Już jest maj, a mi aż przykro wracać do wspomnień z marca, bo to był jeszcze bardzo dobry czas, a obostrzenia nie były jeszcze takie mocne. I w ogóle jeszcze ludzi się widziało

Przechodząc do konkretów:
Nowości
Il Vecchio(+) - Rudiger Dorn i jego kolejne mechanizmy

Gra ma całkiem ciekawy mechanizm wykonywania akcji (zależny od tego, co tam się znajduje) i przechodzenia pionków, całkiem zacnie wygląda, przez pierwsze trzy rundy jest nawet fajnie. Później gra zaczyna się niesamowicie dłużyć, mechanizmy zaczynają trzeszczeć, a poziom zadowolenia z gry drastycznie spada. Widać po prostu, że gra ma już swoje lata. Pomijając "wiekowość" - nie jest po prostu schludna mechanicznie, przez co wkrada się nuda. A i jest całkiem sporo zmiennych, więc i downtime jest spory - graliśmy w trójkę, mogę sobie tylko wyobrazić, jak źle jest w pełnym składzie. Gra chodzi, ma ciekawy zamysł (który niestety nie sprawdza się w praktyce) i to tyle. Istnieje wiele lepszych gier w tej kategorii, toteż nie mam zamiaru więcej do tego siadać.
Downfall (+++) - bardzo miłe i niespodziewane zaskoczenie. Gra zdobywa przypadkiem przez kumpla ze względu na dużą zniżkę

Wygląda koszmarnie, oceny na bgg niskie. Sporo trzeba przyswoić jeszcze przed samą grą. Po wysłuchaniu zasad nie byłam pewna, czy to wszystko się ze sobą sklei. W ostateczności rozgrywka okazała się bardzo, bardzo dobra. Bardzo dobrze zaprojektowana metoda dobierania i zagrywania kart, gdzie musimy przewidywać, czy naszych ruchów nie zatrzyma postępująca apokalipsa. Walka opiera się przede wszystkim na dobry podrasowaniu swoich statystyk, ale zachowane na ręce karty też robią swoje. Bardzo fajnie działa postępujące skażenie świata, co zmusza nas ciągle do zajmowania coraz to nowych terytoriów. Jednakże, jeśli nie będziemy dbać o to, co już zdobyliśmy, to cóż... przyśpieszymy koniec gry i nie rozwiniemy się w dostateczny sposób. Negatywna interakcja zazwyczaj kopie wszystkich równomiernie, więc nie ma strachu, że ktoś będzie znacząco odstawał. Można się odbić nawet po podjęciu koszmarnie złych decyzji. A i wspomniane wyżej zdolności, jak pamiętam, również były dość ciekawe. Jakiś czas temu chodziło w strasznie śmiesznych cenach. Jak trend się utrzymał - to warto brać
Petrichor(Aura) (+/-) dawno temu już w to grałam, ale w końcu postanowiłam rozegrać mój zestaw z kickstartera

Uwielbiam gry abstrakcyjne, więc nie spodziewałam się jakichś większych zgrzytów, ale... ta mechanika jakoś ciężko chodzi. Zderzanie się chmurek, zdolności roślinek, pory roku, wszystko cacy, a mimo wszystko trzeba pamiętać o bardzo wielu drobnych regułach i mikro zasadach, co całkowicie odbiera przyjemność z rozgrywki. Same zasady też nie są intuicyjne i wielokrotnie musiałam zaglądać do instrukcji, aby sprawdzić, czy na pewno wszystko załapałam. A i gra w pełnym wymiarze trochę się dłuży, wszystko zaczyna męczyć i jest nudno. Dam jeszcze szansę, chyba tylko dla tej fajnej oprawy graficznej, ale bez większego drżenia serca.
Pangea -(+/-) Fajny setting, choć ostateczne wykonanie wersji ze wspieram to woła o pomstę do nieba

Tury mogą trwać dość długo, więc spokojnie zdążymy sobie przeczytać dodatkowe informacje o "zwierzątkach" na kartach. Trzeba poświęcić trochę czasu na załapanie zdolności wszystkich gatunków oraz na dobre przemyślenie ich rozwoju. Jednakże jest to bardzo klasyczny area control z tylko jednym twistem nadchodzącej zagłady świata ( coś ta apokalipsa i zagłada jakoś dobrze zgrała mi się z miesiącem

) Trzeba odkryć jaka tam katastrofa nas dosięgnie i odpowiednio się na nią przygotować (czyli nie mieć swoich gatunków w konkretnych regionach). To jednak za mało, aby wyszła zacna gra. Tytuł jest oki, ale bez szału ciał. Zagrałam i nie żałuje, ale już więcej nie chce. Są lepsze tytuły.
Paladyni Zachodniego Królestwa (+++) Poprzednia część w ogóle mi nie podeszła, więc nie paliłam się, aby zagrać w kolejną odsłonę serii. Na szczęście udało mi się i tytuł praktycznie od razu trafił do koszyka. Bardzo wiele opcji do wyboru, różne możliwości gry, partia bywa skomplikowana, ale przyjemna, szare komórki bardzo się cieszą

