A ja pamiętam zupełnie coś innego, 25 lat temu gry używałem i dbałem o nie tak samo jak teraz. Nie wiem zupełni też jak to ma się do pytania postawionego w temacie.DEATHLOK pisze: Pamiętam, że 25 czy 15 lat temu gry były do używania. Teraz mam wrażenie, że są do dbania o nie.
Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychika
-
- Posty: 1307
- Rejestracja: 25 mar 2007, 18:06
- Lokalizacja: Częstochowa
- Has thanked: 17 times
- Been thanked: 36 times
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
- detrytusek
- Posty: 7340
- Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 460 times
- Been thanked: 1116 times
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Dokładnie. I dodam, że jeszcze z powodu tego mojego karygodnego niechlujstwa żadna gra nie ucierpiała, a jak sprzedaję to przeważnie stan kręci się w okolicach bdb.romeck pisze:Ja w ogóle nie laminuję, nie koszulkuję. Wiem, że do grobu ze sobą nie zabiorę, ale po prostu dbam - lubię to.Dr. Nikczemniuk pisze:Jeżeli w daną grę zagram jakieś 10~20 razy (albo nawet nie 10x) i idzie w kąt to jaki sens koszulkować karty, laminować itd.?
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Post zdecydowanie godny uwagi i przemyślenia.Dr. Nikczemniuk pisze:A ja się zastanawiam czy to w ogóle ma sens.
Ile gier kupujecie w ciągu roku?
Ile partii w nie rozgrywacie?
Jeżeli w daną grę zagram jakieś 10~20 razy (albo nawet nie 10x) i idzie w kąt to jaki sens koszulkować karty, laminować itd.?
No chyba, że ktoś zajmuje się geszeftem.
Kontynuacja konta DREADNOUGHT2
- MataDor
- Posty: 696
- Rejestracja: 23 sty 2006, 16:02
- Lokalizacja: Warszawa/Gocław
- Has thanked: 313 times
- Been thanked: 98 times
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Dokładnie. 25 lat temu tak samo starałem się dbać o gry jak teraz, a jak siadałem do gry w swoją Magię i Miecz z dodatkami to pytanie do kumpli czy na bank mają czyste łapy to był klasykJacek_PL pisze:A ja pamiętam zupełnie coś innego, 25 lat temu gry używałem i dbałem o nie tak samo jak teraz. Nie wiem zupełni też jak to ma się do pytania postawionego w temacie.DEATHLOK pisze: Pamiętam, że 25 czy 15 lat temu gry były do używania. Teraz mam wrażenie, że są do dbania o nie.
Ostatnio zmieniony 02 lut 2018, 13:08 przez MataDor, łącznie zmieniany 1 raz.
Take it easy (jak któś z Pragi Południe ma ochotę na w miarę regularne granie, proszę o PM)
kolekcja gier
kolekcja gier
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Dla mnie na przykład zupełnie niezrozumiałe jest, gdy ktoś twierdzi, że dba o kolekcjonerski stan gry, a jednocześnie wywala do śmieci wypraskę, która jest przecież jednym z elementów wydania. Dla mnie ważniejsza jest kompletność i wolę nieco zużyte elementy, ale zostawiam nawet kartony z wyciskanych żetonów (oczywiście nie w pudełku, ale gdzieś leżą). Za to jak pudełko się obije, zagnie róg, a w takim stanie dostałem np. Terraformację Marsa, to nie mam z tym wielkiego problemu.
Jedyne karty które koszulkowałem to te do Magica, ale grałem w to z 10 lat temu i miałem karty pochodzące z różnych okresów i o różnym stopniu zużycia, przez co zakoszulkowane było trudniej rozróżnić. Ale poza tą zapomnianą już dla mnie grą wolę dotykać przyjemnego kartonu albo papieru niż folii, więc koszulkowanie rozważę, dopiero, jak stan elementów będzie kiepski i miałby zacząć wpływać na rozgrywkę.
