Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Ja tam wyznaje zasadę że jak mam grac z kimś marudzącym to już wole nie grać. Największą przyjemność mam w tym że spędzam czas z innymi pozytywnie nastawionymi do rywalizacji/kooperacji ludźmi, jak mi tu ktos ma jeczyć i męczyć to wole już spokojnie porobić co innego.
Zdarza mi się czasem że wpadają do nas w odwiedziny ciocie i wujkowie, mam taka jedną młoda ciocie co często chce grać, jednak widząc że cała reszta rodziny przy stole woli sobie spokojnie posiedzieć i pogadać nie zamierzam wyjmować gier i uszczęśliwiać paru osób, żeby inni musieli się męczyć.
Zdarza mi się czasem że wpadają do nas w odwiedziny ciocie i wujkowie, mam taka jedną młoda ciocie co często chce grać, jednak widząc że cała reszta rodziny przy stole woli sobie spokojnie posiedzieć i pogadać nie zamierzam wyjmować gier i uszczęśliwiać paru osób, żeby inni musieli się męczyć.
- _Berenice_
- Posty: 766
- Rejestracja: 17 lis 2012, 14:36
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 62 times
- Been thanked: 479 times
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
A może problem jest zupełnie inny - cała moja wypowiedź może być czysta nadinterpretacją, ale spróbuje
Czy osoby, które spędzały z tobą z sylwestra, nie są przypadkiem twoimi bardzo dobrymi znajomymi czy też przyjaciółmi, których "wciągnąłeś" w planszówki? Z twoich postów wynika, że koleżanka grała z wami wcześniej. Być może grała z tobą wcześniej, ze względu na sympatię do twojej osoby lub całej waszej "ekipy", ale ten rodzaj spędzania czasu nie wciągnął jej zbytnio i w końcu dała upust swojej złości.
Nie wiem jak inni forumowicze, ale uważam że nie ma co na siłę wciągać swoich kumpli w granie. Lepiej znaleźć sobie stałą ekipę, lubiącą podobne tytuły i ogrywać się z nimi do rana. A dla przyjaciół zostawić inne rozgrywki. Wiem, że pokutuje tutaj przekonanie, że nie ważne w co się gra, ale z kim się gra, jednak kompletnie nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Czasami lepiej pograć sobie z graczami, skupionymi nad planszą niż z przyjaciółmi, którzy grają z czystej uprzejmości lub zupełnie nie wkładają serca w rozgrywkę. Nic tak nie boli jak stracony czas nad naprawdę świetnym tytułem.
Czy osoby, które spędzały z tobą z sylwestra, nie są przypadkiem twoimi bardzo dobrymi znajomymi czy też przyjaciółmi, których "wciągnąłeś" w planszówki? Z twoich postów wynika, że koleżanka grała z wami wcześniej. Być może grała z tobą wcześniej, ze względu na sympatię do twojej osoby lub całej waszej "ekipy", ale ten rodzaj spędzania czasu nie wciągnął jej zbytnio i w końcu dała upust swojej złości.
Nie wiem jak inni forumowicze, ale uważam że nie ma co na siłę wciągać swoich kumpli w granie. Lepiej znaleźć sobie stałą ekipę, lubiącą podobne tytuły i ogrywać się z nimi do rana. A dla przyjaciół zostawić inne rozgrywki. Wiem, że pokutuje tutaj przekonanie, że nie ważne w co się gra, ale z kim się gra, jednak kompletnie nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Czasami lepiej pograć sobie z graczami, skupionymi nad planszą niż z przyjaciółmi, którzy grają z czystej uprzejmości lub zupełnie nie wkładają serca w rozgrywkę. Nic tak nie boli jak stracony czas nad naprawdę świetnym tytułem.
Moja kolekcja
Planszówkowy PKS - gdzie planszówki kupujemy sami, a wy decydujecie, czy również chcecie wydać na nie swoje pieniądze!
