Popieram. Gra jest świetna. Posiadałem poprzedniczkę -
Ewolucję pochodzenie gatunków z dodatkiem. (w zielonym pudełku formatu Fasolek) Tamta gra była hmm... ok. Evolution: Climate ciężko jest przyrównać do tamtego wydania. Łączy je z grubsza mechanika, tematyka. Tak jak Bruno555 powiedział - o grze jest cicho. Decydowanie o zakupie Climatu na podstawie porównań lub recenzji wcześniejszych wersji gry jest bezsensu, gdyż działa to na niekorzyść gry.
Jeżeli chodzi o wykonanie to bajka. Gra jest kolorowa, wydrukowana na dobrej jakości papierze. Aż chce się siedzieć i poprostu oglądać
Posiada solidną wypraskę - co dla mnie jest ogromną zaletą. W dzisiejszych czasach zazwyczaj dostajemy elementy w woreczkach turlające się po pudełku lub zgiętą w dwóch miejscach tekturkę tak jak np w battlestarze.
Wypraska się przydaje zwłaszcza gry uda się zebrać cały komplet (co, dumnie mogę przyznać, udało mi się ;D )
-
Evolution Climate
-
Evolution Flight - dodatek wydany do
wcześniejszej wersji ale kompatybilny z klimatem
- Zestaw promosów (ok 42 karty cech) wydany przy okazji Flight
-
Zestaw promosów (ok 42 karty cech) wydany przy okazji Climate
- plant miniekspansion
-
karty scenariuszy
Dodatkowo można zakupić jeszcze stylizowane planszetki graczy, podkładki, pojedyncze cechy (będące promosami - można je znaleźć na BGG, ja widziałem takie trzy)
Powiem jedno - gra jest mega. Zasady są na tyle proste, że Ewolucja sprawdza się u mnie zarówno jako gra imprezowa jak i główne danie na dedykowane mózgożerne posiedzenie
Osobiście wolę drugi wariant. Tłumaczenie zasad trwa kilka minut. Zasady są proste. Wisienką na torcie są karty cech zwierząt zagrywane w trakcie gry. Każda cecha modyfikuje zachowanie zwierzęcia - może to dotyczyć sposobu zdobywania pożywienia, obrony, rozmnażania. Zatem zasady gry zmieniają się w trakcie rozgrywki. Wcześniej wyczytałem że gra jest losowa i chaotyczna. W grę można oczywiście grać "na pałę" i coś się ugra. Nie zgadzam się jednak z zarzutami iż gra jest kompletnie nieprzewidywalna i rozgrywka może się toczyć sama. Przy maksymalnym skupieniu gra nabiera rumieńców i staje się genialnym przeniesieniem ewolucji na planszę. Każdy gracz chce by jego gatunki przeżyły i widząc okazję na zniszczenie przeciwnika wykorzysta to. Tylko na początku wydaje się, że Evolucja jest pasjansem z kolorowymi kartami. Nic bardziej mylnego.
Można się zastanowić co w sytuacji gdy jeden z graczy ma gatunki, które wyewoluowały w maszynki do zabijania. Co z graczem, który w poprzedniej turze stracił swoje zwierzęta i teraz zacznie od początku. Czy w nowej turze jego nowe żyjątka nie będą masakrowane przez gracza z wymaksowanymi gatunkami? Otóż nie. (oczywiście jeżeli nie będziemy grać "na pałę"). Mnóstwo cech, zmiany klimatu, wielkość osobników, liczebność populacji wymagają nieustannej adaptacji do obecnej sytuacji. Posiadanie opancerzonego słonia wielkości wieloryba najeżonego kolcami i zębami nie gwarantuje sukcesu. Jeżeli spoczniemy na laurach bardzo szybko możemy go stracić. Grałem już wiele razy i nigdy nie doszło do sytuacji gdy jedna osoba osiągnęła taką przewagę, że reszta graczy mogła tylko grzecznie siedzieć i czekać na koniec gry.
Gra dobrze chodzi na dwie osoby, zasady dla dwojga nie są wciśnięte na siłę ale prawdziwa harcorowa Evolucja zaczyna się przy większej liczbie osób. Najlepiej grało mi się w 3, 4 osoby chociaż jeszcze raz muszę powiedzieć że fajnie grało mi się również w 2 osoby. Z racji tego, że najczęściej gram w gry z żoną jestem wyczulony na mechaniki z grach dotyczące dwóch graczy. Nienawidzę, gdy pojedynek jest wciśnięty do danego tytułu na siłę, tylko po to by zwiększyć sprzedaż. W Ewolucji tego nie ma.
Z racji tego, że żona woła na śniadanie niniejszym kończę moją minirecenzję.