Trolliszcze pisze: ↑12 wrz 2018, 14:51
A tak z ciekawości - czy Twoim zdaniem po wyrzuceniu planszy ucierpiałby karciany element gry? (A jeśli tak, to w jaki sposób?)
Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem pytanie. Czy chodzi o to, czy wyobrażam sobie TM bez planszy i kart odnoszących się do niej? Tak, wyobrażam sobie. Czy główna mechanika - zagrywanie kart - nadal by działała? Oczywiście.
Podobnie wyobrażam sobie TM bez symboli na kartach i kart punktujących za owe symbole. Wyobrażam sobie TM bez projektów standardowych, bez punktów na kartach projektów, bez korporacji itd. W zasadzie każdy pojedynczy element można wyciąć, a reszta będzie wciąż z grubsza przypominała Terraformację.
Ale jak pisałem wyżej, dla mnie plansza to element pomocniczy w grze. Nie dajcie się zwieść wielkości tego elementu, sercem gry pozostają karty.
W TM wybierając projekty na rękę należy uwzględnić sporo zmiennych - koszt karty (nie tylko pieniądze, ale też wymagania produkcji lub poziom wskaźników), punkty na niej lub ich brak, przewidywaną długość rozgrywki, widniejące na niej symbole i - tada - sytuację na planszy, jeśli karta daje nam (bezpośrednią lub pośrednią) możliwość wprowadzania zmian na powierzchni Marsa. Każdy z tych detali może decydować o jej kupnie lub odrzuceniu. Dlaczego miałbym narzekać, że jedną ze zmiennych, jakie muszę uwzględnić przy zakupie karty i potem przy zarządzaniu ręką, jest element przestrzennej układanki, którą wnosi plansza? Moim zdaniem jest to bardzo ciekawy dodatek do gry karcianej, daleko wykraczający poza klasyczne rozwiązania typu: bonus za sąsiedztwo odpowiednich kart w tableau.
Jednak plansza to nie tylko zmienna przy zagrywaniu karty. To alternatywa dla grania projektami. W parze z projektami standardowymi (wspaniałym rozwiązaniem, mam wrażenie, że najbardziej niedocenianym tu mechanizmem) mamy szanse przetrwać impas powodowany nieszczęśliwym dociągiem. Co prawda trudno wyobrazić sobie sukces bez wystawiania projektów, ale z drugiej strony - ile jest karcianek, które dają nam możliwość nie zagrywania kart, przy jednoczesnym pozostaniu w grze. I to wszystko możliwe jest dzięki planszy, bo na niej możemy nadrobić, przynajmniej częściowo, punkty, których nie zdobyliśmy dzięki projektom.
Nie oceniam poziomu interakcji na planszy, bo to kwestia indywidualna. Ponadto, jak wielokrotnie pisano w wątku, różnie się partie układają. Nie ma co porównywać. Za to mogę napisać, że bardzo często dochodzi w TM do interakcji między moimi akcjami a planszą. Komu nie zdarzyło się budować ciągów działań, które stawały się możliwe do wykonania dzięki uważnemu wykorzystaniu układu na planszy? Sąsiedztwo oceanów lub bonusy roślinne bywają nie do przecenienia.
Stąd też uważam, że wycięcie planszy z Terraformacji Marsa głęboko upośledziłoby ten tytuł.
PS Z każdą kolejną rozgrywką (i przy okazji niniejszej dyskusji) zdaję sobie sprawę, jak bardzo TM spełnia moje marzenia o zagraniu w grę idealną. Co prawda taką pozycją nie jest (bo taka gra powstać chyba nie może), ale, mimo wielu zastrzeżeń, jest grą, która w tym względzie "ciągnie w dobrą stronę".
Edycja: Jeszcze mi się przypomniało.
Czy na planszy mogłoby się dziać więcej? Pewnie tak. Można by podróżować, zajmować tereny, rozprzestrzeniać się. Każde pole mogłoby dawać zróżnicowane zasoby, rożnie eksploatowane - w zależności od potrzeb, zasobności właściciela, czasu, wyjałowienia źródeł. Miasta mogłyby się rozrastać lub byłyby pochłaniane przez dżunglę. Kataklizmy naturalne mogłyby nękać nowych osadników, a alianse między sąsiadami pomagałby w obronie przed inwazją spoza granic. Ale w TM tych elementów nie ma. I dlatego TM nie jest grą, jaką być może mogłaby być.