kamil018 pisze:A oto moje pierwsze pomalowane figurki, w sumie to jestem zadowolony, spodziewałem się gorszego efektu, jednak twarze były dla mnie zbyt dużym wyzwaniem
dobry początek!
jedna rzecz jest istotna kiedy zabieramy się do malowania:
Należy pamiętać , że nie chodzi o nałożenie farby na figurki, ale o nadanie jej realizmu za pomocą farby.
Kiedy malujemy np. wikingów trzeba mieć świadomość, że w wyglądzie tych wojowników mało było błyszczących elementów:
rynsztunek - powierzchnie metalu, miejsca często polerowane lub wycierane (naturalne obtarcia), ozdoby z metalu kości i polerowanych kamieni lub emaliowane. Nic z ubioru nie miało prawa się błyszczeć - bo to były tkaniny najczęściej zarezerwowane dla władców i kobiet (złotogłowie, jedwab - sprowadzane z daleka, kosmicznie drogie), błyszczały niektóre gatunki futer (naturalnie natłuszczone futro fok, wydry), natłuszczone skóry, rzemienie i oczywiście gałki oczne, zęby, mokre powierzchnie - wszystko inne musi być matowe - dlatego należy jak ognia unikać błyszczącego wykończenia figurek po całości.
Przed malowaniem warto zrobić sobie research dotyczący materiałów - zebrać podręczną biblioteczkę zdjęć tkanin, futer, skór, broni, żeby nie malować z głowy - że jak metal, to srebrne, jak futro to brązowe. Metalowy rynsztunek pokryty jest najczęściej matową patyną, a tylko miejsca wytarte, oszlifowane są metalicznie czyste (suchy pędzel się kłania).
Osobiście nie lubię też udawania światła na figurkach. Udawanie światłocienia na trójwymiarowych figurkach to trochę słaby pomysł - ludzie najczęściej mają problem z kierunkiem światła - bardzo trudno o konsekwencję - i potem figurka sprawia wrażenie "połamanej" przez światło. Światłocień jest fajny tylko na płaskich elementach i w 2D kiedy chcecie stworzyć pozór bryły lub wypukłości.
Dobrze położony wash (matowy) spokojnie wystarczy - paradoksalnie nie zawsze wash powinien mieć kolor pochodny od podłoża - czasami na brązach zdecydowanie lepiej działa wash indygo - podnosi kontrast i nie powoduje "rozmydlenia" formy.
Unikajcie kładzenia jednego koloru po całości, zaplanujcie sobie, jaki kolor będzie na podkład, co będzie bazą faktury i czym to "liźniecie" suchym pędzlem (a potem może, ale nie musi, wejść na to wash) to oznacza, że to co pozornie jest jednym kolorem - wy będziecie malować trzema kolorami (nie liczę ogólnej farby podkładowej, która traktuje jak "grunt" pod właściwą farbę, oraz washa).
To co tutaj napisałem jest fragmentem z ogólnych zasad malowania (również na płótnie
)
aha i jeszcze jedno - taka maksyma z tyłu głowy: "im mniej tym lepiej" - chcesz zanurzyć pędzel do połowy - zanurz w 1/4 - nigdy ale to nigdy "malarzu młody" nie powinnieneś widzieć kropli farby na czubku pędzla - nigdy...