Strona 9 z 26

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 09 wrz 2011, 23:36
autor: jax
Smerf Maruda pisze:
jax pisze:Czy to nie wygląda już na obowiązkowy gambit?: Brytyjczyk w pierwszym ruchu zabiera dwóch osadników...
Nie.
Aha, dzięki za odpowiedź :P

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 09 wrz 2011, 23:52
autor: Geko
jax pisze:
Smerf Maruda pisze:
jax pisze:Czy to nie wygląda już na obowiązkowy gambit?: Brytyjczyk w pierwszym ruchu zabiera dwóch osadników...
Nie.
Aha, dzięki za odpowiedź :P
Kiedyś pytali pana na ulicy, czy częściej kupuje książki, czy pożycza. Odpowiedział: - Czy ja wiem... Średnio.

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 10:23
autor: JB
adikom5777 pisze:
Smerf Maruda pisze:
W drugiej akcji zabrałem obu osadników i w trakcie gry przeprowadziłem dwa udane raidy na Quebec, co spowodowało, że Francja nie mogła już korzystać z jedynego osadnika w talii.
Moim zdaniem w takiej sytuacji Francuz nadal może korzystać z karty Quebecu.
Skoro w Quebec nie ma żadnej kostki to nie może korzystać z tej karty
Francuz moze ponownie zasiedlic Quebec i wtedy znowu uzywac jego karty.

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 10:28
autor: Filip z Lublina
Nie zasiedli bo do tego potrzeba settlersów, których nie ma;)

A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 10:42
autor: adikom5777
Dokladnie tak. Zostal bez zadnego osadnika w talii

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 11:05
autor: JB
A racja. No coz, sam sobie winien. Mogl sie ufortyfikowac wczesniej.

Skuteczniejszy wg mnie jest jednak militarny rush na Quebec przez Port Royal (Halifax) i Louisbourg - to sa raptem trzy skoki i obawiam sie, ze nie do zatrzymania przez Francuza.

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 11:13
autor: Smerf Maruda
adikom5777 pisze:
Smerf Maruda pisze:
W drugiej akcji zabrałem obu osadników i w trakcie gry przeprowadziłem dwa udane raidy na Quebec, co spowodowało, że Francja nie mogła już korzystać z jedynego osadnika w talii.
Moim zdaniem w takiej sytuacji Francuz nadal może korzystać z karty Quebecu.
Skoro w Quebec nie ma żadnej kostki to nie może korzystać z tej karty
Fakt, źle napisałem - pole musi być pod kontrolą i mieć połączenie z Quebeciem. Ważne jest ten pierwszy warunek w tym przypadku.

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 11:14
autor: Smerf Maruda
jax pisze:
Smerf Maruda pisze:
jax pisze:Czy to nie wygląda już na obowiązkowy gambit?: Brytyjczyk w pierwszym ruchu zabiera dwóch osadników...
Nie.
Aha, dzięki za odpowiedź :P
Spoko, nie ma sprawy.

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 11:40
autor: Smerf Maruda
JB pisze:Skuteczniejszy wg mnie jest jednak militarny rush na Quebec przez Port Royal (Halifax) i Louisbourg - to sa raptem trzy skoki i obawiam sie, ze nie do zatrzymania przez Francuza.
Sprawdzałeś tę strategię? Louisburg ma garnizon, z fortem do daje start na -4. Potrzebne są przynajmniej trzy piechoty, żeby przesunąć znacznik oblężenia na czerwoną stronę. Trzy piechoty na 21 złota... Nie widzę jeszcze, jakby ten ruch mógł być "nie do zatrzymania".

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 11:58
autor: muker
Tak teoretyzuje, ale czy jak Anglik zacznie od zapchania sobie talii osadnikami i pewnie okolicznymi wolnymi miastami, to szybkie oblężenie Permaqaid i kupowanie przez francuzów głównie armii. Może mocno ograniczyć sensowność tych kart na ręce.

