Dość nietypowa prośba...

Zastanawiasz się co kupić? Poszukujesz gry dla 2 osób? A może najzabawniejszej gry dla 3-6 osób Reinera Knizia o kosmosie, zaczynającej się na literę Z? Pomożemy!
Awatar użytkownika
Bea
Posty: 4478
Rejestracja: 28 lis 2012, 10:51
Lokalizacja: Skawina k/Krakowa
Been thanked: 6 times

Re: Dość nietypowa prośba...

Post autor: Bea »

idha pisze: A Nowa Era... No cóż, po przygodach z wykonaniem Stanu 51 (na szczeście nie ja je przeżywałam, tylko znajomi) zainteresowanie tym tytułem z mojej strony jest niewielkie. Tak niewielkie, że będzie raczej na końcu listy. Ale mimo to bardzo dziękuję za pomoc.
Widzę, że Portalowi to się będą wpadki jeszcze długo czkawką odbijać, a szkoda...
A jak już coś znajdziesz, co cię w końcu powali na kolana, to koniecznie napisz tu o tym :)
Awatar użytkownika
zbajszek
Posty: 530
Rejestracja: 18 sie 2012, 19:18
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 7 times
Been thanked: 17 times

Re: Dość nietypowa prośba...

Post autor: zbajszek »

Jeśli chodzi o klimat to może spróbować coś bardziej epickiego typu Wojna o Pierścień (najlepiej na dwie osoby) czy też Twilight Imperium 3 (najlepiej na sześć osób i najlepiej z dodatkami i grając z białymi kartami strategii). Tyle że to typowe Ameri potrafiące ciągnąć się godzinami (szczególnie TI3). Ale bardziej epicko niż TI3 się chyba nie da, szczególnie jeśli gra się z grupą która odgrywa swoje rasy a nie liczy punktację.
--------------------Zbajchu Plays--------------------
---Moja Planszoteczka --- Sprzedam/Wymienię Topic ---
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 930 times

Re: Dość nietypowa prośba...

Post autor: rattkin »

Po doświadczeniu tak dużej ilości gier, syndrom wypalenia i znudzenia jest jak najbardziej normalny. Ja sam widzę, że planszówki już raczej stanęły w miejscu i majtają nogami, a przecież widziałem tylko pewną część gier, w które Ty grałaś albo znasz.

Odpowiedzią na taki problem raczej rzadko kiedy jest kolejna gra. Szczególnie jeśli np. wybiera się gry ze swojej strefy komfortu (odwieczne euro vs ameri, party vs gamer's game, itd.). Ogromna większość gier planszowych jest stosunkowo prosta bądź średnio trudna - dla wyjadacza, ogarnięcie całości to często jest kwestia kilku gier. Z wiekiem, człowiek zaczyna optymalizować swój czas, ma go niewiele, chce go poświęcić na ulubione gry, bądź na takie, przy których najlepiej się będzie bawił. Poznawanie wiecznie nowych tytułów to koszt (najbardziej, wbrew pozorom, czasowy) i ryzyko, które potem trudniej jest ponosić.

A potem, to już jest prawie zawsze to samo i ta monotonia musi nużyć. Można więc probówać zrobić sobie małą psychoanalizę i zapytać, dlaczego lubię takie gry, a nie inne. Dlaczego nie te inne? Jakie przykłady tych innych mnie drażnią? Czy są gry z tego gatunku, które może nie drażnią. Jakie gry lubię? Czy są jeszcze gry, których nie znam, a które będą się podobać? Jeśli nic z tego nie wychodzi, to po prostu, jak radzą inni, zrobić sobie przerwę (dłuższą!). Albo próbować wykopać się z tej strefy komfortu i próbować zupełnie odmiennych rzeczy. Ale to wcale nie musi działać.

