Czerwiec w normie, trochę więcej grania na żywo - 54 rozgrywki w 26 tytułów, najwięcej w Pax Renaissance: 2nd Edition (18), Cat in the Box (4) oraz Too Many Bones i Time of Crisis (po 3).
Nowości:
-
Vijayanagara: The Deccan Empires of Medieval India, 1290-1398 (8.5) Jeśli tak będą wyglądały kolejne gry z serii ICS (Robin Hood jeszcze przede mną), to przestaję żałować, że nie mam czasu i okazji grać w COINy! Bardzo fajna, przystępna*, szybka* asymetryczna area control. Bez dwóch zdań jest to obecnie najlepszy punkt wejścia w system COINów, choć sama gra teoretycznie do niego nie należy. Jest trochę różnic - widoczne tylko jedno wydarzenie, brak podwójnego systemu kontroli (mamy tylko kontrolę siłową, bez nastawienia ludności), jednak na tyle dużo punktów styku, że ma się uczucie grania w coś okołoCOINowego. Fajnie zaprojektowana jest walka, która jest rozsądnie losowa. Bardzo podoba mi się fakt, że na wielu eventach pozostajemy aktywni po ich rozpatrzeniu, sprawia to, że wydarzenia są dużo bardziej atrakcyjne niż w COINach. Graliśmy około dwóch godzin, wszyscy przy stole byli zaangażowani przez cały czas. Zero dłużyn, przestojów. Ta gra to kondensat emocji i frajdy z COINów, zamknięty w rozsądnych ramach czasowych.
* przy obu gwiazdkach trzeba sobie dopisać "jak na COINy"

-
Diuna Imperium: Uprising/Powstanie (8.5) Już po lekturze instrukcji spodziewałem się, że to będzie stara-dobra Diuna, tylko lepsza

Potwierdziło się, wszystkie zmiany balansujące i nowe mechanizmy wydają mi się być pozytywne. Kontrakty są fajne, czerwie świetne w walce, a fakt, że podwajają nagrody z konfliktu to game changer! Dużo ciekawsza jednostka od dreadnoughtów. Jednocześnie trzeba uczciwie przyznać, że nie rozwiązano kliku problemów, które miałem z poprzednią odsłoną - karty punktacji w intrygach, sytuacja z kiepskimi kartami na rynku. Niemniej to nadal jest świetna gra, którą była Diuna Imperium, z dodatkowymi, fajnymi rozwiązaniami. Nie mogę się doczekać premiery polskiej wersji, zamówiona już od dawna.
-
Cyberpunk 2077: Gangi Night City (7.5) grane z Wyrzutkami i Rodzinami oraz Side Gig. Bawiłem się zaskakująco dobrze! Takie area control lubię - nieprzeładowane zasadami, rozsądnie agresywne, z ciekawie rozwiązaną walką, z różnymi źródłami punktów, gdzie kontrola terytoriów jest ważnym, ale nie kluczowym i jedynym aspektem. Z jednej strony trochę boli, ile wydałem na tak prostą grę, z drugiej jednak chcę ją zostawić w kolekcji, jako inteligentniejszą "naparzankę" do grania z mniej planszówkowymi kumplami. Na pewno wolałbym w tym czasie zagrać w Godfathera, ale jednak Cyberpunk jest o stopień niżej, jeśli chodzi o próg wejścia i głębię.
-
Keep'em Rolling: 1944 – Race to the Rhine (7.5) Trochę oszukana nowość, bo w Wyścig do Renu grałem lata temu. Nie sprawdziłem jeszcze nowości (wariant z czwartym graczem alianckim, dedykowany tryb solo), ale to nadal jest ta sama, bardzo dobra gra, ukazująca logistyczną stronę wojny. Dla wojenników może być zbyt abstrakcyjne, dla eurosucharzystów gdzieniegdzie zbyt "fiddly", ale dla mnie jest w sam raz.
-
Ascension Tactics: Miniatures Deckbuilding Game (7.5) Prawdziwy powiew świeżości w kategorii pojedynkowych deckbuilderów. Tutaj całej warstwy deckbuildingowej używamy nie do walenia w przeciwnika, a aktywowania bohaterów na skirmishowej planszy! Bohaterowie oczywiście ze sobą walczą, ale przemoc nie jest tutaj celem samym w sobie, ponieważ punkty, a więc i zwycięstwo, zdobywamy kontrolując odpowiednie punkty na planszy. Bardzo ciekawe, szybie, świeże i przyjemne. Nie kupię, bo na pewno nie miałbym z kim w to pograć, ale partyjki nigdy nie odmówię.
-
Brotherhood & Unity (7) W miarę prosta, ale pełnoprawna gra wojenna, chyba pierwsza, w którą grałem. Dedykowana dla trzech osób, z wyraźną asymetrią. Miałem problem z załapaniem kilku konceptów, na początku nie ogarniałem wszystkich możliwości i grałem bardzo taktycznie, ale z biegiem czasu się rozpędziłem i udało się wygrać. Jeszcze nie wiem, czy tego typu gry są dla mnie, ale bawiłem się nieźle.