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 12:11
autor: Królik
Smerf Maruda pisze:
Sprawdzałeś tę strategię? Louisburg ma garnizon, z fortem do daje start na -4. Potrzebne są przynajmniej trzy piechoty, żeby przesunąć znacznik oblężenia na czerwoną stronę. Trzy piechoty na 21 złota... Nie widzę jeszcze, jakby ten ruch mógł być "nie do zatrzymania".
Anglik nie kupuje nic poza wojskiem, nie zasiedla żadnych lokacji, St. Mary i inne niepotrzebne lecą do rezerwy, więc co turę przewija deck dzięki Home Supportowi. Dzięki temu ma kasę i może kupić wojsko które od razu dorzuca do oblężenia nie martwiąc się ambushami - zresztą przy tak krótkiej talii jeden kurier mu wystarcza bo zawsze jest na ręce. A do przesunięcia o 4 wystarcza działo lider i żołnierz i już ma 6. Francuz ma dużo gorzej z uwagi na wielki początkowy deck który ciężko mu skrócić, raz nawet nie zdążyłem ufortyfikować Louisburga nim już tam Anglik zastukał. Na razie dwie takie próby za nami, więc ciężko przesądzać czy to "auto-win strategy" ale poszukuję sensownej, skutecznej kontrstrategii. Atak na Pemaguid nie pomógł, bo został po prostu zignorowany... Jeśli coś źle rozumujemy to pisz - mi gra się bardzo podoba i mam nadzieję że nie jest broken, na wszystkie wcześniejsze "oczywiste" strategie znajdowało się remedium, więc może i teraz czegoś nie widzimy ale mam obawy :(

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 12:23
autor: Smerf Maruda
Atak na Louisburg można przeprowadzić tylko z Nowej Szkocji - Brytyjczyk mu się więc tam osiedlić. Startuje on z kwotą 12 pieniędzy. Home Support kosztuje pięć, piechota - siedem, przywódca - pięć, artyleria - osiem + trzy do wykorzystania. To daje kwotę 28 pieniędzy, o ile dobrze liczę - czyli Brytyjczykowi brakuje 16. Optymistycznie założyć można, że zarobi 8 w jednej talii, grając Merchanta + karta z pieniążkiem. Potrzeba na to więc teoretycznie dwóch przetasowań, praktycznie - pewno trzech.

Francuz dodatkowo startuje z piechotą.

Nie widzę tego, po prostu.

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 12:28
autor: Królik
Nigdzie się nie osiedla tylko atakuje Port Royal nim Francuz ma szansę go ufortyfikować. Z Home support przetasowywuje się po każdej turze, Francuz co 2-3 na początku. Tu nie ma co widzieć trzeba spróbować, mocno się zdziwiłem że tak dobrze to działa. Gdy oblężenie się przedłuża Anglik wygra je zawsze, bo ma więcej infanry do kupienia.

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 12:37
autor: Smerf Maruda
Musi się osiedlić w PR w takim razie, żeby popłynąć do Louisburga. Z kontynentu nie można płynąć do Louisburga.

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 12:47
autor: Królik
Nie no jasne, ale JB pisał o 2 skokach do Quebecu: PR, Louisburg i Quebec, wydaje nam się że to za proste, konieczność ataku na Tadoussac wyrównałaby troszkę szanse. Zwłaszcza że Francuz musi osiedlać się na zachód żeby wygrać na punkty a wtedy deck mu rośnie jeszcze bardziej. Do tego zejście z miast nie kończy gry i brytol może atakować mało istotne lokacje(Tadoussac, Gaspe itp.) tylko po to żeby poczekać aż uskłada się kombo do ataku na Quebec.
Pogramy jeszcze i zobaczymy, jak znajdziesz czas to spróbuj i daj znać czy się mylimy czy nie to na razie opinie po dwóch próbach i na pewno nie spróbowałem wszystkiego co można Francuzami :wink:

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 12:55
autor: JB
Smerf Maruda pisze:
JB pisze:Skuteczniejszy wg mnie jest jednak militarny rush na Quebec przez Port Royal (Halifax) i Louisbourg - to sa raptem trzy skoki i obawiam sie, ze nie do zatrzymania przez Francuza.
Sprawdzałeś tę strategię? Louisburg ma garnizon, z fortem do daje start na -4. Potrzebne są przynajmniej trzy piechoty, żeby przesunąć znacznik oblężenia na czerwoną stronę. Trzy piechoty na 21 złota... Nie widzę jeszcze, jakby ten ruch mógł być "nie do zatrzymania".
Sprawdzalem. Wczoraj dwa razy (tylko zle, bo sie niepotrzebnie pchalem do Tadoussac po drodze) i przed chwila z clownem. Mozemy jutro w dzien zagrac przez Vassala, to pokaze jak to dziala. Ja chcialbym, zeby to bylo do powstrzymania, bo gra jest fajna i glupio by bylo jakby sie okazalo, ze jest zwycieska strategia dla jednej ze stron.

