Hej, odebrałem nowy dodatek i jestem po pierwszej, zapoznawczej partii. Jak dotąd (po jednej partii) bardzo mi się podoba. Nowa zdolka - rewelacja, wydaje się, że można nieźle kombinować, wystawiając nomadę, wiedząc, że zostanie zniszczony po swojej akcji i wtedy odkryć gościa z pod spodu z niższą inicjatywą (chyba można tak zrobić?). Spoko grafiki - sami Indianie ok, ale symbole i kolorystyka bardzo ładne ./ Wydaje się, że kolor nie będzie się mieszał z inną armią na planszy. Wykonanie jest jak dotąd najlepsze ze wszystkich armii. Co to znaczy? Grubość żetonów wzrosła o kilka milimetrów w stosunku do poprzednich. Przyjemnie się nimi operuje, ale ciągle nie jest to poziom np. żetonów ze starego Survive! Ale np. bardzo dobrze widać kiedy Nomada stoi na podłożu, nie trzeba dodatkowego znacznika. Jednak dla mnie ta cecha jest o tyle zaskakująca, że nowa armia nigdzie mi się nie mieści. Ani do wydrukowanych "mobilnych" pudełek:
ani do pojemnika w którym zwykle trzymamy armie w domu:
nawiasem mówiąc, chciałem polecić takie pudełko wcześniej - mieszczą się w kartonie i można wybrać sobie kila armii i zabrać na wyjazd, ale przy nowej grubość, sam już nie wiem. 20 kilka złotych na allegro lub amazon.
W domu gram niemal codziennie z prawie sześcioletnim synem. Ogrywamy tez nowe armie (aktualnie mamy wszystkie):
Gildia Kupców jest bardzo ok - trudno nią wygrać, ale miniekonomia powoduje, że gra się nią bardzo przyjemnie. Często ich biorę, kiedy mam zbyt dobrą passę, ale ostatni też nimi wygrywam.
Piraci - mechanicznie i graficznie bardzo dobra, niestety mam w domu głównie customowe, małe plansze i przez to, rzadko wyciągamy. Jest też trochę jałowego suwania żetonów, ale znośnie.
Bestie - mechanicznie są bardzo ciekawe (agonia i ataki samobójcze), ale grafiki są brzydkie, że aż zęby cierpną. Czasem się przełamuję i biorę.
Trogodyci - też dobre. Kanibalizowanie własnych jednostek, które stoją nagle bez celu (bo np. cel zniszczyły w poprzedniej bitwie) jest satysfakcjonujące i eleganckie - nie ma zbędnych żetonów.
Sandrunners - niby ok, ale nie trafiają za często na stół.
Iron Gang - Mechanicznie znów ciekawie, ale trochę zależy od dociągu. Graficznie - brzydkie jak noc.
Death Breath - super, podobnie
Uranopolis. Tymi ostatnimi ostatnio zacząłem wygrywać. A Death Breath (syn) stoczył epicki pojedynek z Mephisto (ja), gdzie początkowo Robal dominowął plaszę, ale Zombie zaczeły sie szerzyć jak zaraza (sic!) i niemal dogoniły punktami. Zombiaki, to chyba aktualnie ulubiona armia małego. Minus, to pula zombie, która zajmuje dodatkowe miejsce na planszy, więc nie zabieramy jej w teren.
Skoro już się rozpisałem to polecę też planszę na Hexa to wydruku, ale w TPU. Jest dzięki temu elastyczna i niełamliwa, można ją wszędzie nosić. Do tego dwie armie w tych mobilnych pudełka, dwie kostki k20 i można grać na stoliku w samolocie (jednak kostki się tu nie sprawdzają przy turbulencjach). Model planszy przerobiłem minimalnie, podwyższając ścianki. Trzeba go drukować na 102%, bo inaczej wchodzi na ścisk:
Link z thingverse:
https://www.thingiverse.com/thing:4932167