Dla mnie to wygląda jak jakiś trolling, bo to są te same karty, przecież tu nie ma żadnej różnicy w odcieniach

może na żywo to trochę inaczej wygląda, ale po tym zdjęciu ciężko mi wskazać różnicę. Może to kwestia mojego ekranu.
A wracając do Katakumb: grałem w poprzednie Brzdęki (więcej w tego kosmicznego i to z dodatkami) i muszę powiedzieć, że Katakumby to najlepsza gra z tej trójki.
Po pierwsze - klimat fantasy! Zanim zainteresowałem się pierwszym Brzdękiem, to już pojawiła się wersja s-f z modularnymi kawałkami planszy, czyli coś co brzmiało na dużo bardziej regrywalny tytuł (i faktycznie taki był). Ale z drugiej strony generyczne sci-fi totalnie do mnie nie przemawia

(dlatego też zawsze Hero Realms > Star Realms). Grałem na cudzych egzemplarzach, czekając, marudząc i kręcąc nosem czekałem na coś nowego w temacie Brzdęka w upragnionym klimacie fantasy by trafił Brzdęk i na moją półkę i cieszę się, że się doczekałem
Po drugie, Brzdęk! był dla mnie bardzo fajną grą przygodową. Wiadomo, chodzi o punkty na koniec gry, ale jednak czuć było też ten klimat, bo jednak bez dotarcia chociaż do bezpiecznej strefy punkty do niczego nie były potrzebne. Generujemy jak najmniej hałasu, by nie prowokować ataków, skradamy się etc., wszystko było dobrze dopasowane tematycznie, do tego klimatyczne i zabawne przypisy na kartach. I tutaj ten klimat zejścia do niezbadanych katakumb wręcz się wylewa podczas gry - to jest kapitalne uczucie jak decydujesz się pójść "w nieznane" i sięgasz po nowy kafelek. Nie rozumiem zupełnie zarzutu o jakiś zwiększony downtime, decyzja jak obrócić i dołożyć kafelek to dosłownie chwila i gramy dalej. Ten dreszczyk emocji to jest coś, co brakowało mi w poprzednich grach - co to za lochy/obcy statek, gdzie znasz cały rozkład pomieszczeń?

ba, W! Kosmosie! wiedzieliśmy nawet od początku gdzie jest jaki artefakt. Tutaj to "nieznane" to jedna z większych zalet tej gry, i nawet nie chodzi o regrywalność, tylko właśnie o ten dreszczyk emocji.
Jeśli chodzi o losowość, to oczywiście że ona jest, jednak nie czuję, by ona tutaj przeszkadzała, a nawet wprost przeciwnie - patrz akapit wyżej, to nie jest taka "chamska" losowość pt. "wygrałeś tylko dlatego, bo miałeś farta" (ale oczywiście wiadomo, że szczęście w Brzdęku trzeba mieć, zwłaszcza pod koniec gry jak wyciąga się coraz więcej i więcej kosteczek

), tylko losowość powodująca ekscytację i coraz większy fun z gry. Powtarzam się, ale to jest naprawdę kapitalny element gry.
Ostatnie słowo o komponentach - podobnie jak przedmówcy, czytając o jakości komponentów bałem się otwierać swoje pudełko, a tymczasem jest naprawdę w porządku, przyznam szczerze że nie rozumiem zarzutów co do jakości komponentów. Karta pomocy faktycznie mogła by być na grubszym papierze, ale karty są jak najbardziej ok (i tak jak to w deckbuilderze trzeba wszystko zakoszulkować), żetony wytrychów są trochę małe, ale tragedii nie ma... Szkoda, że nie ma jakiejś plastikowej wypraski w pudełku, bo żetonów jest całkiem sporo, ale jakiś mały organizer po śrubkach powinien załatwić sprawę.
tl;dr: podpisuję się rękami i nogami pod stwierdzeniem, że to
najlepszy Brzdęk!