Miałem wczoraj okazję zagrać w Ziemię w miejskim klubie planszówkowym. Sam nie miałem zupełnie tej gry na radarze, ale kojarzyłem, że jest wokół niej jakiś hype, a i na forum widziałem też jakieś mniej pochlebne opinie, więc podszedłem do gry z dużym dystansem, zwłaszcza, że widziałem porównania do Wingspana, którego nie znoszę oraz Ark Novy, którą lubię, ale jest moim zdaniem przehypowana.
Porównując do kilku tytułów z tego samego gatunku, w które miałem okazję zagrać:
- podobnie jak w Everdellu i Wingspanie, rozmiar tableau mamy ograniczony - to jest w miarę na plus, bo ogranicza czas gry, który jest o dziwo bardzo rozsądny (u mnie wyszło ~2h z tłumaczeniem na 4 osoby)
- symultaniczne akcje jak w Aresie, z bardzo podobnymi efektami, sprawiają że gra się sprawnie i jest niewielki downtime, ale potęguje to uczucie grania w pasjansa i nie bardzo pozwala na pilnowanie innych graczy, zwłaszcza przy stole. Na BGA/na kompie myślę, że tego typu gry działają trochę lepiej jak można w łatwy sposób sprawdzić co kto ma w tableau.
- temat w grze praktycznie nie istnieje, za to zdjęcia na kartach są bardzo ładne
- praktycznie wszystko w grze jest punktem zwycięstwa, jest to dosyć unikalna cecha w porównaniu do innych tego typu gier, jednak "waga" jednego PZa jest przez to niewielka - u mnie wszyscy skończyli z wynikiem 200+
- budowanie bonusów do akcji na plus, w Wingspanie w zasadzie mamy to samo z ulepszaniem dostępnych akcji, tutaj jest to jednak trochę bardziej "rozwodnione"
- kiełki przypominają mi żonglowanie mikrobami w TM, czuję trochę niewykorzystany potencjał, bo można było dać jakieś dodatkowe efekty przy wymaxowaniu kiełków na karcie, a tak to tylko się je gromadzi żeby wymienić na te 2 gleby lub na punkty na końcu gry
- układanie tableau w siatce 4x4 na plus, trochę jak w grze kafelkowej, więcej tego typu gier mogłoby to robić, chociaż zżera to trochę stół
- wyścig po wspólne cele jak z Ark Novy i Terraformacji, niczym się to specjalnie nie wyróżnia
- na minus karty punktowanie rzeczy z du*y takich jak podkreślona nazwa karty. Jest to dla mnie zbyt abstrakcyjne i sugeruje, że zostało wciśnięte na odwal się, aby dodać po prostu kolejną możliwość punktowania. Do tego zachęca to do zagrywania byle czego, byle pasowało pod punktację, zamiast dla ciekawego efektu.
- nie podobają mi się kompletnie karty wydarzeń. Sam ich nie trafiłem praktycznie w ogóle, a koledzy przy stole dostawali sobie jakieś profity w czasie gry i nie kosztowało ich to akcji. Na koniec gry przy podliczeniu miałem -4 za te 1-2 karty, a jeden kolega, który miał ich zagranych z 10 wyszedł na 0.
- tylko jeden surowiec w porównaniu do multum w TM czy nawet Everdellu, podobnie w sumie jak jajka w Wingspanie, przez to gra jest bardzo prosta. Znowu czuję tu niewykorzystany potencjał dla kiełków

- brak jakiegokolwiek publicznego rynku w porównaniu do innych tytułów - tu rozumiem, że tak musiało być, bo wszyscy grają jednocześnie, ale trochę wzrasta przez to losowość
- brzydkie i niepraktyczne komponenty - mam tu na myśli te wieżyczki, do tego mają one różne kolory daszków - dlaczego, tego nie wiem, ale wytłumaczono mi, że nie ma to znaczenia mechanicznego. W Wingspanie rozumiem z jajkami, ale tutaj było to jedynie mylące. Poza tym wygląda to jak komponent, który powinien być w Czerwonej Katedrze.
Ogólnie, jako osoba kompletnie zmęczona tego typu grami w ostatnim czasie nie bawiłem się najlepiej, chociaż jest to poprawny tytuł, może takie 6-6,5/10. Rozgrywka jest praktycznie wyprana z emocji, po prostu idziesz z falą tego co ci wpadnie, a wpada tego dużo. Nawet w Ark Nova czasem są jakieś emocje związane ze zbliżającą się przerwą, czy nie będzie trzeba odrzucić jakichś fajnych kart z ręki, tutaj było to dla mnie takie bezpłciowe. Jakbym miał ustawić te wszystkie gry w kolejności od najlepszej do najgorszej (dla mnie) to byłoby to coś takiego: TM >= Ark Nova > Everdell > Ziemia > Wingspan > TM Ares.