my, Dziubdziuby czyli Aga i Tomek też chcemy podzielić się wrażeniami z naszego pierwszego Pionka: nie będziemy tu oryginalni - było super - choć tylko sobotę udało nam się zaliczyć.
zaczęliśmy od Pompei we dwójkę (była to jedyna gra, w którą ja - dziubdziub żeński tego dnia wygrałam) i trochę się zastanawialiśmy, czy znajdziemy jakieś większe towarzystwo do grania, ale nie przyszło nam długo czekać. Trzewik zapoznał nas z Ewą i Tomkiem, z którymi zagraliśmy w Blue Moon City i Tikal. Potem już do końca bardzo miło nam sie grało z Andrzejem - początkowo w Blue Moon City (zaczynam mieć wprawę w objaśnianiu reguł do tej gry:), a potem w Colosseum. Cieszę się, że Blue... się spodobało, jak wynika z relacji Andrzeja, bo to moja ulubiona gra. Nam Colosseum bardzo do gustu przypadło, całą drogę powrotną debatowaliśmy nad błędami w naszych strategiach, a ja nie mogłam sobie darować przeoczenia w rozbudowie mojego amfiteatru (efekt: zostałam z mnóstwem mamony zamiast wystawić porządną sztukę).
Poza tym na Pionku doceniłam wartość przesądu o zapeszaniu:) bo pochwaliłam się, ze Blue... jest gra, w którą często wygrywam i nie wygrałam w nią ani razu:(
Dzięki trójce naszych współgraczy i niezastąpionym organizatorom:)
czekamy na następny Pionek
