

Pobiłem też swój rekord grania ciągłego i wynosi on teraz 16 godzin!


Jak powiedzialem nowy rekord poskutkowal tym, że wymiękłem w niedziele o 16 (8 godziny snu to jednak zamało na dwa dni) i gra w TI3 pod koniec była naprawdę wyczerpująca.costi pisze: Hotel Labedy zdecydowanie na plus - niedrogo, przyjemnie i niezla salka konferencyjna (choc niezbyt obfitujaca w stoly - ale to juz wina naszego Twilight Imperium, ktore zajelo 40% dostepnej powierzchni). Zdecydowanie na kolejnego Pionka trzebaby zalatwic dostep do sali bardziej oficjalnie, a nie na piekne oczy Wiewiorki
Skoro juz przy nocy jestesmy: dziekuje za swietna partie Twilighta. Co prawda bylo nieco chaotycznie momentami, ale chyba nikomu to nie przeszkadzaloGralo sie wybornie. Added bonus: mina recepcjonisty, ktoremu oddwalem klucz od salki o 5.45
Tej samej ekipie dziekuje za fenomenalna partie BSG w niedziele. Co prawda bylo jeszcze bardziej chaotycznie niz w TI, bo nikt z nas nie znal porzadnie zasad i z czytaniem kart bylo roznie (operacja "dzwoni prezydent - mam zrobic to a to i przekazac sluchawk e kolejnej osobie" w drugim sezonie byla boska), ale w zaden sposob nie przeszkadzalo to w swietnej zabawie. Dawno sie tak nie usmialem przy grze. Jeszcze raz serdeczne dzieki i, mam nadzieje, do zobaczenia na kolejnych Pionkach.
Przygodą Pionka dla mnie bylo prawie cało-sobotnie granie z Kretenem z Czech i dodatkowa atrakcja grania po angielsku - było super!. W sumie mógłbym powiedzieć, że sobota przebiegła pod znakiem Vlaada Chvatila (Galaxy Trucker, Space Alert, i 2 prototypy).
Ciekawy epizod miałem z Ascuuarem po Pionku - otóż jakieś 100 km przed Łodzią wycieraczki odmówiły posłuszeństwa i było naprawdę groźnie bo lało a bylismy na autostradzie - ale dzięki temu nie zapomne Pionka do końca życia:)