Nie ma zbyt dużego ruchu w wątku, więc chyba gra nie zyskała zbyt wielkiej popularności (przynajmniej na forum) ale w związku z zapowiedzią SW:Shatterpoint postanowiłem w końcu ściągnąć M:CP z półki wstydu
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
SW:S w jakiś spośob ma mechanicznie do tej gry nawiązywać (nie wiadomo w jakim, bo najpierw odpalili przedsprzedaże a dopiero potem powiedzą coś o mechanice ;p), więc postanowiłem sprawdzić co i jak
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Poniżej podzielę się swoimi spostrzeżeniami (do których oczywiście nie ma co przywiązywać zbyt wielkiej wagi, bo to dopiero 1 rozgrywka).
W starterze jest (prawie) wszystko co potrzebne do cieszenia się pełnią rozgrywki - jest 10 figurek, zestaw miarek, kości i tokenów oraz co nie jest wcale normą w bitewniakach - tereny w liczbie wymaganej do ułożenia mapy (9). To czego brakuje to mata oraz...więcej figurek
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Do samej gry te 10 oczywiście wystarczy bo każda z drużyn liczy po 5, ale zgodnie z zasadami dla normalnej rozgrywki początkowo każdy wybiera po 10 postaci i dopiero po wylosowaniu kart kryzysów (one decydują o liczbie punktów, za które budujemy drużynę, celach i sposobie punktowania oraz układzie mapy) każdy wybiera 5, które wezmą udział w grze. Więc już wiemy, że posiadanie samego startera odbiera nam część zabawy polegającej na doborze drużyny pod konkretną misje. No ale potrzeba dokupienia kolejnych figurek to oczywistość w kontekście każdego bitewniaka, więc idziemy dalej.
Karty taktyki to dla mnie must have dla każdego bitewniaka bo nadaje grze dodatkowej głębi. Ostatnio namiętnie ogrywam A Song of Ice and Fire i tam odgrywają kluczową rolę, tu ta rola wydaje się mniejsza (a przynajmniej mniej oczywista dla początkującego). Istnieją przesłanki, wskazujące, że wraz z doświadczeniem graczy ich rola jest jednak większa. Chodzi o to, że nie mamy żadnej talii i maksymalnie w grze będziemy mieć ich 5 (podobnie jak z postaciami - zaczynamy od wyboru 10 i po wyborze drużyny schodzimy do maksymalnie 5) i mamy je od początku gry a możemy się z nich wypsrzykać przy 1 aktywacji
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
To jest spory ciężar jednak, w ASOIAF mamy talię kart i w trakcie gry dobieramy kolejne, więc te karty zazwyczaj po prostu opłaca się zagrywać od razu jak się pojawią nawet kosztem maksymalizacji ich efektu bo zależy nam na ich szybkim mieleniu.
Zasady są dość proste, w szczególności jak na bitewniaka. Nie ma żadnych skomplikowanych mechanik a część rzeczy jest wręcz do bólu uproszczona (odległości pomiędzy punktami na różnych wysokościach mierzymy przystawiając poziomo miarkę tak jakby były na równi). Jest oczywiście faza początkowa (w której każdy model dostaje 1 moc czyli niejako walutę umożliwiająca wykonywanie potęzniejszych akcji), potem faza aktywacji i na koniec porządkowanie. Czyli bitewniakowe podstawy. W fazie aktywacji mamy naprzemienne tury, w ramach której wykonujemy do 2 akcji (do wyboru z raptem 4). To co robi w grze różnice (oprócz kart taktyki) to supermoce. Jeżeli nie zaznaczono wyraźnie wich opisie to nie traktujemy ich jako akcje, zazwyczaj płacimy za nie energią (która dostajemy za wykonywanie podstawowych ataków, a także za otrzymane rany w stosunku 1:1). Wobec tego, jeżeli dobrze zarządzamy tą energią to w swojej akcji możemy wykonywać niezłe kombosy. No i po 1 rozgrywce odniosłem wrażenie, że to jest właśnie ten element, który nadaje grze największej głębi. Stanowi jednocześnie ten element gry, który najbardziej podnosi próg wejścia, bo chociaż zasady gry są dość proste to wykucie umiejętności (średnio po 6) dla każdej postaci sprawia, że musimy wykuć się i ogarniać 30 (często dość rozbudowanych) umiejek. Mi w dzisiejszej grze zdarzyło się pare razy zapomnieć o czymś co mogłem wykorzystać.
Po tej pierwszej rozgrywce odniosłem też wrażenie, że jeżeli ktoś gra aby wygrać to bardziej opłaca się skupić na punktowaniu niż sianiu zniszczenia
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
W ciągu tych 6 rund chyba trudno byłoby pokonać wszystkie jednostki wroga (zazwyczaj atakujący i obrońca rzucają bardzo zbliżoną ilością kości), więc bardziej defensywny styl walki i umiejki dające lepszą kontrolę nad polem walki mogą dać przewagę.
No i na koniec jeszcze coś od czego często się zaczyna czyli wykonanie. Napiszę tylko o figurkach bo reszta to zwyczajnie solidny poziom i tyle. Figurki są bardzo fajne, dobrze się je skleja i mają bardzo dynamiczne pozy + ciekawe i często skomplikowane podstawki.
Trudno mi ocenić na zasadzie porównania z innymi bitewniakami bo grałem do tej pory jedynie w AvP:Hunt Begins, ASOIAF oraz Fallout:Wasteland Warfare i wszystkie są na tyle różne, że trudno je porównać i wybrać najlepszą. W moim subiektywnym rankingu nr 1 pozostaje ASOIAF,w którym się zakochałem. Mechanicznie nieco większą głębie od M:CP ma Fallout (do tego sporo wstawek RPGowych i ogólnie bardziej rozbudowane możliwości jeżeli chodzi o tryby gry), więc też na chwilę obecną cenię go bardziej. AvP to niestety mechaniczny gniot (chociaż klimat 10/10), więc tu CP wygrywa zdecydowanie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Ogólnie gra jest niezła, dobrze się bawiłem i chętnie zagram kolejny raz (mój współgracz mniej, ale takie gry to nie jego klimaty), więc jeżeli SW:S rzeczywiście ma być lepszą wersją CP to warto będzie się przyjrzeć.
Edit: No i jeszcze czas gry - gra jest szybka i dynamiczna, akcje wykonuje się szybko, nie ma wielkich rozkmin i akcji o bardzo skomplikowanych sekwencjach. Rozgrywkę spokojnie można zamknąć w 60-90 min.