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 13:01
autor: Palmer
Królik pisze:. Pogramy jeszcze i zobaczymy, jak znajdziesz czas to spróbuj i daj znać czy się mylimy czy nie to na razie opinie po dwóch próbach i na pewno nie spróbowałem wszystkiego co można Francuzami :wink:
To jest najlepszy pomysł jeśli chodzi o walkę z "niepokonanymi strategiami" . Zamiast pisać o nich po 2 partiach, najlepiej zagrać kolejnych 18 i zobaczyć wtedy :wink:

Przy rozgraniętym Francuzie zdobycie Louisburga jak 2 udane rajdy na Quebec są mało prawdopodobne ;)

A jeśli chodzi o szybki atak. To Francuz w Permaquid jest groźniejszy niż Brytol w Port Royal ;)

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 13:17
autor: Królik
Nie bardzo: Pemaquid jest nic nie warte dla Brytola, bo jak nakupi woja to Boston na pewno nie padnie (zajęcie Pemaquid jest groźne jak Brytol marnuje ruchy i kasę na kupowanie Settlersów) a z PR droga na Louisbourg i w perspektywie Quebec otwarta. Dodam że w grę grałem więcej niż 2 razy, 2 partie odnoszą się do próby powstrzymania rushu Anglika.

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 13:19
autor: Palmer
Ale Brytol nie mając Permaquid w jaki sposób zaatakuje Port Royal ?
Nawet jak Francuz nie zdobędzie Permaquid da mu to pare kolejek zwłoki, w tym czasie ufortyfikuje co trzeba.

Edit: BOston ma połcaznie z Portem, myślałem że tylko Permaquid. Hmm to faktycznie daje pole do przemysleń ;)

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 15:23
autor: Victor Strogow
W tych propozycjach jest dużo racji, militarna gra Brytyjczykami to mocna droga do zwycięstwa. Gdyby jej nie było, Francuz miałby w AFAoS wyraźnie zbyt łatwo. Tak już ta gra jest skonstruowana, zresztą zgodnie z realiami historycznymi, że szansa Brytyjczyków leży w uderzeniu militarnym, a Francuzów w rajdach, pułapkach i grze bardziej obronnej. Można oczywiście grać inwestując w zakładanie i rozwój lokacji, ale zazwyczaj po kilku partiach dostrzega się, że agresywne rozwiązania są bardziej wydajne.

Argumenty, które tutaj przytaczacie za brytyjskim blitzkriegiem są właściwie tymi samymi, które dyskutuje się na BGG (tutaj i tutaj), więc wypada pisać też o kontr-strategiach francuskich. Bo przecież nie tylko Anglik może szybko skrócić talię (wrzucając zbędne karty do rezerwy) i szybko zarabiać duże sumy. Podobnie Home Support jest szybkim zakupem obowiązkowym również dla Francuza. Oczywiście, jeżeli jeden gracz skraca talię a drugi nie, to ten drugi ma dość trudne zadanie.

Również szybki atak na Pemaquid (Palmer: Pemaquid, nie Permaquid ;)) wiele daje i nie może zostać zignorowany. Po pierwsze, pozwala Francuzowi w efektywny sposób pozbyć się na chwilę z talii kart Infantry, Louisbourg (okręt) i Port Royal (okręt). Bateaux ląduje w rezerwie, a reszta kart (oprócz Quebecu) może być ładnie przewijana (akcja Trader -> 8 złota). Anglikowi nie jest wcale wygodnie bronić Pemaquid na początku gry – niby to również skraca mu talię, ale gdy broni się statkami, to nie może używać ich do akcji Merchant. Generalnie szybki atak na Pemaquid bardzo spowalnia brytyjski rozwój. Dodatkowo, przejęcie Pemaquid przez Francuzów (potrzebny settlers z Quebec na francuskiej ręce) jest bardzo niewygodne dla Brytyjczyków, bo oznacza natychmiastowe oblężenie Bostonu, a więc zablokowanie jego karty (idealnej do generowania pieniędzy), no i oczywiście ryzyko (choćby i niewielkie) przegranej.

