Rzadko udzielam sie w takich watkach, bo rzadko zawartosc jest warta mojej uwagi. Gram w gry. Rozmawiam o nich na zywo. Nad plansza albo samym piwem. Na rozmowki forumowe szkoda mi czasu. Tak ogolnie w zyciu - nic osobistego, gry planszowe.
Ten watek jest pod wzgledem ujecia tematu w poscie otwierajacym jedna z wiekszych perelek tegorocznego przegladania forum. I jako taki - fajnym zaskoczeniem, prawde mowiac. Czasem (bywa ze raz na tydzien, bywa ze raz na pol roku) zajrze w tutejsze watki jadac zbiorkomem albo nudzac sie w pracy. Z ciekawosci albo checi poszerzenia wiedzy o sztosowych tytulach, rynkowych trendach, ciekawostkach itp.
Poki trafiaja sie takie watki jak ten, warto zagladac dalej.
Na wielu plaszczyznach podzielam podejscie OP do kolekcji, jaka mam. Kupuje gry z roznych powodow. wiekszosc sprowadza sie do kilku podgrup, mechanizm jak w #1 poscie. Podoba mi sie podzial w taki sposob. Podgrupy sa u mnie zdecydowanie inne, przy jednoznacznie pozytywnym zdaniu o spostrzezeniach z otwarcia watku. Fajnie sie roznic jest fajnie. Motywy #boprzecena i #borecenzja sa mojej polce obce. Indywidualne podejscie do planszowek zalezy od zroznicowanych czynnikow, istotny imo jest ten, co sie wczesniej robilo w zyciu. Ja zbieralem modele starych aut. Te w skali 1:1 to moja zajawka #1.
Wchodzac w planszowki, mialem za soba syndrom pokemonow (musze miec je wszystkie), fomo i efekt snoba, bo modele wyleczyly mnie z tego dawno i szybko. Gry drozeja, ale to inny poziom cen.
Gram z innymi (nigdy solo), ale to, co lubia bardziej, to maja sami. Kupuje gry dla siebie. To podstawowa funkcja tego co mam w pudlach. Nie gram wszystkim na raz, ale kupuje tylko to, co ogrywam regularnie lub wiem z mojego riserczu lub wiarygodnych rekomendacji, ze kiedys bede.
Kupcy i korsarze, the networks, scrabble, tokaido maja u mnie pewne miejsce na dobre i na gorsze.
To nie jest bezwarunkowe. Jak odpale ktoregos "polkownika" i nie siadzie, to sorry, no sorry. Na sprzedaz. Krysztalowa kule mam tylko w "Porach roku".
Ostatnim takim przypadkiem jest Loyang.
Z tego swiadomie roznorodnego grona wychyla sie roznorodnosc, eklektyzm, spojnosc jak od sasa do lasa. Tak jest, bo tak ma byc. Cenie rozne mechaniki, wdrozone nowinki albo miodnie zazebiajacy sie mix rzeczy znanych, aspekt graficzny, wartosci komponentow do ceny itp. Rozne atuty na rozne okazje.
Mam w kolekcji pasujace mi karcianki, przygodowki, eurasy, ameri, hybrydy, figsy, tableau buildery, gry ekonomiczne, negocjacyjne, mozgozery, fillery, munchkina, zacieszacze oczu (np. Ceylon, wingspan) i te z innymi walorami (puerto rico, wysokie napiecie), budowanie talii, o sztuce (opera, modern art), alchemikach (alchemicy), sci-fi (roll for the galaxy z ambicją), worker placementy (lords of waterdeep), area control (small world, kemet), sa kosci (coimbra, parfum, odkrycia l&c), pociagi nawet sa (snowdonia) i budowanie miasta (neom). Albo wioski (everdell).
Niektore gry mam, bo choc grywam w nie rzadko, to kazda partia jest prywatnym swietem lasu i chce je miec. Z tego wzgledu jest na pokladzie jest splotter (indonesia), lacerda (kanban DrE), trickerion czy latanie po kosmicznym lochu unikajac nadmiernego halasu (tudzież brzdęku).
Inne plaszczyzny budowania kolekcji to gry uznanych autorow (roznych, nie mam 15 knizii albo owych rosenbergow), z roznych tematyk (stad odkrycie takich cudow, jakimi dla mnie okazaly sie myrmes, container czy aura), krajow autorow (polskim nr 1 od lat capital), dalekich stron (Vanuatu, Hawaii) i roznych bajek. Zimna wojna sasiaduje z castell, kosmicznymi spotkaniami, tokaido, carson city, dyskiem ankh-morpork i trajanem.
Hiszpania i Japonia sa calkiem spoko, wiec czesc gier trafila do mnie z tego powodu. Np. 2 de mayo, nippon, mottainai, a inne sa w planach (el grande).
