Jeszcze co do gierek z tego "ostatniego poniedziałku"- przede wszystkim bardzo dziękuję miłej ekipie
Co się tyczy gierek, w
Race for the Galaxy dopiero raczkowałem (jeśli to nie zbyt dumnie powiedziane

). 19 punktów... więc pewnie nie powinienem się wypowiadać, ale dla mnie owszem, pochłaniające, ale zarazem jakieś takie... jak słusznie podkreślał Zephyr, żeby grać śwaidomie, trzeba znać talię (co można podciągnąć pod super-skomplikowane reguły - bo w tym momencie same karty liczą się do gry niczym reguły...), a zarazem długa nauka nie do końca owocuje głęboką strategią, bo to w dużej mierze taki pasjans... Inna rzecz, że nie chciałem robić downtime'u doświadczonym graczom, a w połączeniu z brakiem obycia sprawiło to, że wykazałem przy partii tyleż pomyślunku, co muszka owocówka (z całym szacunkiem dla muszek)

Nie żebym się zniechęcił, ale wolę Kabale und Hiebe
Wspomnę jeszcze, że partyjka
Krety wywołała ku memu zdumieniu gwałtowną niechęć uczesnitków do tej gry

Twierdzili, że punktowanie jest straszliwie losowe i kompletnie nie wiadomo, czy po rozstawieniu się "wpadną właściwe regiony", czy nie... Nie potrafili zaakceptować mych argumentów, że losowość jest niewielka, bo:
1) punktuje wprawdzie 11 z 26 celów, ale w trakcie partii przejrzeć można do 19 kart celów (czyli abolutną większość)
2)

specyfika gry jest taka, że budujemy swą obecność raczej w pewnych regionach planszy, rozumianych jako stykające się prowincje, niż konkretnych prowincjach-celach. Takich regionów można wskazać może 6 i jeśli ktoś ma na tyle rozsądku, by obsadzić więcej niż jeden, to właściwie nie ma szansy, by korzystne dlań pociągnięcia kart celów nie zrównoważyły tych "złych".
Nawet odwoływanie się do autorytetów (Jax...) niewiele pomogło
Zabawne, że mimo ataków na kompletną losowość Zephyr umiejętnie zarządzał ryzykiem i przerzucaniem sił i wbrew swym zarzutom wygrał

Ja byłem drugi, o trzy punkty z tyłu - pozostali gracze grali tak, by potwierdzić słuszność swych zarzutów

Bardziej serio, przyczyn swej porażki upatruję w tym, że: 1) Zephyr zebrał pełne kombo na winogronkach, 2) ja raz za dużo suwałem statkiem, przez co byłem o jeden zbiór plonów opóźniony, 3) Jeden z graczy zapunktował po raz ostatni b. szybko (zniechęcon) i nie zdążyłem postawić fortu... Natomiast obaj z Zephyrem, o ile pamiętam, zmarnowaliśmy po jednej wiosce.
Gratuluję zwycięzcy i dziękuję za inspirującą krytykę gry
Na koniec pragnę serdecznie podziękować F.S. i Safari, którzy z anielską cierpliwością odpowiadali na me pytania dotyczące Waterloo, choć na planszy trwała okrutna rzeź...