Kilka kolejnych partii wpadło to pora na ścianę tekstu.
Walczyłem już z każdym bossem z podstawki i według mnie Lurker jest najtrudniejszy zarówno ze względu na specjalną zdolność
(ignorowanie naszej obrony ignorowanie obrony z tarczy) jak i podstawowe obrażenia jakie zadaje jeszcze przed dodaniem wyniku z kości ataku (5). Ma też najwięcej życia (22). Dla „kruchych” postaci to sama frajda. EDIT: Dopiero za którymś razem ponownie przeczytałem jego zdolność która to nie ignoruje całej obrony, a jedynie tę pochodzącą z tarczy
Skille pogrupowane są w trzy grupy: Brawler, Agility i Mind i w zależności od tego w czym nasza postać jest biegła musimy „wydać” 3 pokonanych przeciwników lub 5 aby uzyskać nową zdolność. Przed ostatnią kampanią w końcu przejrzałem całą talię i dla mnie te z grupy Mind są must have jeżeli planujemy rozegrać coś więcej niż one-shot adventure. Taki Alchemy pozwala od razu dobrać dwie dowolne mikstury, a za każdym razem gdy pokonamy przeciwnika z Treasure Type 2 (Treasury & Potion) lub trafimy na kartę Treasure (Dungeon) to możemy dobrać dwie karty eliksirów i wybrać jedną z nich (drugą odrzucić). Z kolei Divinity poza tym, że otrzymujemy dwa (zamiast jednego) Blessing tokens gdy wybierzemy taką opcję na karcie Altar (Dungeon) to jeszcze pozwala zamienić energię na życie (nie w każdej chwili tylko w momencie „zdobycia” energii)
Zanim postawimy pierwsze kroki w lochu mamy jeszcze możliwość wydania startowego złota na inne przedmioty z talii Trappings (przedmioty startowe) i na chwilę obecną nie widzę siebie zaczynającego bez Robes, który pozwala na ominięcie Skirmish (raz na poziom lochu). Po odpakowaniu Adventure Pack 3 Large Backpack również jest moim must have w przypadku postaci z małym udźwigiem i jeżeli planuję rozegrać kampanie ponieważ dodaje +2 do udźwigu oraz +1HP odpoczywając w obozie co jest jedna z opcji na karcie Campsite (Dungeon). Jednak jeżeli nasza postać nie ma broni startowej to to powinien być priorytet chyba, że w najbliższym starciu chcemy zatłuc wroga zadając mu szalone 1 DMG co atak...
Po porażce Moliclana w Galnok’s Labyrinth do gry wszedł Azzlar (postać z Adventure Pack 3). Jego pierwsze podejście nie należało do udanych ponieważ Lurker będący finalnym bossem tej przygody odnalazł mnie dość szybko bo od razu po zejściu na trzeci poziom podziemi. Walka ledwo się zaczęła, a już byłem martwy.
Ze względu na dość szybki koniec pierwszej przygody dałem nowemu bohaterowi jeszcze jedną szansę. Azzlar startuje z Moon Dager,który pozwala raz na poziom lochu przerzucić wynik ataku wroga. O ile na początku nie doceniałem tej zdolności, tak w połączeniu ze skillem Dual-wield (Brawler) umożliwiającym trzymanie dagger w off-hand oraz dodającym +2 do ataku, zdolność ta kilka razy uratowała mi skórę. Jako początkowy skil otrzymujemy Sixth Sense czyli raz na poziom lochu mogłem albo uniknąć Ambush albo podczas tury odsłonić dwie karty Dungeon i wybrać jedną z nich. Na pewno ułatwia rozgrywkę, szczególnie na początku przygody, kiedy to dopiero się rozkręcamy.
To trzecie podejście do kampanii okazało się tym magicznym. Zaczynając od Blackened Mountains (Core) gdzie natknąłem się na Naga, poprzez Warren of Despairs (Adventure Pack 1) w którym pokonałem Cyclops, dalsza część przygody poprowadziła mnie przez Crystal Caverns (Adventure Pack 4) zamieszkałe przez Crystal Drake, aż trafiłem do celu mojej podrózy, The Spire of Zogar (Iron Chest) gdzie stoczyłem zwycięski bój z samym Zogarem. W najważniejszych momentach szczęście mi sprzyjało, a w grze opartej na push your luck i kościach to wiele.
