Zagrałem wczoraj na 2 osoby (w nową edycję, od razu dwie partie) i jestem urzeczony. Świetnie zaprojektowana gra strategiczna - jest napięcie, są ciężkie decyzje i długofalowe planowanie. Gra fantastycznie łączy mechanikę i tematykę, wszystko jest intuicyjne. Wykręciłem 50 pkt, nie wiem, na ile to dobry wynik. W każdym razie - mam ochotę na kolejną partię JUŻ TERAZ.
Po dwóch partiach dwuosobowych i trzech "solówkach" daję 9/10, znakomicie się przy tej grze bawię (w życiu bym się nie spodziewał, biorąc pod uwagę moje dotychczasowe doświadczenie z grami Rosenberga).
Mój kumpel stwierdził, że docenia masę rzeczy w tej grze (widać było zaangażowanie i autentyczne emocje
), ale frustruje go końcowa punktacja i limity, które czynią nadmierną specjalizację w danej dziedzinie całkowicie nietrafioną strategią (poszedł mocno w zboże/warzywa, a odpuścił zwierzęta). Generalnie stwierdził tak -
"gra dąży do stworzenia książkowego gospodarstwa i po dwóch partiach mam wrażenie, że nie jest mnie w stanie niczym zaskoczyć. Będę rozbudowywać izbę, żeby szybko zdobyć pracownika, a potem pójdę albo w uprawę albo zwierzęta. I tak za każdym razem. Po piątej partii nie miałbym ochoty do tego wracać" (stwierdziłem, ze skoro wolałby nie mieć limitów punktowych i móc specjalizować się w danych dziedzinach, to musi kupić Kawernę - i raczej tak zrobi
Ale mówi, że będzie mu brakowało kart).
Sam się zastanawiam, na ile różnorodność kart urozmaica rozgrywkę i zapewnia regrywalność Agricoli. Bo tak naprawdę karty nadal służą realizacji schematu. ALE! Cały fun tej gry tkwi w tym, żeby ten schemat zrobić szybciej, efektywniej i jak najmniejszym nakładem sił i środków. I ta ciągła optymalizacja i chęć "sprawdzenia się" i wykręcenia lepszych wyników przyciąga mnie do tej gry. Nie wiem tylko, na jak długo
.