Takie "przesadne" dbanie o różne przedmioty co ciekawa sprawa. Jedno z moich pierwszych aut to 15-letni Opel, którego ładne czarne welurowe siedzenia od nowości (na to wskazywał stan tapicerki) były zakryte paskudnymi pokrowcami. Auto miało kilku właścicieli, ale żaden nie zdjął tych pokrowców, żeby nie zniszczyć foteli. Dla mnie fajnie, bo po pozbyciu się ochrony tapicerka "pachniała nowością", ale żaden z poprzednich właścicieli, a było ich kilku, nie skorzystał z miłego w dotyku weluru, tylko siedział na pstrokatych materiałowych szmatkach, które nie pasowały do wnętrza. A auto i tak traciło na wartości, a po kilku latach używania z powodów mechanicznego zużycia trafiło na złom.
A zahaczając jeszcze o koszty gier planszowych, to i tak nie jest najgorzej. Gry wideo to zabawa na kilka godzin, a ceny są często nieporównywalnie wyższe w przeliczeniu na godzinę rozrywki. Jak patrzę na moje blisko sto pudełek gier na X360 i dołożę do tego tytuły i dodatki kupione cyfrowo, które teraz warte są ułamek pierwotnej ceny, to jakoś nie mam wyrzutów sumienia, że tego nie sprzedawałem na bieżąco, kiedy jeszcze były coś warte. Raczej cieszę się, że mogłem w to wszystko zagrać. Podobnie jak teraz, gdy kupuję cyfrowo. Sprzedaż nie jest możliwa, ale nie powstrzymuje mnie to przed kupieniem gry, bo traktuję to jako sposób na przyjemne spędzenie czasu.
Może stąd do planszówek mam podobne podejście - kupuję zakładając, że raczej na pewno nie sprzedam. Może gdybym miał okazję grać kilkadziesiąt partii miesięcznie, to potrzebna byłaby jakaś rotacja i różnorodność i wtedy miałbym inne podejście. Na razie wydatki na rozrywkę - czy to koncert, gra wideo, wakacje, czy planszówka, albo wyjście do kina (które z racji odległości od najbliższego kina kosztuje mnie zwykle ok. 100 zł (paliwo, bilet i niestety czas) - traktuję jako pieniądze stracone w celu kupienia sobie odrobiny szczęścia. I nawet jak gra trafi na półkę i nigdy jej stamtąd nie ruszę po dwóch, czy trzech partiach, to nie będę żałował. W zasadzie jak jest lekko podniszczona jak mój Robinson, to cieszę się nawet bardziej niż gdy wygląda jak Martwa Zima, w którą miałem okazję zagrać w ciągu dwóch lat dopiero dwa razy, bo do niej potrzeba niestety większej liczby graczy.
Ale zdaję sobie sprawę, że w przypadku graczy, którzy muszą zagrać "we wszystko co wyszło" to pewnie sposób patrzenia na gry jest nieco inny.
Jedyne karty które koszulkowałem to te do Magica, ale grałem w to z 10 lat temu i miałem karty pochodzące z różnych okresów i o różnym stopniu zużycia, przez co zakoszulkowane było trudniej rozróżnić. Ale poza tą zapomnianą już dla mnie grą wolę dotykać przyjemnego kartonu albo papieru niż folii, więc koszulkowanie rozważę, dopiero, jak stan elementów będzie kiepski i miałby zacząć wpływać na rozgrywkę.
Takie "przesadne" dbanie o różne przedmioty co ciekawa sprawa. Jedno z moich pierwszych aut to 15-letni Opel, którego ładne czarne welurowe siedzenia od nowości (na to wskazywał stan tapicerki) były zakryte paskudnymi pokrowcami. Auto miało kilku właścicieli, ale żaden nie zdjął tych pokrowców, żeby nie zniszczyć foteli. Dla mnie fajnie, bo po pozbyciu się ochrony tapicerka "pachniała nowością", ale żaden z poprzednich właścicieli, a było ich kilku, nie skorzystał z miłego w dotyku weluru, tylko siedział na pstrokatych materiałowych szmatkach, które nie pasowały do wnętrza. A auto i tak traciło na wartości, a po kilku latach używania z powodów mechanicznego zużycia trafiło na złom.
