Gambit pisze: ↑09 sie 2018, 22:34
Aaaa...rozumiem, że dla Ciebie klimat TWoM, to takie popkornowe popierdółki, do grania przy popijawie z kumplami? Przepraszam za szczerość, ale gdzie się takie bezduszne maszyny bez krzty empatii wychowuje?
Aha, i to wszystko wywnioskowałeś z faktu, że najwyraźniej w przeciwieństwie do Ciebie, nie mam ciarek na plecach, gdy czytam o trupie leżącym na ulicy? Jeszcze ten nadzwyczaj słaby tekst o braku empatii... litości. Ale na spokojnie:
Horrory są okay, filmy wojenne są okay, gry wideo (np. FPS-y) też są okay. Jesteś może zwolennikiem teorii, że masakry popełniane przez uczniów w amerykańskich szkołach to przez gry?
Od przemocy nie da się w dzisiejszej popkulturze uciec. Chcesz czy nie chcesz, widzisz ją codziennie. Jak nie w grze czy w filmie, to w wiadomościach. Zamachowcy wysadzają się w metrze, trwa wojna w Libii, a za zabicie przeciwnika ciosem noża w kark, dostajesz więcej punktów w Battlefieldzie. "Kibice" po przegranym meczu biją swoich piłkarzy po twarzach, psy są usypiane, bo schronisko musi przyjąć kolejne porzucone czworonogi, a konia, który na wyścigu złamie nogę, usypia się. Sąsiad alkoholik bije dzieci, mijasz je zresztą codziennie na klatce schodowej. Ściany budynku, w którym mieszkasz całe wysprayowane są napisami typu "j... policję", "śmierć żydom/arabom". W tramwaju trwa dyskusja o tym, czy wprowadzić eutanazję i zalegalizować aborcję...
Nie, nie mieszkam w żadnej patologiczne dzielnicy, szczerze mówiąc, czuję się w swoim mieście bezpiecznie. Unikam awantur i bójek, nigdy nie skrzywdziłbym zwierzęcia, a przez około 15 lat oddawałem regularnie krew. Popijawy z kumplami? Co kto lubi, ja alkohol odstawiłem zupełnie (polecam i Tobie).
I teraz uwaga, ważne: gra This War of Mine to fabuła literacka, fikcja. Nie zaprzeczę, że autorzy inspirowali się wojną w byłej Jugosławii, ale to nadal jest fikcja. Na tej samej zasadzie "Rambo" jest fikcją, chociaż jest inspirowany prawdziwą wojną. Horrory czy thrillery - one pewnie też miały początek w tym, że scenarzysta zobaczył coś w tv, czy przeczytał w gazecie. Mamy ich nie oglądać, bo to się naprawdę mogło kiedyś stać? Ergo - mam nie zagrać w grę, bo ktoś może zginął w sposób przez tę grę opisany?
W grze "This War of Mine" nie ma niczego, z czym się przeciętna dorosła osoba wcześniej nie zetknęła. W filmie, w grze wideo, w książce. Co w niej wywołuje u Ciebie takie ciarki, o których pisałem na początku? Fakt, że grupa natrafiła na trupa? Na rebeliantów? Że była świadkiem gwałtu i nie mogła mu zapobiec? Na litość boską, przecież to fikcja. To się nie dzieje naprawdę. Dotykasz tego nawet nie przez szybę - raczej patrzysz na to z bunkra i to przez teleskop. Za chwilę wylosujesz nową kartę i o tamtym, fikcyjnych zdarzeniu, nie będziesz pamiętał. A jeśli będziesz, cóż, dla mnie jesteś mimozą. Widzisz wiele z tych rzeczy codziennie: jedne na żywo, inne w środkach masowego przekazu, ale nadal torsje wywołuje u Ciebie gra planszowa.