Osobna podgrupa to swiadomosc prostych mechanizmow rynkowych. Skoro obserwuje, ze w tempie szybszym od zwolnienia Michniewicza podaz printu sie konczy - jak stare winyle albo limitowane serie #modeli, doh - to wole kupic dzisiaj za X niz kiedys za 5X.
Takimi inwestycjami byly dla mnie Klany Kaledonii PL wersja full-loaded, Bruxelles 1893, Libertalia albo Zamki szalonego krola Ludwika PL.
Sa gry, ktore wole miec w oryginalnym wydaniu po angielsku. Sa inne, co wole miec po polsku.
Przyklady za jakosc wydania, komponentow, klimatu albo grafik: pursuit of happiness EN, viticulture z dodatkami EN, modern art cmon, london EN, western legends EN.
Dla rownowagi na sprzedaz, alhambrę, star realms z dodatkami, pory roku ze wszystkim, dziedzictwo de crecy czy wspomniane ludwikowe zamki wolalem miec i mam po polsku.
Taka wybrednosc oznacza ze czasami poczekam sobie na kupno jakiego tytulu ze 2 lata zanim do mnie trafi. To spoko. Mam od tego bgg i funkcjonalnosc wishlisty.
Zupelnym przypadkiem (tak naprawde, to wcale nie) uzyskaje zamiast spirali zakupow hurtowych z grubsza przemyslane w rozsadnych odsyepach czasu.
Moja gra moze przelezec 3 lata od zakupu nieruszana, ale kupiona dlatego, ze wiem, ze jest swietna (warunek konieczny), ew. rzadko dostepna (warunek przydatny) i jak kiedys naucze sie zasad, to siadzie mi jak cross forhendowy Igi Swiatek.
Taka gra w moich zbiorach jest john company. Kiedys bedzie food chain magnate.
Lubie gry, ktore lubie, ale lubie tez takie, jakich kompletnie nie znam, jesli zainteresuja mnie wyniki mojego riserczu. Zawezam go do 5 zmiennych, w kolejnosxi pozbawionej przypadkowosci: zagranie u kolegi, zaslyszane opinie bardziej doswiadczonych gamerow, ocena bgg, opis dlugosci pudelkowego i cena. Malo? Wystarczajaco. Takimi tytulami jest dla mnie wiele z calej reszty.
Ultrarzadko zagladam w recki planszowek. Nie interesuja mnie. Jesli juz, wylacznie po angielsku, a wplywaja na decyzje tylko w sytuacjach, gdy waham sie nad dwoma pod jakimis wzgledami zblizonymi tytulami, aby w ostatecznym akcie desperacji przesunac igle wagi blizej tytulu A lub B. Zanim kupie oba, bo i tak sie konczy. Recki za czesto okazuja sie dla mnie kompletnie nieprzydatne, bo jak bym chcial probe reklamy, to mam lepsze na youtubie, maja
cenny walor zajecia max 60 sekund i skuteczniej zapadaja mi w pamiec.
Zdarza mi sie kupowac oczami planszowki, bo tak samo kupuje auta i ubrania. Czasem trafie cos fajnego, rzadziej rozczarowanko. Te drugie tez sa udanymi zakupami, bo wyrabiaja gust, znajomosc rynku i preferencje mechanik. z takimi pudelkami rozstaje sie w dobryxh relacjach i bez zalu. Niech inni maja frajde z tego, co mi nie podeszlo.
Udane zakupy po pobieznym ledwie riserczu to trickerion w czasie gdy byl w Polsce tak popularny ze chodzil po <200 1ed. KS, wizards of the wild KS, abyss i niewiele wiecej. Wraz z kluczem geograficznym to u mnie najrzadsze zakupy.
Dozgonniem wdzieczny znajomkom za zapoznanie z planszowkami totalnie mi nieznanymi lub ktorych po skanowaniu internetow nie tknalbym pod kara, a okazaly sie wspanialymi odkryciami i #chceto przeszlo w #muszetomiec zanim zdazylem to sobie uswiadomic.
To chociazby palec boży (przyznaje, wishlista), 9 tiles panic, diamenty.
Osobna kategoria (ha, jest i nastepna) to cos, co nazywam wydluzaniem przydatnosci w kolekcji. Grywalnosci. Jak jakas gre lubie, to z czasem puchnie o interesujace mnie rozszerzenia i dodatki.
Np. Secrets do zamkow ludwika, Poker i 13th tile do great western trail, systematycznie pouzupelniane rozszerzenia aury czy alhambry, dodatki do de crecy.
Gdy jest okazja, doposazam sie w promki (dostepne w PL lub np. na bgg store) pod warunkiem, ze podobaja mi sie mechanicznie, a ccc.
Mam metalowe monety pod konkretne tytuly lub wykorzystywane w roznych i pokerowe żetony (np. do Indonesii).
Jeszcze raz slowa uznania dla autora watku, bo wlasnie dzieki takim zakladka ogolne dyskusje o grach bywa ciekawym miejscem.