ZnadPlanszy.pl - zapraszamy też do naszego bloga, gdzie także dzieją się różniste rzeczy :>
Planszówkowy PKS - gdzie planszówki kupujemy sami, a wy decydujecie, czy również chcecie wydać na nie swoje pieniądze!
ZnadPlanszy.pl - zapraszamy też do naszego bloga, gdzie także dzieją się różniste rzeczy :>
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
My gralismy w ramach relaksu w party alias, dixita i pedzace zolwie, ktore okazaly sie hitem. I tak do rana, mimo ze z reguły gramy w bardziej zmozdzajace tytuly...
Z pozdrowieniami
1% dla psów ratowniczych
1% dla psów ratowniczych
- walkingdead
- Posty: 2084
- Rejestracja: 06 lut 2013, 19:57
- Has thanked: 147 times
- Been thanked: 395 times
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Nie jestem zwolenniczką namawiania ludzi do grania jeśli nie są wielkimi pasjonatami.
Oczywiście, warto dać im się przekonać na czym polega ta pasja,ale w przypadku niechętnego bądź obojętnego odzewu, odpuszczam.
Jest tyle alternatyw,że z pewnością znajdzie się zajęcie, które w równym stopniu ucieszy mnie i znajomych. Nie czerpię przyjemności z wysłuchiwania marudzenia oraz oglądania grymasów znudzonych, "przymuszonych" graczy
Oczywiście, warto dać im się przekonać na czym polega ta pasja,ale w przypadku niechętnego bądź obojętnego odzewu, odpuszczam.
Jest tyle alternatyw,że z pewnością znajdzie się zajęcie, które w równym stopniu ucieszy mnie i znajomych. Nie czerpię przyjemności z wysłuchiwania marudzenia oraz oglądania grymasów znudzonych, "przymuszonych" graczy
♀
- Bea
- Posty: 4478
- Rejestracja: 28 lis 2012, 10:51
- Lokalizacja: Skawina k/Krakowa
- Been thanked: 6 times
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Alternatywa może być tylko jedna ale z resztą się zgadzam. Koleżanka już na początku oznajmiła, że nie ma ochoty grać, wtedy był moment kiedy trzeba było odpuścić.walkingdead pisze:Nie jestem zwolenniczką namawiania ludzi do grania jeśli nie są wielkimi pasjonatami.
Oczywiście, warto dać im się przekonać na czym polega ta pasja,ale w przypadku niechętnego bądź obojętnego odzewu, odpuszczam.
Jest tyle alternatyw,że z pewnością znajdzie się zajęcie, które w równym stopniu ucieszy mnie i znajomych. Nie czerpię przyjemności z wysłuchiwania marudzenia oraz oglądania grymasów znudzonych, "przymuszonych" graczy
A ja muszę się przyznać, że i mnie się raz zdarzyło zrobić podobnego focha w czasie gry, która mi coś nie podeszła. Teraz widzę jakie to musiało być straszne dla współgraczy, biję się w pierś i wiem, że już nigdy tak nie zrobię.
- RUNner
- Posty: 4164
- Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
- Has thanked: 578 times
- Been thanked: 1030 times
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Mnie dziwi jedno, skoro ktoś jest w mniejszości to dlaczego psuje zabawę pozostałym? Wiem że obecnie jest moda na mniejszości, zwłaszcza te najgłośniej krzyczące, ale to większość ma rację. A wspomniana pani wykazała się kompletnym brakiem kultury i taktu.
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
- Trolliszcze
- Posty: 4784
- Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
- Has thanked: 69 times
- Been thanked: 1040 times
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Większość nie ma racji, większość ma tylko przewagę głosów (to tak na marginesie).RUNner pisze:Wiem że obecnie jest moda na mniejszości, zwłaszcza te najgłośniej krzyczące, ale to większość ma rację.
