Gra wojenna z figurkami, z dobrą mechaniką, w miarę nowa

[Goldberg]

ZNa sie na tym.... W porownaniu z moimi znajomym to ja raczkuje w tym temacie ale...
Ja nie mowie ze ToI nie, grałem w to pare lat temu, nawet miałem. Chyba ta gra mnie wciagneła w strategie... to bylo gdzies kolo 2008??
Potem znajomi pokazali żetony, i duzo bardziej skomplikowane gry i jakos tak popłynołem
Użyje takiego bardzo lekkiego i obrazowego porównania....jest sobie paintbal, jest sobie asg i jest sobie wojna, i paintball to niby karabiny, niby taktyka, duzo biegani, sporo szczescia....asg to juz mundury, repliki broni w skali 1;1, taktyka, no a wojna....
To ToI czy Memoir 44 sa na poziomie paintballa, CoH juz jest wyzej, ociera sie o ASG....i ma dodatek o naszych ułanach!!
Zależy na jakim poziomie zaawansowania lubisz rozgrywke, mni juz przysłowiowy paintball nie bawi...a i w asg rzadko...
https://www.youtube.com/watch?v=Kb4SAQD5Tbo polecam zerknac

[Patyk]

W tym temacie http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... 43&t=46193 trochę napisałem na temat CoH vs ToI. Jakbyś miał jeszcze jakieś pytania to wal śmiało. Ogólnie w żadnym wypadku nie patrz na te gry przez pryzmat gier Dragona czy TiS. Nie ta skala, nie ten poziom skomplikowania i nie ten dynamizm rozgrywki, tutaj krótkie scenariusze jesteś w stanie zagrać w 60-90 minut łącznie z setupem.

[Muttah]

Osobiście nie zgodzę się ze stawianiem CoH powyżej ToI. Kiedyś zagrywałem się w Tide'a jak szalony (mimo jego licznych, znanych wad) i wszędzie tylko czytałem jaki ToI jest słaby w porównaniu z CoH. Zainwestowałem już jednak w ToI i bawiłem się przy nim świetnie - nie czułem zatem potrzeby zmiany systemu. Kiedy jednak ograłem już wszystko co było do ToIa i wymęczyłem go na wszystkie możliwe strony, puściłem za jednym razem komplet ze wszystkimi możliwymi dodatkami od FFG - i na jakiś czas dałem sobie spokój z tematem.
Jakiś czas później miałem jednak okazję dorwać CoH w dobrej cenie, no i nie zastanawiając się długo dałem mu szansę. Zagrałem kilka dobrych razy z tymi samymi graczami, z którymi męczyłem wcześniej ToI, no i werdykt był jeden - gra bez porównania słabsza. Niby jakieś tam smaczki w postaci facingu oddziałów, niby większa różnorodność jednostek, niby większe przywiązanie do realiów, ale pffff... I to miało być to objawienie? Gra wcale nie lepiej zbalansowana, wykonanie o wiele słabsze (choć żetony, zgodzę się, miały tę zaletę że przedstawiały komplet statsów), ale gra była zwyczajnie nudnawa, jakaś taka pozbawiona iskry bożej. Ten sam problem mam z Heroes of Normandy - niby fajne, niby wszystko OK, ale po kilku bitwach w ogóle nie chce mi się w to grać. I nie chodzi tu bynajmniej o figurki, po prostu ToI miał dla mnie w sobie 'to coś', szczególnie kiedy udawało się wygrać 'pod górkę' w tych co bardziej jednostronnych scenariuszach. A może to po prostu sentyment? Nie wiem, w M'44 też łoiłem kiedyś jak najęty, ale to bardziej gra dla dzieci niż fanów tematyki WWII. Reasumując, Tide jak dla mnie to nadal debeściak z gier drugowojennych (choć setup do miłych nie należał, a i czas rozgrywki też potrafił dać się we znaki). Tak więc o ile ideałem ToI nie jest, to jak dla nie wciąż numero uno w temacie.

[Odi]

CoH wcale nie stoi od ToI wyzej w kwestii realizmu. A Memoir to nie paintball, tylko strzelanie do siebie z patykow

[wystukalem w telefonie]