Kolejna sprawa to oblężenia Louisbourg i Quebec. Jeżeli te miasta są ufortyfikowane i Francuz kupił wojsko, to jest to bardzo trudne. Przy silnej obronie ufortyfikowanej francuskiej stolicy i bronieniu się do poziomu –5 przez dwie rundy (co jest możliwe z Artillery, Military Leader i 3 x Infantry), brytyjskie oblężenie zawsze kończy się porażką.

Od siebie dodam jeszcze, że sporo zamieszania może wprowadzić niepozorny Fort Beausejour. Szybko zasiedlony przez Francuza, daje mu kontrolę nad całą Nową Szkocją przez rajdy. W przypadku ciężkiego oblężenia Port Royal, Francuz może np. poddać oblężenie w swojej turze i natychmiast wypuścić rajd (albo i dwa) na świeżo utraconą lokację. Każda próba brytyjskiego osiedlenia się w Nowej Szkocji może się wtedy kończyć takim rajdem. Brytyjczyk musi wtedy zdobywać też Fort Beausejour, co wcale nie jest wygodne, gdy ten jest ufortyfikowany.

Przy dobrze grających doświadczonych graczach Brytyjczyk powinien mieć przewagę militarną, ale znów nie taką straszną. Ale przecież obrońca w oblężeniach zawsze ma łatwiej – napastnik musi dołożyć siły przynajmniej o 3 punkty większe, w przypadku fortu o 5 punktów, a w niektórych lokacjach jeszcze więcej. Zauważcie też, że po każdym oblężeniu, duże ilości wojska trafiają na discard i wtedy taktyka typu "kupuję wojsko, gram Home Support i od razu dokładam je do oblężenia" przestaje działać. Talia jest zapchana wojskiem i można zastawiać pułapkę za pułapką.

Generalnie, grając Francuzem nie można się nastawiać na pobicie Brytyjczyka ilością piechoty. Francuz musi grać kontrując zagrania brytyjskie, szukając jego słabszych chwil. Zauważcie też, że AFAoS to gra, gdzie bardzo ważny jest timing. Trzeba szukać dobrych momentów na oblężenie, rajd czy pułapkę – momentów, gdy przeciwnik akurat jest na to nie przygotowany. Czasem warto oblegać lokację tylko po to, aby mu zablokować kartę, poddać oblężenie kiedy on chciałby aby jeszcze trwało albo wypuścić dwa rajdy pod rząd właśnie wtedy, kiedy wiemy, że obroni się tylko przed jednym.

Kończąc ten przydługi wpis, chcę powiedzieć, że oczywiście nie wiem, czy AFAoS jest świetnie zbalansowana czy nie. ;) Takie niesymetryczne gry bardzo trudno zbalansować, a Martin Wallace nie słynie z długich testów. Niemniej, na razie nie widzę powodu, aby się grą nie cieszyć, my osiągaliśmy zwycięstwa w najróżniejsze sposoby oboma stronami i cały czas czerpiemy z gry wielką frajdę. Czego wszystkim życzę. :)

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 16:00
autor: Królik
Wpis pocieszający wreszcie z konstruktywnymi uwagami, spróbuję przynajmniej części zaproponowanych rozwiązań, zobaczymy co z tego wyjdzie :)

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 16:11
autor: surmik
Królik, czy mógłbyś dokładnie napisać jak wygląda Twój rush Anglikami? W sensie co robicie przez pierwsze kilka(-naście) tur? Jestem bardzo ciekawy jakie mieliście też pomysły na kontrakcje Francuzów. Z góry dzięki.

Wczoraj graliśmy dwie gry pod rząd z Odim. Dwa razy wygrali Anglicy. Raz próbowałem zastosować coś na styl szybkiej angielskiej strategi militarno-finansowej. Niestety Francuz szybko dociągnął Home Support i Intedanta i dzięki traderowi mocno się wzbogacił. Równolegle przeprowadzał mocną akcję kolonizacyjną na wschodzie i południu. Udało mu się w końcu wyczerpać wszystkie wioski probując zakończyć grę w odpowiednim dla siebie momencie. Na szczęście w ostatniej chwili dobrałem kartę umożliwiającą oblężenie bodajże Halifax co w połączeniu z dobraniem na rękę z rezerwy wcześniej odłożonych tam dwóch neutralnych settlersów pozwoliło mi przeważyć szalę VP na swoją stronę. Różnica w punktach wynosiła na koniec kilka oczek.