A zahaczając jeszcze o koszty gier planszowych, to i tak nie jest najgorzej. Gry wideo to zabawa na kilka godzin, a ceny są często nieporównywalnie wyższe w przeliczeniu na godzinę rozrywki. Jak patrzę na moje blisko sto pudełek gier na X360 i dołożę do tego tytuły i dodatki kupione cyfrowo, które teraz warte są ułamek pierwotnej ceny, to jakoś nie mam wyrzutów sumienia, że tego nie sprzedawałem na bieżąco, kiedy jeszcze były coś warte. Raczej cieszę się, że mogłem w to wszystko zagrać. Podobnie jak teraz, gdy kupuję cyfrowo. Sprzedaż nie jest możliwa, ale nie powstrzymuje mnie to przed kupieniem gry, bo traktuję to jako sposób na przyjemne spędzenie czasu.
Może stąd do planszówek mam podobne podejście - kupuję zakładając, że raczej na pewno nie sprzedam. Może gdybym miał okazję grać kilkadziesiąt partii miesięcznie, to potrzebna byłaby jakaś rotacja i różnorodność i wtedy miałbym inne podejście. Na razie wydatki na rozrywkę - czy to koncert, gra wideo, wakacje, czy planszówka, albo wyjście do kina (które z racji odległości od najbliższego kina kosztuje mnie zwykle ok. 100 zł (paliwo, bilet i niestety czas) - traktuję jako pieniądze stracone w celu kupienia sobie odrobiny szczęścia. I nawet jak gra trafi na półkę i nigdy jej stamtąd nie ruszę po dwóch, czy trzech partiach, to nie będę żałował. W zasadzie jak jest lekko podniszczona jak mój Robinson, to cieszę się nawet bardziej niż gdy wygląda jak Martwa Zima, w którą miałem okazję zagrać w ciągu dwóch lat dopiero dwa razy, bo do niej potrzeba niestety większej liczby graczy.
Ale zdaję sobie sprawę, że w przypadku graczy, którzy muszą zagrać "we wszystko co wyszło" to pewnie sposób patrzenia na gry jest nieco inny.
- romeck
- Posty: 2875
- Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
- Lokalizacja: Warszawa / Łódź
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 5 times
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Masz zamiar żetony wciskać kiedyś z powrotem?arian pisze:ale zostawiam nawet kartony z wyciskanych żetonów (oczywiście nie w pudełku, ale gdzieś leżą).
Chyba niechcący wygrałeś w tym temacie. Nie wiem co, ale wygrałeś.
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
- detrytusek
- Posty: 7340
- Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 460 times
- Been thanked: 1116 times
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Przebić to tylko może chyba ktoś, kto magazynuje folie służące do pakowania talii kart...
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Raczej nie będę wciskał żetonów, ale miejsca mam dość, więc wrzucenie tego do jednego z pudełek w nie stanowi problemu. Chociaż w Martwej Zimie na przykład leżą pod wypraską, żeby delikatnie ją podnieść dla zablokowania elementów.
Dla mnie z kolei bardziej niezrozumiałe jest trzymanie zapakowanych gier. Jak kupiłem to zrywam folie bo chce zobaczyć co jest w środku. Ja nawet filmy na BR których nie mam zamiaru w najbliższym czasie oglądać rozpakowuję, bo irytowałoby mnie trzymanie tego w folii na półce. Co kto lubi.
Dla mnie z kolei bardziej niezrozumiałe jest trzymanie zapakowanych gier. Jak kupiłem to zrywam folie bo chce zobaczyć co jest w środku. Ja nawet filmy na BR których nie mam zamiaru w najbliższym czasie oglądać rozpakowuję, bo irytowałoby mnie trzymanie tego w folii na półce. Co kto lubi.
- BartP
- Administrator
- Posty: 4721
- Rejestracja: 09 lis 2010, 12:34
- Lokalizacja: Gdynia
- Has thanked: 384 times
- Been thanked: 886 times
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Też nie ogarniam trzymania wyprasek po żetonach. Przecież to śmieć. Jak opakowanie od cukierka. Chyba że przydaje się zabezpieczania elementów przed wypadaniem, ale jakoś tego nie praktykuję.
Czasami wywalam również tekturową wypraskę, jak dodatek się nie mieści czy coś. Uwaga, opakowania od dodatków też wywalam. Bo optymalniej trzymać w pudle z podstawką. Mniej kartonów do targania, i zajmuje mniej miejsca.
Czasami wywalam również tekturową wypraskę, jak dodatek się nie mieści czy coś. Uwaga, opakowania od dodatków też wywalam. Bo optymalniej trzymać w pudle z podstawką. Mniej kartonów do targania, i zajmuje mniej miejsca.
