rastula pisze: ↑10 wrz 2020, 14:56
W czasach największego rozkwitu żeglarstwa umiejętność pływania była wśród marynarzy uważana za zbędny a wręcz szkodliwy "balast". Lepiej iść na dno od razu niż męczyć się złudną nadzieją na ratunek ...
Mocno bym polemizował. Widziałem kilkukrotnie jak ludzie potykali się o takielunek i lądowali w wodzie. Gdyby nie umiejętność pływania, to wpadli by w panikę i ciężko byłoby im pomóc.
Byłem całkiem niedawno świadkiem sytuacji, jak jeden z instruktorów nurkowania przekonywał dziewczynę, która chciała rozpocząć kurs, że
do nurkowania nie jest wymagana umiejętność pływania. Zapomniał tylko dodać, że umiejętność zdjęcia z siebie całego sprzętu jest kluczowa, gdy dzieje się coś złego. A jak zdejmiesz sprzęt, to pływalność choć jest dodatnia, to jednak trzeba sobie w wodzie radzić. No i gdzieś trzeba dopłynąć po zdjęciu tego sprzętu. Podszedłem do gościa i zwróciłem mu na to uwagę. A on na to: Ja szkolę tak, że nigdy nic się nie dzieje. Przypomniałem mu, że na zaliczenie kursu trzeba wykonać to ćwiczenie. Żeby zdjąć z siebie sprzęt pod wodą i wypłynąć na powierzchnię. Jeżeli ktoś nie czuje się pewnie w wodzie, to nie ma bata, by w spokoju wykonał to ćwiczenie. Gość zaczął mi tłumaczyć, że on szkoli tak, by nie doprowadzić do sytuacji w których trzeba z siebie zdjąć cały sprzęt.
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Także unikałbym takich "specjalistów", którzy uważają umiejętność pływania za "zbędny balast".
Curiosity pisze: ↑10 wrz 2020, 14:30
A ja nie umiem pływać. Serio, stary chłop, a nie wejdę do wody głębiej niż na półtora metra.
Trochę to smutne, ale to akurat wina naszej edukacji. Osobiście uważam, że każda szkoła podstawowa powinna mieć dostęp do basenu i pływanie powinno być nauczane i wymagane na lekcjach WF.
Sorry za offtop, ale jak patrzę na nasz system edukacji, to zawsze się wpieniam. Szkoła uczy zupełnie zbędnych rzeczy, a nie uczy podstaw. A przede wszystkim - zniechęca do samodzielnej nauki, zamiast zachęcać. Nie uczy empatii, nie uczy o rynku, nie uczy jak radzić sobie w życiu, nie uczy podstawowych umiejętności społecznych.
Ale to temat rzeka. I brak znajomości angielskiego w naszym społeczeństwie uważam za najmniejszy problem naszej edukacji. Jasne, chciałbym grać z moimi rodzicami w anglojęzyczne planszówki, ale jestem w stanie z tym żyć. Chciałbym, żeby wszyscy znali język obcy, ale to nieosiągalne. Ja musiałem się uczyć sam, bo oczywiście przez wszystkie lata nauki w szkole podstawowej miałem język rosyjski. Choć wkrótce, może okazać się całkiem przydatny...
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)