W moim przypadku byly to dwie mega-produkcje FFG: Arkham Horror i Descent. Na szczescie obie udalo mi sie sprzedac/wymienic.
Jedyne co z pamietam z AH, to zetony, wspolczynniki, zielone ramki, czerwone ramki w polaczeniu z gwiazdka i jakies wchodzace w natrectwo zagladanie do instrukcji przy praktycznie kazdej akcji: tu w prawo, tam w lewo, trzy, siedem, pietnascie, itd. Grania podjelem dobrych kilka prob, ale po ktorejs kolejnej stwierdzilem, ze to absolutnie nie dla mnie.
A Descent rozczarowal mnie juz instrukcja. Jako ze mialem spore doswiadcznei RPGowe, wiec takie jakies quasiRPG mnie kompletnie odrzucilo. Kiedy chcialem to poprowadzic sensownie (czyli tak zeby gracze nie widzieli ksztaltu lochu, wielkosci, rozkladu pomieszczen itp), to sie okazywalo, ze mi pudelko i zawartosc zupelnie niepotrzebne... bo wychodzilo zwykle RPG... a plansza nawet przszkadzala. No i serduszka mnie oslabily
Obie gry kupilem na poczatku swojej planszowkowej pasji. Dziwi mnie tylko ich popularnosc i ciagle ukazywanie sie dodatkow. Zreszta od tamtych czasow alergicznie reaguje na duze pudelka z FFG
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)