AnlAir pisze: ↑19 mar 2022, 22:46
Czekam na jakąś relację z rozgrywki.
Jestem ciekawy tego tytułu, jak to wygląda 'w praniu'.
Cóż, zebraliśmy się wczoraj w czteroosobowym składzie - gracze dość jednak sezonowani, z doświadczeniami w różnorodnych gatunkach gier - i rozpoczęcie faktycznej rozgrywki zajęło nam grubo ponad godzinę, a wręcz półtorej godziny.
Mechaniczny skrót zasad zajął może z 5 minut, bo gra pod względem przebiegu tury nie jest super skomplikowana. Natomiast ustalenie co tak naprawdę gracze mają zrobić, by wygrać, albo przynajmniej popchnąć swój cel do przodu - to już zupełnie inna para kaloszy.
Gracze co turę wybierają (metodą draftu) postać, którą poprowadzą w danej turze. Za pomocą jednej z sześciu postaci będą poruszać się po planszy, by modyfikować deck każdej z nich, a przy okazji popychać swój ukryty cel do przodu. Natomiast to, do jakiej postaci każdy zostanie przypisany na koniec gry (a dopiero wtedy konkretna postać staje się "nasza"), zdecydują żetony, dobierane za każdym razem gdy chwytamy postać do ręki. Przypisana zostanie nam ta postać, której żetonów mamy najmniej, czyli ta, którą rzadziej wybieraliśmy w grze.
Końcowa punktacja będzie zależeć od tego, jaki jest skład decku przypisanej nam postaci (rozliczane są proporcje ikon z kart) - dzięki temu będziemy mogli jeszcze raz poruszyć "zegarami", które wpływają na wynik gry. Każda z ukrytych ról (są trzy) ma inne preferencje co do tego, którym zegarem chce poruszać i w którą stronę, by zagwarantować sobie zwycięstwo. Jedna z ról wygrywa jeśli doprowadzi jeden zegar do zera (nie następuje już sprawdzanie decków), druga (reprezentowana przez aż 3 postaci) sumuje wartości pomiędzy potencjalnie kilkoma graczami, by finalnie pokonać trzecią z ról.
Ogółem - jest mnóstwo ruchomych elementów, o które trzeba dbać, by mieć choćby cień szansy wpłynięcia na wynik końcowy. Pilnujesz decku swojej postaci, umieszczając w niej karty o określonych symbolach (i próbując używać jej jak najmniej, by na końcu ją Tobie przypisano), pilnujesz decków innych postaci brużdżąc i wycinając z nich niekorzystne karty, pilnujesz by odrzucać odpowiednie karty na stos kończący turę (te karty potencjalnie wpływają na ruchy zegarów co turę), a do tego masz poważne ograniczenia co do pól, które możesz odwiedzać (każda postać może z każdego pola gry skorzystać jedynie raz). Wszystko to, w połączeniu z niezbyt przejrzystą planszą (przeznaczoną jedynie do okrągłych stołów) i kilkoma bolesnymi niedopowiedzeniami w instrukcji sprawia, że pierwsza rozgrywka jest zdecydowanie długa (czytaj: 3h) i nieprzyjemnie chaotyczna, ale nieodparcie zabawna - nikt przy stole nie jest pewien, czy jego ruchy wpływają na jego potencjalne zwycięstwo, a jeśli tak, to czy jest to wpływ pozytywny, czy wręcz przeciwnie
Kupa dobrej zabawy, potencjalnie, ale wyłącznie w stałym gronie, które zna dość dobrze grę, decki postaci i interakcje między rolami. Próg wejścia, mimo relatywnie małego skomplikowania samej gry, jest tu niestety dość duży i zdecydowanie nie jest to tytuł na okazjonalne granie z nowymi ludźmi.