Podczas tej kampanii miałem plan i go stopniowo realizowałem. Zanim zszedłem do pierwszych lochów od razu wykupiłem Robes i Large Backpack (Trappings). Biorąc pod uwagę uzyskany udźwig (10 z backpackiem) zignorowałem ciężkie uzbrojenie ponieważ aby mieć konkretną redukcję obrażeń (takie -4) musiałbym mieć przedmioty o łącznej wadze 8. Chciałem grać agresywniej ze względu na zapotrzebowanie na zdolności z grup w których moja postać nie była biegła (Mind i Brawler) przy czym chciałem ograniczyć starcia do Ambush (Phase 1) z nadzieją, że mój pierwszy cios będzie wystarczający aby pokonać wroga zanim ten cokolwiek zrobi. W tym celu miałem już Sixth Sense oraz Robes, ale wiedziałem, że mogę jeszcze bardziej zwiększyć możliwość uniknięcia niechciany spotkań dlatego polowałem na Magic Ring (zignorowanie Ambush) & Lamp (odsłonięcie obu kart Dungeon w turze i wybranie jednej z nich). To czego nie mogłem zaplanować to w Adventure Level 3 (Crystal Caves) doszedł Zogar’s Signet który pozwalał na przeglądanie discardu Dungeon Deck co zwykle używałem w połowie levelu, aby mieć mniej więcej pojęcie jakie karty były, a jakie czekają na mnie w dalszej części poziomu. Ostatni bohater umarł z głodu i tym razem chciałem tego uniknąć za wszelką cenę stąd Field Guide dodający +1 racji podczas rozpatrywania karty Mushroom Grove oraz Explorer’s Map dzięki któremu tracimy o 1 rację mniej gdy natrafimy na Labirynth. Na koniec Cook Book który w połączeniu ze skillem Divinity pozwalał mi albo odzyskać 4 energii albo 4 HP zjadając racje żywności w Campsite. Co do broni to skończyło się na Cinderblade bo zdobyłem jako pierwsze, a że większość moich przeciwników w tym bossowie mieli słabość na ogień to przez resztę rozgrywki nie widziałem potrzeby zmiany.
Skille zdobywałem w kolejności widocznej poniżej, przy czym te z grupy Agility była dobierane po eliminacji bossa w danym Adventure kiedy nie miałem co zrobić z uzbieranymi 3-4 przeciwnikami. Była opcja, aby za pokonane monstra (i nie użyte do zdobycia zdolności) dostać 1 złota (za każde) pomiędzy przygodami, ale nie korzystałem z tego bo kasy nigdy nie brakowało (grę skończyłem z 28g)
Adventure Level 1: Sixth Sense -> Alchemy -> Dual Wield
Adventure Level 2: Divinity -> Conceal (przez które prawie zginąłem w następnej przygodzie bo wyrzuciłem 2 co boostowało initial damage przeciwnika...)
Adventure Level 3: Tactics (bardzo fajny skill z dodatku Crystal Caverns który pozwala raz przerzucić wszystkimi kośćmi ataku zużywając 1 punkt energii) -> Shadow -> Dodge
Adventure Level 4: planowałem iść w Berserker, ale boss znalazł mnie szybciej niż planowałem...
Z momentów które najbardziej zapamiętałem to walki z bossami:
Podczas walki z Cyclops (22 HP) na początku użyłem Shuriken (jednorazowego użytku) który zadawał 1d6 obrażeń zanim boss wykonał pierwszy ruch. Wypadło szalone 2... Przeciwnik w pierwszym ataku zadał 6 obrażeń co sprowadziło mnie do połowy życia więc albo ja go załatwię jednym atakiem albo marne moje szanse. Wyrzuciłem 4, 4 i 6, dodatkowo +3 za walkę z potworem wrażliwym na ogień i +2 z Dual-wield więc 19... już byłem gotowy składać karty kiedy doczytałem, że z Cinderblade rzut na 6 zadaje 7 obrażen! Mogłem kontynuować przygodę.
Walka z Crystal Drake (23 HP) jeszcze bardziej mi siadła. Już nie pamiętam jaki był pierwszy rzut na initial attack, ale na pewno trafiał więc poza obrażeniami musiałbym zniszczyć wybrany przez siebie ekwipunek (specjalna zdolność). Wtedy zdecydowałem się zrobić przerzut wykorzystując zdolność Moon Dagger i wypadł double (dwie takie same wartości) czyli jego pudło. Dobry początek. Mój rzut... trzy 6! One hit KO!
Finałowe starcie z Zogarem (24 HP). Początkowy atak znowu pudło dzięki Moon Dagger, ale przez jego specjalną zdolność straciłem 2 energii. Na załatwienie typa w jednym ruchu nie było szans nawet gdybym wyrzucił trzy 6 i żałowałem, że nie starczyło czasu na zdobycie zdolności Berserker (poświęcenie 2 HP aby żucić dodatkową kością ataku). Jednak i tak mój pierwszy atak zadał szalone 21 obrażeń (6,6,5 + bonus za 6 z Cinderblade i +2 przez Dual-wield)! Wygraną miałem w kieszeni.
Podsumowując, stworzyłem łotrzyka uzbrojonego w miecz i sztylet który zamiast być ofiarą, sam je wybierał. Przemierzanie lochów nie stanowiło dla niego wyzwania, jednak to co czekało na końcu zawsze przyprawiało o szybsze bicie serca gdyż wszystko zależało od wymiany dwóch pierwszych ciosów. Quick kill or qucik death.
W ten oto sposób odblokowałem całkiem pokaźną zawartość pod kolejne przygody i nie mogę się doczekać kolejnych partii bo z tego co widziałem Iron Chest wnosi sporo nowego.