Sprzedam nic
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Maksimum kilka dni, dopóki kot się nie znudzi.toblakai pisze:Niech się przyzna ten co nie trzyma kartonu w którym gra przyszła ze sklepu
A tak poważnie to w sumie jak teraz o tym tak piszecie, to nie wiem po co to robię. W Carcassonne np. wypadały mi kafelki i elementy z przegródek przy trzymaniu gry pionowo, więc włożyłem pod wypraskę, dawno temu. Później jak się dało i miało to sens to wkładałem pod spod, a jak nie to lądowały w pudle w szufladzie i tak zostało. Tzn. tych kartonów jest pewnie z dziesięć arkuszy łącznie poza pudełkami, więc bez przesady że to jakieś zbieractwo.
Ostatnio zmieniony 01 lut 2018, 15:04 przez arian, łącznie zmieniany 1 raz.
- romeck
- Posty: 2875
- Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
- Lokalizacja: Warszawa / Łódź
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 5 times
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Ja akurat kartony trzymam. Skąd potem mam je brać, gdy sprzedam jakieś gry i będę chciał je wysłać?
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
- detrytusek
- Posty: 7340
- Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 460 times
- Been thanked: 1116 times
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Ale po co? Ok rozumiem, że masz dużo miejsca ale zakładam, że nie kolekcjonujesz kartonów po mleku choć miejsce by się znalazło ?arian pisze:Raczej nie będę wciskał żetonów, ale miejsca mam dość, więc wrzucenie tego do jednego z pudełek w nie stanowi problemu.
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Też je trzymam w tym celu. Tylko ktoś 'z zewnątrz' jak zobaczy u kogoś takie kartony, pudełka w folii, karty w koszulkach a planszę zalaminowaną to może dostać zawału. Każde hobby ma swoje dziwactwa.
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Dla mnie to kwestia czysto użytkowa:
- Jeżeli gra mi podejdzie, będę chciał ją używać jak najdłużej w jak najlepszym stanie - zwłaszcza jeśli jest to kloc z KS, który kosztował że ho ho - W takim wypadku wolę poświęcić 30zł na koszulki niż ryzykować stratę ...set złociszy z powodu uszkodzenia kart / ich dekompletacji na wskutek uszkodzeń.
- Jeżeli będę chciał grę sprzedać - czy to przez to, że "to jednak nie to", czy to w ramach uszczuplania kolekcji - to wtedy przynajmniej nie muszę obcinać z góry połowy ceny z powodu zajechania gry, czy też choćby przypadkowego uszkodzenia...
- Jeżeli gra mi podejdzie, będę chciał ją używać jak najdłużej w jak najlepszym stanie - zwłaszcza jeśli jest to kloc z KS, który kosztował że ho ho - W takim wypadku wolę poświęcić 30zł na koszulki niż ryzykować stratę ...set złociszy z powodu uszkodzenia kart / ich dekompletacji na wskutek uszkodzeń.
- Jeżeli będę chciał grę sprzedać - czy to przez to, że "to jednak nie to", czy to w ramach uszczuplania kolekcji - to wtedy przynajmniej nie muszę obcinać z góry połowy ceny z powodu zajechania gry, czy też choćby przypadkowego uszkodzenia...
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Ja dbam o gry nie dla ich wartości finansowej ale dlatego że to są ładne przedmioty. Jak mam ładny samochód to też będę bo pucował i woskował żeby swoją atrakcyjność zachował. Jeżeli położę na stole ładny obrusik to będę się starał go nie uświnić. Fakt, brudnym samochodem też dojadę tam gdzie zapragnę, a na brudnym obrusiku też postawię także postawię talerz z zupą i się najem, jednak jak będzie czysto i ładnie to lepiej się z tym będę czuł. Można tę analogię przełożyć na partnera/partnerkę życiową i ich zastosowanie ale chyba samochód i obrusik wystarczą.
