venomik pisze:Jak często dochodzicie do końca talii w trakcie rozgrywki?
Niemal zawsze. Na początku pierwsze przewinięcie idzie mega wolno, ale po setupie to potem już jak karabin leci. Teraz grając Wandzią to 2-3 tury wystarczą do przelecenia talii
Ile zajmuje Wam gra solo (pomijając setup) - na pudełku jest zdaje się od 45 minut, a później ogladam gameplay i ludzie kończą nawet w 20 minut.
Pomijając setup to powiedziałbym, że średnio około 20 minut. Ale to teraz, w czasach core setu z mniejszą pulą kart to gry się dużo bardziej ciągnęły.
mat_eyo pisze:Przy okazji muszę przyznać, że nie lubię grać agresją, to chyba aspekt dający mi najmniej frajdy. Jest to o tyle zastanawiające, że przecież grę wygrywamy niemal jedynie przez zjechanie villainowi życia do zera, a w tym agresja przoduje. Mam wrażenie, że siemriężny jest ten aspekt, to już nawet dobrze złożona protekcja (always defending Cpt. America) daje mi dużo więcej frajdy.
To ja mam odwrotnie
Na początku agresja to był mój najmniej ulubiony aspekt, teraz się do niego przekonałem. Natomiast protekcje kiedyś bardzo lubiłem, a teraz przy tym testowaniu nowych kart to ciągle wydaje mi się że protekcja dostaje najmniej ciekawe (pod względem atrakcyjności, nie siły) rzeczy.
c08mk pisze:W agro brakuje dobrego zarządzania zagrożeniem przez co przegrywa się na przez zakończenie main scheme przez Villaina.
Też nie jest to mój ulubiony aspekt ale jak się uda zrobić dobrą talię to jest satysfakcja z gry. Aktualnie są już na tym aspekcie karty do zarządzania zagrożeniem, które pozwalają na granie, może nie tak komfortowe jak justice ale przy przemyślanej talii i odpowiedniej postaci (złoczyńcy i modułach) da się grać.
Spoko, spoko. Wjedzie jeszcze Snowguard na salony i już w ogóle po temacie zagrożenia. Z każdym dodatkiem coraz lepiej pod tym względem.
mat_eyo pisze:Gram wyłącznie na dwie ręce, dwoma bohaterami, bo "true solo" to dla mnie wypaczony tryb gry. Dlatego nie mam problemu z agresją, bo się nią przegrywa przez threat. Mam z nią problem bo wydaje mi się nudna i sprowadza się do mało finezyjnego walenia w złola. Tak, wiem że Justice sprowadza się do bardzo analogicznego "walenia" w scheme'y, ale żółty aspekt wydaje mi się ciekawszy do grania.
Może to właśnie stąd wydaje ci się, że jest nudna
Najciekawsze w graniu agresją solo (a szczególnie jakimiś rushami) nie jest "walenie w ryj", a kombinowanie jak tu nie przegrać w międzyczasie tego walenia w ryj. Co, kiedy można olać, a kiedy iść do przodu. W multi mamy drugiego gracza od tego, a nam zostaje faktycznie mordowanie złola.
W ogóle jestem ciekawy ile osób podziela moją opinie, ale nie cierpię w LCGach FFG tego, że zawsze utożsamiają "klasy" jako rolę. Dużo bardziej bym wolał podział na klasy i karty klasowe jako nie wiem, na przykład na mięśniaków, kolesi od technologi, superpowerowców czy coś takiego.