Również udało mi się zagrać w najnowszy twór Włochów. Czyżby mocny tytuł ze stajni Rebela?
Graficznie gra prezentuje się jak gierka rodzinna, a do takich ona nie należy. Jak dla mnie jest to małe nieporozumienie. Zdecydowanie najbrzydsza gra Włochów, która budzi niepotrzebne skojarzenia. Sama czytelność i funkcjonalność ikonografii jest na zadowalającym poziomie. Oczywiście graliśmy na prototypie, aczkolwiek wszystkie kwestie graficzne przedstawiają finalną wersję.
Fot. 1. Standardowe kwadratowe pudło.
Tytuł posiada parę podobieństw do poprzednich gier tych twórców, ale wyróżnia się też czymś bardzo oryginalnym. Otóż niesamowity draft kości! Kości mają podwójne znaczenie: kolor (dochód) oraz wartość (siła przebicia podczas wykupywania kart oraz ich koszt). Wybierając kość, wstawiamy sobie ją w specjalną podstawkę w naszym kolorze, aby zaznaczyć właściciela. Sprytne rozwiązanie.
Fot. 2. Główna plansza.
Gra posiada funkcjonalne plansze gracza, gdzie mamy rozpisany praktycznie cały przebieg gry (coś jak w GWT + końcowa pounktajca). Pozwolę sobie krótko opisać te fazy.
Fazy:
A - rzut kośćmi i tyle.
B - wybór kości według kolejności. Duży plus za ciekawy mechanizm ustalania pierwszeństwa, który polega na tym, że kto ma więcej koron, ten będzie pierwszy w kolejnej rundzie (gramy 4 rundy, jeśli dobrze pamiętam). Korony natomiast zdobywa się z kart postaci lub żetonów zamku oraz są przyznawane za zajmowane już miejsce kolejności (tj. pierwszy gracz posiada zero, drugi jedną, trzeci i czwarty po dwie). Po dobraniu kości od razu musimy ją umiejscowić w jednej z czterech sfer (finalnie dobieramy 3 kości). Jedna sfera to żetony zamku, gdzie pierwszeństwo ma najniższa kość, pozostałe sfery to różne karty postaci. Tam już pierwszeństwo mają najwyższe wartości. Dodatkowo oczka na kości określają koszt karty.
C - zdejmowanie kości z planszy, co za tym idzie, kupowanie kart i żetonów zamku w odpowiedniej kolejności.
D - ustalanie nowej kolejności.
E - dochód. Można to robić w zasadzie symultanicznie. Mamy pięć kolorów kości. Cztery z nich określają poszczególny tor inwestycji, a jeden (biały) jest jokerem. Mamy tutaj tor kasy (zarabiamy kasę), tor militarny (zwiększamy swój surowiec militarny), tor pielgrzyma (otrzymujemy ruch na mapie) oraz tor punktów (zwyczajne punktowanie).
F - wyprawy morskie... a raczej wykupowanie dodatkowych warunków końcowej punktacji.
Fot. 3. Wspomniana plansza gracza.
Fot. 4. Mapa, gdzie poruszamy się pielgrzymem oraz tory dochodów.
Fot. 5. Karty postaci, które czekają na werbunek.
Fot. 6. Przepychanki o pierwszeństwo podczas wykupywania postaci.
Gdzie mamy regrywalność?
- karty dodatkowych punktacji końcowych,
- inna kolejność pojawiania się postaci (bo zawsze grają te same tylko w innej sekwencji),
- inne rozłożenie klasztorów na mapie podróżowania (mechanizm z Marco Polo).
Gdzie mamy interakcję?
- w wyborze kości i w przepychankach o pierwszeństwo w zakupie postaci
- 4 karty postaci mają negatywną interakcję i tutaj doznałem szoku. Jest to element, który pasuje jak świni siodło (IMO). Poniżej zdjęcia. Uwaga, nie są to treści dla wrażliwych!
- tory dochodów dają na sam koniec punkty za zajmowane pierwsze oraz drugie miejsce.
Nie występuje żadna interakcja w podróżowaniu pielgrzymem, nie zaznamy żadnej interakcji w wykupowaniu nowych eksploracji (karty dodatkowych punktowań).
Co mi się wstępnie nie podoba?
- grafiki,
- tekst na kartach,
- duży downtime przy wyborze kości (kryje się tutaj wiele decyzji takich jak: czy będzie mnie stać na kupno (sporo wyliczania, bo przecież kupimy 2-3 rzeczy), czy kupię pierwszy, jaki dostanę profit, co wezmę potem, czy będę mieć w danej sferze plan zastępczy, jak ktoś mnie przebije),
- 4 karty postaci (patrz wyżej zdjęcia), które są włożone na siłę, aby zwiększyć w zły sposób interakcję,
- bezpłciowe podróżowanie pielgrzymem, gdzie nie występuje żadna rywalizacja,
- brak krótkiej kołderki,
- lekki smak sałatki punktowej,
- karty wypraw (punktowania).
Reasumując, gra (IMO) jest bardziej złożona niż Marco Polo czy Egizia, aczkolwiek nie jest taka poważna i ciasna jak Lorenzo. Tutaj mamy o wiele łatwiej i decyzje są lżejsze. Tytuł nie jest wielkim odkryciem i nie będzie planszówkowym Graalem, ale jest to pozycja godna uwagi. Polecam sprawdzić!