Gram w to jak jakiś połamaniec, zawsze znacząco odstaje od reszty, ale mimo to naprawdę świetnie się bawię. Moje pomysły na długofalową strategię okazują się bezsensu - niemniej who cares

Zarówno grabienie, jak i nawracanie i budowanie są bardzo przyjemne

A spokojna praca nad swoją planszetką - miodzio! I jeszcze ten system doboru robotników. Jedyny minus - zajmuje strasznie dużo miejsca na stole - albo po prostu jesteśmy strasznymi bałaganiarzami
Podwodne Miasta (+++) Miało to być coś podobnego do Agricolii... naturalnie nie te dwa tytuły nie mają ze sobą za wiele wspólnego. Ale i tak jest dobrze. Nie wszystkie propozycje od Suchego przypadły mi do gustu, ale w tym przypadku musiałam ponownie uzupełnić kolekcję. Fantastyczny system rozwoju podwodnego miasta, fajny system zależności między kartami (ach jak fajnie jest budować sprawny silniczek), ekstra mechanika zdobywania surowców co jakiś czas. I jeszcze misje do wykonania, konieczność obserwowania innych... Nic tylko grać

Nawet nie było tak sucho
Monumental (++) mega wypas z kickstartera. Liczba figurek naprawdę może przytłaczać... i plansza, i żetony, i karty. A to w sumie bardzo prosty tytuł, który nada się również dla początkujących graczy. Lżejsze niż 7 cudów świata. Robotę robi w nim system zagrywania kart - 3 karty w trzech rzędach. Odpalamy albo pion, albo poziom. Co zagraliśmy, to zakrywamy i jest dla nas niedostępne. Można zdobywać lepsze karty i sobie ten układ modyfikować, jednocześnie zerkając co tam się dzieje na planszy. Minus? Koszmarny downtime (4 graczy) - zdążyłam przeczytać pół książki i pół internetu, a i tak nie traciłam z oczu poczynań innych graczy. Nie muszę mieć, ale zawsze chętnie zagram - dla odprężenia. Walka? Ot, przewagi, nic więcej.
Londyn (+++) - nie grałam w poprzednią wersję. Ta wskoczyła do mojej topki. Temat pretekstowy, ale budowanie miasta za pomocą stosików kart, za które musimy płacić - miodzio. Im więcej gramy, tym więcej zależności między kartami widzimy. Każda gra jest inna, bo inaczej rozkładają się karty. Zawsze stajemy przed jakimś nowym wyzwaniem, a powtarzanie strategii z poprzednich rozgrywek na nic nam się nie przyda

Krótki czas rozgrywki, dynamiczne tury, morze taktycznej rozkminy. Warto mieć w kolekcji lub chociaż spróbować
Zombiaki Ameryki (---) - zgniłe jajko od Martina Wallece'a. Losowe, eliminuje przeciwników z gry i nie mają co robić, głupawe turlanie kosteczkami. Jedyny fajny pomysł tkwi w magazynowaniu przedmiotów i ich różnorodnym użyciu, w zależności od tego jakie karty wyjdą. O ile przeżyjemy. A jak zginiemy, bo nie było karty z danym przedmiotem? Trudno shit happens. Gra dla nikogo - koszmarna instrukcja będzie nie do przejścia dla niedzielnych graczy. Omijać szerokim łukiem. Humorek niezły, ale zarabianie na czymś takim? Kpina
Ostatni Bastion (???) - aby ocenić muszę odświeżyć sobie Ghost Stories (gdyż jest to to samo, ale z innymi zdolnościami postaci i kafelków). Intuicyjnie podobało mi się bardziej, ale innym współgraczom nie

Do ponownego rozegrania.
Powroty -
Pluszowe Opowieści - okropnie niedoceniana gra i zbyt pochopnie oceniana jako gra dla dzieci. A są to pełnokrwiste lochy i smoki

z genialnie przemyślanym dobieraniem kostek z woreczka, które zapewniają wiele taktycznej zabawy. A poszczególne misje są naprawdę różnorodne i świetnie skonstruowane (a nie tylko idź do przodu i pokonaj potwory). Nawet fabularnie jest bardzo dobrze (chociaż nie wiem, co Amerykanie mają z tym sikaniem do łóżka

),
Wyspa Kwitnącej Wiśni - kolejna bardzo niedoceniana gra, chociaż ja bawię się przy niej o wiele lepiej niż np. przy Kingdomino,
Kanagawa +Yokai, Azul, Aeon's End, Concordia.
Stali Bywalcy -
Gentes,
Yokohama[/size],
Tyrants of the Underdark,
Trains,
iknow
Gra Miesiąca -
Londyn + Paladyni Zachodniego Królestwa - nie dam rady się zdecydować
Rozczarowanie Miesiąca -
Zombiaki Ameryki - nigdy więcej