[Warszawa] Die Macher (sobota lub niedziela 01/02.12.07)
Tak, znane są już szczegóły.
Wstępnie mówiłem co i jak (sobota, popołudniu, u mnie), teraz uściślam:
Zapraszam wszystkich w sobotę o 16 do mojego skromnego mieszkania.
Jako że nie robię wielkiej tajemnicy z mojego adresu lub telefonu komórkowego podaję oba:
ul. Tylżycka 11/74 (osiedle Potok, Żoliborz, jak ktoś nie wie jak dojechać może się do mnie zgłosić)
Telefon: 888 27 17 57
Aha, melee - w razie czego załapałeś się na pierwszą listę, bo postanowiłem, że po prostu przerzucę mojego znajomego (wraz z innymi znajomymi) na niedzielę, a naszą grupkę planszówkowców na sobotę. =)
Tak więc czy następujące osoby mogłyby potwierdzić swoją obecność na 100%?
1. Ja
2. Konrad
3. Sztefan
4. kapustka
5. melee
Ja potwierdzam. :-D
Wstępnie mówiłem co i jak (sobota, popołudniu, u mnie), teraz uściślam:
Zapraszam wszystkich w sobotę o 16 do mojego skromnego mieszkania.
Jako że nie robię wielkiej tajemnicy z mojego adresu lub telefonu komórkowego podaję oba:
ul. Tylżycka 11/74 (osiedle Potok, Żoliborz, jak ktoś nie wie jak dojechać może się do mnie zgłosić)
Telefon: 888 27 17 57
Aha, melee - w razie czego załapałeś się na pierwszą listę, bo postanowiłem, że po prostu przerzucę mojego znajomego (wraz z innymi znajomymi) na niedzielę, a naszą grupkę planszówkowców na sobotę. =)
Tak więc czy następujące osoby mogłyby potwierdzić swoją obecność na 100%?
1. Ja
2. Konrad
3. Sztefan
4. kapustka
5. melee
Ja potwierdzam. :-D
Ostatnio zmieniony 30 lis 2007, 16:26 przez Lim-Dul, łącznie zmieniany 1 raz.
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
A więc zagraliśmy.
W sobotę po 17.00 spotkaliśmy sie w składzie (kolejność wg pojawiania się na miejscu zbornym):
- Janek vel Lim-Dul jako gospodarz
- Sztefan vel Sztefan
- Konrad vel Konrad
- Maciek vel Kapusta
- Kuba vel ???
Grało się fajnie, choć mnie osobiście rozgrywka mocno zirytowała. Z jednej strony przedłużająca się gra nie wydawała się mieć większego uzasadnienia (gra się 7 rund, a według mnie 4 by były tak samo dobre). Poza tym, w decydującej fazie rozgrywki popłynąłem na wszystkich możliwych frontach.
Janek realizował metodycznie swój dalekosiężny i tajemniczy plan zniszczenia, natomiast Maciek był chyba w równie mało entuzjastycznym nastroju jak ja. Trochę rozwaliło nam również spotkanie wyjście Kuby w środku gry w iście "King make'owskim" stylu, który ustawił Sztefana do końca gry. 
Gra ostatecznie zakończyła się po jakiś 5 godzinach zwycięstwem Sztefana. Ja o dziwo byłem drugi, co tylko dowodzi jak losową okazała się ostateczna punktacja. Metodyczny plan Janka dał mu trzecie miejsce, natomiast Maciej musiał zadowolić się czwartym miejscem. Ostatni był Kupa, który wyszedł co prawda przed czasem, ale niech ma za swoje.
Ze swojej strony chciałem wszystkim podziękować za grę, szczególnie Lim-Dulowi za organizację spotkania. Mam nadzieję, że podobne sobotnia spotkania będą jeszcze organizowane i będzie mi dane w nich uczestniczyć.
W sobotę po 17.00 spotkaliśmy sie w składzie (kolejność wg pojawiania się na miejscu zbornym):
- Janek vel Lim-Dul jako gospodarz
- Sztefan vel Sztefan
- Konrad vel Konrad
- Maciek vel Kapusta
- Kuba vel ???
Grało się fajnie, choć mnie osobiście rozgrywka mocno zirytowała. Z jednej strony przedłużająca się gra nie wydawała się mieć większego uzasadnienia (gra się 7 rund, a według mnie 4 by były tak samo dobre). Poza tym, w decydującej fazie rozgrywki popłynąłem na wszystkich możliwych frontach.


