Re: Władca Pierścieni: Podróże przez Śródziemie (Nathan Hajek, Grace Holdinghaus)
: 22 kwie 2022, 15:57
Małe pytanie co do trudności gry. (Możliwe drobne spoilery)
Jesteśmy w trakcie pierwszego podejścia, kampania z podstawki, skończone 8 scenariuszy, czyli chyba minęliśmy już połowę. Gra na normalnym (średnim) poziomie trudności. Na dwie osoby, zaczęliśmy w duecie Aragorn-Kapitan i Legolas-Włamywacz, po 7 misji role zmieniły się kolejno na Obrońce i Łowcę. Z tych 8 scenariuszy dotychczas 4 sukcesy i 4 porażki. 1 porażka w pierwszym scenariuszu - czas mocno deptał po piętach, zabrakło dosłownie jednej akcji, żeby ukończyć misję. Druga misja - kolejna porażka. Mocno zaskakujące zachowanie głównego przeciwnika, dużo obrażeń na jedną postać w krótkim czasie i nieudany test ostatniej szansy.
W bodajże 7 scenariuszu też porażka przez pechowy test ostatniej szansy. No ale dochodzimy do 8 scenariusza, w którym trzeba przedostać się przez rzekę. No i od samego początku czas mocno depta nam po piętach - dużo żetonów eksploracji i zagrożeń. Chcąc ruszyć co nieco dodatkowej aktywności (zwłaszcza zaciekawiło nas zadanie dotyczące kowala) może nie gnamy do przodu z zadaniem głównym, ale z pewnością nie mamy też ślimaczego tempa. A tu nagle bach, zupełna zmiana celu głównego, bo upłynęło x czasu. No dobra, kalkulujemy jak tu zrobić, żeby jedna z postaci dotarła na czas do wyjścia. Tam niestety okazuje się, że żeby móc oddziaływać na ten żeton wszyscy bohaterowie muszą być na tym obszarze. Więc kolejna porażka.
No i do sedna - to serio ma tak wyglądać? Walki jak dotychczas są raczej proste. Zdobywanie sukcesów w różnych testach też - na ile pozwala manipulacja talią. Po kilka grach zaczyna się też całkiem sensowne zarządzanie upływem licznika czasu.
Ale te ograniczenia czasowe bywają serio masakryczne. I nie wiem, czy to my wybraliśmy jakąś niefortunną kombinacje postaci, czy może najłatwiejszy poziom trudności powinien być tym wyjściowym, czy o co chodzi. Bo samo poruszanie się po grze, odbywanie wydarzeń, prowadzenie walk jest całkiem łatwe. Ale czas jest bardzo nieubłagany. A ostatni rozegrany scenariusz pokazał, że największą bolączką jest nieznajomość gry - no bo w końcu gramy w ciemno pierwszy raz. Skąd mieliśmy wiedzieć, że jak w x czasu nie uciekniemy to zupełnie zmieni nam się główny cel, i że każda z postaci musi się znaleźć na jednym polu.
Jesteśmy w trakcie pierwszego podejścia, kampania z podstawki, skończone 8 scenariuszy, czyli chyba minęliśmy już połowę. Gra na normalnym (średnim) poziomie trudności. Na dwie osoby, zaczęliśmy w duecie Aragorn-Kapitan i Legolas-Włamywacz, po 7 misji role zmieniły się kolejno na Obrońce i Łowcę. Z tych 8 scenariuszy dotychczas 4 sukcesy i 4 porażki. 1 porażka w pierwszym scenariuszu - czas mocno deptał po piętach, zabrakło dosłownie jednej akcji, żeby ukończyć misję. Druga misja - kolejna porażka. Mocno zaskakujące zachowanie głównego przeciwnika, dużo obrażeń na jedną postać w krótkim czasie i nieudany test ostatniej szansy.
W bodajże 7 scenariuszu też porażka przez pechowy test ostatniej szansy. No ale dochodzimy do 8 scenariusza, w którym trzeba przedostać się przez rzekę. No i od samego początku czas mocno depta nam po piętach - dużo żetonów eksploracji i zagrożeń. Chcąc ruszyć co nieco dodatkowej aktywności (zwłaszcza zaciekawiło nas zadanie dotyczące kowala) może nie gnamy do przodu z zadaniem głównym, ale z pewnością nie mamy też ślimaczego tempa. A tu nagle bach, zupełna zmiana celu głównego, bo upłynęło x czasu. No dobra, kalkulujemy jak tu zrobić, żeby jedna z postaci dotarła na czas do wyjścia. Tam niestety okazuje się, że żeby móc oddziaływać na ten żeton wszyscy bohaterowie muszą być na tym obszarze. Więc kolejna porażka.
No i do sedna - to serio ma tak wyglądać? Walki jak dotychczas są raczej proste. Zdobywanie sukcesów w różnych testach też - na ile pozwala manipulacja talią. Po kilka grach zaczyna się też całkiem sensowne zarządzanie upływem licznika czasu.
Ale te ograniczenia czasowe bywają serio masakryczne. I nie wiem, czy to my wybraliśmy jakąś niefortunną kombinacje postaci, czy może najłatwiejszy poziom trudności powinien być tym wyjściowym, czy o co chodzi. Bo samo poruszanie się po grze, odbywanie wydarzeń, prowadzenie walk jest całkiem łatwe. Ale czas jest bardzo nieubłagany. A ostatni rozegrany scenariusz pokazał, że największą bolączką jest nieznajomość gry - no bo w końcu gramy w ciemno pierwszy raz. Skąd mieliśmy wiedzieć, że jak w x czasu nie uciekniemy to zupełnie zmieni nam się główny cel, i że każda z postaci musi się znaleźć na jednym polu.