Dabi pisze:
Odnośnie tego U-Boota.
Akurat Kriegsmarine prowadziło wojnę w sposób nie odbiegający od ówczesnych standardów co nawet stwierdzili przedstawiciele Royal Navy czy US Navy.
Kilka cytatów:
"...13 września 1940 roku port w Liverpoolu opuścił brytyjski statek pasażerski „City of Benares”. Na jego pokładzie, wśród 407 pasażerów i członków załogi, znajdowało się 90 dzieci. Miały one schronić się w Kanadzie przed niemieckim powietrznym „blitzem”. Na początkowym etapie podróży statek płynął w małym konwoju eskortowanym przez jeden niszczyciel i dwie kanonierki. Eskorta zawróciła, kiedy jednostki opuściły akwen ogłoszony przez Niemców zamkniętym obszarem morskim, na którym stosowali oni zasady nieograniczonej wojny podwodnej. Teoretycznie poza tym obszarem „City of Benares” powinien być bezpieczny od niespodziewanych ataków niemieckich okrętów podwodnych. Brytyjczycy zbytnio zaufali jednak niemieckim gwarancjom. 18 września, około godz. 22.00 liniowcem targnął niespodziewany wybuch. Statek, storpedowany przez U-48 pod dowództwem kapitana Heinricha Bleichrodta, zaczął tonąć. Późna godzina, sztormowe fale, szkwał i deszcz z gradem utrudniały ewakuację. Tak opisał sytuację Jonathan Dimbleby w książce „Bitwa o Atlantyk”:
Gdy opuszczano łodzie na wzburzone morze, rozlegały się okrzyki przerażenia. Jedna z nich przewróciła się na bok, a wrzeszczące dzieci wpadły do wody. Załoga spuściła na wodę tratwy i zaczęła im rzucać koła ratunkowe, ale żaden ze stojących na pokładzie ludzi nie widział ani tych, które zostały w ten sposób ocalone, ani tych, które utonęły.
Przy tak trudnych warunkach atmosferycznych nawet bezpieczne zwodowanie szalupy ratunkowej nie gwarantowało ratunku. Pasażerom brakowało też ciepłej odzieży. W efekcie dorośli i dzieci umierali w łodziach z wyczerpania. Ogółem tragedia „City of Benares” pochłonęła życie 258 osób. Wśród nich było aż 77 dzieci."
Niemieckie okręty podwodne nie ograniczały się do samego torpedowania napotkanych jednostek. Ich niechlubną praktyką było ostrzeliwanie z dział i broni maszynowej ewakuujących się ze storpedowanych statków rozbitków. Ofiarą takiego postępowania była załoga brytyjskiego transportowca „Severn Leigh”. 23 sierpnia 1940 roku w przepływający na południe od Islandii okręt trafiły torpedy wystrzelone przez U-37. Kiedy załoga opuszczała statek, U-boot ostrzelał go z działa pociskami odłamkowymi. W polu rażenia znaleźli się również marynarze w szalupach ratunkowych. Z 43 członków załogi „Severn Leigh” ocalało jedynie 10. Tymczasem dowódca U-boota, komandor podporucznik Victor Oehrn, dożył spokojnej starości. Zmarł w 1997 roku w wieku 90 lat.
Podobny los spotkał amerykański węglowiec „David H. Atwater”. 2 marca 1942 roku płynął on z Zatoki Chesapeake w kierunku Zatoki Delaware. Niespodziewanie około godziny 21.00 został ostrzelany przez U-552. Okręt podwodny dowodzony był przez jednego z najsłynniejszych asów U-bootwaffe, Ericha Toppa.
Niemcy utrzymywali morderczy ogień również wtedy, gdy załoga usiłowała opuścić rozszarpywany pociskami statek. Amerykańskie patrolowce natknęły się później na podziurawione ogniem szalupy ratunkowe, w których znajdowały się ciała zabitych marynarzy. Ostatecznie z 27 mężczyzn, stanowiących załogę węglowca, ocalało tylko trzech. Erich Topp nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Po wojnie, już w RFN, nadal służył w marynarce wojennej, awansując aż do stopnia kontradmirała. Zmarł w 2005 roku w wieku 91 lat.
Na zatopieniu wrogiego okrętu nie poprzestał też U-516, dowodzony przez komandora podporucznika Gerharda Wiebe. 28 września 1942 roku około czwartej nad ranem zaatakował on z zaskoczenia brazylijski statek „Antonico”. Ostrzelana pociskami artyleryjskimi jednostka stanęła w płomieniach. Załodze udało się spuścić na wodę dwie szalupy ratownicze, jednak niemiecki okręt podwodny otworzył do nich ogień. Rozbitkowie wyskoczyli z jednej z łodzi, aby schronić się za jej kadłubem przed kulami.