- romeck
- Posty: 2875
- Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
- Lokalizacja: Warszawa / Łódź
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 5 times
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Ja też tak na marginesie i broń Boże nie twierdzę że to, co za chwilę napiszę, opisuje historię przedstawioną w tym wątku.RUNner pisze:Mnie dziwi jedno, skoro ktoś jest w mniejszości to dlaczego psuje zabawę pozostałym? Wiem że obecnie jest moda na mniejszości, zwłaszcza te najgłośniej krzyczące, ale to większość ma rację. A wspomniana pani wykazała się kompletnym brakiem kultury i taktu.
Lata obserwacji różnych ludzi zmusiły mnie do przemyśleń i wyciągnięcia rozmaitych wniosków. Niektóre z nich są następujące:
1. Ocenienie kogoś, gdy mnie tam nie było, nie widziałem i nie słyszałem, czyli z jednostronnej relacji, jest samo w sobie złe. Punkt widzenia, sposób odbioru, wrażliwość czy charakter relacjonującego, to wszystko gra ogromną rolę.
2. Ci najgłośniej krzyczący i psujący zabawę innym są czasem jedynymi osobami, mającymi na tyle silny charakter, aby w jakiś sposób przekazać, że to co się dzieje wcale nie jest fajne. Robią to na swój sposób, czasem gburowaty, chamski, ale najczęściej szczery. I z reguły nie są osamotnieni w tym osądzie, ale nikt ich nie poprze, aby "nie psuć zabawy" albo by nie wyjść na buraka tudzież innego marudę. Nikogo tutaj nie bronię. Pokazuję tylko inny punkt widzenia.
Tak na marginesie.
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
- RUNner
- Posty: 4164
- Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
- Has thanked: 578 times
- Been thanked: 1030 times
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
To może napiszę poprawniej politycznie, że w demokracji większość decyduje o wszystkim. Przenosząc to na grunt towarzyski, jedna osoba nie może psuć zabawy całej reszcie.Trolliszcze pisze:Większość nie ma racji, większość ma tylko przewagę głosów (to tak na marginesie).RUNner pisze:Wiem że obecnie jest moda na mniejszości, zwłaszcza te najgłośniej krzyczące, ale to większość ma rację.
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad. Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może się bronić przed demokratycznie podjętą decyzją.RUNner pisze:To może napiszę poprawniej politycznie, że w demokracji większość decyduje o wszystkim. Przenosząc to na grunt towarzyski, jedna osoba nie może psuć zabawy całej reszcie.Trolliszcze pisze:Większość nie ma racji, większość ma tylko przewagę głosów (to tak na marginesie).RUNner pisze:Wiem że obecnie jest moda na mniejszości, zwłaszcza te najgłośniej krzyczące, ale to większość ma rację.
Sorry za offtop ale uwielbiam ten cytat jak ktoś mówi o podpożątkowywaniu się większości....
- jax
- Posty: 8128
- Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 79 times
- Been thanked: 252 times
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Ja to widzę tak: wilki przegłosowały granie w Lords of Waterdeep. Owca nie chciała grać. Wyjęła wiec karabin maszynowy i ('broniąc się przed demokratycznie podjętą decyzją') przejechała serią po pieńku na którym rozłożona była gra. Dziękuję za taką 'wolność'
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
- macike
- Posty: 2308
- Rejestracja: 07 cze 2007, 18:24
- Lokalizacja: Wrocław
- Been thanked: 1 time
- Kontakt:
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Kupcie koledze wędkę.Rocy7 pisze:Mimo wszystko, gdy koleżanka poszła spać Ci co wytrwali przez pół nocy grali w Grę o Tron i jakoś nie było "zgrzytów" .
Si vis pacem, para bellum.
Gratislavia - wrocławski festiwal gier planszowych
Gratislavia - wrocławski festiwal gier planszowych
- Rocy7
- Posty: 5456
- Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
- Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
- Been thanked: 5 times
Re: Odp: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwest
to tez jakis pomysl:)macike pisze:Kupcie koledze wędkę.
> romeck gwoli jasnosci, nie zmuszalem nikogo do gry, a gralismy w planszowki, gdyz tak chcial organizator Sylwestra, ale niech Ci bedzie.