Gra ostatecznie zakończyła się po jakiś 5 godzinach zwycięstwem Sztefana. Ja o dziwo byłem drugi, co tylko dowodzi jak losową okazała się ostateczna punktacja. Metodyczny plan Janka dał mu trzecie miejsce, natomiast Maciej musiał zadowolić się czwartym miejscem. Ostatni był Kupa, który wyszedł co prawda przed czasem, ale niech ma za swoje.

Ze swojej strony chciałem wszystkim podziękować za grę, szczególnie Lim-Dulowi za organizację spotkania. Mam nadzieję, że podobne sobotnia spotkania będą jeszcze organizowane i będzie mi dane w nich uczestniczyć.

Tak naprawdę to nie wiadomo czy byłem trzeci, czy pierwszy - pierwsze trzy miejsca rozłożyły się od 307 punktów do 313. =)
Nie pamiętam czy podliczyliśmy mi punkty za członków partii - tzn. drugi raz. Okazało się, że według przepisów nie powinno się zresztą liczyć w 7 kolejce tych punktów jeszcze raz (co chyba wszyscy zrobili), ale to nie zmienia faktu, że potencjalnie byłem jedno podliczenie członków partii do tyłu (a od początku na nich szedłem).
Aha - Kuba w końcu cofnął zmiany trendów w landach i nie ustawił Sztefana... Faktycznie zachował się po chamsku, bo wyszedł w połowie gry (akurat wiadomo było, że będzie musiał wyjść) wydając wcześniej całą kasę na sondaże (normalnie bezsensowna taktyka) tylko po to, by popsuć innym grę - fajnie, gdyby nie to, że czekały nas jeszcze 3 godziny rozgrywki i w takim wypadku faktycznie ustawiłby grę samemu nie biorąc w niej udziału... Grrrr...
Nie zgadzam się, że rozgrywka czteroturowa byłaby równie dobra. Losowość decydowałaby o wyniku gry już na samym starcie. Wystarczy, że przy setupie nie będzie Ci się kompletnie zgadzał program w najwyżej punktowanym landzie i nie będziesz miał czasu, by skorygować platformę, zdobyć punkty gdzie indziej, pójść na członków partii itp.
Losowość całkowicie zdominowałaby grę. Skąd to wiem?
W niedzielę grałem w Macherów w trzy osoby i zaszła DOKŁADNIE taka sytuacja - z czterech landów na planszy nie pasował mi ŻADEN i udało mi się wygrać wybory dopiero na czwartej planszy po czterech turach dopasowywania platformy partii i opinii publicznej...
Ostatecznie wygrał Marcin (a.k.a. Dziad :-D) i to tak naprawdę jednym genialnym ruchem - zmusił mnie do koalicji w landzie, w którym miałem zwycięstwo w kieszeni, a on zainwestował jedynie tyle, by zdobyć 8 głosów... Kompletnie nie wziąłem tego pod uwagę - świetnie zagranie.
Graliśmy tylko 3 godziny, co oznacza, że gra przedłuża się o godzinę na gracza.
Zaintrygowało mnie to, że gra się naprawdę świetnie skaluje. Chciałem mieć koniecznie składy pięcioosobowe, bo dotąd tylko w takich grałem, ale w niedzielę wyłamały się dwie osoby, co okazało się świetnym zbiegiem okoliczności. Rozgrywka odrobinę się zmienia - np. sondaże tracą sporo na mocy - jednak nadal jest bardzo fajna i przede wszystkim krótsza. =)
Aha - nie zgadzam się zupełnie z Konradem, że w Macherach o zwycięstwie decyduje los. Tak, jest całkiem sporo elementów losowych, jednak na WSZYSTKIE poza rzutami kostką, które występują tylko przy zdobywaniu lub traceniu członków partii ma się wpływ.
Losowość wpływa na taktykę, którą trzeba obrać, jednak zawsze jest jakieś optymalne wyjście z całej sytuacji. Gdy nie da się już niczego zrobić, to można podstępnie przeforsować koalicję z innym graczem.
Boimy się sondaży? Możemy na nie wysoko zalicytować lub zdobyć kontrolę mediów w landzie.
Nie pasuje nam platforma partii? Możemy ją powoli zmieniać i do tego przejąć media w danym landzie, żeby dodatkowo zmieniać w nim opinię publiczną, co pozwala dostosować się do landu w góra dwie tury.
