoda była wyjątkowo dobra, a piratów brak. W tym samym czasie wojska Filipa zostały poważnie przetrzebione przez sprzymierzone z Rzymem plemię Cenomani. Macedończycy nie tylko nie przedarli się piechotą, będąc zmuszeni posłać dwukrotnie szybciej poruszającą się konnicę do głównych wojsk Hannibala, ale i gęsto zaścielili trupem okoliczne pola pod winnicami. Mimo dużej przewagi i przerzutów plemię broniło się aż 4 rundy zanim wszyscy Galowie zostali zabici. Wieść o tak dzielnej postawie ucieszyła Scypiona, który postanowił oddać inicjatywę rywalowi, sam przygotowując własną na kolejny etap. Kartagińczyk w tym czasie wykorzystał karty, żeby uzupełnić swoje wojska o kolejnych Galów. „Poczekamy ostatni raz” – zdawał sobie nic robić z faktu nadchodzących w kolejnym roku wyborów konsulów Scypion.

Etap 12. „To nie czas na zmiany!” - głosowanie w Senacie zablokowało zmianę prokonsula. Rzym zdecydował się na los w sprawie drugiego konsula, lecz... Kartagińczyk zablokował kandydaturę jeszcze przed wyborem, nakazując przelosowanie drugiego wodza niezależnie od jego wyboru. Tym razem Kartagińczycy przecenili swoje siły odnośnie przekupywania rzymskich senatorów. Drugim konsulem został Fabiusz Maximus! Hannibal zapytał, czy aby na pewno jest to zły wybór dla Kartaginy. „Fabiusz z pewnością nie posłucha butnego Scypiona! Mamy jeszcze czas na uzupełnienia” – skomenderował reszcie wodzów Hannibal.

Rzymianie postanowili złamać morale wroga i uderzyli swoją flotą 160 statków na 80 statków Kartaginy. „Nie wiem, czy wygrają, czy przegrają w Italii, ale na pewno stąd nie odpłyną” – po tych słowach Scypion zaufał samym marynarzom, którzy po trzech zaciętych rundach wyeliminowali wszystkie kartagińskie statki.

Przełomem lutego i marca 216 roku p.n.e. pod Genuą 31 tys. Kartagińczyków wyposażonych w słonie stanęło przeciwko 26 tys. Rzymian , dysponujących jednak 4-krotnie liczniejszymi słoniami, tym razem zorganizowanymi w karnej tyralierze oraz z dołączonym do wojsk sprzymierzonych nowym konsulem, Fabiuszem Maximusem. Czwarta wielka bitwa w trakcie tej kampanii miała być ostatnią dla obu stron. Wodzowie obu stron postanowili odjąć rywalom dowodzenie. Rzymianie zrobili to jednak na tyle skutecznie, że z 9 przerzutów w pierwszej rundzie Kartagińczykom został 1! Zdenerwowany Kartagińczyk zagrał dodatkowe wzmocnienie konnicy ułatwiające jej trafienia. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że 40 rzymskich słoni skutecznie wyłączyło większość kartagińsko-massylijskiej jazdy niechętnej do szarży na krwiożercze trąbostrachy w barwach Rzymu. Po pierwszej rundzie Kartagina straciła tym razem niemal połowę swoich wojsk przy niespełna 1/3 strat rzymskich. W drugiej rundzie Rzymianin konsekwentnie wyłączył dowodzenie przeciwnika, który nie miał już jak odpowiedzieć mimo zachowanych dwóch kart. Karty z oblężeniami, ha! Teraz na to nie pora, gdy ważyły się losy Italii. Mimo wszystko walka była wyrównana i bitwa pozostała nierozstrzygnięta. Strony postanowiły walczyć do końca. Rzym ochronił wcześniej straty słoni dzięki efektom bitewnym z kart, co zdało się mieć druzgocący wpływ w obliczu spowodowania impasu po stronie konnicy wroga. W ostatniej rundzie słonie rzymskie rozbiły w pył Galów. Scypion w ostatecznym rozstrzygnięciu zdecydował się jednak przeznaczyć na straty niemal wszystkie słonie, aby zachować jazdę na ewentualny pościg – cóż za zmysł strategiczny! Po długim wahaniu Hannibal zarządził odwrót 4 tys. Galów, uciekając przed 4 tys. legionistów i 4 tys. piechoty rzymskiej. Po rzymskiej stronie przy życiu pozostali już tylko obywatele. Wszystkich nie-obywateli i zwierzęta Scypion przeznaczył bez skrupułów na straty. Pościg jazdą okazał się kluczowy! Galowie zostali zabici lub uciekli z pola walki, pozostawiając kartagińskich wodzów na pastwę prokonsula! Wojna była skończona. Przed pojmaniem wodzów jej wynik brzmiał 34:25 dla Rzymu. Końcowy stan wojsk na planszy to 17 jednostek kartagińskich i 6 rzymskich rozrzuconych jednostkowo po całym basenie Morza Śródziemnego. Bez szans na scentralizowaną armię, bez możliwości podboju którejkolwiek ze stolic, bez szans na wyżywienie zagrożonych głodem mieszkańców Italii, gdyby ta wojna potrwała dłużej. Jak to napisała historia w tym przypadku: do czterech razy sztuka.

