Żałuję, że uparliśmy się aż 3 razy zagrać w Terraformację Marsa z dodatkiem Niepokoje
Za pierwszym razem doszliśmy do połowy i złożyliśmy grę. Ale po jakimś czasie odezwał się ten upór, że przecież trzeba ograć, aby odrzucić i takie tam... Wlokło się to strasznie, żadnej przyjemności, ale dotrwaliśmy do końca. Przy trzecim razie było jeszcze gorzej, bo nam się nic nie rozkręcało, a do tego powstała jakaś nierównowaga i zgrzyty, bo miałam kartę preludium z Niepokojów i nie wahałam się jej używać
Teraz pewnie musi minąć z pół roku, zanim w ogóle będziemy mogli na Terraformację znowu spojrzeć...
Żałuję, że jest tak mało kobiet w tym hobby. Widzę, jaki mają potencjał, jak im idzie w biznesie i logistyce, a to jest przecież jedna wielka gra euro, no ale najwyraźniej mają inne priorytety i zainteresowania, a stereotypy też robią swoje. Wydaje mi się, że tutaj ktoś trafnie wskazał kilka przyczyn:
https://boardgamegeek.com/thread/106190 ... 9#13828679
A tutaj trochę twardych danych:
https://theconversation.com/women-are-t ... ime-186372
W szczególności żal mi, że moja siostra i szwagier nie uznają planszówek i dzieciakom nic nie podsuwają. Zresztą przyznają, że nie mają czasu i siły, żeby z nimi usiąść i zagrać. Próbowałam coś pomóc, ale za rzadko się z nimi widuję, to musi być stopniowa nauka cierpliwości, przegrywania, itd. Szacun dla wszystkich, którzy to robią, mimo że są zmęczeni.
Zastanawiam się, czy żałuję, że poświęciłam ostatnio więcej czasu na to, żeby się dokładniej przyjrzeć temu hobby, bo zaczynam dostrzegać trochę niefajnych rzeczy, no ale takie życie, jak się wybiera czerwoną pigułkę