Na wstępie się ładnie przywitam, bo póki co niewiele się wypowiadałem
Ponieważ nie tak dawno zamieściłem na stronie pewnego sklepu swoje "kilka słów" na temat Jaskini, a niewiele w mojej opinii się zmieniło, pozwolę je sobie skopiować:
"Bardzo dobra gra! Mimo, że brakuje jej trochę do ideału, to na zachętę Adamowi daje 5tkę

Na pochwałę zasługuje mechanika gry, aczkolwiek początki są dość trudne, zwłaszcza z liczeniem PA. Opis akcji co prawda nie jest zbyt trudny, a dodatkowo plansze gracza są w bardzo cwany sposób skonstruowane (ściąga z akcji+koszt), to mimo wszystko trzeba się trochę momentami wysilić, żeby dobrze policzyć swoje ruchy. Dobrze jest kiedy inni gracze pomagają i tym samym weryfikują zagrania kolegi. Dobrze również wypada oprawa wizualna i wykonanie. Aczkolwiek osobiście uważam, że kafle korytarzy jaskini mogłyby być ciut większe, żeby te piękne lokacje można było podziwiać bez ślepienia w plansze

Na minus zasługuje natomiast wnętrze pudełka. Za taką cenę i przy takiej ilości żetonów powinny być przegródki!!! A tymczasem w pudełku mamy jedynie kawałek miękkiego kartonu wygiętego tak, by zawartość nie latała na wszystkie strony, będąc jeszcze w wypraskach... Jeśli nie chcecie się bawić w "organizery" na żetony (w Castoramie za ca.10pln), to proponuje od razu zaopatrzyć się w woreczki strunowe, które nam zabawę trochę uporządkują. Żetonów jest cała masa i łatwo je pogubić.
Generalnie gra jest bardzo fajna i oddaje klimat przygody. Ta nieprzewidywalność co nas czeka "za zakrętem", czy chociażby kombinowanie typu "hm, odkryć jeszcze jeden kafel, pójść przez zacisk, bo tam jeszcze nikogo nie było, czy może jednak eksplorować wodę? A może jednak wrócić do bazy, bo brakuje mi zasobów zużywalnych?" przywołuje na myśl inną grę tego autora- K2. Super, to się naprawdę udało!
Jaskinia ma co prawda parę mankamentów. Nie chcę już przynudzać, bo mam jeszcze kilka uwag i wątpliwości, ale może rozwieje je sobie podczas następnych partii.
Szczerze polecam! I czekam na dodatek

"
Czytając Wasze komentarze, do swojej opinii dodam jeszcze, że absolutnie nie rozumiem biadolenia na temat losowości... Po kiego grzyba łazić po jaskiniach znając co się kryje w jej czeluściach? Przecież o to właśnie chodzi, żeby przy tych całych kalkulacjach, gra niosła pewien stopień losowości. I moim skromnym zdaniem jest na odpowiednim poziomie.
Ktoś tu wcześniej wspomniał, że niektórzy krytykują chyba dla samego krytykowania i albo nie do końca zrozumieli zasady, albo po prostu- z zasady- wolą znaleźć dziurę w całym... To taka przypadłość naszego narodu- łatwiej nam się żalić, niż chwalić.
Hm... no dobra, ja też się przyczepię na koniec

Co prawda uważam, że nie powinno się porównywać Jaskini do K2 (np. w kwestii mechaniki), to ciągle w głowie mam pytanie:
Czemu w instrukcji użyłeś nazwę "obóz" zamiast po prostu, jak w K2, "namiot"?

Niby nic takiego, ale powiem Ci Adam, że póki co na początku ze znajomymi mieliśmy problem czym jest baza, a czym obóz

Tzn. najzwyczajniej jedno i drugie było dla nas tym samym, a to co nosiliśmy w plecaku to namiot

W sumie pierdoła, ale jednak można było to nazwać namiot i byłby spokój

Podobnie sprawa się ma do "zasobów zużywalnych"- dla nas laików, to po prostu "żarcie", ale gdyby np. był "prowiant", to pewnie byśmy go używali.
Na koniec jeden wniosek, który wysnułem po rozgrywkach ze znajomymi.
Praktycznie zawsze wygrywały u nas... kobiety
No cóż, to chyba wynika z prastarych dziejów ludzkości, kiedy to mężczyzna szedł na nieznane tereny po jadło dla rodziny. Kobieta zaś pilnowała potomstwa w... jaskini- musiała zatem dobrze znać jej wszystkie zakątki, a sprawne poruszanie się po jej korytarzach było zwykłą szarą codziennością
Przepraszam wszystkie kobiety, ale coś w tym musi chyba być
Pozdrawiam,
Symonides
ps. do zobaczenia na Pionku