Zdjęcia stan przed decydującą bitwą oraz tuż po niej (w odwrotnej kolejności).
Obrazek

Obrazek
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Awatar użytkownika
Gromb
Posty: 2825
Rejestracja: 08 paź 2015, 19:09
Lokalizacja: Katowice
Has thanked: 846 times
Been thanked: 363 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Gromb »

Pozostając w kręgu niszowych tytułów dzisiaj rozegrałem pojedynek w Głodowe Igrzyska: Kosogłos, grę opartą na IP: The Hunger Games: Mockingjay.
Zastosuje troszeczkę schemat od Yuriego, bo pasuje mi ta forma, chociaż czytając barwne opisy, korci mnie, by fabularyzować trochę nasze rozgrywki.
Sama gra wpadła na radar całkowicie przypadkiem, podczas przeglądania wyprzedaży i promocji planszomani.pl
Byłem akurat po zakupie najnowszej powieści Suzanne Collins: Ballada ptaków i węży, opisującej wydarzenia przed Igrzyskami Śmierci i będącej wprowadzeniem do Trylogii Kosogłosa. Jako fan filmu i powieści, nie mogłem pozostać obojętny. Sama gra jest tak niszowa, że nie mieści się nawet w rankingu na BGG. Nie wróżyło to dobrze i nie napawało optymizmem.
Pierwsze pozytywne zaskoczenie spotkało mnie po otwarciu pudła i przejrzeniu elementów. Klimat Głodowych Igrzysk wylewał się z pudełka. Począwszy od figurek bohaterów jednostek Kapitolu i Dystryktu 13, a skończywszy na ascetycznych kartach. Na pierwszy rzut oka, gra przypominała ryzyko, nie to klasyczne, ale te futurystyczne A.D. 2210. Na szczęście, sama mechanika nie jest oparta o tego klasyka. Miniaturki postaci z filmu zostały zadziwiająco dobrze odlane, przypominając aktorów z filmu. Z mniejszymi figurkami nie jest już tak dobrze, niemniej w tej skali wyglądają ok.

Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek

Obrazek

Po pomalowaniu figurek przyszedł czas na rozgrywkę. Początkowy setup to cisza przed burzą na planszy :D

Obrazek

Rewolucja się rozpoczęła, a Panem się rozpada. Dystrykty, jeden po drugim powstają przeciwko swoim podłym prześladowcom i walczą o nowy świt, ale czy to wystarczy? Ich wróg, Capitol, jest bezlitosny i ma za sobą ponad 75 lat brutalnej władzy - potęgi, której nie waha się rzucić przeciwko małym, ale licznym siłom ruchu oporu. Po raz pierwszy od czasu pierwotnego buntu nie jest jasne, po czyjej stronie przypadnie przewaga. Być może po twojej ?

