Czyli nadal ta sama kwestia tylko inaczej ujęta.
Tak, ale wykluczająca Twoje daleko idące implikacje. W końcu musiałem napisać to samo, tylko inaczej.
Jako "doświadczony gracz" powinieneś wiedzieć, że TuT ma mało wspólnego z TtR i słowo klon jest jak najbardziej nie na miejscu.
Dlatego wsadziłem słowo klon w cudzysłowie, żeby je złagodzić. Nie zgadzam się, że TuT i TtR mają mało ze sobą wspólnego. U podstaw leży jednak koncepcja zbierania kart tych samych (lub podobnych) kolorów, żeby tworzyć z nich połączenia. Jasne - na to wszystko nałożonych jest mnóstwo zasad i przede wszystkim inna tematyka, które rozróżniają te gry, ale nadal upieram się, że w obie gry gra się dość podobnie (w TuT nie ma jedynie elementu blokowania tras).
Nie chodzi mi zupełnie o to, że coś tam jest plagiatem czegoś, tylko że z mojego doświadczenia wynika, że jeżeli ma się na półce dużo podobnych gier, to w jedne się gra, a na drugich osiada gruba warstwa kurzu (tak jest niestety u mnie w przypadku niektórych gier). Dlatego radziłbym zbierać różnorodną kolekcję.
P.S. A propos "doświadczonych graczy" - nie wiem dlaczego tak strasznie alergicznie reagujecie na to określenie - macie jakieś kompleksy? Jak pisałem w tym wątku, lub w innym, nie pamiętam, moje zdanie nie liczy się bardziej, niż każdego z Was, jednak po poznaniu większej liczby gier lepiej można ocenić właśnie relacje np. między mechaniką wielu tytułów, których niektórzy mogą nawet nie znać (w tym przypadku tak nie jest, to fakt). Tak samo te insynuacje jakobym narzucał swoje zdanie jako jedyne prawdziwe i uważał resztę ludzi za "noobów" jest nie na miejscu - zabierałem tylko mój głos w danej dyskusji z uwzględnieniem tego, że należę do pewnej grupy osób i inne osoby należące do tej grupy mogą podzielać moje zdanie (albo i nie). Równie dobrze mógłbym opisywać moje zdanie jako zdanie 23-letniego studenta, albo mężczyzny, albo kogo tam chcecie - ktoś inny mógłby opisywać swoje zdanie jako zdanie kobiety, czy matki albo niedoświadczonego gracza - wszystkie głosy są równe, tylko ujęte z innej perspektywy. Niektóre gry podobają się bardziej kobietom, inne dzieciom, inne doświadczonym graczom, a jeszcze inne niedoświadczonym graczom itd. - czy świetna gra dziecięca staje się zła, bo nie podoba się dorosłym? Zresztą jak widać nie jestem jedynym, któremu trochę bardziej skomplikowane reguły TuTa podobają się bardziej, niż reguły TtR, więc moje założenia się potwierdzają.