Wybierając akcję eksploracji gracz jest kompletnie zdany na łaskę lub niełaskę hexu który wyciągnie
Nie jest to prawdą. Dobry gracz wie, kiedy hex odrzucić, nie jest zmuszony do jego wybierania. Traci akcję, ale jeśli ma pewną określoną taktykę w głowie, tak jest lepiej. Poza tym, różne pierścienie galaktyki, mają różne prawdopodobieństwa wystąpienia i obcych i konkretnych minerałow. Trzeba wiedzieć, w co się pakujesz.
Możemy oczywiście ich nie zaludnić, ale z racji mechaniki gry byłby to czyn iście karalny, gdyż aby nadać pędu ekonomii naszej rasy
Nie jest to prawdą. Żeby zaludnić, trzeba najpierw zrobić influenca. To się nie zawsze opłaca. Poza tym często się robi taktyczne bankructwa.
Ekspansja Imperium:
Wszystko to co tam wymieniłeś, to zalety dobrze skonstruowanej gry.
Nie ma tu tak naprawdę żadnej strategii, gdyż hexy z góry narzucają graczowi jakie surowce będzie w stanie pozyskać lub nie. Dla przykładu, w swojej pierwszej grze zostałem otoczony przez statki Starożytnych, które skutecznie uniemożliwiły próby dalszej ekspansji i tak już od 2 tury mogłem sobie dać spokój z grą.
Nie wiem ile razy grałeś w Eclipse, ale wśród zaawansowanych graczy, taka sytuacja jest zdecydowanie pożądana. Hexy z starożytnymi to zwykle hexy z odkryciami. Każde odkrycie + 2VP do przodu (albo zmieniająca taktykę technologia). Im więcej walk tym lepiej, bo masz szansę wymaksować się na 4VP w każdym slocie i to mierząc się z stosunkowo słabym przeciwnikiem (a nie z dopompowanym graczem). Owszem, taka sytuacja spowalnia lekko gracza, ale wystarczy trochę cierpliwości i po rozjechaniu obcych, jest się w czubie. Od tego miejsca, strategia gry już zależy od rasy i pomysłu. Można się do końca bronić bazami, można stawiać orbitale i monolity, można próbować zrobić ostatni skok na centrum. Widziałem wiele takich wygranych.
Wynalazki:
Chyba najbardziej losowy aspekt gry. Wszystkie bowiem wynalazki co turę dociąga się na ślepo z woreczka i później gracze mają możliwość zakupu tych, które zostaną wylosowane w tej turze. Ponownie, aspekt strategii został zredukowany do zwykłego wyścigu "kto pierwszy kupi technologię taką i taką".
Przy czym zapomniałeś nadmienić, że dociąga się stosunkowo dużo, i dostępnych technologii jest często więcej niż jedna. I jeszcze tego, że na każdą metodę rozwoju jest kontra, a możliwość przebrojenia statków, pozwala być elastycznym w grze. I jeszcze tego, że bycie pierwszym graczem jest sprytnie sterowane akcjami z poprzedniej rundy i jeśli zależy nam na technologiach, to można się ustawić po nie jako pierwszy w kolejce.
Eclipse to zwykłe Euro z mocnym naciskiem na worker placement i sztywne zbrojenie. W grze nie ma praktycznie klimatu i tak naprawdę nie robi to różnicy, którą frakcją Terran czy Obcych zagramy, gdyż poza kolorem pionków, rasy niewiele się od siebie różnią. Wszelkie natomiast różnice w ogóle nie są zauważane przez graczy, gdyż autorzy gry nie zadbali o odpowiednie tło fabularne sprawiające iż gracz miałby w ogóle jakiś powód zainteresowania się rasą którą przyszło mu/jej grać.
Litości, rasy się nie różnią? Planta vs Rho-Indi? Lyran vs Hydran Progress? Różnią się dramatycznie i zmieniają całe pomysły na grę. Tło fabularne jest, jakie jest, nie oszukumy się, w wymyślonych grach i światach, zawsze będzie trochę drętwe i sztuczne. "Tło" frakcyjne w TI jest równie infantylne. To nie na historie te gry się mierzą, tylko na grywalność.
Docelowo, pomimo posiadania najbardziej rozbudowanej floty i ilości surowców, grę przegrałem raptem kilkoma punktami zwycięstwa na rzecz gracza który zdobył dodatkowe PZW za technologie. Różnica wynosiła raptem kilka punktów.
Masz ci los, co za losowość, no! Newsflash: surowce i flota nie wygrywają gry, wygrywa ją liczba punktów zwycięstwa na koniec. O tym jest ta gra. Swoim opisem sam zaprzeczyłeś swojemu własnemu podsumowaniu, że gra to statki i technologie. Jak chcesz budować statki i się strzelać do woli, to nie tutaj, tylko do Exodusa. W Eclipse nie ma zwycięstwa "raptem", wśród dobrych graczy, różnica punktowa potrafi być o jedno oczko!
Więc, moim zdaniem, to trochę dyskwalifikuje celność Twojej opinii nt. Eclipse, choć w ogólności zgadzam się pośrednio z dwoma punktami a) to hybryda, ale bardziej euro niż ameri, b) można było więcej zrobić w gestii klimatu (grafiki ras słabe, opowieści drętwe), ale w pewnym sensie jest go dużo przez ładne hexy, stateczki i nazwy technologii - części.
Nie mam tu nic przeciwko opiniom graczy, ani temu że komuś się gra podoba czy nie podoba, bo to rzecz gustu. Ale nie lubię takich pobieżnych opisów, które prześlizgują się po dość złożonej grze, bez uwzględnienia całości. To zniechęca potencjalnych graczy. Ta gra jest w top 10 BGG i nie jest tam bez powodu.
TI jest ciekawą grą, ale grałem w nią tylko raz, więc nie mam takiego doświadczenia analitycznego. Ale czas rozgrywki całkowicie grę dyskwalifikuje - nie sądzę by udało się do niej kiedykolwiek zasiąść jeszcze raz. Wolałby trzy razypolatać w Eclipsa w tym czasie.
Exodus jest grą bardzo zbliżona do Eclipsa, ale z bardzo ostrym amerithrashowym twistem, czyli: buduj flote, uzbrój w hiperduper laser i rozpieprz pół galaktyki. Cierpi na tym zarówno balans gry jak i złożoność rozgrywki. To niemal taki dłuższy filler między lepszymi grami. Ale może się podobać.