Kiedy „Antonico” zatonął, U-boot oddalił się. Dopiero wówczas można było ocenić straty. Okazało się, że także druga szalupa jest podziurawiona. W jej wnętrzu znajdowało 5 zabitych i 7 rannych marynarzy. Drugi oficer brazylijskiego statku złożył zeznania obciążające niemiecką załogę. Gerhard Wiebe został wprawdzie zatrzymany po wojnie, jednak już w 1947 roku wypuszczono go na wolność. Zmarł w roku 1985.
Niemieckie U-booty atakowały również jednostki rybackie. Szczególnie bulwersujące są kulisy zatopienia brytyjskiego trawlera „Noreen Mary”. 5 lipca 1944 roku znajdujący się około 20 mil na zachód od Przylądka Wrath statek został zaatakowany przez U-247 podczas połowu ryb.
Kiedy dwie wystrzelone do trawlera torpedy chybiły, U-boot, dowodzony przez porucznika Gerharda Matschulata, wynurzył się i ostrzelał go z broni maszynowej. Sześciu rybaków zginęło na pokładzie. Po zatopieniu jednostki czterech innych znalazło się w wodzie. U-247 jednak nie odpłynął. Jeden z rybaków wspominał:
Nawet i wówczas okręt podwodny nie zanurzył się, ale zdecydowanie szedł w mym kierunku i gdy znalazł się w odległości zaledwie 60 -70 jardów, otworzył bezpośrednio do mnie ogień krótką serią z karabinu maszynowego. Ponieważ ich zamiar był dla mnie całkiem oczywisty, zsunąłem się do wody i pozostałem tam, dopóki okręt podwodny nie zaprzestał strzelania i nie zanurzył się (…). Okręt podwodny ostrzeliwał nas ze swych dział przez pełna godzinę.
W ataku na „Noreen Mary” zginęło 8 rybaków. Dwóch ocalało. Autor wspomnień, James MacAllister, miał 14 ran ciała. Jego towarzysz aż 48. U-247 nie doczekał końca wojny. Został zatopiony 1 września 1944 roku wraz z całą załogą.
Najgłośniejszą zbrodnią na morzu podczas drugiej wojny światowej było zatopienie greckiego parowca „Peleus”. 13 marca 1944 roku statek był w drodze z Freetown do Buenos Aires. Około 600 mil od wybrzeży Afryki dosięgły go dwie torpedy. Parowiec zatonął błyskawicznie. Część z jego liczącej 35 osób załogi znalazła się w morzu. Sprawcą ataku okazał się U-852, dowodzony przez kapitana Heinza Ecka. Okręt podwodny udawał się właśnie do swojego rejonu patrolowania na Oceanie Indyjskim.
U-852 wynurzył się i wziął na pokład dwóch marynarzy, aby ich przesłuchać. Pozwolono im później wrócić do tratw ratunkowych. U-boot oddalił się, ale nie na długo. Po pewnym czasie niespodziewanie znów się pojawił. Jego karabiny maszynowe długimi seriami zaczęły ostrzeliwać przerażonych rozbitków. Niemcy byli systematyczni: masakra trwała kilka godzin. Cel był jeden. Nie chciano, by ktokolwiek przeżył. Warto dodać, że jedną z ofiar zatopienia „Peleusa” był również Polak, palacz Wincenty Staniewicz.
U-852 wpadł w ręce aliantów. Jak się okazało, Heinz Eck nie zniszczył dziennika pokładowego, w którym opisany był atak na „Peleusa”. 17 października 1945 roku kapitan i jego kompani stanęli przed trybunałem. Dowódca i dwóch oficerów, w tym lekarz okrętowy, zostali skazani na karę śmierci przez rozstrzelanie. Kolejny oficer otrzymał karę dożywotniego więzienia, a jeden z podoficerów – 15 lat więzienia."
Mordercy z głębin. Niewybaczalne zbrodnie niemieckich podwodników. Dariusz Kaliński
Żeby mnie ktoś źle nie zrozumiał, ja absolutnie nie jestem za jakąkolwiek blokadą zbiórki na Ubota, uważam po prostu że w każdym przypadku zamiast cenzury należy pozostawić los takich gier w rękach wspierających.