Inną drogą, jest zarzucenie eksplorowania wszerz i pójście wgłąb. Wybranie jednej-dwóch gier, które oferują różnorodność, decyzyjność, premiują umiejętności i wymagają doskonalenia oraz - to ważne - nie trwają dłużej, niż, dajmy na to, godzina. Wtedy sięga się po go, szachy, gry "easy to learn, hard to master" oraz gry ciągle rozwijane w formie dodatków. Może to być np. też Neuroshima Hex (Tezeusz raczej nie). Całkiem możliwe, że może taką grą się okazać Tash-Kalar. No i, oczywiście, zaawansowane karcianki. Nie bez kozery tutaj polecany jest Netrunner. Ta gra cieszy się niezwykłą popularnością i wysokim rankiem na BGG, bo w pełni sobie na to zasłużyła. Oferuje graczom otchłań możliwości, przy której najbardziej skomplikowane euro wydaje się lekką zabawą w dodawanie. Po Netrunnerze nie ma już gier optymalizacyjnych, które mogą podobnie cieszyć. Wymaga stałej interakcji między graczami, co sprawia, że gry są niezwykle emocjonujące i rzadko kiedy wyglądają podobnie. Ale z drugiej strony, jest to gra wymagająca i domagająca się pewnego zestawu umiejętności. Albo się to już ma, albo trzeba sobie wypracować. Barykadą dla "pomniejszych" graczy planszówkowych często jest dużo ukrytej matematyki i rachunku prawdopodobieństwa. Klimat, to kolejna rzecz, która może bardzo pasować, mniej albo w ogóle. Nie jest to też gra, którą można otworzyć, wyciągnąć na stół i "ot tak" zagrać, uprzednio tłumacząc zasady. Można próbować, ale zwykle średnio to wyjdzie. Lepiej zaznajomić się uprzednio. Granie w Netrunnera nie wymaga też aż takich wyrzeczeń co do czasu i spotkań, od biedy można grać z jedną-dwiema osobami, tak długo jak one mają taką samą ochotę i zapał do gry. Niemniej jednak z góry trzeba powiedzieć, że nie jest to gra dla każdego i część osób się po prostu od gry odbije. Interesującym pytaniem może być co najwyżej, czy w wyniku własnych uprzedzeń, w wyniku dezinformacji, w wyniku irytacji mechaniką, kosztem, czy klimatem. W razie potrzeby, służę pomocą w bezstresowym wprowadzeniu do gry :)

Argumentu o uczeniu do mnie nie trafia :) - jeśli za każdym razem i tak musisz nową grę tłumaczyć innym, to prawdopodobnie w cześci przypadków, radość z grania i tak jest niewielka, bo jeśli się wygra (jeśli to gra konfrontacyjna), to z niedoświadczonym graczem, który zwykle powie "no, fajne, ale kilka razy bym musiał w to zagrać" ... po czym, nigdy już się nie trafia, by z nim zagrać jeszcze raz. Od pewnego poziomu, dobrze mieć stałych graczy do jakichś gier, chociazby też po to, by ustawicznie nie spędzać czasu na tłumaczeniu. Inaczej, trafia się syndrom "wiecznego grania pierwszy raz". Już nie wspominając o fakcie, że ten pierwszy raz, przy bardziej złożonych grach dłuży się okrutnie, bo gracze nie znają zasad albo się mylą, albo trzeba tłumaczyć. Po 3h gry, powiedzą "fajne, ale za długo", na co zwykle odpowiada się "jak wszyscy już znają grę, to jest znacznie szybciej", na co standardowa odpowiedź to "no..., może" - i zwykle do gry się już nie wraca. To już lepszą inwestycją jest nauczenie raz niewielkiej liczby graczy jak grać w krótszą grę, z pewnością, że ta inwestycja się zwróci, bo zagracie w nią jeszcze wielokrotnie.

