Houston, we have a problem... Czyli w kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku rozpaczy.
Nie wiem, czy ta gra jest tak piekielnie trudna, czy my jesteśmy debilami i nie potrafimy grać!?
Otóż po wczorajszej rozgrywce, jednogłośnie stwierdziliśmy, że kampania z
Get Away From Her, You B***h! nie jest możliwa do przejścia w całości. Rozegraliśmy czwartą misję (w sumie 5-tą, po sub misji w APC) i polegliśmy z takim kretesem, że nie było co zbierać. I tak oszukaliśmy mocno, bo już po trzecim scenariuszu mieliśmy pół talii. I albo mogliśmy się poddać i zacząć wszystko od początku, albo wtasować połowę usuniętych kart z powrotem. Wybraliśmy bramkę numer 2, bo nikt nie chciał zaczynać kampanii od początku. Szczególnie, że ostatnimi miesiącami, złożenie naszej stałej ekipy do kupy graniczyło z cudem.
Anyways... W przedostatniej misji, niemal wszyscy marines stracili życie. Cudem przeżył Hudson i Bishop. Żeby bawić się dalej, musieliśmy zreanimować skład i jak wspomniałem wcześniej - powiększyć endurance deck, który na tym etapie gry był masakrycznie wątły (30 kart wyleciało z talii). Czwarta misja była totalnym walcem emocjonalnym! Aż smutnie się na to wszystko patrzyło. Namnażanie obcych w czwartej misji to parodia -
od piątej tury dobiera się dwie karty z Motion Tracker deck na gracza. A więc w naszym przypadku - osiem kart. Obcych na planszy było tyle, że w pewnym momencie skończyły nam się figurki i po prostu odwróciliśmy blip tokeny.
No i niestety, po tak druzgocącej porażce moi współgraczom odechciało się dalej grać kampanię.
Niemal jednym głosem powiedzieli, że mają dosyć tej przytłaczającej rozgrywki i kolejnemu zbieraniu srogich cięgów. Ja chętnie rozegrałbym ten scenariusz jeszcze raz, ale nie wiem, czy uda mi się jeszcze kogoś na to namówić.
Fotorelacja:
Na początku nic nie zwiastowało nadchodzącej porażki. Ekipa w bojowych nastrojach.
I only need to know one thing: where they are!
Królowa spokojnie drzemie, składając jajca z niespodzianką.
They're coming outta the walls. They're coming outta the goddamn walls!
Kolejka do bufetu.
Hicks i Hudson zaraz stracą życie.
Reszta ekipy przedarła się do gniazda. Drake padł. Vasquez i uratowany z kokonu Apone, stracili właśnie wszelką nadzieję. Niezłe jaja!
Nie wiem, czy gramy coś źle, ale raczej nie. Sprawdzaliśmy wszystkie zasady po kilka razy, sprawdzaliśmy FAQ i niestety wygląda na to, że gramy jednak dobrze.
Czy jest na forum ktoś, kto przeszedł całą kampanię z GAFHYB?
Mam nadzieję, że uda się jeszcze raz spróbować scenariusz nr. 4, ale z czysto matematycznego punktu widzenia oceniam nasze szanse na bliskie zeru.
Polzcount pisze: ↑31 mar 2021, 19:17
Jeśli możesz wrzuć foty polakierowanych kafli bardzo jestem ciekaw jak to wyglada.
Flowenol pisze: ↑31 mar 2021, 19:52
A ja poproszę instrukcję lakierowania takich kafli, bardzo proszę
Fotki powyżej, ale niestety nie będę polecał nikomu lakierowania. Owszem, wyglądało to fantastycznie, ale... Nigdy już niczego nie polakieruję. Przez ostatnie upały miałem w pokoju gigantyczne temperatury. Mieszkam na poddaszu i często w tygodniu dochodziło do 35 stopni Celsjusza. Nie wiem co się stało, ale lakier w takiej temperaturze źle się zachował i zaczął się kleić. Efekt - zlepione plansze i żetony. I to zlepione tak bardzo, że nie dało się tego rozdzielić!!! Musiałem użyć siły, co skończyło się na uszkodzeniu zarówno plansz, jak i żetonów (widać to na zdjęciach).
Po lakierowaniu Miało więc wyglądać ładnie, miało być zabezpieczone przed uszkodzeniami, a skończyło się dokładnie na odwrót.
Teraz będę musiał wszystko "łatać" i naprawiać. Także w ogólnym rozrachunku - nie było warto. Nie wiem, czy kupiłem dziadowski lakier, czy w tym upale, każdy lakier zareagowałby tak samo. Dodam tylko, że wszystko było wcześniej suche, rozegraliśmy sporo gier na tych polakierowanych komponentach i nagle, przez te wysokie temperatury - wszystko zaczęło się lepić. Smutne.