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Umówmy się że wszystkie gry planszowe mają swoją wartość kolekcjonerską, nawet jeśli tylko dla swojego posiadacza, i dlatego też o nie dbamy. Gry planszowe podobnie jak książki mogą się ładnie prezentować na półce, być powodem dumy posiadacza. Być może pojęcie to rozmywa się gdy ktoś nabywa dziesiątki tytułów rocznie i przehandlowuje te które mają więcej niż pół roku. W każdym razie te gry które mam a które posiadają karty zawsze dostają swoje koszulki. Ubieranie kart jest opcjonalne ale ja nie potrafię inaczej, bez nich karty wydają mi się po prostu "gołe" i za bardzo podatne na zniszczenia. Koszulki nie są drogie więc kupuję je często od razu z grą, poza tym uważam że w koszulkach karty prezentują się po prostu lepiej. To też pewnie kwestia sporna i można by przyrównać do tego dowolną inną sytuację, choćby kupowanie pokrowca do telefonu. Fetysz, przesada, czy po prostu chęć zadbania o sprzęt, zabezpieczenia go? Każdy widzi o na swój sposób ale ostatecznie dobrze jest mieć wybór. Warto wspomnieć że w temacie gier sklepy rozpieszczają nas jeszcze rozmaitymi insertami do planszówek, niektóre z nich swoją ceną dościgają niemal same gry którym są dedykowane. Ich kupowanie, a co za tym idzie chęć posiadania porządku w pudełku, też można by uznać za przesadę a jednak się sprzedają.
- rattkin
- Posty: 6518
- Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 382 times
- Been thanked: 930 times
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Nie powoduje.DEATHLOK pisze:Czy nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie nie powoduje zaburzeń psychicznych ?
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Heh, przypomniałeś mi artykuł, który dawno temu czytałem na jakiejś stronie nie związanej z grami. To była chyba lista tzw. life-hacks, czyli rozwiązań ułatwiających życie. Jednym z nich było wypieprzenie wszystkich pudełek od planszówek i trzymanie komponentów w kilku plastikowych pojemnikach do żywności.BartP pisze:Uwaga, opakowania od dodatków też wywalam. Bo optymalniej trzymać w pudle z podstawką. Mniej kartonów do targania, i zajmuje mniej miejsca.
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Najlepsze rzecz jasna były komentarze pod artykułem.BartP pisze:Co za bzdura.
Lepiej trzymać w workach na śmieci, bo się lepiej dopasowują kształtem.
- Furan
- Posty: 1543
- Rejestracja: 21 mar 2008, 16:41
- Lokalizacja: Warszawa, Wola
- Has thanked: 9 times
- Been thanked: 208 times
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Ja tam cenię worki próżniowe.BartP pisze:Co za bzdura.
Lepiej trzymać w workach na śmieci, bo się lepiej dopasowują kształtem.
jakiCHś - w tym wyrazie jest CH! || lepiej nie używa'ć apostrof'ów w ogóle, niż używa'ć ich w nadmiar'ze!
(S) Pueblo, Burgundy, Trismegistus, Felix, Hit!
(S) Pueblo, Burgundy, Trismegistus, Felix, Hit!
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Moje podejście jest takie: dbam o komponenty (koszulki, etc...) nie dbam o pudełka (nie niszczę ich specjalnie ale np układam je na płasko, nie przeszkadza mi lekko zapadające się wieko). Tylko nówki (pachnące nowością) mają przywilej bycia tymi na górze ; )
Masa gier
... czasem piszę nie po polsku : |
... czasem piszę nie po polsku : |
- kwiatosz
- Posty: 7874
- Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
- Lokalizacja: Romford/Londyn
- Has thanked: 132 times
- Been thanked: 417 times
- Kontakt:
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Niby zart, ale taki byl wlasnie zalecany sposob przechowywania pierwszego Dooma od FFG, bo pudelko po otwarciu juz sie nie dawalo zamknacBartP pisze:Co za bzdura.
Lepiej trzymać w workach na śmieci, bo się lepiej dopasowują kształtem.
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
- hutriel
- Posty: 1221
- Rejestracja: 11 maja 2012, 07:13
- Lokalizacja: Legionowo
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 28 times
Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik
Nie wspomnę już o zabieraniu ulubionych planszówek na wakacyjne wyjazdy. Grę spakowaną do pudełka na żywność można bez strachu wcisnąć do walizki lub plecaka.kwiatosz pisze:Niby zart, ale taki byl wlasnie zalecany sposob przechowywania pierwszego Dooma od FFG, bo pudelko po otwarciu juz sie nie dawalo zamknacBartP pisze:Co za bzdura.
Lepiej trzymać w workach na śmieci, bo się lepiej dopasowują kształtem.