Curiosity pisze:Bardias pisze:Wszystkie wątpliwości i pytania odnośnie zasad rozwiązuję ja, biorąc oczywiście pod uwagę opinie innych graczy. Jestem całkowicie bezstronny, bo dobra zabawa innych jest dla mnie ważniejsza niż moje zwycięstwo.
Musisz być osobą obdarzoną wielką charyzmą, względnie mieć duży posłuch u swoich znajomych. Zazdroszczę i pozdrawiam
Również pozdrawiam, ale myślę, że nie jest to aż w takim stopniu spowodowane wyjątkowością mojej osoby
Dla mnie sprawa jest prosta. Jeżeli organizuję "wieczorek z planszówkami", zapraszam normalnych ludzi, udostępniam lokum, pokazuję sporo fajnych gier, tłumaczę dobrze zasady, ogarniam jakiś prowiant i dbam o dobrą atmosferę podczas grania, to staję się "mistrzem ceremonii" i wszelkie spory czy to o zasady, czy o muzykę, rozwiązuję ja. Oczywiście nie jest to ani pisana, ani mówiona zasada, po prostu wszyscy wiedzą, że wkładam w to sporo czasu, pieniędzy i serca, i rzeczywiście zależy mi na tym, aby każdy miło spędził czas, więc nikt nie ma problemu, aby się dostosować.
Ludzie cenią sobie brak kłótni podczas grania, więc każdy akceptuje obecność osoby, która ma zawsze ostatnie słowo i jej decyzja jest niepodważalna. Gdy widzę, że ktoś wykonuje ruch niezgodny z zasadami, po prostu mówię "tak niestety nie możesz zrobić", niekiedy za zgodą reszty pozwalam na niepoprawne zagranie z zastrzeżeniem, że więcej tego nie będzie mógł/mogła zrobić. W przypadku niejasności najczęściej po prostu pada pytanie w moją stronę "czy mogę tak i tak?"
Oczywiście na taki stan rzeczy mają wpływ:
a) Wszyscy wiedzą, że nie lubię oszukiwania, więc wolę przegrać uczciwie niż wygrać naginając zasady. Staram się grać z osobami o podobnym podejściu.
b) Znam naprawdę dobrze reguły gier, w które gram (niekiedy przypominam je sobie przed spotkaniem). Oczywiście, zdarzają się sytuacje, gdy nie jestem czegoś pewny, ale wtedy po prostu stwierdzam "tak można zagrać tę kartę" i tyle
Są osoby, które z racji swojego charakteru nie są najlepszymi kompanami do gry. Ja takich osób po prostu nie zapraszam do grania, bo z reguły są to osoby, które niezbyt lubią planszówki. Mam znajomych, z którymi bardzo chętnie wypiję, porozmawiam i się pobawię "na mieście", ale w gry bym nie chciał z nimi grać i raczej mnie nie znienawidzili za to. Bo większość z nich sama przyznała, że "mnie to nie kręci".