Argument o spotkaniach i dostosowaniu czasu także do mnie nie trafia :) - jest to rzecz nieodłączna przy niemal każdej grze planszowej. Nawet znajomych trzeba skoordynować i zebrać w tym jednym miejscu o tej samej porze. Już to bywa trudne. Karcianka w pewnym sensie daje ten komfort, że szuka się tylko jednej osoby. Spotkania w Poznaniu są tylko jedną z form "grania w Netrunnera". Inną są spotkania "ad hoc", np. w Gosu, inną są regularne turnieje w Cube, inną równie dobrze mogą być gry na spotkaniach Fundacji, wreszcie można przecież grać sobie z kimś w domu.

Na koniec, tradycyjne ewentualne polecenia - z nowości spróbuj może tego nowego Vlaady, nowego Wookiego od Galakty (K&A), Quantum albo Metallum.
Awatar użytkownika
Hipke
Posty: 554
Rejestracja: 05 lis 2012, 18:40

Re: Dość nietypowa prośba...

Post autor: Hipke »

idha pisze:@Hipke
Zombicide było grane i zupełnie nie porwało. Wygraliśmy raz, wygraliśmy drugi raz, trzecie raz już nam się nie chciało :P
Pozostaje więc pogratulować zmysłu taktycznego ;)
Awatar użytkownika
Veridiana
Administrator
Posty: 3241
Rejestracja: 12 wrz 2008, 17:21
Lokalizacja: Czyżowice
Has thanked: 16 times
Been thanked: 72 times
Kontakt:

Re: Dość nietypowa prośba...

Post autor: Veridiana »

Terra Mystica 8)
Awatar użytkownika
idha
Posty: 405
Rejestracja: 04 sty 2009, 00:17
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 2 times
Been thanked: 36 times

Re: Dość nietypowa prośba...

Post autor: idha »

Na początku chciałam wszystkim jeszcze raz podziękowac za propozycję i dogłębną analizę mojego przypadku :)

Z rattkinem pozwoliłam sobie wymienić pmki, więc nie będę komentować tutaj jego posta, żeby nie zaśmiecać wątku odbiegającą od głównego tematu dyskusją. Pozwolę sobie skomentować tylko jedną cześć wypowiedzi:
rattkin pisze:Argumentu o uczeniu do mnie nie trafia - jeśli za każdym razem i tak musisz nową grę tłumaczyć innym, to prawdopodobnie w cześci przypadków, radość z grania i tak jest niewielka, bo jeśli się wygra (jeśli to gra konfrontacyjna), to z niedoświadczonym graczem, który zwykle powie "no, fajne, ale kilka razy bym musiał w to zagrać" ... po czym, nigdy już się nie trafia, by z nim zagrać jeszcze raz.
Czym innym jest tłumaczenie nowej osobie (nie mówię o nowicjuszu planszówkowym, tylko o nowej osobie w gronie moich współgraczy) nawet ciężkiego euro, a czym innym tłumaczenie zaawansowanej karcianki. Z moich doświadczeń wynika, że podczas grania w ciężkie euro maksymalnie po 3-4 rundach nowy gracz bez problemu już łapie zasady i zależności występujące w danej grze. Może nie widzi całej gamy kombinacji, ale potrafi nawiązać wyrównaną walkę z osobami ogranymi i nawet jeśli ląduje koniec końców na ostatnim miejscu, ma przynajmnie poczucie, że wiedział, co przez całą grę robił i co mógłby zrobić lepiej. Widzę to po sobie oraz po przygodnych osobach, z którymi grywam na spotkaniach planszówkowych.

Zaawansowana karcianka najpierw wymaga nauki ogólnych zasad, potem wymaga nauki kart, następnie wymaga nauki powiązań między kartami. Nie da się tego ogarnąć przy pierwszej rozgrywce. Dodatkowo karcianka wymaga modlenia się do sił wyższych (czy jak kto woli bawienia się w rachunek prawdopodobieństwa), żeby w tym momencie (albo chociaż za 3 rundy) przyszła mi dana karta, bo inaczej będę miała mocno pod górkę. Prawdę mówiąc, mając przed sobą wizję "nauki" zaawansowanej karcianki (która jakoś tak nasuwa mi skojarzenia z bitwenym warhammerem i ciągle kołatającymi się w głowie podczas bitwy myślami pt. "mam 30 kości, więc skoro potrzebuję 1 wyniku powyżej 4, to na pewno powinno mi się udać taki wynik wyrzucić; o, jednak się nie udało"), wolę zainwestować swój czas w szachy albo go, tudzież eksplotowanie Napoleon's Triumph. Ale podkreślam, że to tylko moje zdanie i rozumiem, że innych zaawansowane karcianki mogą fascynować. Dlatego może na przekór sobie spróbuję jednak Netrunnera (tak więc, rattkinie, trzymam Cię za słowo :) )