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Bea pisze:
A ja muszę się przyznać, że i mnie się raz zdarzyło zrobić podobnego focha w czasie gry, która mi coś nie podeszła. Teraz widzę jakie to musiało być straszne dla współgraczy, biję się w pierś i wiem, że już nigdy tak nie zrobię.
Mówisz o Sylwestrze ?
A żebyś wiedziała że to było straszne....
Przybliżę sytuację:
Zabraliśmy się do grania w 6 osób u Beaty około 18.00.
Około 3 nad ranem zaczęlismy sie rozkręcać, a Beata zaczęła marudzić że zmęczona czy coś tam...
O 5 rano niestety trzeba było zakończyć grę i udać sie do domu, bo tak marudziła i ziewała...
Zupełny brak kultury
A tak serio to pograliśmy, i to bardzo fajnie prawie 12 godzin. Pod koniec prawdopodobnie wyglądaliśmy jak Zombie
Grała z nami nowicjuszka. Nie marudziła, dobrze się bawiła
I takiego towarzystwa wszystkim Życzę
Nie każdy niestety lubi planszówki. Omijam takich szerokim łukiem
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Organizator nie zadbał o wszystkich swoich gości. Chcieliście zorganizować koleżance nudnego sylwestra i miała się nudzić przez cały wieczór. Jak bym trafił na sylwestra filatelistów (jeżeli takie są) i byliby to moi znajomi to też bym chciał żeby przestali bawić się znaczkami (oczywiście bez scen i obrzydzania). Jeżeli by woleli znaczki to jedynym wyjściem byłoby:
-spędzenie najnudniejszego sylwestra w życiu (z ewentualnym upiciem się)
-pożegnanie się i pójście sobie gdzie indziej
-spędzenie najnudniejszego sylwestra w życiu (z ewentualnym upiciem się)
-pożegnanie się i pójście sobie gdzie indziej
Stałem się fanem Portal Games... bo Robinson, bo Tezeusz, bo Hex 3.0
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Łatwiej wybrać się na sylwestra gdzie indziej, czy zmienić ustaloną koncepcję?
Jeśli ktoś się wybiera na sylwestra ze znaczkami, to nie powinien oczekiwać, że wszyscy odpuszczą swoje hobby, żeby rodzynkowi było lepiej. Organizator powinien jedynie uprzedzić, że zabawa jest przeznaczona dla filatelistów i sympatyków.
Jeśli ktoś się wybiera na sylwestra ze znaczkami, to nie powinien oczekiwać, że wszyscy odpuszczą swoje hobby, żeby rodzynkowi było lepiej. Organizator powinien jedynie uprzedzić, że zabawa jest przeznaczona dla filatelistów i sympatyków.
- mat_eyo
- Posty: 5617
- Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
- Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
- Has thanked: 810 times
- Been thanked: 1263 times
- Kontakt:
Re: Odp: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwest
Teraz trzeba dowiedzieć się, czy koleżanka wiedziała, że wybiera się na planszówkowego Sylwestra. Jeśli tak, to jej zachowanie nie było w porządku i egoistycznie oraz z premedytacją psuła zabawę innym. Jeśli nie wiedziała, to można ją zrozumieć, ale sposób zachowania wybrała sobie wysoce niestosowny.
Ostatnio zmieniony 08 sty 2014, 17:17 przez mat_eyo, łącznie zmieniany 1 raz.
- Rocy7
- Posty: 5456
- Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
- Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
- Been thanked: 5 times
Re: Odp: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwest
Sadze (bo nie pytalem) ze na 99% wiedziala, bo od paru miesiecy zawsze w cos gramy na spotkaniach u tego kolegi, bez znaczenia jaka to okazja.
Tylko widzicie zbaczamy z tematu:P albo sam zboczylem. Zachowanie i ocena tego zachowania kolezanki nie jest dla mnie meritum, bardziej chcialem wiedziec czy sa inne opcje radzenia sobie z osobami negatywnie nastawionymi do planszowek oprocz "nie zapraszac".