Sama gra zajmuje około 1,5-2h. Gracze wcielają się w rolę Mieszkańców Capitolu lub Rebeliantów z Dystryktu 13, chcących wzniecić powstanie w 12 Dystryktach. Celem Capitolu jest przetrwanie 6 tur lub przejęcie kontroli nad Dystryktem 13 i uniemożliwienie zrealizowania celów przez Rebeliantów, a Ci muszą wzniecić powstanie w ośmiu Dystryktach przed upływem sześciu TUR lub zająć Capitol, co kończy się natychmiastowym zwycięstwem buntowników. Chociaż przewaga Strażników pokoju na początku gry wydaje się przytłaczająca, z biegiem czasu i kolejnych tur szala przechyla się na korzyść Rebeli. Umiejętny dobór kart misji i wysyłanie postaci do ich wykonania jest kluczem do sukcesu. Capitol ma również karty operacji, analogiczne do kart misji, jednak mające zupełnie inne cele. Dodatkowo zrzuty zaopatrzenia z żywnością i fortyfikacje posterunków Strażników Pokoju utrudniają Rebeliantom walkę i przejęcie kontroli nad dystryktami.

Obrazek

W naszej potyczce Capitol odniósł porażkę, ale wynikało to z początków przygody z tą pozycją, braku ogrania i znajomości taktyki. Kolejne gry mam nadzieję, że ukrócą aspiracje Rebeliantów do wzniecania buntu w PANEM. Zdjęcia przedstawiają sam środek walki o władzę na d PANEM.

Obrazek

“Miss Everdeen, it’s the things we love most, that destroy us.”
-President Snow

Podsumowanie
KLIMAT: Gra na licencji i to widać i czuć. Fani trylogii poczują się wyśmienicie. Mapa to Stany Zjednoczone po kataklizmie i wyniszczającej wojnie, a Dystrykty odpowiadają tym z filmu i książki. Główni bohaterowie to postaci z filmu, boli że nie wszystkie( ach, Effie gdzie jesteś :evil: ), ale dobre i to.
POZIOM TRUDNOŚCI: Gra jest prosta, ale nie prostacka. Opisy na kartach są zrozumiałe i ludzie z podstawowym angielskim świetnie sobie poradzą. Jest kilka wątpliwości, ale obejrzenie nielicznych gameplay-i rozwiewa wątpliwości.
WYKONANIE: Bardzo dobre, przemyślana wypraska na figurki miejsce na planszę (gruba i czytelna) i instrukcję. Mały minus za figurki jednostek i brak karty pomocy ze skrótem zasad.
ROZGRYWKA: Gra się przyjemnie i możemy wczuć się w klimat z filmu, dopowiadając sobie fabularyzowane wątki. Największy zarzut mam do mechaniki kostek. Przerzuca się tutaj kości w ilościach hurtowych. Ale i to można zaakceptować. Chociaż losowość może zaboleć dość mocno. Upierdliwe jest tez rozpatrywanie faz gry, zaczynając od Capitolu przez 12 Dystryktów i na HQ Rebelii kończąc. Tutaj widzę potencjał na skłócenie czasu gry, po ograniu się odpowiednia ilość razy. Jednak podjęte przez graczy decyzje podczas tury wymuszają taki sposób grania, za każdym razem w dystrykcie może być inna sytuacja.
Gra zostaje w kolekcji ze względu na swoją niszowość, ale również na silne IP, którego nie spodziewałem się po tym tytule, a które mile zapewnia potrzebę na obcowanie ze światem Głodowych Igrzysk.
The Corps Is Mother, the Corps Is Father
ODPOWIEDZ