Lista uporządkowana mniej więcej chronologicznie. Wyszło tego dużo więcej niż myślałem
Agricola - grałem wcześniej z rok temu, ale bez czytania instrukcji i rzuciłem się na dodruk po miłych wspomnieniach. Dobra gra, ale troszkę więcej się spodziewałem po wariancie nierodzinnym.
Klany Kaledonii - zakup dziewczyny. Gra troszkę z wyglądu przypomina Terra Mystica, której nie lubimy za bardzo, ale jest tam tyle innych elementów, że się zdecydowanie wyróżnia. Super wykonanie, super kombinowanie. Mieliśmy straszną fazę na tą grę, ale potem pograliśmy troche na BGA i z lenistwa jakoś nie chciało się jej wyciągać. Bardzo lubię tą grę, ale jakoś nie chce za bardzo do niej za często siadać (pewnie temu że przegrywam). Przez tą grę i Agricolę zakochałem się w farmerskich klimatach na planszy
Dodatki do Teotihuacan - już wcześniej było to jedno z naszych top euro, a z dodatkami jest jeszcze lepsze. Trochę się zawiodłem na wpływie pomarańczowego boga na grę (bardzo rzadko ktoś w niego idzie), ale za to moce graczy są dużo ciekawsze niż myślałem i sporo zmieniają w grze. Czekam na kolejny dodatek.
Aeons End Wieczna Wojna - miałem wcześniej podstawkę, był to dla mnie raczej taki średniak, ale dopiero jak kupiłem WW to gra u mnie "kliknęła". I to na tyle, że kupiłem wszystkie dodatki po polsku i zamówiłem Legacy
Od czasu zakupu jest to nasza najczęściej grana gra i część porannego rytuału. Zdecydowanie najlepszy zakup tego roku.
The Hunters: German U-Boats at War, 1939-43 - napaliłem się na to jakoś na początku pandemii, myślałem że sobie będę grał solo. Niestety, niewychodzenie z domu nie sprzyjało graniu w tą gre po pracy, bo grając w to czułem się jakbym robił nadgodziny, a do tego decyzji do podejmowania było tam raczej niewiele, a więcej rzucania kostkami. Klimat za to super. Na szczęście udało mi się sprzedać lokalnemu entuzjaście
Carpe Diem - wpadłem przypadkiem na ofertę na Allegro, po filmiku Rahdo się zakochałem. Nie mogłem się dobić do sprzedawcy, więc zamówiłem z niemieckiego Amazona
Gra jest super, bardzo prosta, całkiem lekka (zwłaszcza na 2 osoby) i bardzo mi podpasowała, chciałem w to grać jeden za drugim razem. Niestety po zakupie tej gry myślałem, że Feld nie może nic złego zrobić, na czym się jeszcze później przejechałem.
Coimbra - dałem się nabrać na okazję w AM76 i recenzję Gambita (z którym zwykle się zgadzam). Draft kości bardzo ciekawy, ale reszta mechanik odstaje "ciężkością" i mam wrażenie, że autorzy tam mocno się hamowali, bo chcieli zrobić lżejszą grę. Zagraliśmy 3 czy 4 razy i od tamtego czasu próbuję się jej pozbyć, bez sukcesu. Nie jest to zła gra, ale na tyle średnia, ze nie mam ochoty w nią grać.
Inis - piękne wykonanie, ale troszkę się zawiedliśmy. Na 2 osoby bardzo zacięta walka, ale wydaje mi się, że wymaga dużego ogrania i znajomości czerwonych kart. Osobiście wolę Cyklady z gier typu DoaM, a z area control ogólnie to Dominant Species.
Lords of Waterdeep - zakup kolegi, bardzo przyjemny i prosty worker placement. Komicznie doczepiony temat, ale gra jest tego typu wagi, że zawsze w to chętnie zagram, chociaż nie jest to dla mnie nic wybitnego.
Root - też kolega kupił. Od Fire In The Lake wszyscy się u mnie odbili, ale te cholerne zwierzaczki robią jednak robotę
Świetnie mi się grało, ale mieliśmy okazję zagrać tylko 2 razy.