Sek w tym ze tutaj sytuacja wyglada troche tak chlopak lubi grac i sie z nami spotykac dziewczyna jak sie okazalo nie zawsze. Zas opcja ze ona pusci go samego jest malo prawdopodobna. Jest to dla mnie o tyle istotne bo kumpli, ktorych dziewczyny nie "trawia" hobby planszowkowego mam paru, choc tam objawia to sie jedynie pojawianiem sie bez dziewczyn, lub milczacym przygladaniem sie grze.
Oczywiscie moge sprobowac je wciagnac w hobby, ale to nie zawsze dziala.
Tylko widzicie zbaczamy z tematu:P albo sam zboczylem. Zachowanie i ocena tego zachowania kolezanki nie jest dla mnie meritum, bardziej chcialem wiedziec czy sa inne opcje radzenia sobie z osobami negatywnie nastawionymi do planszowek oprocz "nie zapraszac".
Sek w tym ze tutaj sytuacja wyglada troche tak chlopak lubi grac i sie z nami spotykac dziewczyna jak sie okazalo nie zawsze. Zas opcja ze ona pusci go samego jest malo prawdopodobna. Jest to dla mnie o tyle istotne bo kumpli, ktorych dziewczyny nie "trawia" hobby planszowkowego mam paru, choc tam objawia to sie jedynie pojawianiem sie bez dziewczyn, lub milczacym przygladaniem sie grze.
Oczywiscie moge sprobowac je wciagnac w hobby, ale to nie zawsze dziala.
- Trolliszcze
- Posty: 4784
- Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
- Has thanked: 69 times
- Been thanked: 1040 times
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
To musimy żyć w jakiejś innej rzeczywistości, bo w znanej mi demokracji większość decyduje tylko o tym, która partia dorwie się do koryta - i o niczym innymRUNner pisze:To może napiszę poprawniej politycznie, że w demokracji większość decyduje o wszystkim. Przenosząc to na grunt towarzyski, jedna osoba nie może psuć zabawy całej reszcie.
- lacki2000
- Posty: 4095
- Rejestracja: 30 maja 2012, 00:09
- Lokalizacja: Gdynia
- Has thanked: 303 times
- Been thanked: 182 times
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
a biorąc pod uwagę frekwencję to tylko większość głosująca co często sprowadza się do około ćwiartki całej aktualnej populacji.Trolliszcze pisze:To musimy żyć w jakiejś innej rzeczywistości, bo w znanej mi demokracji większość decyduje tylko o tym, która partia dorwie się do koryta - i o niczym innymRUNner pisze:To może napiszę poprawniej politycznie, że w demokracji większość decyduje o wszystkim. Przenosząc to na grunt towarzyski, jedna osoba nie może psuć zabawy całej reszcie.
Nie dajcie gnuśnieć umysłom, grajcie w Go! - Konfucjusz (Kǒng Fūzǐ, 551-479 p.n.e.)
:: Moja kolekcja (BGG) :: Chciałbym do kolekcji (BGG) :: Chętnie kupię (BGG) ::
:: Moja kolekcja (BGG) :: Chciałbym do kolekcji (BGG) :: Chętnie kupię (BGG) ::
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Bea miała na myśli Eclipse'a u mnie, po którym miała traumatyczne wspomnienia (tak, przeze mnie i mój stresujący, mściwy sposób grania ), nie chciała grać i marudziła i obrzydzała wszystkim strasznie grę. A ja się dla niej poświęcałem, ogrywając ją w Nową Erę której nie znoszę, ogrywając w 7 cudów których nie znoszę jeszcze bardziej i Cavernę, którą znoszę umiarkowanie. O kupnie netrunnera nie wspominając. I prawie się nie zająknąłem, no może kilka złośliwych uwag. Na szczęście się zreflektowała, złożyła samokrytykę, mało tego - Eclipse jej się spodobał Swoją drogą, tak wytrawny gracz, a nie chciał innym zrobić dobrze i się poświęcić (przecież już siadła do gry więc po ptokach) jakby nie wiedziała, że to działa w dwie strony... Człowiek uczy się całe życie:P!mr.big pisze:Bea pisze:
A ja muszę się przyznać, że i mnie się raz zdarzyło zrobić podobnego focha w czasie gry, która mi coś nie podeszła. Teraz widzę jakie to musiało być straszne dla współgraczy, biję się w pierś i wiem, że już nigdy tak nie zrobię.