Ogólnie naprawdę bardzo lubię tę grę - nie żeby grać w nią co tydzień, ale tak raz na rok. Nie odstrasza mnie też czas rozgrywki. Weźmy np. takie Twilight Imperium, które ciągnie się jak flaki z olejem... W Macherach jesteśmy non-stop zaangażowani w rozgrywkę i dlatego nigdy się nie nudzimy. Co z tego, że gra może trwać 5 godzin? Jak gramy i się dobrze bawimy, to chyba obojętne w co gramy - możemy zagrać jedną partię w Macherów lub kilka partii w inne gry - no i?
Nie pamiętam czy podliczyliśmy mi punkty za członków partii - tzn. drugi raz. Okazało się, że według przepisów nie powinno się zresztą liczyć w 7 kolejce tych punktów jeszcze raz (co chyba wszyscy zrobili), ale to nie zmienia faktu, że potencjalnie byłem jedno podliczenie członków partii do tyłu (a od początku na nich szedłem).
Aha - Kuba w końcu cofnął zmiany trendów w landach i nie ustawił Sztefana... Faktycznie zachował się po chamsku, bo wyszedł w połowie gry (akurat wiadomo było, że będzie musiał wyjść) wydając wcześniej całą kasę na sondaże (normalnie bezsensowna taktyka) tylko po to, by popsuć innym grę - fajnie, gdyby nie to, że czekały nas jeszcze 3 godziny rozgrywki i w takim wypadku faktycznie ustawiłby grę samemu nie biorąc w niej udziału... Grrrr...
Nie zgadzam się, że rozgrywka czteroturowa byłaby równie dobra. Losowość decydowałaby o wyniku gry już na samym starcie. Wystarczy, że przy setupie nie będzie Ci się kompletnie zgadzał program w najwyżej punktowanym landzie i nie będziesz miał czasu, by skorygować platformę, zdobyć punkty gdzie indziej, pójść na członków partii itp.
Losowość całkowicie zdominowałaby grę. Skąd to wiem?
W niedzielę grałem w Macherów w trzy osoby i zaszła DOKŁADNIE taka sytuacja - z czterech landów na planszy nie pasował mi ŻADEN i udało mi się wygrać wybory dopiero na czwartej planszy po czterech turach dopasowywania platformy partii i opinii publicznej...
Ostatecznie wygrał Marcin (a.k.a. Dziad :-D) i to tak naprawdę jednym genialnym ruchem - zmusił mnie do koalicji w landzie, w którym miałem zwycięstwo w kieszeni, a on zainwestował jedynie tyle, by zdobyć 8 głosów... Kompletnie nie wziąłem tego pod uwagę - świetnie zagranie.
Graliśmy tylko 3 godziny, co oznacza, że gra przedłuża się o godzinę na gracza.
Zaintrygowało mnie to, że gra się naprawdę świetnie skaluje. Chciałem mieć koniecznie składy pięcioosobowe, bo dotąd tylko w takich grałem, ale w niedzielę wyłamały się dwie osoby, co okazało się świetnym zbiegiem okoliczności. Rozgrywka odrobinę się zmienia - np. sondaże tracą sporo na mocy - jednak nadal jest bardzo fajna i przede wszystkim krótsza. =)
Aha - nie zgadzam się zupełnie z Konradem, że w Macherach o zwycięstwie decyduje los. Tak, jest całkiem sporo elementów losowych, jednak na WSZYSTKIE poza rzutami kostką, które występują tylko przy zdobywaniu lub traceniu członków partii ma się wpływ.
Losowość wpływa na taktykę, którą trzeba obrać, jednak zawsze jest jakieś optymalne wyjście z całej sytuacji. Gdy nie da się już niczego zrobić, to można podstępnie przeforsować koalicję z innym graczem.
Boimy się sondaży? Możemy na nie wysoko zalicytować lub zdobyć kontrolę mediów w landzie.
Nie pasuje nam platforma partii? Możemy ją powoli zmieniać i do tego przejąć media w danym landzie, żeby dodatkowo zmieniać w nim opinię publiczną, co pozwala dostosować się do landu w góra dwie tury.