Maracaibo - prezent urodzinowy. Jak dotąd jestem niepokonany w tą grę (przez ludzi), przez co gra nie ukazała się w towarzystwie już na dosyć długi czas
Zacząłem więc wdrażać się w tryb solo i bardzo mi się spodobał (chyba najlepsza automa z jaką do tej pory grałem). Świetna i jedyna w swoim rodzaju w naszej kolekcji.
Forum Trajanum - kompletny niewypał. Tu znowu dałem się nabrać na okazję, tym razem w Merlinie. Dostałem wybrakowany egzemplarz, a jako że Games Factory padło, to nie mieli skąd mi wziąć zastępczych elementów. Na szczęście był to bardzo dobry powód żeby zwrócić grę, bo w ogóle nam nie siadła. Na tyle, że straciłem przez nią zaufanie do Felda. Upierdliwy setup, myląca kolorystyka elementów, duża losowość, nudne decyzje do podejmowania. Prawodpodobnie gdyby nie te braki, to jeszcze bym jej dał kilka razy szansę, ale tak to wyszedł największy zawód tego roku.
Reykholt - zakup dziewczyny. Chcieliśmy taką Agricolę/Klany Kaledonii-lite do pogrania na luzie, ale jak dla mnie jest to trochę zbyt ciężkie przez ogromną ciasnotę. Nie rozumiem dlaczego tam jest tyle kart, bo często się u nas zdarzało, że nikt żadnej nie kupował przez całą grę, albo wygrywał ten, co z nich nie korzystał.
Azul Letni Pawilon - zakup kolegi. Mamy podstawowego Azula, mi się już dawno znudził (zwlaszcza że nigdy w niego nie wygrywam), a ten to miły powiew świeżości. Jedyny "minus", to że zasady potrafią mi się motać ze zwykłym.
Brass Birmingham - miał to być mój prezent świąteczny od dziewczyny, ale sklep wysłał paczkę w kartonie z logiem gry, a ja ją odbierałem, więc postanowiliśmy go wcześniej rozpakować. Jak dla mnie ta gra zasługuje na hype, który się wokół niej kręcił, od samego początku mi się spodobała. Zawsze chętnie zagram.
Istanbul - zakup koleżanki. Bardzo przyjemna gra, z reguły bardzo nie lubię wyścigów, ale tutaj jakoś dotrzymuję kroku i bardzo mi odpowiada lekki charakter tej gry. Sam trochę za głęboko wszedłem w ciężkie tytuły i teraz mam ochotę zaopatrywać się w lżejsze gry tego typu. Grałem tylko 2 razy, więc ciężko się wypowiedzieć coś więcej, ale trochę żałuję, że poleciłem koleżance i sam tego nie kupiłem
Century - też zakup koleżanki, taki trochę Splendor, ale chyba bardziej mi podchodzi.
Pax Pamir - kolejny przypadek, gdzie się strasznie na coś napaliłem. Jak dotąd nie jestem jednak zawiedziony, gra jest trochę lżejsza niż się spodziewałem (uff) i w grze na 4 osoby było super ciekawie. Pograłem też kilka razy solo, ale bot jest tak sobie zrobiony (zwłaszcza na 3 graczy) i jego obsługa jest ciężka w porównaniu np. do Maracaibo.
Trajan - prezent świąteczny. Ciąg dalszy mojego feldowskiego rollercoastera, tym razem już jednak na wzniesieniu
Mechanicznie świetna gra, ale ogarnięcie jej sprawia mi większe problemy, niż zwykle to się zdarza. Dużo cięższa, niż się spodziewałem. Ani razu w to nie wygrałem przy około 6 partiach, ta gra to chyba zemsta mojej dziewczyny za Maracaibo
Mimo batów jakie dostaję, wciąż chcę w to jeszcze grać (ale raczej już nie na 2 osoby, ostatnim razem praktycznie zragequitowałem przed punktacją).