Podsumowując cały wątek - powinnam spróbować następujących tytułów:

Coup
Duke
Tezeusz
Strasbourg
Amun-Re
W roku smoka
Vinnhos
CV
Bremerhaven
Terra Mistica
Netrunner
Wojna o Pierścień (w polecanego TI grałam, bardzo lubię, ale niestety tak jak karcianki wymaga stałej ekipy, a tej nie posiadam)

Nowa Era się jednak nie załapała, przykro mi Bea.

Ponadto warto pomyśleć nad powrotem do Trajana czy Zamków Burgundii.

Przerwa w graniu raczej nie wchodzi w grę, natomiast sprzedaż kolekcji... Jak tak sobie policzyłam, ile mogłabym za nią dostać sprzedając wszystko za 1/2 ceny, wydaje się być to opcją mocno kuszącą :D Myślę, że jeśli wybiorę jednak takie rozwiązanie, użytkownicy forum (a zwłaszcza Ci, którzy przeglądają dział "Oferty prywatne) dowiedzą się o tym jako pierwsi :D

Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję :)
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 930 times

Re: Dość nietypowa prośba...

Post autor: rattkin »

idha pisze: Czym innym jest tłumaczenie nowej osobie (nie mówię o nowicjuszu planszówkowym, tylko o nowej osobie w gronie moich współgraczy) nawet ciężkiego euro, a czym innym tłumaczenie zaawansowanej karcianki.
Tutaj się wetnę :) Nie pokrywa się to z moimi (widocznie innymi) doświadczeniami. Niektóre gry euro mają zdecydowanie więcej zasad, niż przeciętna karcianka. Może problem, to po prostu pokonanie wstępnego "strachu" przed grą, która wygląda groźnie. Mój rekord tłumaczenia Netrunnera, to 10 min i gramy. W trakcie gry padają dodatkowe pytania, po jednej grze (która, nomen omen, trwa 20 min, a nie 1,5h!), osoba czai 90% samej mechaniki gry. Pozostaje mu/jej reszta wieczności na tworzenie zależności między kartami, ale to często się robi poza grą. Więc, nie ma co też tak demonizować :) Może to też kwestia wprawy, po prostu. Jak ktoś już dobrze zna jakieś planszówki, to tłumaczenie przychodzi szybciej. Zaletą karcianki jest to, że można szybko zagrać drugi raz. Zagrać jeszcze raz w ciężkie euro, żeby zweryfikować to co się wie i wprowadzić nowe informacje do gry, zwykle rzadko się udaje/chce tego samego dnia. Choć zgadzam się, że złożoność całkowitą większości gier planszowych da się ogarnąć po kilku grach, podczas gdy z dobrą karcianką, może to zająć znaaacznie dłużej - co jest tyleż zaletą co i wadą. No, ale przecież własnie o to chodziło - o coś, co może rozbudzić na nowo chęć grania i efekt "wow". Każdy gracz Netrunnera (czy innej karcianki z deckbuildingiem) potwierdzi, jak miłe jest "wow", gdy się nagle spróbuje zestawić dwie-trzy karty w jakimś układzie i co wychodzi interesującego w rezultacie (+ radość z odkrycia samemu).
idha pisze:
Dlatego może na przekór sobie spróbuję jednak Netrunnera (tak więc, rattkinie, trzymam Cię za słowo :) )
Służę uprzejmie :)
ODPOWIEDZ