Ja miałem inaugurację 7 Cudów w miniony weekend. Pierwsza partyjka 6-osobowa wygrana przez moją siostrę (54pkt) a druga 5-osobowa przez jej chłopaka (51pkt), moje wyniki niestety słabsze (najpierw 38 potem 46pkt), ale gra mi i towarzystwu się spodobała. Reguły tłumaczyłem w przyśpieszonym tempie, więc przy pierwszej grze musiałem jeszcze sporo precyzować, było sporo zamieszania, ale druga gra przebiegła bardzo dynamicznie. Bardzo mi się podoba idea jednoczesnego wybierania/zagrywania kart, w grze czuję efekt rozbudowy, interakcja jest na zadowalającym poziomie. Jak na grę półgodzinną jest bardzo udana, rzekłbym wysoki współczynnik przyjemności z rozgrywki / czas gry. Plusem są też bardzo czytelne ikonki na kartach (gracze szybko załapali).
Moje uwagi do wykonania gry:
1. Karty - to właściwie nie tyle karty, co jakiś rodzaj cienkiej tektury, który sprawia wrażenie podatnej na pęknięcia/złamania. Strach grać a co dopiero tasować. Zakoszulkowałem. Ponadto karty są strasznie duże, co sprawia, że gra wymaga dużego stołu. Przyznaję, że grafiki mi się podobają i wygląd gry też ma dla mnie znaczenie, ale tym razem jest to przesada i przerost formy nad treścią.
2. Nie podoba mi się to, że symbol monety na karcie jest żółty a same monety (o wartości 1) są szare. Żółte byłyby ładniejsze i bardziej widoczne na planszach Cudów. To niby drobiazg, ale mnie irytuje
3. Plansze Cudów Świata nie są płaskie. Szczególnie irytujące jest to gdy używa się strony B Cudów na płaskim stole, bo wtedy Cud się buja niczym huśtawka.
4. Na to nakładają się błędy polskiego wydania, czyli przede wszystkim: Baraki zamiast Koszar

a także mniejsze błędy tj: Światynia zamiast Świątyni czy inna czcionka dla polskich znaków.
Nie są to w moim przekonaniu wady, które skreślają tę grę. Moim zdaniem zalety przeważają. Jednakże nie dziwi mnie to, że spora część tego wątku to dyskusje o jakości wydania oraz stosunku jakości do ceny (tak samo jak nie dziwiły mnie dyskusje o żetonach do 51. Stanu).
Na plus natomiast jest to, że gra ogólnie posiada małą ilość żetonów/znaczników, które trzeba przenosić/rozstawiać (co toleruję w grach długich i złożonych, ale nie lubię w grach krótkich). Cieszę się też, że monety (choć szare) są drewniane, bo łatwiej się je przerzuca niż płaskie żetony. Plansze cudów - choć nie są płaskie - są ładne i czytelne. Podoba mi się też notes do podliczania punktów.
Setup trochę trwa, bo trzeba odrzucić odpowiednie karty w zależności od liczby grających, ułożyć w trzy talie, wylosować i wtasować gildie do trzeciej talii. Nie jest to jednak bardzo męczące, ale w zamian jednak zyskujemy dobre skalowanie i jakąś różnorodność trzeciej ery przez losowe gildie. Choć muszę przyznać, że do tych losowych gildii nie jestem do końca przekonany. Jest to jedyna rzecz w mechanice gry, co do której mam pewne wątpliwości, ale grałem tylko dwa razy, więc może nie doceniam pomysłu?