Tyrek pisze:Akurat w tej grze, gdzie użyłem takiej kombinacji miałem zestaw misji dotyczący ujawnienia lokalizacji Marsa, Wenus i Księżyca. Do tego grałem solo. Za te 40$, które wydałem na silniki obskoczyłem te wszystkie misje - technologia survey pozwalała mi podglądać i ujawniać lokacje obiektów. Testowanie - jeden silnik uległ awarii, reszta sukcesy. Po skanowaniu okazało się, że pozostałe misje jakie miałem do wypełnienia są niewykonalne (na Księżycu i Wenus nie dało się lądować)
Kolejne pytanie - dlaczego sonda z silnikami nie może wylądować np na Wenus, gdzie ikonka lądowania jest w ()? Czemu nie może wylądować na innych obiektach jeśli mam technologię Landing? (potrzebna jest rakieta? nie pamiętam teraz, czy gdzieś coś takiego było zapisane).
I o co chodzi z odpalaniem silnika raz na rok? To w podstawowej wersji gry tak nie ma, że każdy silnik raz na rok (przez co ciąg generuje się z upływem lat)?
1. Grałeś na zbyt łatwym poziomie trudności

Dla mnie min to hard, a "normalny" to very hard (w podstawce). Pamiętasz, że jak odpalasz silniki jonowe to
najpierw okreslasz, ile lat będzie trwał lot. Potem je testujesz. I jak nie wygenerujesz dość ciągu to nie przemieszczasz się (i tutaj wchodzi zasada - patrz niżej). Jak utkniesz tak w IPT czy jakimś flyby - papa stateczku i moje 42$
2. Zerknij do instrukcji i opisu technologii jonowej. te silniki generują w danej chwili tyci tyci ciągu. Za to są w stanie generować go przez bardzo długi czas. Do lądowania na obiekcie posiadającym grawitację się kompletnie nie nadają - ciąg jest za mały, aby pokonać grawitację w tak krótkim czasie i statek po prostu by się rozbił/spadł na powierzchnię. Silniki jonowe wymagają min 1 roku działania, aby sensowny ciąg wygenerować. Ceres i Phobos są bardzo małymi obiektami gdzie grawitacja jest bliska zerowej - i dlatego tam można lądować używając silników jonowych. Silników jonowych możesz używać
tylko przy manewrach oznaczonych klepsydrą ("normalną" lub w nawiasie - jak Ceres i Phobos).
Współcześnie (czy nawet od wielu, wielu lat) silniki jonowe są używane np. w satelitach do drobnych korekt kursu. Na ziemi taki silnik nie poruszy niczego nawet o centymetr (ze względu na grawitację, do pokonania której potrzeba odpowiednio wysokiego ciągu. Jak już grawitacji nie mamy - bardzij liczy się specyficzny impuls niż ciąg, a tutaj jonowe mają ten parametr bardzo wysoko.
Testowanie silników nie różni się niczym, ale wg zasad z dodatku silnik jonowy można tylko raz/rok odpalić.
Wyobraź sobie, że chcesz lecieć z orbity ziemskiej na orbitę księżycową. Manewr bodajże o trudności 3. Jeden silnik w ciągu jednego roku nie wygeneruje ciągu, aby sondę tam dostarczyć. Wg zasad jeśli odpalasz rakiety/silniki i ciąg jest za mały po prostu nie przemieszczasz się. Zatem uzywając silnika jonowego odpalasz go - manewr nieudany (za mało ciągu). Nie ruszasz się. Od razu dopalasz drugi raz... I trzeci... I masz silniki sprawdzone

W zasadach z dodatku nie możesz pod rząd odpalać tego samego silnika. Odpalasz silnik, za mało ciągu, nie przemieszczasz się. I koniec, rugi raz tego silnika nie odpalisz w tym roku. Zatem technologia Jonowa wymaga nie dość, że sporej kasy na same silniki to jeszcze labo min. 3 silników, aby ją przetestować albo min. 3 lat... Czyli min 5 lat, zakładając, że kupiony silnik nam nie wybuchnie (uwzględniłem też pi razy drzwi koszt rakiet do wyniesienia silników na orbitę i koszt usuwania kart wyników)

Dla porównania, rakiety Atlas mogę mieć przetestowane i sprawne w 100% w ciągu dwóch lat...
1. rok - technologia + 3 atlasy (25$)
2. rok - odpalam atlasy po kolei i usuwam karty wyników (od 10$ do 25$).
Gotowe i 100% sprawne.