-
Quartermaster General: East Front (6) Pierwszy kontakt z systemem, który chciałem sprawdzić od dawna. Od razu kontakt nietypowy, bo z dwuosobową wersją. Sam koncept mi się podoba i czuję, że gra również powinna, ale od stołu wstałem trochę zmęczony. Nie bez znaczenia był pewnie fakt, że zostałem całkowicie zmiażdżony, co pozostawiło lekki niesmak. Możliwość sprytnego odcinania przeciwnika od zaopatrzenia jest ciekawa, ale ciągłe sprawdzanie tego zaopatrzenia było upierdliwe. Chyba zostanie w kategorii "doceniam, ale nie lubię". Mimo wszystko chciałbym sprawdzić dużego QG.
-
Too Many Bones (6) Bardzo się rozczarowałem. Zagrałem 3 razy solo, jednym Gearlockiem i czuję niesmak. Spodziewałem się fajnej, szybkiej i angażującej gry solo, z ciekawymi decyzjami do podjęcia, kombosikami do wykręcenia itd. Mam wrażenie, że z tego zestawu dostałem tylko grę szybką, a i to tylko dlatego, że grałem sam, jedną postacią. Rozwój postaci jest żmudny i niesatysfakcjonujący - rozwijanie cech wydaje się najsensowniejsze, a jest potwornie nudne, za to umiejętności, którymi gra teoretycznie stoi, są ograniczone do jednego użycia na rundę, co sprawia, że są całkowicie nieekscytujące. Spodziewałem się po grze dużo więcej, gdyby nie fakt, że przyjaciel bardzo chce poznać, to już dawno wyleciałaby z kolekcji.
Nowe dodatki:
-
Alpy do Leśnego Rozdania (7) trochę nijaki dodatek, na zasadzie więcej tego samego. Nie naprawia żadnego problemu podstawki, ale przy dużym ograniu fajnie jest przyjąć taki powiew świeżości.
Stali bywalcy:
- Pax Renaissance: 2nd Edition, Time of Crisis, Draft & Write Records, Marrakes, Leśne Rozdanie, Cywilizacja Poprzez Wieki, Ark Nova.
Powroty:
- Cat in the Box, Anachrony, Pagan, Pupile Podziemi, Nucleum, Point City, Halo Wieża, Super Fantasy Brawl, Tiletum, War Chest, Wędrowcy Znad Południowego Tygrysu.
Wyróżnienia:
Nowość miesiąca: Bardzo mocny miesiąc pod względem nowości. Nowy Wyścig do Renu to trochę oszukana nowość. Przy Cyberpunku 2077 bawiłem się bardzo dobrze, ale to jednak za mało, żeby pokonać starą-nową
Diunę Imperium - Powstanie. Wszystko, co kochałem w podstawce zostało, a dostałem też sporo nowych, doszlifowanych rzeczy. Nic, tylko grać!
Gra miesiąca: Rzadko kiedy to robię, ale w tym przypadku gra zdecydowanie zasługuje, żeby zostać grą miesiąca jako nowość. Mowa tutaj o
Vijayanagarze, która zrobiła ogromne, pozytywne wrażenie na wszystkich przy stole. To jest dla mnie chyba złoty środek, jeśli chodzi o czas gry, skomplikowanie zasad, frajdę i głębię w okołoCOINowych grach.
Rozczarowanie miesiąca: Zdecydowanie było to Too Many Bones. Po swoich rozgrywkach zastanawiałem się, czy grałem w tę samą grę, co wszyscy zachwycający się tutaj bogactwem strategicznych opcji w rozwoju i taktycznych w trakcie walki. Ja tego w ogóle nie widzę i w tym momencie TMB jest u mnie największym rozczarowaniem roku.
Wydarzenie miesiąca: Zgrany Wawer, trochę nietypowy, bo tym razem byłem jedynym organizatorem. Udało się jednak bardzo solidnie pograć.
Wyzwania:
W ubiegłym roku nie udało się wykonać wyzwań, ale uznałem, że będę je kontynuował. Tym razem celem pobocznym będzie pobicie wyników z ubiegłego roku, a było to 59 rozgrywek solo i poznanie 10 nowych gier solo.
Dwa wyzwania związane z graniem solo. Pierwsze to zaliczenie 100 rozgrywek solo w tym roku. Druga to zdejmowanie co miesiąc z półki co najmniej jednej gry kupionej z zamysłem grania w nią solo, która leży i się kurzy.
Setka solo: 18/100 - piłkarskie mistrzostwa Europy zebrały żniwo i grania solo było mało. Wpadły 3 rozgrywki w Too Many Bones i jedna w Halo Wieża.
KonSOLOdacja kolekcji: 4/12 - Halo Wieża, trochę oszukanie, bo w pudełku nie ma wariantu solo. Ten z BGG jest jednak bardzo prosty i sprawdza się całkiem fajnie.