Mówisz o Sylwestrze ?
A żebyś wiedziała że to było straszne....
Przybliżę sytuację:
Zabraliśmy się do grania w 6 osób u Beaty około 18.00.
Około 3 nad ranem zaczęlismy sie rozkręcać, a Beata zaczęła marudzić że zmęczona czy coś tam...
O 5 rano niestety trzeba było zakończyć grę i udać sie do domu, bo tak marudziła i ziewała...
Zupełny brak kultury
A tak serio to pograliśmy, i to bardzo fajnie prawie 12 godzin. Pod koniec prawdopodobnie wyglądaliśmy jak Zombie
Grała z nami nowicjuszka. Nie marudziła, dobrze się bawiła
I takiego towarzystwa wszystkim Życzę
Nie każdy niestety lubi planszówki. Omijam takich szerokim łukiem
Sposobu na marudy nie ma, można je jedynie w porę eliminować. Albo uciec się do mało przyjemnego zaklinania gada - kadzić i pomagać graczowi, żeby wygrał, wtedy każdy polubi grę, ale to podłe i bez sensu w gruncie rzeczy.
- RUNner
- Posty: 4164
- Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
- Has thanked: 578 times
- Been thanked: 1030 times
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Faktycznie, żyjemy w innych światach. Ja polityki nie mieszam do codziennego życia, a tyranom mówię zdecydowane NIE. Jeśli organizuję wieczór planszówkowy, to zawsze większość decyduje w co zagramy. Mniejszość dostosowuje się albo zajmuje czymś innym.Trolliszcze pisze:To musimy żyć w jakiejś innej rzeczywistości, bo w znanej mi demokracji większość decyduje tylko o tym, która partia dorwie się do koryta - i o niczym innymRUNner pisze:To może napiszę poprawniej politycznie, że w demokracji większość decyduje o wszystkim. Przenosząc to na grunt towarzyski, jedna osoba nie może psuć zabawy całej reszcie.
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
- MichalStajszczak
- Posty: 9483
- Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 511 times
- Been thanked: 1449 times
- Kontakt:
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Narzucanie mniejszości tego, czego chce większość, też jest formą tyranii.RUNner pisze:tyranom mówię zdecydowane NIE. Jeśli organizuję wieczór planszówkowy, to zawsze większość decyduje w co zagramy. Mniejszość dostosowuje się albo zajmuje czymś innym.
- RUNner
- Posty: 4164
- Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
- Has thanked: 578 times
- Been thanked: 1030 times
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
Przecież ta zdominowana mniejszość może poszukać sobie innych zabawek czyż nie? Albo zmienić towarzystwo lub nawet zmienić hobby... Na tym właśnie polega wolność jednostki.MichalStajszczak pisze:Narzucanie mniejszości tego, czego chce większość, też jest formą tyranii.RUNner pisze:tyranom mówię zdecydowane NIE. Jeśli organizuję wieczór planszówkowy, to zawsze większość decyduje w co zagramy. Mniejszość dostosowuje się albo zajmuje czymś innym.
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
- rastula
- Posty: 10023
- Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 1277 times
- Been thanked: 1311 times
Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa
... albo zmienić obywatelstwo, państwo, planetę i galaktykę w której mieszka...
hmmm - widzę że wielu tutaj rozumie demokrację jako bezwzględny dyktat większości... może w odniesieniu do sylwestra z grami to zadziała, ale w społeczeństwie prowadzi do tragedii
hmmm - widzę że wielu tutaj rozumie demokrację jako bezwzględny dyktat większości... może w odniesieniu do sylwestra z grami to zadziała, ale w społeczeństwie prowadzi do tragedii