W sobotę zrobiliśmy sobie mały maraton. Od 10-19. Gdyby nie to, że Jax musiał już wychodzić, to może byśmy się skusili na zostanie jeszcze dłużej.
Zaczęło się od szybkiego
Crokinole, a potem już dłuższe i cięższe gry. Dopiero pod koniec
Race na odprężenie.
Najbardziej się cieszę z zagrania w
Traders of Genua. W trakcie gry wydawało mi się, że tą grę obowiążkowo trzeba kupić. Rozczarowująca końcówka ostudziła mój zapał, ale i tak dawno żadna planszówka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia (ostatnio 3 miesiące temu Im Schatten des Kaisers).
Same punktowanie jest dosyć standardowe. Jak ktoś grał w kilka tzw. eurogier, to będzie wiedział o co chodzi. To co jednak wyróżnia tą grę, to licytacja o korzystanie z budynku. A właściwie bardziej handel. Ten element mamy i chociążby w Osadnikach, jednak tam z biegiem czasu coraz mniej się opłaca wymieniać z innym graczem. mając dostęp do portów lepiej trochę przepłacić, ale nie pomagać komuś w wygraniu. W Fasolkach mamy jeden wielki handel, ale nic poza tym. Okej i Osadnicy i Fasolki, to bardzo fajne gry, w każdym razie jakoś tam mozna by się przyczepić do handlu. Tutaj jest on tylko częścią gry, ale bardzo ważną. Do tego handlować możemy wszystkim. Przez to nie ma oczywistych wymian jak na przykład w Fasolkach.
Gra trwała długo, ale nie nudziła. Poza samą końcówką. Wszyscy już właściwie mieli jakieś tam ostatnie szansę na punkty. Każdy chciał tylko skończyć to co zaczął. Nie było sensu pchać się w coś nowego, przez co w ostatniich dwóch rundach nikt już właściwie nie handlował. Potem w innym składzie prawie zaczęliśmy drugą partię. Jax sprawdzał w zasadach niuanse, których nie byłem pewien. Okazało się, że w pierwszej partii graliśmy troszkę za długo. To by mogło zniwelować największą wadę z pierwszej partii. Szczególnie, że według Jaxa właśnie końcówka jest najbardziej emocjonująca.
Obowiązkowo chcę zagrać w to jeszcze raz, by się przkonać, czy ta gra jest tak rewelacyjna jak mi się wydawało przez 3/4 gry, czy może jednak słaba przez zepsutą końcówkę.
Hazienda to gra, która od bardzo dawna była na moim radarze. Może od zbyt dawna. Sama gra bardzo przyjemna. Jak będzie okazja, to z wielką przyjemnością zagram, ale na pewno nie kupię. Gra po prostu nie oferuje mi niczego, czego bym nie miał w innych grach. Ot bardzo porządna typowa eurogra. Fajna, z bezpośrednią interakcją, ciekawym punktowaniem, ale nie ma nic ponad to.
Niedawno rozmawiałem z Magmą o
Brassie. Mówił on, że po pierwszej partii uważał, że Brass jest dobry, ale nie powala. Po drugiej stwierdził już, że to bardzo dobry tytuł, ale na pewno nie tak genialny jak wszyscy mówią. Po trzeciej uważa, że Brass jest rewelacyjny.
Ja wczoraj zagrałem drugi raz (nie liczę połowę partii na poznanie zasad). I na razie idę drogą Magmy

Grało się bardzo przyjemnie. Miałem świadome posunięcia, w przeciwieństwie do pierwszej partii. Widzę, że Brass jest na prawdę bardzo dobry. Nie powiedziałbym jednak, że to absolutny must have. Wysokie Napięcie mnie jednak bardziej bawi. Chociażby przez to, że w WN możemy świadomie blokować innych graczy, a Brassie możemy pokrzyżować komuś plany przez przypadek. Jakoś nie tego oczekuję po grze ekonomicznej. Z drugiej strony może po prostu jestem za mało ograny w Brassa. Może można grać zdecydowanie świadomiej niż ja ostatnio. Warto to sprawdzić

Chętnie zasiądę do Brassa po raz kolejny, szczególnie teraz gdy tytuł się pojawia często na spotkaniach (wczoraj grały w sumie 3 ekipy).