miker pisze: ↑01 mar 2023, 23:21
Być może chcą przestrzec innych, aby tego typu reklamę potraktowali z dystansem i niekoniecznie się napalali na produkt, który może im nie siąść. Tak przynajmniej ja odbieram ten znany obiektywizm prezenterów, co „prezentują tylko te dobre gry, bo na złe nie marnują czasu przecież”
Chciałem za pozwoleniem wtrącić moje trzy grosze.
Przygotowanie recenzji zajmuje mi około 10-20 godzin. Wymyślenie konceptu, spisanie i korekta edytorska, wrzutka na WordPressa i tamtejsze formatowanie, sesja zdjęciowa, obróbka zdjęć, posty na FB/IG, czasem też tłumaczenie na BGG. To są dni robocze - jeden, dwa, czasem trzy. Ostatnio recenzje wychodzą mi pod 6-8 stron A4 litego tekstu. Samo przepisanie 2500 słów zajęłoby sporo czasu, a ja muszę je wymyślać od zera. Muszą mieć sens, styl i wartość merytoryczną.
Żeby przysiąść tyle nad grą, której nie lubię i której i tak będę się zaraz pozbywać - to trochę strata życia, nie sądzisz?
Miałem np. recenzować Bestię od Galakty. Usiadłem do jednej rozgrywki, gdzie przeciwnik ograł mnie w sposób tak wredny i frustrujący (zabierając mi co rundę karty ataku, przez co nie mogłem realizować żadnego ze swoich celów), że stwierdziłem, że nie siadam do tego więcej. I temat przekazałem dalej. Piękna gra, potencjalnie świetny materiał do zdjęć i lotny tytuł, który by się klikał. Ale przymuszanie się do kolejnych rozgrywek i spędzenie X godzin na pisaniu i fotografowaniu po to, żeby dać grze 5/10? Mam lepsze rzeczy do roboty
TL;DR - wybieram gry, które "potencjalnie" mogę polubić. Które pasują do mojego gustu, które czymś intrygują. I mam w większości rację, z czasem coraz rzadziej zdarza mi się chybić. Staram się jednak wypunktować wady, zauważać uchybienia i podkreślać to, co moim zdaniem może odtrącać mniej podjaranych tytułem graczy.
Nie wiem ilu recenzentów w Polsce żyje z tego i porzuciło etat - poza GameTrollem nie wiem o nikim - i wątpię, że robiąc nawet co tydzień płatny artykuł za 1000zł da się z tego wyżyć. Niski ZUS i jakieś śladowe podatki czy księgowość to koszt rzędu 1500-2000zł miesięcznie. Zarabianie tego typu kwot z recenzji wydaje się trudne, nawet jeśli robi się co miesiąc poradnik do Nemesisa.
Dopóki więc recenzentem jestem w ramach miękkiego wolontariatu - w zamian za pudełko z grą - to wolałbym skupić się na grach, które chcę przeżyć, które chcę ograć i którymi chce się podzielić z przyjaciółmi. Tym bardziej, że obecnie mam moce przerobowe na granicy 4-5 tytułów miesięcznie. I nie przeszkadza mi metka "#współpracyrecenzenckiej" - gra, a także jej wartość odsprzedażowa, to jest jakaś forma wynagrodzenia. I chociaż większość ludzi nie rzuci pracy, żeby dostawać co miesiąc pudełka warte 800 czy 1000zł, to uczciwym jest zaznaczenie, że otrzymana gra ma pewną wartość monetarną i jest niejako nagrodą za parę redaktorską.
A jeśli ktoś widzi problem w tym, że recenzent "dostaje" coś od wydawcy i że przez to na pewno nie jest obiektywny - to niech szuka takich idealistów, którzy nie tylko oddają swój czas i energię, a jeszcze sami za te gry płacą, żeby je obsmarowywać i na nie pluć