Cześć. Wczoraj grałem pierwszy raz w Pandemica jak znajomy go przyniósł na nasze spotkanie planszówkowe. Jak do niego usiadłem to przesiedziałem przy nim grając 4 partie pod rząd a obserwując 5 - inni też chcieli zagrać
2 pierwsze partie zagraliśmy ze standardowym błędem - karty infekcji ciągnięte ze spodu i po epidemii i przetasowaniu kładzione na górze - co sprawiło że grało nam się banalnie prosto (bez ani jednego outbreaka) i zawiedliśmy się ale ja nie dawałem za wygraną i grałem dalej! Odkryliśmy błąd z kartami infekcji zagraliśmy następną partię, która bardzo szybko nauczyła nas pokory. Mieliśmy już jednego outbreaka kiedy wyciągnęliśmy epidemię, ona sama spowodowała outbreaka, potem 3 karty infekcji wszystkie w tym samym regionie reakcja łańcuchowa za reakcją łańcuchową. Zaraza wyszła z Afryki przeszła przez Kair i dostała się na Europę i kolejne outbreaki zapełniły cała afrykę żółtymi kostkami a Europę niebieskimi

- zarobiliśmy w trakcie jednej fazy infekcji 7 (sic) Outbreaków i przegraliśmy, choć myślę że było ich więcej ale przestaliśmy już liczyć. Potem wyszło że graliśmy na te mutacje wirusów już omawiane wyżej. Ale się zaczęło wtedy! Gra pokazała pazur. Jak wróciłem do domu i sam przeczytałem dokładnie instrukcję okazało się, że robiliśmy jeszcze jeden zasadniczy błąd, który dawał znaczne fory grze. Ustaliliśmy, że karty gracza z miastami, można tylko dawać a nie także brać w swojej turze co sprawiało że traciliśmy masę czasu nieraz czekając całą kolejkę na ruch gracza który przekaże kartę w swoim ruchu.
Tak czy inaczej ta gra mnie strasznie urzekła klimatem! Po prostu to poczułem ostro po kościach! Emocje z naszego zadania, jego wagi, i walki z epidemiami i grafiki na kartach roli po prostu bezbłędnie oddają klimat. Osobiście najbardziej mi się podoba Dispacher otoczony tymi ekranami i telefonami śledzący, non stop całą drużynę i szukający im połączeń lotniczych, promów, doraźnych środków transportu, połączeń kolejowych, zarządza cała drużyną ze sztabu i wszyscy czegoś od niego chcą! A to sprzęt, a to transport, a to antybiotyki, a on to wszystko organizuje, ściąga na miejsce! Po prostu klimatyczny gościu! Albo Medic widać, że to koleś który jest w samym środku piekła, widział już nie jedno! On w przeciwieństwie do reszty ekipy pracuje w terenie, wśród tych zarażonych ludzi! Wystarczy sobie go wyobrazić rozdającego lekarstwa na ciężarówce obleganej przez masy chorych ludzi albo pośrodku szpitala polowego, kiedy spotka się z nim researcher a on go prowadzi do jednego pacjęta by mógł pobrać próbki danego szczepu choroby! Po prostu Hardkor! A to wszystko widać na tej jednej prostej grafice, wystarcz "czytać między wierszami"

. Wystarczy sobie wyobrażać to co się robi w rzeczywistości by czerpać z gry niepomiernie większą radość!
Zauważyłem też jedną rzecz. W ostatniej partii, jak już wiedzieliśmy co gra potrafi zrobić to po kilku w miarę spokojnych początkowych kolejkach gracze zaczęli traktować kupkę kart gracza (z miastami) trochę jak rosyjską ruletkę! Zaczęli się pocić przed ciągnięciem, oddychać przez zaciśnięte zęby, kładąc rękę na kupce i jakby nie mogąc się odważyć pociągnąć kolejnej karty z obawy przed epidemią!
Oprócz dwóch pierwszych błędnych partii nie wygraliśmy potem ani jednej
A i jeszcze jedno! Próbowaliśmy ustalić jakie to mogą być choroby poszczególne po regionach ich występowania. Ustaliliśmy tak:
Czerwona - ptasia grypa
Czarna - gruźlica
Żółta - Ebola
A na niebieską nie mamy dobrego pomysłu. A wy nadawaliście jakieś "imiona" tym chorobom?
