OKO było wczoraj niedostępne dla planszówkowiczów, a przynajmniej nie dla zwyczajowo dużej grupy. Padło na Monsoon. Tam jednak o dziwo, była jakaś impreza. W Paradoksie też coś się miało zacząć o 20. Trochę mieliśmy problem. Na szczęście kilka bywalców kawiarni postanowiło opuścić Monsoon Cafe i przez to zrobili miejsce dla planszówkowiczów
Byo nas 10 osób (później doszedł jeszcze Lim-Dul). Jedna piątka zasiadła do Im Jahr des Drachen. Ja w drugiej piątce bawiłem się nieźle przy
Drachengoldzie.
Następnie przyszła pora na eksperymenty Lim-Dulowe. Najpierw daliśmy się naciągnąć na
Gold und Rum. Też gra Faiduttiego (w sensie też jak Drachengold), znana chyba bardziej jako De l'Orc pour les braves lub
For a Few Orcs More. Całkiem przyjemny tytuł. Jeden gracz jako kanclerz wykłada wszystkie karty na 13 stosików. Pozostali gracze mają dwie karty ucieczki, które mogą użyć by odrzucać karty i dwie karty rekrutacji by przejąć stosy. Tylko jeden gracz może przejąć dany stos (ten który pierwszy położy kartę rekrutacji). Karty ucieczki możemy użyć w dowolnej chwili, a rekrutacji dopiero gdy wyjdzie odpowiednia karta, którą wsadzamy w ok. połowę talii. Smaczku dodaje fakt, że wszystko odbywa się w czasie rzeczywistym (jak już chyba nie raz pisałem uwielbiam real-time).
W stosach zdobywamy karty w jednym z czterech kolorów (krasnoludy, barbarzyńczy i nie pamiętam co tam jeszcze było) i różne specjalne jednotki. Zdobycie stosów jestm jak to w real-timie trochę chaotyczne. Przestajemy pamiętać ma które stosy poszły katy ucieczek, czy na dany stosik ktoś już zagrał kartę rekrutacji. Chaos, ale pozytywny.
Potem kanclerz wybiera swojego faworyta. Gdy ten zdobędzie punkty, to kanclerz zdobywa taką samą ilość. Za pierwszą i ostatnią walkę zdobywa się 2 punkty, za środkowe 1 (w sensie za wygraną oczywiście
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
To jakie jednostki (jaki kolor) będą walczyły w jakiej walce wyznacza kanclerz. Używamy zawsze wszystkich kart z danego koloru. Czyli wszystko zależałoby od tego jakie karty zdobyliśmy wcześniej w real-timie. Tyle, że możemy dokładać najemników. Widzimy tylko ile kart wyłożyli przeciwnicy, nie znamy ich siły.
Całość sprawdza się całkiem dobrze (Mefiug ma inne zdanie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Pierwsza runda to zawsze chaos, w drugiej części już zastanawiamy się jak rozłożyć swoich najemników. Potem następny gracz zostaje kanclerzem i gramy dalej. Warto raz na jkiś czas zagrać.
Po szalonych walkach Lim-Dul zaproponował
Kontora. Byłem z Lim-Dulem, w przeciwnej drużynie Ostry i Melee. Generalnie mamy dwa rodzaje płytek, lądowe (najczęściej z towarami) i morskie. Staramy się zdobyć przewagę na płytkach lądowych i je zamknąć. Pięć największych zamkniętych obszarów będzie punktowało na koniec gry.
Co prawda jakoś nie końca mogłem pojąć o co chodzi, ale innym też nie do końca się spodobało. W grze mamy monety. Zagrywając płytkę morską zdobywamy monetę, w niektórych momentach musimy monetę oddać. Tylko, albo graliśmy na złe przepisy, albo nie ma problemu ze zbyt małą ilością pieniędzy.
Co się mocno nie spodobało Melee to płytki ze statkami. Niektóre płytki lądowe mają taki symbol. Z jednej strony mają one przeważnie dużo towarów (pomocne w przewagach) z drugiej ten statek jest bardzo zły. Przeciwnicy zagrywając płytkę morską ze statkiem moga przestawić figurkę statku i odrzucić sąsiadującą płytkę lądową. Jak obszar jest zamknięty, to już za późno. Zanim nastąpi zamknięcie można jednak stracić taką płytkę. Problem w tym, że każdy z graczy ma 2 płytki morskie i 3 lądowe. Jak w lądowych będą same statki, to jest problem.