Druga gra była całkowicie inna. Postanowilem Anglikami kolonizować ile wlezie i dobrać jak najwięcej kart Indian. Dzięki owocnemu nękaniu zdobyłem szybko 8 punktów i zamknąłem Francuza w Montrealu samemu osiedlając się prawie do Detroit. Kluczem powodzenia było strategiczne umiejscowienie fortów i długie utrzymywanie francuskiego oblężenia Halifax, które skutecznie paraliżowało militarne zapędy Francuza. Dodatkowo na moją korzyść przemówił fakt, że Francuz za późno dokupił Priesta, forty i tak uniemożliwiały już rajdy, i wyciągał mi z talii neutralnych indian de facto odciążając ją i umożliwiając szybsze osadnictwo ;) Grę zakończyliśmy w momencie gdy Anglicy osiedlili ostatnie swoje miasto. Mój sukces przypieczętowało to , że Odi zagapił się i nie zauważył , że to już ostatnie miasto w puli a dociąg kart nie pozwolił mu narozpoczęcie nowego oblężenia :) Różnica w VP wynosiła 60-kilka do 30-kilku punktów.

Grało się świetnie. Gra jest bardzo emocjonująca a przy tym o wiele szybsza niż np. Twilight Struggle czy Hammer of the Scots.Z każdą kolejną partią gra mi sie coraz lepiej (tu uwaga dla tych, których przeraża czas pierwszej rozgrywki: nie zwracajcie na to uwagi dalej jest o wiele,wiele lepiej i szybciej). Troszkę martwi mnie ewentualna skuteczność finansowo-militarnej strategii, o której pisze Królik, mam nadzieję, że nie jest to strategia wygrywająca...

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 10 wrz 2011, 21:33
autor: clown
Grałem z JB i potwierdzam, że militarna strategia Brytyjczyka wygląda na bardzo mocną. Piszę "wygląda", bo wcześniej "gambit osadniczy" też wyglądał solidnie, ale jak to bywa przy szachach, są różne otwarcia, nie dające pewności sukcesu :)
Po rozgrywce z JB rozłożyłem grę i przeanalizowałem poszczególne aspekty tejże strategii. Pokrywają się one w części z uwagami Victora Strogowa. Na pewno ważne będzie szybkie wzięcie Home Support, na pewno przyda się zajęcie Fort Beausejour, żeby straszyć Port Royal rajdami. Wydaje mi się jednak, że strategia brytyjska ma jedną wadę - nie zostawia Anglikowi zbyt wiele pola do manewru - po prostu rzuca się on w rozgrywkę stricte militarną i temu wszystkiemu podporządkowuje każdy ruch. Jeśli okaże się, że Anglik zacznie tracić jednostki piechoty w zasadzkach, Francuz zacznie go spowalniać przy oblężeniach, może to doprowadzić do pata, gdzie pojedyncza akcja i szczęście przy dociąganiu kart zadecyduje o sukcesie.
Na ten moment strategia brytyjska wygląda bardzo solidnie. Przyda się na pewno co najmniej kilka rozgrywek i sprawdzenie kontrwariantów.

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 13 wrz 2011, 10:47
autor: staszek
ponieważ było już w tym wątku o zasadach,a nie chcę zakładać nowego mam pytanie(a nawet dwa):
po pierwsze czy można łączyć Indian z innym jednostkami prowadzącymi raidy(jeśli jest odlagłość większa niż 1) oraz czy Ksiądz i Lider Indiański pomagają w zwiększeniu zasięgu raidu nieidiańskim jednostkom.
I jeszcze w kwestii upewnienia-płacę tylko "zielonych indian" w zależności od ilości ?

Re: A Few Acres of Snow [M. Wallace]

: 13 wrz 2011, 11:02
autor: janekbossko
na 2 pierwsze pytania : TAK
na ostatnie: nie jestem pewien :)

jakie koszulki na karty? myslalem ze sie bez nich obejde ale widac sie mylilem