Cześć,
Jeśli o mnie chodzi, pisząc na bazie własnych doświadczeń, zgadzam się ze stwierdzeniem, że w ciągu ostatnich dwóch lat zmieniła się tendencja na rynku gier używanych i trudniej jest obecnie sprzedać grę używaną. Niestety, choć nie ma tu złotego środka ani nie można przypisać zjawisku konkretnych czynników, które je wywołują, przyglądając się rynkowi gier planszowych z perspektywy bloggera piszącego o grach oraz tłumacza zauważyłem kilka rzeczy.
Po pierwsze, głównym czynnikiem wpływającym na zmianę tendencji zakupowych jest w mojej opinii rozrastający się rynek gier planszowych. Jeszcze kilka lat temu, nowe gry wydawane w Polsce zamykaly się w 300-500 nowych tytułach. Rok temu na rynku ukazało się ponad 700 nowych tytułów a ten rok zamkniemy liczbą prawdopodobnie bliską, o ile nie przekraczającą 1000 tytułów. Jest to wynikiem tego, że coraz więcej gier jest lokalizowanych, a także pojawiło się kilka mikro wydawnictw, które wypuszczają swoje gry w oparciu o dofinansowanie z Unii lub portale wspieraczkowe.
Pokłosiem tego jest skrócenie żywotności gry. Z doświadczenia zarówno własnego jak i niektórych wydawców, z którymi współpracuję, zauważyłem że czas, w którym ludzie interesują się danym tytułem, który osobiście nazywam żywotnością gry uległ drastycznemu zmniejszeniu na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Kiedyś, gdy wychodziła nowa gra, ludzie interesowali się nią przez dłuższy okres, często sięgający kilku miesięcy. Przy obecnym przesyceniu rynku nowymi tytułami, zainteresowanie grą, a tym samym jej żywotność spadła do kilku tygodni a w skrajnych wypadkach (małe gry imprezowe) czasami nawet dni. Fakt ten pogłębia spekulacja cenami przez sklepy lub samych wydawców. Od kilku miesięcy widzę dziwny trend czy to zawyżania SCD czy zaniżania ceny końcowej (wedle uznania) gdzie wydawcy wprowadzają na rynek nową grę, której cena jest od razu przeceniona o 30% względem SCD. Niektóre sklepy/Wydawnictwa czasami dają nawet większy rabat. Zauważyłem to dopiero w wyniku próby sprzedaży gier, gdy nagle przychodziły mi oferty typu "stary, dam Ci za tą grę 60zł max, bo za te 80zł mogę kupić nówkę w sklepie". Sytuacja ta dotyczyła gry Torres, która wg SCD powinna kosztować 149,90zł a juz na stronie Egmontu można ją kupić za 112zł - jeszcze taniej w sklepach internetowych, gdzie najtańsza oferta faktycznie oscyluje w okolicach 80zł, za które chciałem sprzedać swój egzemplarz recenzencki, praktycznie fabrycznie nowy, po trzech rozgrywkach. Docelowo, zdecydowałem się przekazywać egzemplarze recenzenckie ośrodkom edukacyjnym, by tworzyć w nich kółka gier planszowych, bo uznałem, że nie opłaca mi się sprzedawać nowych gier za połowę ceny, a tam przydadzą się bardziej. Taka mała dygresja.
Wracając do tematu - spadek żywotności danej gry, połączony z wojna cenową prowadzoną przez sklepy, do której z jakiegoś powodu dołączyli w ostatnich miesiącach także wydawcy sprawia, że ludzie stali się bardziej wybredni - w mojej opinii - jeśli chodzi o zakup gier używanych. Nie wydaje mi się aby większości z tych osób, które kupują na FB zależało na idealnym stanie gry - takie bowiem wystawiałem sam i mimo wszystko głównym argumentem była zawsze cena. Fakt faktem, sporo osób zwyczajnie nie ma wyczucia i nie potrafi się targować, oczekując że odda się im grę za pół ceny i jeszcze zapłaci za wysyłkę
Drugim aspektem jest zwykłe prawo popytu i podaży, a biorąc pod uwagę przesycenie rynku ilością gier, trudno się dziwić, że niektóre tytuły mogą zalegać. W chwili obecnej wiele osób po zakupie gry planszowej zagra w nią dwa, trzy razy. Później gra trafia na półkę albo na rynek gier używanych. Niestety często w cenie kompletnie nieadekwatnej do sytuacji na rynku bo komuś nie chcialo się sprawdzić. Doprowadza to czasem do sytuacji absurdalnych jak np. jeden egzemplarz Konwoju, który ktoś na czerwcowym Pionku wystawił za ponad 60zł (gra z mocno poprzecieranym pudełkiem, zawartość w nie lepszym stanie) podczas gdy 50m dalej, po drugiej stronie sali Portal Games na swoim stanowisku wystawiał tę samą grę za 45zł, nową w folii.
Trzecim aspektem jest sama prezentacja oferty. Przez kilka miesięcy bezskutecznie wystawiałem kilka gier planszowych w dobrych cenach, ale nie było na nie w ogóle odzewu. Podszedłem do tematu nieco inaczej i wystawiłem je ponownie, ale zmieniając opis oraz zrobilem nowe zdjęcia, przygotowując je w ten sam sposób co fotki do artykułów na moim blogu. Gry sprzedały się na pniu, nawet te, które zalegały najdłużej, mimo że wystawiłem je w droższej cenie i nie zadałem sobie nawet trudu usunięcia wcześniejszej oferty. Zadziałał więc efekt opakowania oferty w ładne zdjęcia - pojawili się pierwsi komentujący "PW" a zaraz za tym poszła cała lawina zapytań, czyli zwykły efekt psychologiczny tego, kto zdąży jako pierwszy (nie ważne że na bazarze były jeszcze cztery inne egzemplarze tej samej gry i w niższej cenie).
Podsumowując, wydaje mi się, że rynek gier planszowych przeszedł gruntowną transformację. Fakt iż skróceniu uległa długość życia danej gry sprawia, że chcąc sprzedać nasz egzemplarz musimy podchodzić do sprzedaży używanej gry z większym staraniem. Musimy sprawić, że nasza oferta wyróżni się czymś co przyciągnie oko znudzonego internauty scrollujacego ekran od kilku godzin na grupach sprzedażowych. Choć trzeba sobie zadać więcej trudu (oraz pytanie, czy trud ten jest opłacalny, czy nie lepiej gry odłożyć na półkę albo oddać gdzieś, gdzie komuś sprawi wielką radość np. w świetlicy przy lokalnym MDKu), nadal można z powodzeniem obracać używanym grami, odzyskując z nich na tyle środków aby pozwolić sobie na zakup nowych gier. A kiedy jest to nie opłacalne, lepiej zostawić grę na lepsze czasy. Coś przecież sprawiło, że ją kupiliśmy - recenzja, rekomendacja znajomego etc. Zakładam że nie kupujemy gier tylko ze względu na hype - trzeba bardziej szanować swoje cięzko zarobione pieniądze
Pozdrawiam,
- K.