A tak poważnie - nie wiem jak Wy, ale jak mnie się zepsuje np. odkurzacz na gwarancji, to o ile mam serwis gwarancyjny w porównywalnej odległości co sklep, wolę wziąć tę gwarancję i odkurzacz i zawieźć bezpośrednio do serwisu. Bo jako osoba, która cierpliwością nie grzeszy, wolę ominąć drogę ja-sklep-serwis-sklep-ja i skrócić ją do ja-serwis-ja.
Nie nie robię tak akurat
Nie korzystam zazwyczaj wcale z gwarancji ani tym bardziej nie chcę aby sklep za moim pośrednictwem do gwaranta się zwracał.
Bo to już jest całkiem nieciekawa forma.
Wolę wykorzystać ustawową odpowiedzialność sprzedawcy.
Przynajmniej wtedy mam możliwość uzyskania zwrotu zapłaconej ceny w przypadku kiedy nie dałoby rady naprawić danego towaru.
W przypadku roszczeń z tytułu gwarancji nie mam takiej możliwości.
I droga ta częstokroć jest szybsza.
Oczywiście, że obowiązkiem sprzedawcy jest przyjąć i załatwić reklamację. I zapewne mniej czy bardziej chętnie to zrobi. I oczywiście, że my nie musimy robić nic. Ale w sytuacji wysiłek włożony w złożenie reklamacji w sklepie jest porównywalny z wysiłkiem włożonym w złożenie reklamacji w wydawnictwie, to czekanie na reakcję sklepu jest dla mnie przejawem li i jedynie upierdliwości dla zasady. Najwyraźniej reklamującemu po prostu nie zależy na czasie i pokryciu braków, tylko zemszczeniu się na w sumie Bogu ducha winnym sprzedawcy za brak w pudełku, za który de facto tak czy inaczej odpowiada wydawca.
Tylko, że to nie jest to samo.
Zgłoszenie braku do sprzedawcy to zupełnie inna procedura tzw. "niezgodność towaru konsumpcyjnego z umową". Nie należy tego utożsamiać z gwarancją bo to co innego.
Zgodzę się, iż należy wybrać to co nam bardziej pasuje. Ale to klient niech sobie sam oceni.
I to nie jest "zemsta" żadna taka reklamacja.
Sprzedano towar za który wzięto pieniądze. Towar jest wadliwy.
Odpowiada ten kto sprzedał. Bo jest profesjonalistą i min. to się z tym wiąże.
Jak się sprzedawca rozlicza z wydawcą to już naprawdę klienta może nie interesować.
Jak kupię buty które są robione w Chinach (jakieś Nike) to nie będę pisał do producenta tylko pójdę do sklepu. Po to zostały stworzone te przepisy.
Piszę tutaj o tym nieco dokładniej raczej dla zasady aby przy nawet codziennych zakupach, nie mówiąc o poważniejszych nie pozwalać sobie wmówić tego, że sklep gdzie coś zakupiliśmy nie odpowiada za to za co sprzedaje. A tu taka mylna informacja się przewijała.