neotom pisze:[
Natomiast de gustibus non est disputandum. Czyli jak kto woli podejście kostkowo-losowo-push your luckowo-epickie do gier to będzie turlał i będzie zadowolony. Jak ktoś woli (w ogóle albo danego dnia albo w danej grze) większy wpływ myślenia niż kostek i kostki mają mu z założenia służyć jako generator liczb losowych (bo jakiś w danej grze z konieczności musi być), to będzie używał Fair Dice lub przygotowanych przez producenta kart jak w Combat Commander albo samoróbek z wydrukowanymi wynikami (dla tych co nie lubią elektroniki przy planszówkach).
Jeżeli chodzi o ZW akurat, to jest to totalna bzdura. Odi ma generalnie rację - jeżeli ktoś uważa, że przegrał przez kostkę, to nie umie w to grać. Ja też klnę jak głupi, jak słabo idzie w rzutach, ale potrafię zrobić 3 coupy, rzucić 121 a i tak spokojnie wygrać. W tej grze kostki prawie nie mają znaczenia mimo wszystko. Można przegrać przez losowość w kartach, tu się zgodzę. Jak dostaniesz dwa razy pod rząd Czerwone czystki w twarz, to czasami się trochę odechciewa.
Wszystko w tej grze zależy od twoich decyzji, mimo tego, iż coup to rzeczywiście potężna broń. Ale dlatego też niepewna. Osobiście też uważam, że oszukiwanie z kostkami psuje założenie tej gry - niektóre akcje mają być bardzo niepewne i tyle. I to nie jest losowość - nie chcesz, użyj tych punktów inaczej. Coup jest mocny, ale nie aż tak ważny - czasami nawet wykonanie og za 1 ops tylko po to, żeby obniżyć defcom ma sens, nie każdy z nich musi się kończyć jakimiś zmianami.
hancza123 pisze:losowosc kart nigdy mi nie przeszkadzala, z kazda reka jest jakis pomysl co zrobic. nie mam na reku swoich najlepszych kart? no to ma je na reku przeciwnik i problem co z nimi zrobic!
Jak już pisałem, to też bzdura. Jak karty się ułożą odpowiednio, bardziej chodzi o dobre combo w ręku przeciwnika nawet niż problematyczne karty w twojej, to nie ma zmłuj. W weekend grałem z Jokim i razdostałem taką rękę jako ZSRR, że skończyło się w 3 turze. A Joki wcale już tak źle w to nie gra. Nie zdarza się to często, ale jednak.
Tak mi się zawsze przypomina przy tych dyskusjach artykuł Wizardów o MTG, gdzie sugerowali, iż popularnośc MTG opiera się na losowości bardzej, czy też raczej jej złudzeniu. Jak przegrywasz, to nigdy ze swojej winy przecież, po prostu nie podeszły Ci dobre karty, zazwyczja za dużo/mało landów. Za to jak wygrywasz, no to ba, przecież tylko dzięki swojej genialnej strategii. To oczywiście bzdura, ale nasz mózg tak działa, że lubimy zwalać winę na czynniki zewnętrze, inaczej musielibyśmy się pogodzić z faktem, że jesteśmy wszyscy do bani i cały czas dajemy ciała. Na tej samej zasadzie ludzie przegrywają w ZW przez rzuty kostką;)