Ogólnie naprawdę bardzo lubię tę grę - nie żeby grać w nią co tydzień, ale tak raz na rok. Nie odstrasza mnie też czas rozgrywki. Weźmy np. takie Twilight Imperium, które ciągnie się jak flaki z olejem... W Macherach jesteśmy non-stop zaangażowani w rozgrywkę i dlatego nigdy się nie nudzimy. Co z tego, że gra może trwać 5 godzin? Jak gramy i się dobrze bawimy, to chyba obojętne w co gramy - możemy zagrać jedną partię w Macherów lub kilka partii w inne gry - no i?
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Jax - czytaj ze zrozumieniem. ;-)
Pisałem o rozgrywce czteroturowej i chwaliłem rozgrywkę trzyosobową. =)
Moje wypowiedzi są jak gry Knizii - jeżeli myślisz, że zauważyłeś w nich błąd logiczny, to przeczytaj je jeszcze raz. ;-)
Pisałem o rozgrywce czteroturowej i chwaliłem rozgrywkę trzyosobową. =)
Moje wypowiedzi są jak gry Knizii - jeżeli myślisz, że zauważyłeś w nich błąd logiczny, to przeczytaj je jeszcze raz. ;-)
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Moderatorzy chyba nie mają dopiski, że edytowali posty (przynajmniej w większości przypadków). =)
Niemniej jednak nie edytowałem tekstu. =)
Niemniej jednak nie edytowałem tekstu. =)
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
ZnakomiteLim-Dul pisze:Moje wypowiedzi są jak gry Knizii - jeżeli myślisz, że zauważyłeś w nich błąd logiczny, to przeczytaj je jeszcze raz.


Zawsze gdy zauważysz, że jesteś po stronie większości zatrzymaj się i zastanów.
magazyn
magazyn
- kapustka
- Posty: 85
- Rejestracja: 28 wrz 2006, 22:36
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w kraju Oompa-Loompow
Lim-dull dzięki za fajne spotkanie! "die Macher" faktycznie wydaje mi się za długi. Rozumiem, że jest to sposób na zredukowanie tej losowości ale rozsądniej było by rozgrywać go w czterech turach.
Jednak moim faworytem wśród najgorszych elementów gry jest końcówka. Po rozegraniu 6 umiarkowanie losowych kolejek przychodzi takie szalone zakończenie w którym praktycznie wszystkie karty opinii publicznej zostaną wymienione i nagle ktoś przypadkowo dostaje 60 punktów.
Mimo wszystko "die Macher" jest zaskakująco dobry jak na pierwszą eurogrę. Myślałem, że będzie bardziej podobny do chińczyka

Jeszcze raz dzięki za spotkanie i paniczne wybuchy śmiechu w okolicy 2-3 kolejki.
Jednak moim faworytem wśród najgorszych elementów gry jest końcówka. Po rozegraniu 6 umiarkowanie losowych kolejek przychodzi takie szalone zakończenie w którym praktycznie wszystkie karty opinii publicznej zostaną wymienione i nagle ktoś przypadkowo dostaje 60 punktów.
Mimo wszystko "die Macher" jest zaskakująco dobry jak na pierwszą eurogrę. Myślałem, że będzie bardziej podobny do chińczyka



Jeszcze raz dzięki za spotkanie i paniczne wybuchy śmiechu w okolicy 2-3 kolejki.
- Sztefan
- Posty: 1697
- Rejestracja: 01 wrz 2006, 17:18
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 1 time
Mi się gra nie dłużyła. Cały czas sa emocje. Choc wiele zależy od graczy. Gdyby nie akcje ze Spockiem itp. to mogło być ciężko. W sensie jakby w to grać po cichu, w skupieniu, bez rozmów częściowo poza samą grą, to mogłoby się dłużyć.
Wykonujemy ciągle to samo w każdej rundzie (co krytykował Konrad), ale faz jest dużo.
A, że pod koniec można dostać niezłego boosta. Cóż, trzeba to uwzględnić. Przede wszystkim w szukaniu kto wygrywa, trzeba spojrzeć też na planszę z opinia narodu. No i jak opinia narodu w okolicach 5 rundy nam odpowiada, to warto walczyć o to, by się jak najbardziej utrzymała.
Poza tym trudno mówić o tym, by to decydowało o wyniku. Po pierwsze wszyscy gracze coś tam zyskują. Najwięcej zyskał Konrad - 60 punktów, ale ja na przykład chyba 30 i z tego co pamiętam, było to najmniej z podlicznia całej tej planszy z opinią narodu. Także Konrad nadrobił 30 punktów. W sumie mieliśmy ponad 300 to jeszcze nie tek źle.