Ciekawie są za to rozwiązane przewagi. Patrzymy tylko na największą przewagę (z 3 towarów). W przypadku remisu ilość przewag, w przypadku remisu herbata jest silniejsza od wina, wino od przypraw, ale przyprawy od herbaty. Może być cały czas remis. Raczej ktoś zdobędzie przewagę.
W praktyce jakoś tak średnio to wyszło. NA pewno mi i Lim-Dulowi pomogło to, że trafiało nam się mało statków na płytkach lądowych i mogliśmy je trzymać na ręce. Może przy mniej pechowym dociągu przeciwników byłoby ciekawiej. Jakoś brakowało w tej grze napięcia. Pieniądze się nie kończą, przy płytkach za dużo zależy od losu. Chyba nawet Carcassonne jest mniej losowy. Idea gry dwóch na dwóch (można też grać jeden na jednego) interesująca. Może warto sprawdzić ten tytuł jeszcze raz, sprawdzając czy graliśmy na pewno zgodnie z regułami.
Przemek musiał już iść, ale ja i Ostry jeszcze mogliśmy i chcieliśmy grać. Drugi stolik też akurat skończył, ale chcieli się kisić we własnym sosie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Lim-Dul wyciągnął zatem
Arche opti mix. Gra fajnie wydana. Mamy karty zwierzątek, każde inne, ręcznie rysowane. Gościnnie pojawia się Gecko z Gecko Games
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Tylko, że gra chyba raczej dla dzieci.
Przeważnie jest tak, że mamy aż za dużo opcji. Do nas należy, którą z x możliwości wybierzemy. Tak jest w przeciętnej grze. Tutaj jest jakby na odwrót. By zagrać dowolną kartę musimy spełniać wiele różnych warunków. Przeważnie przynajmniej jeden nie jest spełniony. Jak nie chcemy zagrać karty, a właściwie nie możemy, to bierzemy karty, lub otwieramy nową kabinę na arce, co da możliwość zgrywania kolejnych kart. Problem w tym, że by otworzyć nową kabinę przekazujemy punkt zwycięstwa graczowi po prawej i przeważnie dajemy innym możliwość zagrania kart. Czyli optymalnie by to ktoś inny otwierał nowe kabiny (najlepiej ten po lewej, dostaniemy punkt zwycięstwa). Czyli jak nie możemy zagrać karty, to najczęsciej dobieramy następną.
I tak przez większość gry wszyscy dobierają karty, w końcu ktoś coś zagra. Co jakiś czas ktoś otworzy nowąkabinę, wtedy z reguły wszyscy zagrają po karcie. I wracamy do punktu wyjścia. Mimo, że jest kilka fajnych mechanizmów, to za mało mamy możliwości zagrywania kart. Aha, a zagrywamy je po to by walczyć o przewagi. Każda karta ma m. in. jeden z pięciu różnych symboli. Jak zagramy kartę ze ślimakiem, to stawiamy dynozaura (takiego jak w Triasie) na ślimaku. Pod koniec gry patrzymy kto ma przewagę w danej dziedzinie. Niestety za dużo zależy od losu. Ewentualnie jak gracz po naszej lewej ciągle otwiera kabiny, to raczej będzie to kingmaking. Ja wygrałem chyba przez to, że Ostry (po mojej lewej) w koncówce otwierał sporo komnat, co dało mi punkty zwycięstwa (w postaci monety), które mogłem użyć na dodatkowe akce w momencie uruchomienia zakończenia gry. Miałem najwięcej monet stąd kontrolowałem sytuację.
Na sam koniec szybki
Blef na 3 osoby (mieliśmy po 10 kostek). Pokazałem, że w dwóch rundach da się stracić 10 kostek
Czysto pod względem gier, było umiarkowanie. Dosyć kiepskie Kontor i Arka, nawet niezłe Gold und Rum i zname mi już wcześniej fajny Drachengold i fajny Blef. Na szczęście o wartości spotkania nie decydują same gry. Fajnie, że mimo braku OKA, kilka osób zdecydowało się pojawić w zastępczym miejscu. Tylko, że teraz ja choruje i mam nadzieję, że się wykuruje do przyszłego piątku. Jeśli się uda (a raczej bywam chory rzadko i na krótko) to zapraszam na Galaxy Truckera.