Scarab Lords - jakichś ogromych oczekiwań nie miałem ale jednak po jednej rozgrywce nie widzę sensu grania w tę grę. Takie tam wykładanie kart, co podejdzie.
No thanks! - w tę grę też nie widzę sensu grania za bardzo, dziwię się pozytywnym ocenom tej gry, nawet takich osób jak Tom Vasel. Praktycznie zero decyzji, żeby chociaż jakieś emocje były jak chociażby w 6. bierze.
Streetsoccer - w zasadzie ciężko mówić o rozczarowaniu bo nie lubię gier logicznych (abstract strategy) ale mimo to jako fan piłki chciałem grę spróbować. No i niestety nawet w lubianym przeze mnie temacie gry logiczne mi nie podchodzą
Notre Dame - współczynnik suchości/cm2 przekraczający wszelkie normy unijne, gra nudna jak flaki z olejem, kwintesencja tego co najgorsze w euro. Jakbym miał wybierać najgorszą grę w którą zagrałem w tym roku to chyba byłaby to ta gra.
Olympos - podobnie jak wyżej, sucha, wtórna, bez polotu.
Antike - hmm, w zasadzie można skopiować opis z Olymposa i wkleić tutaj.
Troyes - kolejna euro-sztampa, mimo, że dla niepoznaki dodano kostki.
Blue Moon City - następna nijaka gra w zamienianie kostek (tutaj akurat kart) na punkty zwycięstwa. Ładnie wygląda więc może by się nadawała dla dzieci.
Cosmic Encounter - Na papierze zapowiadała się na hit ale podczas rozgrywki miałem wrażenie dużej schematyczności i powtarzalności - turę w turę robimy to samo - losujemy kogo atakujemy, wysyłamy statki, zapraszamy sojuszników, zagrywamy karty, patrzymy kto wygrał, no i od nowa.
Letters from White Chapel - Gra ma wszystko to czego nie lubię w grach kooperacyjnych, na czele z syndromem lidera.
Horse Fever - za dużo tutaj typowo eurogrowej optymalizacji, a za mało funu. No i zdecydowanie za długa.
Shogun - próbowano zrobić połączenie eurogry z grę klimatyczną, a wyszło, że gra nie ma ani klimatu ani jakiejś porządnej mechaniki. Boję się też, że partia może być w dużej mierze rozstrzygnięta na samym początku tym czy komuś się wylosowały prowincje obok siebie (ma duże szanse na wygraną) czy rozsiane po całej planszy (będzie mu ciężko).
Conflict of Heroes - gra może nie jest zła ale jednak zgadzam się z zarzutami, że ma zbyt “szachowy” charakter (chociaż karty z różnymi niespodziankami trochę to ratują).
Space Empires: 4x - w samej grze widzę potencjał ale niestety wszelką przyjemność z gry odbiera obsługiwanie stosików żetonów.