No i na planszy z opinia narodu można wstawiać jeszcze kostki kontroli mediów. A one akurat przynoszą więcej punktów za wcześniejsze rundy (za pierwszą 25, a za 7 chyba ok.10). Także walka o początkowy land może być atrakcyjny, nawet jak sam land będzie w miarę kiepsko punktowany.
Co do krótszej gry, to trzeba by ją całkiem zmienić. Oprócz tego co częściowo mówliśmy od razu po grze i co Lim-Dul napisał na forum, to gramy od razu na 4 planszach, a ostatnie 3 landy sa jeszcze nieznane. Przez to mamy jeszcze sporą niewiadomą. Możemy od razu walczyć o te, które są teraz, albo zbierać siły licząc na to, że landy 5-7 będą miały duże wartości.
Co do wygranej, to w pierwszej (pierwszych dwóch?) rundach nie licytowaliśmy wszystkich opinii publicznych i była niejasność z trendem i mnożnikiem. Także wyniki i tak są zafałszowane. Dodatkowo w drugiej (trzeciej?) rundzie miałem do wyboru dwie koalicje. Wybrałem Kubę tylko dlatego, ze miał za chwilę wychodzić (czyli nie zyskał gracz, który się będzie jeszcze liczył). To na pewno jakoś tam zaważyło. A zresztą co za różnica kto wygrał i tak pierwsza rozgrywka jest zawsze testowa.
Generalnie na prawdę zaskakująco dobra gra. Nie czułem tych 5 godzin. Reguły co prawda tłumaczy się bardzo długo, ale tak naprawdę sa bardzo proste. Chętnie bym zagrał jeszcze raz i to niekoniecznie dopiero za rok (chętni są też pewnie Wilk, Melee, Ostry)...
Wykonujemy ciągle to samo w każdej rundzie (co krytykował Konrad), ale faz jest dużo.
A, że pod koniec można dostać niezłego boosta. Cóż, trzeba to uwzględnić. Przede wszystkim w szukaniu kto wygrywa, trzeba spojrzeć też na planszę z opinia narodu. No i jak opinia narodu w okolicach 5 rundy nam odpowiada, to warto walczyć o to, by się jak najbardziej utrzymała.
Poza tym trudno mówić o tym, by to decydowało o wyniku. Po pierwsze wszyscy gracze coś tam zyskują. Najwięcej zyskał Konrad - 60 punktów, ale ja na przykład chyba 30 i z tego co pamiętam, było to najmniej z podlicznia całej tej planszy z opinią narodu. Także Konrad nadrobił 30 punktów. W sumie mieliśmy ponad 300 to jeszcze nie tek źle.
No i na planszy z opinia narodu można wstawiać jeszcze kostki kontroli mediów. A one akurat przynoszą więcej punktów za wcześniejsze rundy (za pierwszą 25, a za 7 chyba ok.10). Także walka o początkowy land może być atrakcyjny, nawet jak sam land będzie w miarę kiepsko punktowany.
Co do krótszej gry, to trzeba by ją całkiem zmienić. Oprócz tego co częściowo mówliśmy od razu po grze i co Lim-Dul napisał na forum, to gramy od razu na 4 planszach, a ostatnie 3 landy sa jeszcze nieznane. Przez to mamy jeszcze sporą niewiadomą. Możemy od razu walczyć o te, które są teraz, albo zbierać siły licząc na to, że landy 5-7 będą miały duże wartości.
Co do wygranej, to w pierwszej (pierwszych dwóch?) rundach nie licytowaliśmy wszystkich opinii publicznych i była niejasność z trendem i mnożnikiem. Także wyniki i tak są zafałszowane. Dodatkowo w drugiej (trzeciej?) rundzie miałem do wyboru dwie koalicje. Wybrałem Kubę tylko dlatego, ze miał za chwilę wychodzić (czyli nie zyskał gracz, który się będzie jeszcze liczył). To na pewno jakoś tam zaważyło. A zresztą co za różnica kto wygrał i tak pierwsza rozgrywka jest zawsze testowa.
Generalnie na prawdę zaskakująco dobra gra. Nie czułem tych 5 godzin. Reguły co prawda tłumaczy się bardzo długo, ale tak naprawdę sa bardzo proste. Chętnie bym zagrał jeszcze raz i to niekoniecznie dopiero za rok (chętni są też pewnie Wilk, Melee, Ostry)...